Anetal, świetna sprawa, że napisałaś - w jakiś sposób to krok w ''nowy, lepszy świat".
Tak mi się rzuciła w oczy (poza lekturą całej wypowiedzi, oczywiście) Twoja prośba o nie kasowanie. Zastanawiałaś się, czemu ktoś miałby to kasowac? Pytanie trochę retoryczne, bo znam to - wydaje nam się, że jesteśmy w ogóle do niczego, żałośni i tylko zawracamy innym głowę. Tym bardziej, wielkie gratulacje - zobaczysz, zrozumienie, że nie ma się czego wstydzi to pierwszy, wielki krok.
Nie zagwarantuję ci oczywiście, że zaraz nastąpi cudowne ozdrowienie - zapewne na początku będzie szło powoli, niepewnie. Nie raz będzie źle, a nawet gorzej niż teraz - warto o tym pamiętac, wbrew pozorom, dodaje otuchy. Czemu? Bo im dalej, tym będzie coraz lepiej... To choroba jak każda inna, kiedyś tak wstydzili się chorzy na raka, AIDS... My mamy lepiej, to nie jest śmiertelne
Pomyśl o tym, kiedyś pewnie nie podzieliłabyś się tym nawet z najbliższymi osobami, a teraz dzielnie napisałaś tu, an forum. Dalej, w ostatecznym rozrachunku będzie tylko lepiej i z czasem leczenie tylko nabierze prędkości :) A wrażliwości na innych, ich problemy i uczucia, którą zyskujesz, nikt Ci nie zabierze.
Na marginesie, mnie również ciekawi - uczestniczysz w profesjonalnej terapii, jesteś pod opieką lekarza - psychologa albo psychiatry? Pisałaś "Raz słyszę, że to nerwica, raz, że depresja" - czy to diagnozy lekarzy? To co opisałaś wygląda mi na nerwicę lękową z objawami nerwicy natręctw (ale to już wiesz) i depresją. (chociaż oczywiście nie jestem lekarzem, więc nie traktuj tego jako diagnozę) To bardzo ważne, żebyś uczestniczyła w terapii prowadzonej przez kogoś, komu ufasz - leki od psychiatry mogą pomóc, ale naprawdę dużo siły da Ci dotarcie do źródeł swoich lęków. Zrozumienie jak się zaczęły i skąd biorą się teraz.
Duuużo ciepła wysyłam i trzymaj się :) czuj się swobodnie i pisz kiedy chcesz, na pewno przeczytam.