Dobrze, że zdajesz sobie sprawę, że nie wszystkie relacje w Twoim życiu działają poprawnie, to już wielki krok do poprawy sytuacji. W Twoim przypadku, szczególnie, jeżeli przyznajesz się do wielu zaburzonych relacji, psychoterapia jest moim zdaniem podstawą, choć nie jestem lekarzem. Lekami uregulujesz przekaźniki i też nie wszystkie, bo oprócz serotoniny, dopaminy czy noradrenaliny mamy kilkadziesiąt innych neuroprzekaźników, na które są oddzielne leki albo w ogóle ich nie ma. Natomiast moim zdaniem tabletkami nie nauczysz się żyć na nowo, nie zrezygnujesz ze starych wzorców, przekonań i nie zbudujesz nowych. Sposób leczenia zależy od tego, co jest dla Ciebie priorytetem - wyleczyć się najlepiej, jak to możliwe, czy po prostu przetrwać. Do przetrwania wystarczą pewnie same leki, które Cię wyluzują, zobojętnią, ale nie rozwiążą problemu, który siedzi głęboko w Tobie. Ja cały czas mam nadzieję, że uda mi się nauczyć lepszych wzorców życiowych, stanąć silnie na własnych nogach i jeszcze coś z tego życia mieć, a do tego niezbędna jest mi terapia.
Odnośnie diagnozy, jako dziecko miałam wiele takich zachowań, ale nie przeszkadzały mi one w codziennym funkcjonowaniu, moim kolegom i rodzicom też nie. Bardzo dobrze się uczyłam, nie sprawiałam problemów, nie miałam problemów z koncentracją, więc raczej uważali mnie za lekko ekscentryczne dziecko. Natomiast w dorosłym życiu zaczęły się poważniejsze problemy, dlatego od lat zmagam się z depresją nerwicową/nerwicą depresyjną.