Skocz do zawartości
Nerwica.com

dyshor

Użytkownik
  • Postów

    23
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia dyshor

  1. dyshor

    Witam !

    Nie myślałem,że to forum to taka mieszanina ludzi,którzy wiedzą wszystko i nic (choć temu przeczą jak im to powiesz) a biorącego benzo traktują jak trędowatego,choć pewnie biorą teraz coś bez czego nie będą w stanie normalnie funkcjonować. Szkoda,ale muszę się stąd wypisać bo zamiast przyjaznych postów,rozmowy,wymiany doświadczeń widzę,że jestem postawiony na równi z ćpunem. Miejsce wszyscy swoją wiedzę ,niech każdy z was osobno będzie profesorem. Jest tylko jedno ALE...Nie patrzycie na ludzi jak na ludzi ,ale patrzycie na nich z poziomu swojej super wiedzy naukowej. Jak wiemy to co mówi nauka a to co czuje pojedyncza jednostka bardzo często się różni. I nigdy w psychiatrii nie powinno się iść schematami.NIGDY. Ale widzę,że większość z Was właśnie tak robi. Kopiuje schematy z mądrych publikacji ,bo tak wykazują badania. Cóż...powodzenia !
  2. dyshor

    Witam !

    Chad z ciężkim lękiem.Przeczytałaś ze zrozumieniem ? Czy z całych linijek zdań wyczytałaś tylko jedno - CLONAZEPAM ?
  3. Straszny zamulacz. Przepisany jako któryś z kolei na lęki w dawce podzielonej 150 mg rano i wieczór... Poprawy prawie żadnej a byłem roślinką.
  4. Przepisany mi został w dawce 100 mg przed snem ,celem wyeliminowania problemów z bezsennością.Bardzo dobrze się spisuje już od kilku lat. Sen mam płytki,ale stabilny i zazwyczaj się wysypiam. Jeden z lepszych tego typu leków.Zero skutków ubocznych.
  5. Swego czasu napisalem następujące słowa, które potwierdzaja powyższe: "Clonazepam – moim zdaniem chyba najmocniejsze i najbardziej skuteczne benzo. Uspokaja, ale nie usypia w ciągu dnia. Załącza się luz na tyle przyjemny, że zaczynasz być święcie przekonany, iż to jest najlepszy lek świata i wyleczył cię z choroby całkowicie, szybko i skutecznie. Objawy idą precz, napięcie schodzi co pozwala na chwilę pojawić się innym, dotychczas zmasakrowanym chorobą uczuciom. Jest dobrze. Jest optymizm. Chwilowe wakacje od choroby. Można się jak dawniej czymś produktywnie zająć. Można wziąć dziecko do parku na huśtawkę, a żonę do łóżka. Niestety. To tylko pudrowanie syfa. Działanie po kilku-kilkunastu godzinach szlag trafia, a powrót do stanu „sprzed” jest fatalny. Zbyt duży kontrast. Ale już wiesz, że kolejny ratunek jest w zasięgu ręki. W zasięgu kilku-kilkunastu minut od ponownego zażycia cukiereczka. Dlatego też trzeba uważać. Bardzo. Mi uratował clonazepam życie. Nie waham się tak powiedzieć. W porę go dostałem i w ostatniej chwili pozwolił mi choć na chwilę pojąć, że może być inaczej, że po kilku miesiącach całkowitej i stałej, obłędnej maligny jest choć chwilowa możliwość wyłączenia tego obłędu. Prawie się wtedy popłakałem z ulgi. Musisz jednak mieć świadomość że na dłuższą metę to droga do nikąd. Po kilku tygodniach regularnego brania okazuje się, że kolejna dawka nie wnosi już niczego pozytywnego. Że oczekiwania nijak mają się do rzeczywistości. Że skutki uboczne przyćmiewają pozytywy. Tak więc kolejnym skutecznym krokiem jest zwiększenie dawki. Z tym że i tak już nie pojawia się błogostan z początkowych dni. Lecz i tak jest lepiej niż bez clona. Mijają kolejne tygodnie, miesiące i okazuje się że clonazepam działa już tylko iluzorycznie, tak więc po co go brać dalej? I tu się zaczyna ambaras. Nie wzięcie kolejnych dawek owocuje takim stanem, że stan sprzed brania, chociaż kurewsko zły jest niczym w porównaniu z obecnym, który pojawia się na „głodzie”. To już wyższy wymiar obłędu. Okazuje się, że clonazepam niczego nie wyleczył, dorzucił jednak do ciężkich objawów chorobowych bonus w postaci skutków uzależnienia" Piszesz mi o działaniu benzodiazepin,ale ja je doskonale znam.Zgadzam się ze wszystkim co piszesz,oprócz tego ,że potrzebuje zwiększenia dawki,pojawiają się działania uboczne itd. I oczywiście mam świadomość,że Clonazepam niczego nie leczy.Niestety,ale inne leki dotąd stosowane, również niczego nie leczyły u mnie -albo leczyły jedno ale pogarszało drugie.I tak w kółko. Stąd decyzja lekarza prowadzącego,że Clonazepam. I rozumiem ludzi,którzy tak jak ja stanęli w pułapce pomiędzy dalszymi męczarniami z kolejnymi lekami,kolejnymi miksami i potem schodzenia z nich i tak nie wiadomo ile ,(ile ludzi jest w stanie to przetrwać...?)albo z ryzykiem uzależnienia od Clonazepamu,który z mękami,ale da się odstawić w krótszym czasie niż wchodzenie na neuroleptyki,schodzenie z nich,wchodzenie,schodzenie. Jeszcze jedna istotna uwaga - dla niektórych zejście z clona może być o wiele lżejsze niż zejście z neuroleptyków.I odwrotnie. Więc bądźmy obiektywni.
  6. Taki algorytm nie wziął się z kosmosu, ale na podstawie doświadczenia klinicznego, ale chyba jesteś zbyt ograniczony poglądowo, żeby to zrozumieć. Długo działające benzo typu diazepam czy klorazepat wykazują mniejsze powinowactwo do podjednostek alfa rec. GABA-A, w porównaniu do klonazepamu, dlatego lepiej nadają się do jego odstawiania, świadczą również o tym stosowane dawki równoważne tych leków: Jest różnica pomiędzy zespołem odstawiennym, a zespołem dyskontynuacji, ale chyba jej nie dostrzegasz. Tak właśnie zawsze było w moim przypadku, ale ja używałem (i używam) leków zgodnie z ich przeznaczeniem, a nie w celach rekreacyjnych, jak większość uzależnionych tutaj od benzo. Jeśli miałbyś moc sprawczą nadawania stopni naukowych za ilość napisanych postów, to pewnie byłbym dopiero na etapie lecencjatu/magisterium. Na twojej sympatii akurat to niespecjalnie mi zależy, więc to dla mnie żadna obraza, a wręcz komplement. Jak można być dumnym, z tego, że na własne życzenie wpadło się w nałóg? Bo wszystko zwarzywia tylko nie benzo...to właśnie bezkrytycyzm do własnego uzależnienia, o którym pisałem. Zachowuj minimum obiektywności i krytycyzmu wobec swojego uzależnienia i nie unoś się agresją na wypomnienie tego, bo niczyją winą, jak tylko twoją, jest wjebanie się w nałóg. Ja również byłem w stanie, w którym standardowe leczenie (SSRI + neurolep) było nieskuteczne wobec GAD i stosowałem benzo w stanie gdzie już byłem skraju sił, bo wiedziałem, czym kończy się nieumiejętne używanie tych leków. Czekanie opłacało się, bo po 2.5 - 3 miesiącach GAD ustąpił. Zmaganie z chorobą to nie tylko łykanie tabletek, ale pewna praca nad sobą, walka z własnymi słabościami, pewne wyrzeczenia. Nie chcę kontynuować i nie będę tej dyskusji bo każdy z nas jest inny i przeszedł inne problemy,inną ścieżkę leczenia itd. ale dodam tylko kilka rzeczy na koniec 1.Jeżeli rzucasz leki po jednym dniu - SUPER ! Pogratulować. Jeżeli masz naklepane tyle postów to dobrze wiesz ,że u większości tak to nie działa.Ale ja wiem - oni wg Ciebie pewnie się nie starają,lubią być ćpunami i mało im samozaparcia. 2. Nie używam Clona w celach rekreacyjnych. Używam go bo zmusiło mnie do tego życie i moja jednostka chorobowa a żadne inne leki nie działały.Ale oczywiście jest pewnie tak jak piszesz. 3.Sugerujesz,że ja(bądź wszyscy) leków używają jak im się podoba ? OK,pewnie jest taka grupa ludzi,ale chyba pomyliłeś fora.Od początku używam leków zgodnie z zaleceniami lekarza prowadzącego i nie wychylam się nawet na 1 mg. Tak,tak, ten lekarz to pewnie niezły debil skoro mi dał clona. 4."Jest różnica pomiędzy zespołem odstawiennym, a zespołem dyskontynuacji, ale chyba jej nie dostrzegasz." - hmmm i tu i tu przechodzisz męki.Różnica więc jest w czym ? W słowniczku naukowym ? 5."Bo wszystko zwarzywia tylko nie benzo...to właśnie bezkrytycyzm do własnego uzależnienia, o którym pisałem." - Są ludzie,którzy jadą na benzo i są warzywkami a są ludzie - jak ja - którzy biorą benzo i nie są warzywkami. Natomiast próbowałem przechodzić standardową ścieżkę leczenia,która zakładała zwiększanie dawki aż lęk ustąpi.Lęk nie ustąpił,ale ja byłem zombie,niezdatnym do wyjścia po bułki do sklepu ,nie mówiąc o pracy zawodowej. No i oczywiście schodzenie z takich dawek jest samą przyjemnością,nie to co schodzenie z clona.Ehh... 6" Czekanie opłacało się, bo po 2.5 - 3 miesiącach GAD ustąpił" - U Ciebie ustąpił.I z tej perspektywy patrzysz na innych ? Gdyby to było takie proste u każdego....Ah - jeżeli u Ciebie GAD ustąpił po 3 miesiącach to nie wiesz co to jest GAD w co się może przerodzić.Zresztą - GAD....gdybym wyłącznie na to chorował to bym sobie brał Hydroxizine. 7."bo niczyją winą, jak tylko twoją, jest wjebanie się w nałóg." - No oczywiście. Ja sobie wymyśliłem swoje dolegliwości.Ja je pielęgnowałem. Ja sprawiałem,że inne leki nie działały.Ręce opadają.... Na resztę punktów nie odpowiem z prostej przyczyny - masz na oczach nalepkę - bierze bezno=bierze w żyłę.Postrzegasz ludzi wyłącznie ze swojego punktu widzenia i tego co Ty przeżyłeś - śmiesznego epizodu,który jak sam napisałeś trwał bardzo krótko.I tak postrzegasz tych ludzi,wobec czego dalsza dyskusja nie ma sensu.Najmniejszego. Widocznie nie byłeś nigdy w tak ciężkim stanie i po prostu nie wiesz co to jest, kiedy NIC nie pomaga.Bajki o samozaparciu możesz sobie w dupę wsadzić. Człowiek kiedy nie widzi żadnej nadziei u siebie ,nie chce dożyć drugiego dnia itd,itd. na pewno myśli o wyrzeczeniach i samozaparciu buahhaha....Chłopie,ogarnij się,są ludzie ,którzy przeżyli więcej niż Ty i benzo czy Ci się to podoba czy nie było dla nich jedynym rozwiązaniem. Wiesz komu możesz mówić o samozaparciu ? Nastolatce,która pierwszy raz przeżyła rozstanie z chłopakiem. Żegnam się z Panem.
  7. Nie wiem cy to pocieszające,ale nie jesteś sama.Wiele osób się boryka z tym co piszesz.Natomiast cholernie ważne jest zrobienie pierwszego kroku. Tym pierwszym krokiem powinno być zgłoszenie się do poradni zdrowia psychicznego. Najlepiej żeby to była poradnia ,którą ktoś poleca. Musisz komuś zaufać. W tej chwili warto byś do zaufanie skierowała do lekarza specjalisty - najpierw psychologa,potem psychiatry i zaczęła leczenie. Jeżeli Cię stać,czasem warto wybrać się prywatnie.Jest prosta przyczyna - takiego lekarza możesz zweryfikować choćby po opiniach w Internecie. Bez pierwszego kroku będziesz żyć w stagnacji i zmagać się ciągle z tym samym a z czasem mogą dojść gorsze objawy.Wszystko jest do uratowania,ale jeszcze raz napiszę - zrób pierwszy krok,przełam się. Jest ciężko,ale warto - zapewniam Cię. Trzymam kciuki !
  8. dyshor

    Witam !

    Moje trudności zaczęły się niewinnie od problemów w szkole. Przejście z podstawówki do gimnazjum(zmora wielu uczniów). Zdiagnozowano u mnie dosyć późno fobie społeczną.Leczono mnie najpierw psychoterapią(która nic nie dawała) ,potem zaczęto włączać leki(które też nic nie dawały).Dosyć długo się męczyłem. W końcu lęk bardzo urósł.Praktycznie uniemożliwiał wyjście z domu,załatwienie czegoś,nie mówiąc o pójściu do pracy. Lekarz przepisał mi Clonazepam ,który biorę do dzisiaj(bardzo proszę o nie pisanie na temat uzależnienia,bo zdaje sobie doskonale z tego sprawę). Od tego momentu lęki ucichły i to skutecznie,natomiast Clonazapem nie jest lekiem na wszystko i zaczęły się pojawiać problemy z nastrojem.Dosyć poważne. Potem problemy ze snem. Wszystko to udało się "zalepić" kilkoma innymi specyfikami i odtąd tak funkcjonuje. Chyle czoła ku mojemu lekarzowi POZ,który wdrożył te leki ,bo niestety psychiatrzy przepisywali mi "super nowoczesne" specyfiki po których było tylko gorzej a odstawienie ich było bardzo trudne. Okazało się iż najlepiej odnalazł się w moim stanie lekarz POZ co niestety daje pewną ocenę psychiatrii w naszym kraju. Dopiero rok temu udało mi się trafić na dobrego psychiatrę,który do teraz kontynuuje leczenie wdrożone przez lekarza z POZ. Diagnoza - Chad z naciskiem na silne lęki. Niestety próby odstawienia leków czy nawet zmiany dawek dawały bardzo złe rezultaty. Do tego tak na marginesie mam niedoczynność tarczycy,która niestety ostatnio zmieniła się w nadczynność ,przez co lęki się pojawiły ,gorszy nastrój itd.Ale akurat to jest kwestia wyrównania TSH. Pozdrawiam wszystkich,który trzeźwo myślą na tym forum,nie tylko z perspektywy własnego tyłka
  9. Nie miałem wyjścia. Mój stan nie nadawał się do tego bym nadal funkcjonował. Po wielu eksperymentach z wieloma lekami w końcu udało mi się z lekarzem prowadzącym wypracować "miks",który działa. Są to cztery specyfiki,ale oprócz jednego (Clonazepam) przyjmuje je w dosyć małych dawkach ,co trochę mnie pociesza. Krótko pisząc nie żałuję ,bo po prostu nie było innego wyjścia. Być może w przyszłości warto będzie podjąć próbę odstawienia któregoś z tych leków,ale nie w tej chwili.W tej chwili wiem ,że byłoby kiepsko.
  10. O, widzę kolega ma ten sam problem co ja Hashimoto trochę zaczęło mi bujać sercem i też muszę brać 10mg. Niestety przez brak czasu nie zrobiłem TSH w wyznaczonym terminie,potem się zapomniało no i tarczyca sama o sobie przypomniała w dosyć znaczący sposób A jak u Ciebie z Propranololem ?
  11. Co do głównego tematu to uzależniają i to wszystkie, bez różnicy. Zależy oczywiście od dawki,długości brania,skojarzonych innych leków i predyspozycji do uzależnień. Najbardziej oczywiście uzależniają benzodiazepiny i to wie każdy,ale czasem łatwiej z nich zejść niż schodzić z mega dawek neuroleptyków. Test na uzależnienie jest dosyć prosty - nie weźcie przez jeden,dwa dni dawki swojego leku(leków) i zobaczcie jak się będziecie czuć. Jak ciulato to znaczy ,że jesteście uzależnieni od danego specyfiku. Dlatego ze wszystkiego schodzi się stopniowo.
  12. Uzależnia i to mocno. Nie radzę ostawiać nagle.Stopniowo odstawiaj,tak jak będzie najwygodniej, do całkowitego zejścia(tylko nie zwlekaj nie wiadomo ile).Zależy jaką dawkę brałeś. Nie powinieneś mieć wielkich problemów :)
  13. Brałem,nie czułem ,że brałem.Zero efektów pozytywnych,zero efektów negatywnych.Natomiast jak przyszło do ostawienia.....Odstawiałem miesiąc z bardzo wielkimi problemami(lęki,drżenie,problemy ze świadomością,bezsenność itp).
  14. Biorę dosłownie od paru dni przed obiadem 10 mg ,ponieważ w ostatnich tygodniach bardzo wzmógł mi się niepokój i lęk popołudniami ,związany najprawdopodobniej z przejściem z niedoczynności tarczycy w nadczynność. Przepisany do momentu kiedy nie wyrówna się poziom TSH. Mogę powiedzieć,że dosyć osłabia przez co człowiek robi się senny i "oklapły" (trudno,żeby nie osłabiał,skoro obniża ciśnienie tętnicze) ,ale jednocześnie mi pomaga ,ponieważ niweluje lęki. Działa dosyć długo - ok 5-6 h. Obniża dosyć mocno ciśnienie(ale to sprawa indywidualna) ,ale póki nie schodzi u zdrowej osoby poniżej 100/60 nie ma się czym przejmować.
  15. Bliska mi osoba bierze w dawce 100 mg/2 i działa bardzo źle. Nastrój w dół,bardzo duża nerwowość ,i inne przykre skutki uboczne.Niestety na razie bierze dalej ,ponieważ jedynie ona pomaga na neuralgię nerwu potylicznego. Staramy się maskować działania niepożądane kwiatiapiną o przedłużonym uwalnianiu.Zobaczymy jakie będą efekty.
×