witam wszystkich forumowiczów,
proszę o rady wezmę wszystko na klatę powoli wariuję.
Zaczne od tego ze biorę serotoninę po której generalnie sie dobrze czuje ale od 3 tyg mam przerwę i wszystko wraca ze zdwojona siłą. Mam 38lat, przeszłosc dzieciaka które w zyciu przeszło wszystko co najgorsze moze spotkac dzieci, niewazne. Obecnie zyje w zwiazku mam dzieci, pracę i zycie na normalnym poziomie. Moje problemy zaczeły sie gdy po 10 latach małzenstwa mąz miał romans. Wtedy moja samoocena przestała istniec, obecnie nie ufam ludzią, izoluję sie w kazdym widze wroga kompulsywnie sie obzeram (na bulimie choruję od 20lat z przerwami) mam kłopoty ze snem, jestem wiecznie spiąca zmęczona nic mi sie niechce obgryzam paznokcie do krwi przejmuję sie kazdą błachostką nie potrafię brac od zycia, palę jeden za drugim wszystko wytraca mnie z ruwnowagi ruchy gesty zdania bliskich, ciagle wydaje mi sie ze ktos tylko knuje przeciwko mnie, nie potrafie kochac swojego partnera tzn raz wydaje mi sie ze trafił mi sie jak slepej kurze ziarno a za chwilę go tak nie nawidzę ze bym mu oczy wypaliła. Chowam sie uciekam w innym pokoju. Kiedys smieci wyzucałam z makijazem teraz jak musze idę na miasto bez ....., mam poczucie własnej brzydoty,braku ambicji , raz mam plany na drugi dzien nic ...z myslą po co ...i tak umrę nieszczęsliwa. Mam durne sny które sprawdzam w senniku potem mam lęk przed obawą ze sie przepowiednie spełnią. Cały czas chodze pod denerwowana. Najgorsze jest to ze mysle ze wszyscy dookoła są zli i cały czas ja jestem wszystkiemu winna. Normalnie odechciewa sie zyc momętami. Depresja? Nerwica? czy jakas flustracja.......to mija ....da sie z tym zyc.....czy tylko zyc nadzieją ze jutro znów będzie słonce. Kiedys zyłam normalnie ...oddwóch lat niemoge sie odnaleśc,
jezeli ktos to czyta i tez ......jest zrezygnowany prosze opisz swoją historie, i co robisz zeby zyc normalnie.