Skocz do zawartości
Nerwica.com

Voytek

Użytkownik
  • Postów

    58
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Voytek

  1. A ja za nic w świecie nie mogę się przemóc,żeby pójść do kościoła.Już tyle razy sobie obiecywałem i za każdym razem mój umyśl albo szuka wymówki,albo czuję lęk w związku z faktem,że tam będzie pełno ludzi.Jak siebie znam,kiedy już będę w stanie tam pójść,pewnie stwierdzę,że nie jest mi to już potrzebne
  2. Witam.Mój dzisiejszy dzień był całkiem fajny,choć większość dnia spędziłem w domu.Posprzątałem,potem poszedłem z mamą na cmentarz.A teraz czuję głęboki spokój i jestem w nastroju do medytacji.Ech,moi drodzy,chciałbym umieć jakoś przelać to jak się czuję na was,podzielić się z wami moim samopoczuciem.Zbyt często tłumię swoje emocje,postanowiłem,że spróbuję się im po prostu poddać.Wybuchnąć płaczem w miejscu publicznym-co mi tam:p Może w ten sposób czegoś nowego się dowiem o sobie,swoich emocjach,ich przyczynie.Nie ma już dla mnie znaczenia to jak mnie inni postrzegają,mogą sobie mówić co chcą Chyba daruję sobie zaciskanie zębów,to zbyt męczące.Co do Gabriela-proponuję ignorować.
  3. Voytek

    zadajesz pytanie

    Cassidy-jestem pod wrażeniem.Mało kto zadaje sobie trud,żeby poszperać:)Chyba ktoś inny ma zadawać teraz pytanie,więc nie będę się wcinał:)
  4. Voytek

    zadajesz pytanie

    Anioł Czy ktoś coś wie na temat Kodeksu Żywnościowego,który ma zostać wprowadzony na zlecenie ONZ w krajach U.E o 31 grudnia 2009 roku?Propagandowy bełkot uznam za brak odpowiedzi:p
  5. W związku z tematem.Doszedłem do wniosku,że chyba niemożliwym jest,aby inny człowiek mnie zrozumiał (ze względu na to,że wszyscy postrzegamy w sposób typowy dla siebie,subiektywny) i przestałem szukać tego zrozumienia,tylko,że teraz jest mi jeszcze ciężej.I ciężej i lżej,ponieważ męczę się,ale jakimś cudem ból,który czuję udaje mi się przetworzyć na siłę napędową (zaciskanie zębów,"wędrówka pod wiatr" sprawiają mi pewien rodzaj satysfakcji).Choć jest jeszcze druga strona medalu-część tego co czuję tłumię w sobie,a to nic dobrego,bo prędzej czy później bańka może pęknąć.Nie lubię kłamać,zastanawiałem się jak reagować będą ludzie,którzy po zapytaniu mnie jak się dzisiaj czuję usłyszą coś w tym stylu "nie zamierzam ściemniać,że dobrze,nie zamierzam się też uzewnętrzniać,więc nigdy mnie już o to nie pytaj.I tak nie jesteś w stanie mnie zrozumieć.".Tak czy siak pozostaję na uboczu.Nie chcę należeć do żadnej grupy,wspólnoty bo po pierwsze,nie wiem czy otwieranie się przed tymi ludźmi ma sens (i tak nic nie rozumieją),po drugie-to chyba zawęża pole widzenia (np.wspólnoty religijne-choć sam jestem wierzący,trzymam się z daleka od kościoła i organizacji pozakościelnych i religii w ogóle).Oczywiście to moja opinia i piszę tu o swoich odczuciach,jeśli komuś dobrze w jakiejś wspólnocie-proszę bardzo.Ciekawe,że ludzie bardzo często reagują niechęcią i patrzą z góry na kogoś,kto jest ich zdaniem "inny" niż reszta.Czują się zagrożeni,czy nie wiedzą jak się zachować?Coś w rodzaju mechanizmu obronnego?W każdym bądź razie chyba sam zacznę robić dobrą minę do złej gry,bo porządku jaki zastałem na ziemi nie mam zamiaru akceptować (krótko mówiąc uważam,że jako ludzkość jesteśmy zepsuci.Jedni mniej,inni bardziej,a większość bezkrytycznie łyka to co podsuwa się im pod nos.Żyjemy sobie w jakiejś iluzji i udajemy,że wszystko jest w porządku,dopóki mamy żarło i kasę dla siebie z innymi może się dziać co chce[od siebie mogę dodać,że wielu zależy na tym,żebyśmy tacy byli-żryjcie,mnóżcie się,oglądajcie TV,nie edukujcie się zbytni,nie zadawajcie pytań,a my będziemy robić swoje w spokoju]).Ech,zagalopowałem się i odbiegłem od tematu na który miałem pisać.Można to potraktować jako mój monolog.
  6. Voytek

    Gry ulubione

    Taa,grałem w obie części KotOR'a (nawiasem mówiąc ponoć mieli trzecią zrobić,ale nie zagłębiałem się).I przyznam się,że druga część w kilku momentach fabuły wycisnęła mi łzy z oczu (chlip chlip)>No cóż,takim jestem nadwrażliwcem.Co do gier,chyba jestem nałogowcem,po krótkiej przerwie znów wróciłem do grania i spędzam trochę za dużo czasu grając.Teraz dorwałem Dead space.Co do fallouta to sam jestem maniakiem tej gry,na notebooku ciągle noszę pierwszą część i od czasu do czasu w nią gram gdzieś poza domem. P.S Gusia,ale masz ikonek na pulpicie:)
  7. Voytek

    zadajesz pytanie

    Moje marzenie?Żeby nasza rasa otworzyła oczy i przestała się zabijać\okradać\kierować egoizmem a zaczęła dążyć do wzrostu (nie tylko technologicznego),pokoju i mądrości. Czy lubisz słuchać soundtracków (z filmów,gier)?Jeśli tak,z czego soundtrack należy do Twoich ulubionych?
  8. Voytek

    zadajesz pytanie

    Nie wiem.Myślę,że to bardziej skomplikowane. Jaki materiał nie przepuszcza promieniowania podczerwonego (żeby nie było widać co za nim jest za pomocą termowizora)?
  9. Voytek

    zadajesz pytanie

    Hmm: 1.Jestem bystry i pojętny (to nie jest moja opinia) 2.Dobry ze mnie planista (bo diabeł tkwi w szczegółach) 3.Jestem wrażliwy (nie wiem czy to zaleta,wada czy ani jedno ani drugie) 4.Nie interesuje mnie tylko materializm,konsumpcjonizm,lecz staram się rozwijać w sobie cechy takie jak.np.pokora,cierpliwość,samoświadomość i brnę w świat ducha (z różnym skutkiem,ale walczę cały czas).Sama materia jest g... warta. 5.Nienawidzę fałszu,bez względu na to jak piękny by on nie był.Prawda jest najważniejsza,o mnie samym też (choć często bywa bolesna).Piszę o tym,bo widzę jak wielu ludzi żyje w bajce,jaką sobie stworzyli,a nie w rzeczywistości,więc uważam to za zaletę. Dzisiaj je wymieniłem,jutro pewnie stwierdzę,że zrobiłem z siebie idiotę. Wymieniłem 5 i to bynajmniej nie z wrodzonej skromności,ale dlatego,że nie widzę w sobie innych cech,które świadczyłyby o tym,że jestem wartościowy.Raczej setki wad i błędów.Twój post w pewnym sensie jest pułapką (przynajmniej niektórzy mogą tak twierdzić)."But show must go on"... Teraz pytanie:jak radzisz sobie z napadami gniewu w czyimś towarzystwie(np.gniewu powodowanego uczuciem bezsilności)?
  10. Voytek

    zadajesz pytanie

    Kciuk prawej ręki w dzieciństwie i kilka razy nos (choć zadziwiająco prosto się zrastał za każdym razem:) Co sądzisz o cywilizacji jaką tworzymy (tzn.co jest jej wadami a co zaletami)?
  11. Czyli możnaby zaryzykować stwierdzenie,że tak naprawdę każdy jest w jakimś stopniu samotny.Samotność wśród ludzi.Tak,też się nad tym zastanawiałem-tak naprawdę każdy jest sam ze swoimi smutkami,nie każdy o tym mówi,większość robi dobrą minę do złej gry.Może łatwiej im to zepchnąć na dalszy plan,do czegoś w życiu dążą i to im zastępuje w jakiś sposób to czego im brakuje,taki substytut szczęścia-np.sukces zawodowy itp.Może nasz problem polega na tym,że nie potrafimy tak łatwo obok tego przejść,to jest centralna część naszego życia i nie szukamy tego substytutu,czegoś zastępczego-bo wszystko przy tym problemie związanym z samotnością bleknie.To są kluczowe rzeczy (przynajmniej dla mnie)-wrażliwość i współodczuwanie,taka jedność z innymi.To są w sumie choroby cywilizacyjne.Przez tyle a tyle setek lat nasz gatunek skupiał się na czymś,co związane było z materialnym światem,zamiast tą duchowo-emocjonalną (zwał jak zwał-to są moje słowa) płaszczyzną i teraz są tego efekty.Nie wiem,czy można to nazwać pewnego rodzaju kalectwem,pewną sferę naszego jestestwa okaleczyliśmy.Przynajmniej ja mam tego typu odczucia (i wydaje mi się,że wielu się ze mną zgodzi),że ten świat w którym żyjemy jest niezwykle sztuczny-wszystko się robi na pokaz,żeby tylko ładnie wyglądało z wierzchu (przerost formy nad treścią?).A może plotę bzdury,bo nie czuję się częścią świata w jakim żyję?Co o tym myślicie?
  12. Nie no,w porządku asiula82,każdy pisze o sobie.To raczej nie jest jakaś reguła,że ludzie cierpiący na depresję są egoistami.
  13. Voytek

    zadajesz pytanie

    Też uwielbiam Radiohead.Czy wierzę w przyjaźń między mężczyzną i kobietą-wierzę,mam przyjaciółkę z którą znam się naprawdę kupę lat i zawsze mogłem z nią porozmawiać na jakikolwiek temat.To jest "pozacielesna" przyjaźń,może kwestia zrozumienia,że ciało,płeć i hormony,popędy to nie wszystko(przynajmniej ja to tak widzę).Ale ona od niedawna mieszka ze swoim facetem,więc już nie jest tak jak kiedyś-jego nie znam zbyt dobrze.Czy wierzę w przyjaźń w ogóle?Wierzę.Idzie w parze z miłością bliźniego-ja ludzi kocham,choć czasem mnie męczą i denerwują,a to czemu są tacy jacy są,to już temat na dłuższą dyskusję.Ech i teraz będę się nad pytaniem głowił Dobra,niech będzie takie :"Jakie masz zainteresowania,hobby?"
  14. Voytek

    zadajesz pytanie

    Może z obawy przed reakcją,przed ew.odrzuceniem?Może z braku odwagi?Nie wiem,ale myślę,że głównie wiąże się to z obawą przed reakcją tej osoby.W sumie mówiąc tego typu rzeczy w pewnym sensie obnażamy się,ściągamy maskę z twarzy-może boimy się pokazać swoje prawdziwe oblicze? Ulubiony zespół muzyczny (o ile jest,bo ja np. nie mam)?
  15. Voytek

    Odrobina poezji

    Ja czasem też pisuję wierszyki Ale ostatnio nie jestem z nich zadowolony,czegoś im brakuje.Mniejsza z tym,znalazłem coś takiego ostatnio w necie i mi się strasznie spodobał: „Posłanie do Nadwrażliwych” Prof. Kazimierz Dąbrowski Bądźcie pozdrowieni Nadwrażliwi za Waszą czułość w nieczułości świata za niepewność - wśród jego pewności za to że odczuwacie tak jak siebie samych zarażając się każdym bólem za lęk przed światem, jego ślepą pewnością która nie ma dna za potrzebę oczyszczania rąk z niewidzialnego nawet brudu ziemi bądźcie pozdrowieni Bądźcie pozdrowieni Nadwrażliwi Za Wasz lęk przed absurdem istnienia I delikatność niemówienia innym tego co w nich widzicie za niezaradnosć w rzeczach zwykłych i umiejętność obcowania z niezwykłością za realizm transcendentalny i brak realizmu rzeczowego za nieprzystosowanie do tego co jest a przystosowanie do tego co być powinno za to co nieskończone-nieznane- niewypowiedziane, ukryte w nas Bądżcie pozdrowieni Nadwrażliwi Za Waszą twórczość i ekstazę Za Wasze zachłanne przyjażnie, Miłośc i lęk, że miłość mogłaby Umrzeć jeszcze przed Wami Bądżcie pozdrowieni Nadwrażliwi Za Wasze uzdolnienia-nigdy niewykorzystane (niedocenianie Waszej wielkości nie pozwoli poznać wielkości tych, co przyjdą do Was) za to, że chcą Was zmienić zamiast naśladować ze jesteście leczeni zamiast leczyć świat za Waszą boską moc zniszczoną przez zwierzęcą siłę za niezwykłość i samotność Waszych dróg Bądżcie pozdrowieni Nadwrażliwi
  16. Ech,wiecie co?Ja też jestem cholernie samotny,okropnie mi z tym,ale zaczynam już tracić wiarę w to,czy w ogóle kiedykolwiek spotkam kogoś,kto mnie pokocha i zrozumie.Czytam o różnych historiach z happy endem,ale czuję się tak,jakby mnie takie ewentualności nie dotyczyły,wydaje mi się to takie odległe.Jak coś o czym można przeczytać w tylko w internecie.Tylko proszę was,nie mówcie mi żebym nie tracił wiary-słyszę to prawie codziennie.Nie mam w nikim oparcia,mieszkam z matką,ale jakoś nie mogę z nią nawiązać kontaktu,mówię coś do niej,a ona się zachowuje,jakby na niczym jej nie zależało,też ma jakieś problemy,depresje,a ja nie wiem jak z nią pogadać na ten temat.Chodzi po domu i ciągle o czymś gada,o pierdołach,a mnie to męczy,chcę ciszy.Nie chodzi mi o to,że przeszkadza mi sam fakt,że ona o czymś mówi,ale czasem potrafi cały dzień gadać o np.cenach w sklepach,jakichś mało ważnych dla mnie rzeczach.Albo powtarza po kilka razy coś co już mówiła.Przynajmniej chodzi na spotkania Odnowy w Duchu Świętym,które są w kościele obok,ja nie mam gdzie pójść.
  17. Voytek

    Czy lubicie siebie?

    Lubię swoje ciało (bo moje ciało to nie JA-nie utożsamiam się z nim),pomimo kilku drobnych szczegółów jest ok,brzydki podobno nie jestem.Ja się raczej skupiam na rozwoju swojego wnętrza,a widzę same wady w sobie i to sprawia,że czasem mam siebie dość.Chciałem spisać na kartce swoje wady i zalety,żeby się temu lepiej przyjrzeć,ale żadne zalety mi nie przychodzą do głowy.No może jedna-chciałbym jakoś ludziom pomagać,dawać nadzieję tym,którzy ją stracili,ale nie wiem czy to zaleta,raczej chęć.Zaletą mogłoby być dążenie do tego.Jakoś nie mogę dostrzec swoich zalet,nie wiem czy je mam
  18. Ja uważam,że cała cywilizacja jest chora,wypaczona i nienormalna i to z własnej woli poniekąd...
  19. Voytek

    Leczenie zębów

    Nie strasz mnie nawet,bo mi jakiś czas temu wyrosły,przebiły się przez dziąsła.Poza tym mam dużo dziurek,takich małych-będzie mnie sporo kosztowała naprawa tego wszystkiego,na szczęście w trzonowych,tak,że z przodu nic nie widać.Ale w jednym z siekaczy mi się też coś robi.Na myśl o dentyście odczuwam lęk,tylko nie wiem,czy dlatego,że będę musiał znów zetknąć się z ludźmi,siedzieć w poczekalni,albo rozmawiać z samym dentystą,czy z powodu samego zabiegu (raczej to pierwsze,bo próg wytrzymałości na ból fizyczny mam raczej dość wysoki).
  20. Jeśli chodzi o mnie,to mój ideał jest-zero używek.Największy problem mam z paleniem papierosów,nie potrafię rzucić tego ścierwa,tzn.jak mam dobry okres to mogę nie palić i czuję motywację do tego,żeby rzucać (choć najwięcej nie paliłem przez 1,5 miesiąca ledwie).Ale kiedy są stresy,jakiś dołek,to naprawdę ciężko mi się obejść bez nikotyny.Jeśli chodzi o używki to z żadną nie mam takiego problemu jak z papierosami,bez innych umiem się obejść.Co do straight edge-postawa godna naśladowania mim zdaniem.
  21. Voytek

    Gry ulubione

    Ja już w sumie w nic dawno się nie zagrywałem,ew.sobie zagram we Flatout 2.Jedną z moich ulubionych gier jest Armed Assault.Swego czasu miałem korbę na punkcie Morrowinda (i uważam,że miał lepszy klimat od Obliviona,ale to moja opinia).Uwielbiam Supreme Commander (tak jak Total Anhillation-pierwowzór)-lubię tę grę,ponieważ nie chcę już oglądać krwawych scen (wyjątkiem jest Armed Assault,ale w niej podoba mi się realizm i to,że używając edytora,można stworzyć praktycznie każdy scenariusz na polu bitwy,lubię eksperymentować z taktyką),a w supreme commander walczą ze sobą roboty a nie ludzie.Splinter cell-wszystkie części przeszedłem,lubię skradanki.Test drive unlimited też mi się podobał.Z klasyki to settlersi (ech,pamiętam czasy,kiedy zagrywałem się na amidze 1200 w pierwszą część tej gry),syndicate.Rainbow six:raven shield też lubię (moim zdaniem najlepsza z serii jeśli chodzi o realizm,choć AI mnie załamywało czasami).A jakie gry najmilej wspominacie?Które z gier uważacie za gry wszechczasów?
  22. Voytek

    Enneagram

    4w5-faktycznie dużo się zgadza,jest dużo rzeczy,które w sobie widzę i których próbuję się pozbyć (części już mi się udało,tak myślę) "Wiele czwórek z tym skrzydłem ma odczucie zupełnej inności, jakby pochodziły z innej planety."-wypisz,wymaluj-JA
  23. Voytek

    zadajesz pytanie

    Hmm,widzę,że zabawa stoi w miejscu,a pomysł wydał mi się fajny,więc spróbuję coś wymyślić,żeby pchnąć ją naprzód. "pewne rozdziały sie zamyka i otwiera"-do pewnych rzeczy można wracać z jakiegoś powodu,np.jest to rozdział,z którego z czasem można wyciągać różne wnioski,tj.pojęcie "rozdział" jest szersze w tym przypadku(zakładam,że chodzi o wielokrotne otwieranie,choć to w sumie bzdura,bo po co je w takim razie zamykać-to nie szafka,albo drzwi lodówki.Chyba,że to coś w rodzaju błędnego koła i chodzi o otwieranie raz za razem rzeczy,których nie ma sensu otwierać) a "pewne rozdziały sie otwiera i zamyka"-do niektórych rzeczy,jeśli nie zostały całkiem rozłożone na czynniki pierwsze i przeanalizowane (a to co się z nimi wiąże poprawione i zoptymalizowane)można powrócić w celu ostatecznego rozprawienia się z nimi (bo są np.kłopotliwe dla partnerów) i dobrze jest je zamknąć raz a dobrze,np.jakaś niemiła sytuacja,która nie została przedyskutowana,tylko zepchnięta na dalszy plan Nie wiem,czy chodzi o coś konkretnego,czy nie,w ogóle nic nie wiem,ale musiałem odpowiedzieć,bo mi się ta zabawa podoba i poprawił mi się humor,kiedy znalazłem ten temat a teraz będę się głowił nad pytaniem, mam nadzieję,że nie zapytam o coś co już było,bo nie czytałem wszystkiego ....(myśli,myśli,myśli,myyyyyyśli) czy jest jakaś prawda (związana z obiektywizmem metafizycznym) do poznania której dążysz i czego ona dotyczy(z czym jest związana?)? czy
  24. Voytek

    Jesteśmy wybrani

    A ja śmiem twierdzić,że myślenie tego typu (stawianie siebie na podium "bo mam depresję") to pułapka-ludzie,którzy tego nie doświadczają po prostu nie mają bladego pojęcia co się z nami dzieje (ale pewnie faktem jest to,że niektórych to po prostu nie obchodzi).Już szczerze mówiąc wolę być człowiekiem cierpiącym na depresję,bo dzięki temu widzę wyraźnie cierpienia innych i wiem jak można ich pocieszyć,mówiąc,że też tak miewam,więc wiem co czują,bo też cierpię.Wiem,bo sam to przeżywam.Każdy z was pewnie chciałby usłyszeć w ciężkich chwilach od kogoś słowa typu "hej,ja też to przeżywam,nie jesteś sam i rozumiem Cię,nie martw się,możesz powiedzieć mi cokolwiek chcesz-nie wyśmieję cię",zamiast "nie próbuj wzbudzać we mnie litości","emo","weź się w garść" itp.I w tym tkwi nasza siła-rozumiemy innych,którzy cierpią i możemy im pomóc,możemy dawać im nadzieję,pokazać,że nie są sami- i to działa w dwie strony.Wolę to,niż bycie człowiekiem szczęśliwym,który nie doznaje bólu związanego z depresją,który nie musi zmagać się z lękami i któremu niczego (w sensie psychicznym) nie brakuje.Może warto zadać sobie pytanie:"jakim człowiekiem stałbym się,gdyby moja depresja zniknęła z dnia na dzień raz na zawsze?Czy nie zapomniałbym to,czego się nauczyłem przechodząc to piekło?" (no,w sumie to dwa pytania).Warto stawiać sobie pytania i szukać na nie odpowiedzi.Wiem,że pewnie część z was się nie zgodzi ze mną,ale tak to właśnie widzę.Jestem wrażliwszy niż większość (i jak na mężczyznę chyba też) i cieszę się z tego,choć to czasami sprawia,że nie mam siły dłużej żyć,ale idę dalej i być może komuś kiedyś pomogę w realnym życiu,patrząc mu/jej prosto w oczy i mówiąc to,co napisałem wyżej.Właśnie dla takich chwil moim zdaniem warto żyć,kiedy widzimy w oczach człowieka z którym rozmawiamy wschodzącą nadzieję.Pozdrawiam
  25. Hehe,jakbym słyszał samego siebie.U mnie to wygląda w ten sposób,że czasami jest mi tak źle,że wg niektórych przesadnie się uzewnętrzniam,bo nie potrafię już dłużej dusić w sobie tego co czuję.Mają rację czy nie-mniejsza z tym,chodzi mi o to,że jednak zaczynam się zastanawiać,czy aby faktycznie nie zawracam komuś niepotrzebnie głowy (coś w rodzaju wampiryzmu emocjonalnego),że może go to męczyć (i jednocześnie myślę,że może tak naprawdę tej osoby po prostu nie obchodzi to co czuję,nie doświadcza tego co ja i zwyczajnie ma gdzieś-nie wiem co ta osoba myśli,nie wiem,czy kłamie czy mówi prawdę).I w takich sytuacjach się gubię,nie wiem już co mam myśleć,a jednocześnie nie chcę,żeby ta osoba miała mnie za kogoś,kto tylko użala się nad sobą i stwarza pozory,żeby się nim zainteresowano,zwrócono uwagę i okazano litość-i czuję się bezradny.Efektem tego jest często to,że już samemu sobie nie jestem w stanie zaufać,bo nie jestem w stanie stwierdzić czy aby sam się nie okłamuję.A to sprawia,że czuję się jeszcze gorzej,bo pojawia się kolejny problem,który muszę rozwiązać (a to się zdarza raz za razem).Chyba w ogóle dam sobie spokój z opowiadaniem o swoich odczuciach ludziom,którzy nie miewają stanów depresyjnych,których nie męczy lęk,bo zwyczajnie nie ma sensu ("Kto nie doznał nie zrozumie").A udowadnianie komukolwiek tego,że nie chodzi tylko i wyłącznie o zwrócenie na siebie uwagi i bycie w centrum,ale o szukanie zrozumienia przede wszystkim nie ma najmniejszego sensu-w większości przypadków to pewnie skończy się tym,że rozmówca stwierdza,że pewnie sam siebie okłamuję i jestem hipokrytą.Ostatnio wyznałem komuś miłość i nie zostanie ona odwzajemniona,więc dołek-normalne,ale to szło w parze z innymi problemami,zwaliło mi się na łeb z podwójną siłą i (jako,że myślałem,iż mogę osobie,której wyznałem miłość zaufać) zacząłem się uzewnętrzniać i mówić o swoich problemach.Reakcja była mniej więcej taka "daj spokój gościu,liczysz na współczucie?Bierzesz mnie na litość?Kreujesz się na jakiegoś emo?Irytuje mnie to co mówisz.Daj mi święty spokój" (oczywiście nie dosłownie,ale w dużym skrócie).I teraz dopiero widzę jakim byłem durniem,można było przewidzieć,że taka będzie reakcja,ale męczyłem się,zbytnio rozpaczałem,targały mną silne emocje-to mnie zaślepiło.Popełniłem duży błąd,bo w pewnym sensie jestem już przekreślony w oczach tej osoby i nie wiem,czy jestem w stanie to zmienić,czegokolwiek bym nie powiedział-ona już mnie osądziła i zaszufladkowała.No cóż,człowiek uczy się na błędach.
×