Skocz do zawartości
Nerwica.com

tomi1234

Użytkownik
  • Postów

    23
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez tomi1234

  1. Z jednej strony dobrze to wiedzieć... bynajmniej wiadomo że trzeba sie oszczędzać... Wiola173 jak długo chorujesz ? Pozdrawiam :)
  2. Przez długi czas się zmagałem z tym zmęczeniem i zwlekałem z pójsciem do lekarza, nie lubie sie przyznawać przed sobą że jestem chory na NN... i zrobił mi się nawrót. Jak to jest z tą chorobą, ona jest na całe życie? Fakt, że w ostatnim czasie nie oszczędzałem siebie, ale tak sie zastanawiam czy kiedys bede zdolny normalnie żyć. Pozdrawiam
  3. 3 lata temu skończyłem szkołę średnią i pamiętam że to było bardzo trudne do pogodzenia, choroba tutaj niestety bardzo przeszkadzała... Jeśli nie masz nic przeciwko to może porozmawiamy na gg ? wysłałem Ci moj numer gg na pw, pozdrawiam :)
  4. Cześć, leczyłem się przez podobny okres, w tym czasie z wielkim trudem funkcjonowałem, doskonale rozumiem Ciebie. Każdy ma indywidualne przypadki jeśli chodzi o treść nerwicy, ale na pewno tak samo wykańcza wszystkich... Mam podobne myśli jak Ty jesli chodzi o czas trwania nerwicy. Niby lekarz zakończył moje leczenie, z chęcią się zgodzilem na to... brak leków, mniejsze poczucie wstydu przed rodziną itd. i przez długi czas funkcjonowałem w miarę normalnie, jednak widzę ze przy sytuacjach mocno stresowych, część objawów wraca... Co Tobie najbardziej przeszkadza w normalnym funkcjonowaniu? Pozdrawiam
  5. Dzięki za pomoc , muszę coś z tym zrobić, bo naprawdę mi to przeszkadza...
  6. Leki odstawiłem w listopadzie 2008r. organizm już dawno musiał się oczyścić z ich działania. Chociaż fakt jest taki ze jestem jeszcze mniej senny aniżeli w czasie zażywania leków. tak jak napisała wiola173 też mogłem spać po 16 godzin... Nie wiem co z tym faktem zrobić, irytuje mnie i troche przeszkadza mi w normalnym funkcjonowaniu... dzięki za odpowiedzi dobrze jest zobaczyć, że ten problem nie dotyczy tylko mnie.
  7. Jak brałem leki (w tym też anafranil) to myślałem że po ich odstawieniu wszytko wróci do normy, jednak tak się nie stało... Lekarz stwierdził że już nie potrzebuje leków, terapi. Nie wiem czy to samo minie i trzeba się uzbroić w cierpliwość...
  8. Witam, od roku nie leczę się na nerwicę natręctw, jednak zastanawiam się czy na pewno do końca się wyleczyłem... moim problemem jest ciągła senność i zmęczenie, brak koncentracji, itp. Czasem głupio jest mi spotykać się ze znajomymi bo ciągle oczy mi się przymykają, ziewam albo wyglądam jak ,,naćpany'' Nie wiem co z tym zrobić... Czy na nowo przejść się do lekarza? Jakie są wasze doświadczenia jeśli chodzi o ten problem? Pozdrawiam :-)
  9. Hej, mam taki sam problem jak Ty... Moje życie się bardzo zmieniło, na całe szczęscie najgorszy okres mam za sobą, ale pomimo tego że już skonczyłem terapie i nie biore już leków to nie czuję się tak jak kiedyś... Moj dzień już nie jest w funkcji natręcwt i ciesze się z tego. Mam mobilizację, funkcjonuję w tym świecie, ale też czuję jakbym stracił siebie... Pamiętam, że lekarz powiedział mi że przez jakis czas bede dochodzić do siebie, do pełnej równowagi. Tutaj chyba potrzeba czasu i nadziei.
  10. Też kiedyś miałem podobny problem, nie rozróżniałem za bardzo co jest grzechem lekkim a co ciężkim. Długo się z tym męczyłem i byłem tym m.in bardzo wyczerpany... Na całe szczęście natrafiłem na księdza, z którym mogłem sobie dobrze porozmawiać, on mnie wysłał na terapie, i spotykał się ze mną rozwiewając moje różne wątpliwości. Kwestie grzechów lekkich i ciężkich wyjaśnił mi w taki sposób, że powiedział co bym musiał zrobić żeby ciężko zgrzeszyć. Pozdrawiam was, i życzę odwagi w walce z chorobą
  11. Witam co się dzieje w gdyni?? Z chęcią się spotkam :)
  12. Ciężki temat... ja też to przechodzę, jeśli chodzi o terapie to mam podobne doświadczenie co Mafju88 Jest poprawa, ale jeszcze nie udało mi się wrócić do takiego stanu jaki był przed chorobą. Wydaje mi się że najlepsze co można zrobić to zaakceptować to niedomaganie. Uczucia mają to do siebie ze są całkowicie nie zależne od nas. Nie można ich sobie zakazać, czy nakazać odczuwać... Chyba uczucia wrócą same spontanicznie, bynajmniej pozostaje mi tylko w to wierzyc.
  13. Witam, spotkałbym się z osobami z nerwicą natrectw
  14. dunkan, Ja jak byłem z dziewczyną to byłem z nią szczery... nerwica jest dla mnie upokorzeniem, facet z problemami... ale powiem Ci że dziewczyna mnie zaakceptowała, nic jej to nie przeszkadzało. Nie tłumaczyłem jej wszystkiego dokładnie, powiedziałem że nie z mojej winy mam nerwicę pozdrawiam
  15. Jeżeli chodzi o dzieci,którzy mają rodziców z nerwicą, to mogę powiedzieć że wszystko jest z nimi ok. Jak już pisałem znam takie małżenstwo i jeżeli w takich związkach jest miłość to nie ma problemu.
  16. Kwaśniakowa, Ksiądz mi powiedział żebym ,,akcepotował'' te myśli, żebym z nimi nie walczył bo one są zawsze silniejsze i mądrzejsze od człowieka... powiedział, że tą są natręctwa z którymi mają problem też niektórzy księża... mówiłem księdzu jakie mam myśli: myśli bluźniercze, wyobrażenia bluźniercze itp. Najważniejsze było dla mnie, że ksiądz mnie wysłuchał, nie potępił mnie i nie wyrzucił mnie, w dodatku powiedział że mogę dalej przystępować do komuni, chodzić do kościała. Wysłał mnie na badania i wyszło że to nn. Naprawdę ta i jeszcze inne rozmowy z tym księdzem uratowały mi życie...
  17. Moja nn zaczeła się od natretw dotyczących Boga... rozumiem jak jest to straszne uczucie... lęk związany z myslami, i konsekwencjami tych myśli. Byłem pewieny , że będę potępiony... Do psychologa trfiłem całkowicie wyczerpany, można powiedzieć że byłem w stanie letargu. Mam zasobą terapie która pomogła mi. Obecnie te mysli nie męczą mnie i coraz bardziej znikają. Terapia uświadomiła mi żeby nie ,,walczyć'' z tymi myślami. W dodatku wygadałem się psychologowi, księdzu (trwało to trochę) i mnie to uspokoiło, podniosło i dodało energi. Pozdrawiam
  18. ewaryst7, sorry ale od niedawna jestem na forum, nie dopisałem że swoją wypowiedź kieruję do asiasamotna Myśle że związki ludzi którzy maja nerwice, depresje są mozliwe, tak jak pisałem znam takie małżeństwo i widzę, że sobie świetnie radzą,a są małżenstwem ładnych parę lat. Przepraszam za mój błąd, pozdrawiam.
  19. zgadzam sie z Toba... dla mnie nerwica jest upokorzeniem, ale jak mialem dziewczyne to bylem z nia szczery i ona zaakceptowala to, duzo mi to pomoglo. Wiesz znam takie malzenstwo ktore mialo podobna historie, oboje mieli nerwice, poznali sie w szpitalu, a teraz maja 6 dzieci. Moge spytac zkad jestes? Pozdrawiam
  20. Forum jest naprawdę dobre. Jestem nowym użytkownikiem i widzę że potrzebne są mi rozmowy na tematy związane z depresją, nerwicą. Dzisiejszy świat nie akceptuje słabości, dlatego tak trudno o uzyskanie wsparcia od najbliższych. Sam fakt, że mogę powiedzieć moje doświadczenia i posłuchać innych, dużo mi daje. Zgadzam się z bethi ,forum nie powinno być miejscem do ucieczki od rzeczywistości.
  21. tomi1234

    Cześć wszystkim!

    Chciałbym się przywitać z Wami. Widzę, że potrzebne jest mi to forum. W domu i w rodzinie nie mogę szukać oparcia, tutaj widzę, że mamy podobne problemy. Dobrze wiedzieć że nie jestem sam... Długo się męczyłem zanim powiedziano mi co ze mną się dzieje. Na samym początku strasznie bolała mnie głowa, do tego dochodziły silne zawroty. Bałem się że to coś poważnego, jednak badania lekarskie nic takiego nie wskazywały. W tym czasie przeszedłem z gimnazjum do liceum, nie potrafiłem się odnaleść w nowym otoczeniu... Brakowało mi prawdziwych przyjaciół. Wszystko zaczęło mnie coraz bardziej dobijać. Pojawiały się lęki na tle moralnym, z których utworzyły się natrętne myśli. Nie rozumiałem tego co się ze mną działo. Zacząłem się alienować od znajomych. Rodzina zamiast mi pomóc to mnie jeszcze bardziej dobijała. Powoli zacząłem doświadczać prawdziwego piekła, co gorsze nie potrafiłem z niego wyjść... Natrętne myśli sprawiały, że nie umiałem normalnie funkcjonować. Treść tych myśli przerażała mnie... Po kilku miesiącach totalnego letargu trafiłem do psychologa i psychiatry. Leczę się już 3 rok i powoli wracam do formy :) Pozdrawiam
  22. tomi1234

    uczucia

    Podobnie jak Wy, też borykam się z podobnymi problemami. U mnie obniżony nastrój, spowodował to że nie miałem w sobie żadnych emocji i uczuć. Ostatnio widzę dużo pozytywnych zmian... Moja terapeutka, zachęciła mnie do tego żeby akceptować ten stan i żeby nie wycofywać się z kontaktów z ludźmi. Uczucia mają to do siebie, że są całkowicie nie zależne od nas, tzn. nie można siłą woli nimi kierować. Jeżeli ktoś jest zainteresowany to daje link do fajnego artykułu o uczuciach: http://www.sfd.kuria.lublin.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=208&Itemid=61 Generalnie w chwili obecnej czuje więcej, ważne jest aby się na tym zbytnio nie skupiać, uczucia same wrócą, całkowicie spontanicznie.
  23. Witam jestem nowym użytkownikiem. Sam też mam podobne problemy, i rozumiem jak straszne jest to doświadczenie. Chciałem się z wami podzielić tym że mi bardzo pomogła terapia. Uświadomiła mi, że mogę sobie pomoc tylko przez akceptacje tych myśli. Nie chcę nikogo moralizować, sam bo przez długi czas zmagałem się z tym. Obecnie myśli o treści wulgarnej, seksualnej już nie męczą mnie tak jak kiedyś.
×