Skocz do zawartości
Nerwica.com

archetyp

Użytkownik
  • Postów

    76
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez archetyp

  1. Fleshbecki w przypadku seeenti mają podwójne znaczenie, w tym sensie że są uporczywie wracającymi wspomnieniami urazu i powracającym realnie doświadczeniem psychodelicznym (zmiany percepcyjne, efekty wizualne, synestezja, intensyfikacja bodźców, itp.). Dlatego w tym przypadku wzajemnie potęgują swoje działanie i są znacznie trudniejsze do opanowania niż gdyby występowały osobno.
  2. Spróbuj zmienić myślenie, zacznij koncentrować się na tym co dobre, nad tym co nie satysfakcjonuje Cię nie warto, tracisz tylko na tym energię. Zauważ że nie zawsze byłeś taki, postaraj sobie to przypomnieć i skoncentruj się na tym pozytywnym obrazie siebie. Zmiana schematów myślenia to podstawa, by zacząć życie na nowo. Nie przejmuj się tym że masz 26 lat, co mają powiedzieć Ci którzy stracili młodość (albo zdrowie lub życie) w czasie wojny! Właśnie potraktuj ten "stracony" czas jako wojnę o siebie i zauważ że decydująca bitwa jeszcze się nie rozegrała! Wciąż jesteś młody, chcesz zmian i możesz wygrać! Powodzenia!!!
  3. Hi :) Wiem, zapewne nie byłby to stracony czas. Chodziło mi że gdybym sam dał radę, to w tym sensie mógłby to być stracony czas. Nie wiem czy nie zagmatwałem ;P Wiesz lekarz nie zaproponował mi razem terapii i leków, ale pewnie na oddziele i tak coś by mi zaaplikowali. A tak to tylko powiedział że jeśli się nie zdecyduję na terapię to spróbujemy leków. Na następnej wizycie zaproponuję że jeśli nie dam rady na samych lekach to zastanowię się jeszcze raz nad psychoterapią. Trochę głupio było mi tak odmówić, zależało mu na tym, jestem ciekaw co teraz powie. miłego dnia :)
  4. hej mała defetystko :) ja akurat nie mam negatywnego nastawienia do antydepersantów, mam świadomość że lek, lekowi nie równy, no ale nigdy ich nie brałem. Niestety dzisiaj zrezygnowałem z terapii, myślę że sam dam sobie radę, ale pójdę jeszcze na wizytę żeby zaaplikował coś, co może mi pomoże zmierzyć się z depresją. Doszedłem do wniosku że jak nie dam rady sam lub z lekami to dopiero pójdę na terapię. Może źle robię, ale jakoś czuje że nie mogę sobie pozwolić na "stratę" (nie wiem czy psychoterapia cos pomoze) kolejnych miesięcy, a już życie wystarczająco przeciekło mi przez palce. pozdrawiam! :)
  5. Dzięki mała defetystko, już po :) o dziwo kartotekę założyłem bez problemowo w tłumie ludzi przy recepcji, no a później wizyta, hmmm.. było tak jakoś dziwnie, ogólnie powiedziałem wszystko, aczkolwiek zapomniałem o niektórych rzeczach. Efekt jest taki że jak zapytałem na co sie kwalifikuję to stwierdził że zaburzenia depresyjno-lękowe a konkretnie F34, czyli stres pourazowy. A później mnie zaskoczył że nie chce mi przepisywać nic i zaproponował oddział otwarty. Z tego co na forum wyczytałem to podobno psychiatrzy na siłę wciskają tabletki a tu takie zdziwko mnie spotkało Powiedziałem że muszę się zastanowić i uzgodniliśmy że mam podjąć decyzję przez tydzień, (skierowanie mi już dał). Powiedział że jeśli się nie zdecyduję żeby iść na psychoterapię zastosuje leki. I teraz nie wiem co mam zrobić.
  6. Jako że temat założony przez seeenti został zamknięty, napiszę tutaj. Skoro piszesz że "podano", przypuszczam że nie wiedziałaś o podanych narkotykach, musiało to być straszne doświadczenie utraty kontroli - "rozumu", nie wiedząc że jesteś pod wpływem narkotyków pewnie myślałaś że tracisz zmysły. Tym bardziej jeśli to była mięszanka stymulantów (meta i amfetamina) z psychodelikami, więc efekt psychodeliczny był spotęgowany amfetaminami (amfetamina przyśpiesza akcję serca, więc LSD szybciej i w większej ilości trafiło do mózgu). Amfetamina ma działanie psychotropowe i może wywoływać psychozy, w połączeniu z LSD który jest katalizatorem procesów psychicznych to "wybuchowe" i nieprzewidywalne połączenie. Jestem pewien że nie wiedziałaś w jaki sposób działa "LSD", a przy przyjmowaniu go bardzo ważne jest nastawienie psychiczne, a zwłaszcza świadomość bycia pod wpływem psychodelika. Gdybyś wiedziała nie potraktowała byś tego jak "walkę o życie" tylko jako efekt narkotyków. Sytuacja w której się znalazłaś nie do pozazdroszczenia tym bardziej że osoby które tam były nie chciały Ci pomóc, za pewne bały się konsekwencji i chciały przeczekać Twój "bad trip" związany z negatywnym stanem emocjonalnym, wzmocnionym przez LSD. Przykre że nikt nie starał się uspokoić Cię i nie powiedział Ci że to minie po kilku godzinach. Myślę że tomakin miał rację z jednym, to co niedawno przeżywałaś to nie był nawrót "utraty zmysłów" tylko flashbacki (przejawiające się epizodycznie niektóre efekty LSD, które trwają od kilku sekund do kilku godzin), które są stosunkowo rzadkim zjawiskiem - i mogą pojawiać się po tygodniach, miesiącach, nawet latach od zażycia środka. Podobno gdy te nawroty są chroniczne, mówi się o HPPD (Hallucinogen Persisting Perception Disorder wg. DSM-IV), ale nic o tym więcej nie wiem. Ale co istotne, tomakin jest ignorantem, fleshbecki nie wykluczają wcale stresu pourazowego, a nie leczony może przerodzić się w coś poważniejszego. Myślę że lekarz dobrze zdiagnozował. Tomakin chyba myśli że psychiatra objawy po LSD i flashbacki sklasyfikował jako stres pourazowy, a to by było kompletne nieporozumienie i nie rozumiem z czego on tak mógł wywnioskować. Przecież tu chodzi o Twoje lęki czyli reakcję na stresujące wydarzenie życiowe jakim było nieświadome bycie pod wpływem psychodelika i stymulantów, a nie o przemijający efekt narkotyków. I co z tego że nic Ci wtedy poważniejszego raczej nie groziło skoro psychicznie odebrałaś to jako zagrożenie życia, po tym właśnie powstał uraz. Psychoterapia może pomóc Ci poradzić sobie z urazem, z fleshbeckami nie poradzi. Psychiatra nie jest konowałem, na pewno nie chodziło mu o flashbacki, to tak żeby było jasne. Kurozalnym jest fakt że według czeskiego psychiatry Stanislava Grof'a który badał trzydzieści lat LSD, psychodelik pomaga osobom chorym psychicznie. Po za tym o ironio losu, badania prowadzone przez Uniwersytet Kalifornijski w Los Angeles stwierdzają że leczy psychiczne urazy wywołane szokiem czy strachem, a także uzależnienia od leków - na przykład przeciwbólowych. Jeśli można to chciałbym się dowiedzieć jakimi lekami leczy się stres pourazowy.
  7. Proszę bardzo :) trochę chaotycznie tam napisałem, ale widzę że doskonale rozumiesz o co mi chodziło. Prawdopodobnie jego skrzywione postrzeganie i zapatrzenie na przeszłość - oślepia go, przysłania mu teraźniejszość i Ciebie. Jeśli kocha będzie żałował gdybyś odeszła, jeśli nie kocha nie zrobi mu to różnicy. Nie wiem czy to dobry pomysł ale tak mi przyszło na myśl. Wykorzystaj to w dobrej intencji. Sam się dziwię że to piszę ale jeśli go kochasz i chcesz wiedzieć czy jest sens, proponuję terapię szokową, zerwij z nim, ale wcześniej powiedz czego oczekiwałaś, może to otworzy mu oczy na to co jest? I obserwuj jak zareaguje, nie odtrącaj go, ale podchodź z dystansem, jeśli zauważysz idące w parze chęci do zmiany siebie i powrotu do związku daj mu druga szansę, bo wielce prawdopodobne że przejrzy na oczy i zauważy że masz uczucia które musi pielęgnować i zdecyduje się zaufać pomimo swych przykrych doświadczeń. Puść go wolno jeśli wróci cały ten czas był Twój, jeśli nie nigdy nie był. Ale to tylko moje gdybanie, może głupie, nie wiem, ewentualnie testujesz na własną odpowiedzialność, zrobisz jak będziesz czuć. :)
  8. hej mimiko, miałem podobnie jak Twój facet, może nie zostałem zdradzony ale odebrałem to podobnie, później poznałem dziewczynę i również byłem ostrożny w ukazywaniu uczuć, a już mówić o nich to w ogóle, słowa "kocham" wydawały mi się puste, rzucane jak na wiatr. Chodź ona bardzo chciała rozszedłem się z nią, czułem że po mimo tego że pasujemy w pewnym sensie psychicznie czy też emocjonalnie to niestety brakowało tego czegoś. Aż poznałem kolejną, tym razem to było coś, ale nie zmieniłem zachowania w stosunku do niej (tak utarło się w głowie) i "ptaszek nie karmiony odleciał" jak to sama kiedyś skomentowała. Teraz wiem co muszę zmienić, chociaż próbuję chyba już za późno :/ po ptokach jak to się potocznie mówi. Tak więc dam Ci radę jeśli go kochasz zrób wszystko żeby go wyciągnąć z tego stanu pogrążenia się w świecie własnych myśli, emocji, bo on "nie widzi jak miłość, przyjaźń i czas przelatuje mu przez ręce...!!!!!!!" (cytat jednej z użytkowniczek forum) Jeśli nie zrobisz nic, a sam nie wyjdzie z tego pewnie długo tego nie zniesiesz, mu dać jasny sygnał czego oczekujesz od niego. pozdrawiam i życzę Wam powodzenia :)
  9. w końcu po 2 miesiącach wyczekiwania jutro idę na 1 wizytę, zastanawiam się od czego mam zacząć rozmowę, mam wywalić kawę na ławę że podejrzewam depresję czy mówić o objawach? może coś poradzicie?
  10. archetyp

    zadajesz pytanie

    Przesłałem kwiaty na setki kilometrów i uśmiech (radość) tej osoby był mi miły. Czy nie umiem z Tobą być jest równoznaczne z nie chcę z Tobą być?
  11. archetyp

    Sens i cel

    to co teraz się dzieje jest wynikiem naszych przeszłych wyborów i chodź może być źle i jeszcze gorzej to równie dobrze może być dobrze i jeszcze lepiej, właśnie nie dawno doszedłem do tego że nie zawsze było źle, że kiedyś było tez dobrze i chwyciłem się tej pozytywnej myśli, myślałem o tym co było dobre i że nie zawsze byłem taki jak teraz, że to tylko moje skrzywione postrzeganie i utarte schematy myślowe w które wpadłem przez złe doświadczenia życiowe.. aczkolwiek długa jest droga do zmiany myślenia, nie każdy też ma dobre wspomnienia których mógłby się uchwycić w retrospekcji, mimo tego życzę powodzenia!
  12. archetyp

    Pesymistycznie...

    Depresja jest chorobą, a leczenie jak najbardziej ma sens, tylko trzeba trafić z odpowiednim leczeniem w człowieka. Tak jak słusznie zauważyłaś ludzie nawet nie uświadamiają sobie że niszczą. Skąd sie to bierze? Zastanawiałem się jaki cytat mędrców Świata mógłby być odpowiedzią na te rozterki i chyba znalazłem w swoich zbiorach coś godnego uwagi. Zauważ że po pierwszych słowach można to odczytać jako atak na Twoja osobę, a to nie jest moim zamiarem, po prostu chodzi tu ogólnie o człowieka jako istotę niż Ciebie osobiście. „Ty, biedny niewolniku złudzeń, umarły płaczący po swoich umarłych w pustyni żywota, ty jesteś w istocie swej Bogiem. Gdybyś mógł tę prawdę wyryć w swoim sercu, same runęłyby te złudne odgraniczenia, będące źródłem twego smutku i cierpień. Twoja niewiedza jest przyczyną twego egoizmu, zaś egoizm przyczyną twej nędzy. Gdy się w tobie urzeczywistni „Tożsamość”, będziesz mógł, człowieku doskonały, powiedzieć z Chrystusem: „Ojciec mój i Ja jesteśmy Jednym”. Gdyby to nie było celem, wskazanym ci przez Mistrza, po co mówiłby tobie i twoim bliźnim „Bądźcie doskonali, jak doskonały jest wasz Ojciec”. Czy myślisz, że wskazuje ci coś, co jest niemożliwe? Czy ośmieliłbyś się twierdzić, że jego słowa są próżne?”, „Poznajcie Prawdę a Prawda was wyswobodzi”.
  13. archetyp

    Czym jest życie?

    Nie tylko my zastanawiamy się nad istotą życia, słynny pisarz James Joyce w jego dziwacznej i mitologicznej, tak realnej że nierealnej powieści "Ulisses" (książka jest tak trudna, że nie przeczyta jej większość, moja pierwsza próba spalona :/ ) napisał coś takiego: "Każde życie liczy wiele dni, dzień po dniu. Przechadzamy się wewnątrz siebie, spotykając zabójców, duchy, olbrzymów, starców, młodzieńców, żony, wdowy, szwagrobraci. Dramatopisarz, który napisał folio tego świata (...) jest bez wątpienia wszystkim we wszystkim we wszystkich nas (...)". Jak to rozumieć? Kiedyś myślałem tak: W imię czego podróżujemy i przekształcamy Świat..? Żyć po to by dowiedzieć się że nie ma celu? By brnąć na oślep, bez prawdziwego życia, imienia? Do końca w osamotnieniu ducha? By w końcu narodzić się na nowo?! Po co?! Po to by brnąć bez celu, bez imienia, bez życia, by ujrzeć koniec dnia, by dojść za daleko, usnąć i obudzić o poranku?! I tu pojawiło się pytanie i odpowiedź które później wyparłem: "Życie jest darem czy przekleństwem? Nie narodzić się nigdy." Efektem tych przemyśleń był chyba jedyny pseudo-wiersz jaki w życiu napisałem :) Nie czuje, nie widzi, nic nie słyszy.. Nic go nie obchodzi co się dzieje do dokoła, Oczy ma zamknięte lub otwarte, Lecz zamknięte nie oznaczają że śpi, a w otwartych nie zobaczysz już łzy. Pozostanie taki spokojny na zawsze? Czy może wstanie i pójdzie na łąki skąpane kwiatem? O nie, nie wstanie! Koniec już wąchania kwiatów, Koniec żalów i miłosnych uniesień. Bez czasu i życia.. Podąża tylko za własnym cieniem.. Kto zgadnie jak go zatytułowałem? Teraz myślę że świadomość życia staje się z każdym dniem coraz większa aż w końcu pozostaje tylko świadomość. Niegdysiejsze rozterki nabierają nowych znaczeń?
  14. przecież równie dobrze można ustalić spotykania na czacie co dzień o 20 i kto może to wpada
  15. archetyp

    Czym jest życie?

    oj często zwłaszcza wtedy jak mam melancholijny nastrój, myślę, myślę ale chyba dalej nie rozumiem tego Świata :/
  16. dokładnie Bacha łatwo mówić - gorzej zrobić, ktoś kto źle czuje się nie ma ochoty na nic, radosny człowiek jak to mówią może "góry przenosić" :/ Mówiłem że spróbuję zarejestrować się w drugiej poradni bo nie chcę czekać, no i mija już 2 tydzień od tamtego czasu i nic :/ zastanawiam się czy w ogóle w czerwcu zostanie mi coś z tej motywacji do działania jak na początku skoro jest coraz gorzej :/ Bacha jakiego typu to rytuał?
  17. archetyp

    Potzrebuje pomocy

    to tak jak u mnie, nie wiadomo co bo jeszcze nie trafiłem do psychiatry :) No właśnie wczoraj zauważyłem że ostatnio śnią mi się głupoty :/ brak zrozumienia u "zdrowych", czasem wręcz ich agresja i jak tu zdrowieć w takich warunkach? :/
  18. jak na razie stoi pusty właśnie sprawdziłem [ Dodano: Dzisiaj o godz. 8:01 am ] czy mi się zdawało czy wczoraj było kilka osób ?? wybaczcie nie udzielałem sie bo miałem pilną "rozmowę- nie rozmowę".....
  19. Paliłem przez 5 lat z różnym natężeniem, w szczytowym czasie nałogu całymi tygodniami bez niedziel i powiem wam jedno z autopsji. Składnik psychoaktywny konopi (thc) potęguje stan psychiczny w jakim znajduje się osoba podczas palenia.
  20. archetyp

    Depresja

    wiem, sam miałem takie przemyślenia po związkach, myślenie o zdradzie jest zbieżne z pretekstem do zakończenia związku..
  21. archetyp

    Depresja

    więc być może jest tak że ten kto oskarża o zdradę sam myśli o zdradzie :/
  22. archetyp

    I co dalej...?

    ..ehh zazwyczaj tak dziwnie wychodzi, ni stad ni zowąd, kończy się niespodziewanie, pewnie o to mu chodziło.. :/
  23. Tak krzywdzi, o ile krótkotrwałym stresem można sobie radzić, odreagowując, relaksując się, itp to permanentnie długotrwały stres którego nie możemy odreagować (bo jest stałe utrzymywany w dużym natężeniu) niszczy połączenia nerwowe i wpływa realnie na neurofizjologiczną całość mózgu, stąd fiksacja psychiczna która często nie może być wyleczona bez leków "odbudowujących hipokamp" i psychoterapii zmieniającej schematy myślowe. Świadomość i leki, dopiero całościowe spojrzenie może wyleczyć z "przeszłości".
  24. Niestety myślę ze ma i to duży wpływ :/ Najgorsze jest to że niektórzy "leczą" problemy alkoholem, w końcu przestają kontrolować swoje emocje i w ogóle życie, a cała reszta to efekt lawiny.. wszystko odbija się na rodzinie. Być może Twój ojciec miał problemy z którym sobie nie radził i nie piszę tego by go usprawiedliwić, ale wszystko ma swój powód. W pewnym sensie Cię rozumiem, mój dziadek i jego syn to alkoholicy, w dzieciństwie byłem świadkiem wielu kłótni, burd i bijatyk łącznie z siekierami i morderstwem zwierząt. Moja matka miała przez to problemy psychiczne, prawdopodobnie nerwice, nie wiem co dokładnie bo nie mówili takich rzeczy dzieciom, ale domyślam się. Odbiło się także na mnie, nie tłumaczono mi tych ciągłych krzyków itd. a to oczywiste że jako małe dziecko bałem się tego okropnie, tym bardziej że nie mając świadomości tego co dzieje się, wyobraźnia dziecka w strachu przerasta jego samego. Przez to w podstawówce byłem przeciętniakiem, chodź miałem możliwości i nie byłem głupi. W szkole średniej pomału wygasły burdy, ale miałem już tak zrytą psyche że wpadłem w dragi (amfa, extazy, lsd i thc). Po około 5 latach udało mi sie z tego wyjść, ale błędy tamtych lat mogły mnie sprowadzić kompletnie na złą drogę, cudem tego uniknąłem, choć było blisko. Później było jeszcze parę mniejszych efektów złych decyzji tamtych lat, ale pomału wszystko prostuję, w końcu zła karma wygaśnie. Tak, więc z całą pewnością mogę stwierdzić że dzieciństwo ma wpływ na psychikę człowieka. W pewnym sensie pomogła mi książka "Potęga podświadomości" - czytałaś? Bo po nicku można wywnioskować że tak
  25. Bez problemu? Bez przesady, owszem są nowotwory które obecnie lepiej leczy się, a jeszcze 30 lat temu oznaczały wyrok śmierci, ale w dalszym ciągu są to śmiertelne choroby i co więcej ludzie umierają. :/ Alexsandro małą ciemna plamka nie musi oznaczać nowotworu, to pewnie przebarwienie skóry, ale nie bagatelizuj sprawy, jeśli masz wątpliwości udaj się do lekarza.
×