Skocz do zawartości
Nerwica.com

Jakaranda

Użytkownik
  • Postów

    56
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Jakaranda

  1. Mam wrażenie, że jak na razie nie jesteś zdolna do zdecydowanego działania w obronie własnych praw. Terapeucie tłumaczysz jak przysłowiowy Marcin krowie na rowie tracąc kolejne sesje, na forum sprawdzasz i konsultujesz czy aby masz prawo i rację tak, jakby zdanie obcych ludzi w tej sprawie mogło coś zmienić. Nie traktuj tego jako krytyki, to jest li tylko obserwacja osoby obcej, ale programowo życzliwej Na tekst "to jest przestrzeń wspólna, mają prawo tam być" moja odpowiedź jest krótka - owszem, ale ich swoboda zachowań w przestrzeni wspólnej kończy się w punkcie, w którym zaczynają naruszać czyjeś prawa. W tym momencie moje, bo mi ich gadanie przeszkadza. "Takie są warunki, musi się pani przystosować" - otóż nie muszę, co najwyżej mogę. I mogę nie. Jest to mój suwereny wybór, moje prawo. Jak znam siebie, to przy następnej takiej sytuacji wyszłabym z gabinetu i po prostu powiedziałabym rozgadanemu towarzystwu, że lokal jest akustyczny, ich głośne zachowanie przeszkadza mi w pracy na sesji i uprzejmie proszę o ciszę. Spokojnie oraz uprzejmie. I zobaczyłabym, co z tego wyniknie. Absolutnie nie tłumacząc nikomu, dlaczego mi to przeszkadza, bo to jest sprawa oczywista. Nie jest istotne "dlaczego", istotne jest że przeszkadza.
  2. Jetodik, ani troszkę Ci nie wierzę w to dowiadywanie się od znawców Ciasno w Watykanie to fakt, poza tym zaś raczej nie ma to państwo otwartej polityki imigracyjnej, o socjalu nie wspominając.
  3. Jetodik, jakbyś chciał wiedzieć, to byś sobie sprawdził o co chodzi z nieomylnością papieża w KRK, a nie głupawo pytał. Nieomylność papieża jest ograniczona do określania obowiązującego cały Kościół nauczania w kwestiach wiary i moralności. I to określanie nauczania musi być ex cathedra, czyli w ściśle określony sposób wyrażone. Rzecz jest rzadko stosowana, skomplikowana i dotyczy tzw. poważnej materii, do której kwestia zagospodarowania nieruchomości w państwie Watykan się nie zalicza.
  4. A co ma piernik do wiatraka czyli dogmat o nieomylności papieża do kwestii ewentualnego zamieszkiwania uchodźców na terenie państwa Watykan?
  5. Jak się przez dwa lata nie odblokowałaś to raczej się z tą panią już nie porozumiesz. Albo nurt nie ten, albo pani nie ta albo i jedno i drugie. To tak na zdrowy rozum biorąc.
  6. Z Tobą nic nie jest "nie tak" w tej kwestii. Po pierwsze nie każdy jest w stanie pracować skutecznie akurat w nurcie psychodynamicznym. Po drugie zaś wcale się nie dziwię, ze Ci słabo wychodzi rozmawianie z terapeutką o o emocjach (trudnych przecie dla Ciebie ), jeśli tak oczywista sprawa jak kwestia nagrywania sesji wygląda tak, jak opisałaś. Jak masz się czuć bezpiecznie skoro Twój komfort psychiczny jest zwyczajnie lekceważony?
  7. W Korei Północnej byliby z Ciebie dumni
  8. Co "no widzisz"? Że przekazywanie wiary katolickiej nie jest doskonałe? Toż to oczywista oczywistość.
  9. Jetodik, masz tu jak na talerzu ile jest problemów związanych z niedoskonałością przekazu . Termin "bojaźń Boża" jest terminem teologicznym i nie ma absolutnie nic wspólnego ze strachem ani z lękiem, jest poczuciem religijności i zawierzenia. Bojaźń Boża to dar Ducha Świętego i bardzo interesujące zagadnienie, ale bardzo trudne w przekazie i z tego co wiem solidnie zaniedbywane na katechezach. W naturalny sposób bardzo często następuje przekłamanie i wychodzi na to, że wedle katolickiego nauczania Boga bać się należy. Ksiądz powinien był rzec iż "Bogu miły jest ten, który bojaźń Bożą odczuwa i jest sprawiedliwy". Dla wiernego, który się był z terminem bojaźni Bożej zapoznał w toku poszerzania wiedzy o własnej wierze, przekaz jest jasny. Ale jak się ktoś nie zapoznał, to zrozumie (całkiem opacznie) iż ma się bać Boga.
  10. Jakaranda

    ottt345

    Ale co mistyka to przestępstwo, a doświadczenie duchowe to gwałt? w tych doświadczeniach jest napewno jakaś intymność, ale bez przesady zeby sie z tym chować. Mistyka to nie przestępstwo, a doświadczenie duchowe to nie gwałt - na szczęście . Nie chowam się, ale też nie mam we zwyczaju latać po ogólndostępnych forach z wielkim wrzaskiem "och, a ja miałam przeżycia duchowe i zaraz je wam akuratnie opiszę, a co !!!". Jetodik zapytał, odpowiedziałam i na tyle. Poniekąd rozumiem Twoją ciekawość w tym względzie. Problem w tym ewentualnym opisywaniu przede wszystkim taki , że język ludzki nie jest dobrym narzędziem do opisu tego rodzaju przeżyć. Nawet z opisywaniem stanów emocjonalnych radzi sobie umiarkowanie skutecznie, a z duchowością znacznie gorzej. Kaprawo wychodzą wszelkie opisy, całkiem nie tak , jak powinny. Nie w intymności sprawa ale w braku wystarczająco sprawnego narzędzia przekazu.
  11. Jetodik, ja się wcale nie szkolę w teologii katolickiej, moja w tym obszarze wiedza to jest może ciut ponad całkiem obowiązkowe minimum dla osobnika jako - tako wykształconego ogólnie. Co do doświadczeń mistycznych - mam za sobą kilka doświadczeń duchowych - ale nie zamierzam się uzewnętrzniać na forum publicznym. A jak potrzebujesz wsparcia - komunikacja wprost daje przynajmniej ze mną lepsze efekty. Podpuścić mnie trudno, na ewentualną współpracę jestem bardziej otwarta. Tyle że niespecjalnie mam czas, z doskoku piszę i tak pozostanie do czwartku, a może dłużej. Tak żeby było w związku z tematem - przeżycie natury duchowej to jest sytuacja pogłębienia relacji z wyraźną inicjatywą tej drugiej strony omawianej relacji Michellea, czuje w Tobie siostrzaną duszę - też nie lubię robić, co ktoś każe tak w spontanicznym odruchu. Co do Adama itd to wyłożenie ówczesnemu Żydowi teorii ewolucji wydaje się raczej niewykonalne, zwłaszcza ze osoba spisująca była ówczesnym Żydem. No i teoria ewolucji jak sama nazwa wskazuje jest - teorią - sami żeśmy na tą teorie wpadli ino ciut później niż Księgę Rodzaju spisano.
  12. Szczerze zachęcam do pogłębienia tematu - hasło "złączony z Bogiem" jest rozwojowe, albowiem w filozofii chrześcijańskiej się jak najbardziej pojawia Mnie się nie daje podpuścić a przynajmniej nie jest to łatwe.
  13. Tak z doświadczenia - intelektualnie w filozofii chrześcijańskiej także osoba zafascynowana filozofią immanencji może coś ciekawego znaleźć - oczywiście jest to nieco wyczerpujące, bo terminologia hermetyczna i trza się przystosować. Można różne zagadnienia i podejścia poznawać bez nastawienia "muszę wziąć cały pakiet hurtem a bezmyślnie". Nic nie stoi na przeszkodzie by poznawać filozofię chrześcijańską jako po prostu filozofię, ja się zajmowałam taoizmem i konfucjanizmem nie będąc taoistką ani konfucjanistką. A co do rozmów i polemik - na forach rozmawiam nie z każdym, nie na każdy temat i tylko wtedy, kiedy chęć jest obustronna. Oraz - czas czasem mam, a czasem wcale nie. Nie jest to kwestia strachu przed zadzieraniem z kimś, ale kwestia sposobu wykorzystania czasu i energii. Nie potrzebuję forów dla wyładowania emocji własnych
  14. Pytanie zadane dawno temu, odpowiedź ustalona, tu raczej sporów w filozofii chrześcijańskiej się nie stwierdza
  15. Jetodik, wedle katolicyzmu Biblia jest nieomylna jako Słowo Boże oraz nie jest jest jako teksty autorów ludzkich. Nauczanie KRK ( bez względu na to, czy się z jego treścią zgadzamy czy też nie) jest faktem. Coś to nauczanie zawiera, a czegoś nie zawiera. Do Biblii podejście jest w nim takie, jak napisałam. Twierdzenia to są w podręcznikach matematyki, fizyki itd. I oczywiście zwykle są też dowody tych twierdzeń, choć już nie zawsze. Biblia zaś nie jest podręcznikiem. Tak samo jak nie jest nim na przykład Dao De Jing dla taoizmu czy Pięcioksiąg dla konfucjanizmu, żeby nie zamykać się w kręgu chrześcijaństwa.
  16. Jetodik, jak się chce pogłębiać relację warto sobie doprecyzować z kim się ja pogłębia, czyż nie? No to mamy do przegadania sporo, bo drugą stroną omawianej relacji nie jest zwykła osoba, ale Osoba o dwóch naturach. Jest to zatem relacja nietypowa, mająca cechy zarówno relacji międzyludzkiej jak i relacji między człowiekiem a Bogiem. I to na dodatek Jedną z Osób Trójcy Świętej. Rosa26 - "we wszystkim prócz grzechu" - zwątpienie akurat pod grzech podpada ewidentnie.
  17. Jetodik, a Ty przestałeś już dręczyć swojego psa? - odpowiedz tak lub nie. i nie zadawaj pytań tego modelu jeśli chcesz w miarę przynajmniej serio rozmawiać ze mną o chrześcijaństwie . Katolicyzm po pierwsze twierdzi, iż wprawdzie Biblia jest Słowem Bożym ( w tym aspekcie jest nieomylna), ale jest też ludzkim tworem ( tzw. autorzy ludzcy) i w tym aspekcie posiada wszelkie cechy ludzkiego tworu, na dodatek zaś posiada wszelkie cechy pism dawnych - takie troszkę inne sposoby opisywania różnych rzeczy. Owszem, katolicyzm twierdzi iż "idzie się do nieba albo piekła" - udało Ci się pominąć czyściec z powodów mi nieznanych, jednakowoż zdecydowanie twierdzi, iż nikt z żyjących (czyli Kościół pielgrzymujący ) nie wie i nie ma podstaw by wiedzieć, kto mianowicie w piekle się znajdzie. W niebie tak (święci), ale w piekle - nie. A te ponad 100 tysięcy ludzi (sprawdź dokładniej - w Biblii jest dokładniej ) to już o ile pomnę Świadkowie Jehowy i może jeszcze jacyś inni, ale KRK na pewno nie.
  18. Teoretycznie (teologicznie) to się nazywa unia hipostatyczna. Bardziej po ludzku zaś: "Syn Boży... ludzkimi rękoma pracował, ludzkim myślał umysłem, ludzką działał wolą, ludzkim sercem kochał, urodzony z Maryi Dziewicy, stał się prawdziwie jednym z nas, we wszystkim do nas podobnym oprócz grzechu" (Sobór Watykański II, konst. Gaudium et spes, 22). Z czego logicznie - czuł tak samo jak każdy człowiek.
  19. Jezus był też człowiekiem. Łączył w sobie dwie natury, boską i ludzką. Co czyni rzecz całą zdecydowanie bardziej skomplikowaną.
  20. Jetodik, z uporem godnym zaiste lepszej sprawy mylisz nauczanie KRK z nauczaniem jakiejś niezidentyfikowanej sekty. Bawi Cię powielanie bzdur?
  21. Po pierwsze sądzę, że bez względu na to, jak ewentualnie przydatne przy superwizji jest nagrywanie sesji, jeśli pacjentowi to przeszkadza terapeuta nie powinien naciskać na nagrywanie. Bo to zwyczajnie zmniejsza temu pacjentowi poczucie bezpieczeństwa, a podstawowa sprawa w udanej terapii to zbudowanie poczucia bezpieczeństwa w relacji terapeutycznej. Masz pełne prawo nie chcieć nagrywania swoich sesji, sporo osób z różnych przyczyn nie wyraża na to zgody. Ja nie wyraziłam i na tym się skończyło, żadnego namawiania nie było. Było pytanie "Czy ma pani coś przeciwko nagrywaniu sesji? ", odrzekłam że i owszem, mam - i to był koniec tematu. Po drugie - komentarz zaiste delikatnie rzecz ujmując niefortunny. Oraz - bardzo osobisty. Tak to może koleżanka do kolegi powiedzieć, a nie terapeuta do pacjenta. Możliwe że miał być humorystyczny i "na luzie". Co do słów uważanych powszechnie za wulgarne to nigdy przedtem ani nigdy potem nie klęłam tak siarczyście, jak w pewnym okresie terapii, jak mi się otworzyła duszona od lat solidna oraz całkowicie uzasadniona wściekłość. A terapeutka mnie jeszcze podkręcała. Sposoby wyrażania emocji - zależy jakie emocje ma się do wyrażenia. Istnieją takie , do których delikatne słowa absolutnie nie pasują. Oczywiście jest zrozumiałe, że nie jest ok kląć tak - ot, ale z drugiej strony jeśli pani źle znosi słowa mocne, a Ty masz do wyrażenia silne emocje, będzie w tej terapii co najmniej trudno. Bo zamiast wyrażać co czujesz będziesz się zastanawiać czy "wolno" użyć tego słowa co Ci akurat najbardziej pasuje. A to oznacza nic innego jak blokadę. Nie o to chodzi, żeby się pacjent blokował dodatkowo, i tak sam z siebie jest zblokowany. Trochę to wygląda jakby pani sama sobie pracę utrudniała. IMHO intuicja słusznie Ci chyba szepce, że coś jest nie całkiem tak, jak być powinno. Dołączam się do koncepcji powiedzenia terapeutce tego, co tu napisałeś. Początki bywają trudne.
  22. Piśmiennictwo jest więcej niż obszerne, przez te setki lat sporo naprodukowano lepszej i gorszej oraz całkiem niedobrej jakości Najogólniej mam na myśli lektury dostosowane do Twojego zapotrzebowania i odnośnie tematyki i odnośnie sposobu przekazu. Ciebie nie znam, zatem na własnym przykładzie : znakomicie mi się czyta Benedykt XVI, natomiast absolutnie nie jestem w stanie czytać Jana Pawła II. Mimo oczywistej początkowej chęci i ciekawości nie przebrnęłam przez więcej niż kilkanaście stron. Mam na myśli oczywiście pozycje książkowe, nie homilie, acz i tutaj ewidentnie z Benedyktem XVI mi bardziej "po drodze" niż z Janem Pawłem II. Jest to sprawa bardzo indywidualna. Duchowość katolicka ma wiele odmian, zdolności literackie piszących są różne, czas w którym coś powstało i jakość tłumaczenia też nie są bez znaczenia - mówię Ci, jest to niesamowita przygoda. Ponieważ pisałeś o sprzecznościach w Biblii mogę Ci z czystym sumieniem polecić "Rozmowy o Biblii" prof. Anny Świderkówny. Nie jest to oczywiście nauczanie czy wykład, raczej zbiór esejów, które (wiem z praktyki) są z zadowoleniem czytywane także przez nie - katolików. Przyzwoity poziom wiedzy autorki, dobra polszczyzna, brak ciągot indoktrynacyjnych i irytującego "wiem lepiej" . Jest tego kilka części i naprawdę jest poznawczo interesujące. Lektura nietrudna ale na przyzwoitym poziomie.
  23. a kto powiedział, że ten szantaż emocjonalny przypisuje bytowi nie bedącemu człowiekiem? właśnie, że tylko i wyłącznie ludziom go przypisuje, którzy głoszą te swoje teorie o piekle i zbawieniu dostępnym wyłącznie na wskazanej przez nich ścieżce. Nie Autorem ale współautorem Biblii jest Bóg. I to czyni wielką różnicę, albowiem oznacza, że czytając Biblię należy oddzielić przekaz Boga od elementów ludzkich pochodzących od ludzkich autorów. Którzy to ludzcy autorzy w sposób oczywisty posiadali całkiem ludzkie ograniczenia żyjąc w określonym miejscu i czasie. Treść, którą im Bóg przekazał zapisywali/opisywali jak umieli, używając języka jaki znali i odnosząc się do rzeczywistości znanej sobie. Na dodatek zaś treść do przekazania mieli teologicznej natury, a jak powszechnie wiadomo język jest mocno niedoskonałym narzędziem komunikacji, zwłaszcza jeśli jest językiem dawnym. Tak wywnioskowałam z tym szantażem emocjonalnym z tego co napisałeś - jak się potwierdza język nie jest doskonałym narzędziem komunikacji i odkodowałam przekaz nieprawidłowo. Czyli jeśli dobrze rozumiem Twój zarzut o stosowaniu szantażu emocjonalnego odnosi się nie do zalinkowanego tekstu Ewangelii tylko do komentarza do tekstu. Ludzie i owszem, metody różne stosują albowiem ułomni są. Truizm, ale ja tak mam, że czasem lubię truizm napisać tak ot - żeby zaistniał. Cóż prostszego niż wziąć dany tekst Ewangelii i poszukać innych objaśnień/interpretacji. Ewentualnie poszukać w tekstach dotyczących teologii zbawienia? Takich z wyższego poziomu niż aplikacja do codziennego użytku dla szerokich mas. Lektur Ci sugerować nie będę bez wyraźnego żądania z Twojej strony, ale słowo honoru, wyjście poza "nauczanie dla szerokich rzesz w wykonaniu księdza wikarego" jest przygodą intelektualną wartą rozważenia. To jest bowiem zupełnie zwyczajnie ciekawe Jest różnica czy czytasz Kanta czy czytasz o Kancie u Tatarkiewicza bądź o Kancie w podręczniku dla liceum ogólnokształcącego.
  24. Czyli bardzo krótkie podsumowanie z najbardziej podstawowym objaśnieniem. Oczywiście bardzo przydatne, ale zdecydowanie posiada cechy solidnego podręcznika zwanego popularnie w czasach mojej młodości "cegłą". Lektura "cegły"jak wiadomo potrafi solidnie zniechęcić do tematu. Nauka KRK jest zdecydowanie ciekawsza w wersji rozbudowanej Wracając do tego "dyktowania" Biblii przez Ducha Świętego to sformułowanie da się jakoś przełknąć w odniesieniu do bardzo małego Jasia. Jaś na poziomie licealnym już powinien wiedzieć, że nikt tu nikomu nic nie dyktował, bo to nie dyktando szkolne. Pojęcie natchnienia da sie też takiemu starszemu Jasiowi jakoś przybliżyć. Wedle nauczania KRK Biblia jest czymś w rodzaju dzieła zbiorowego, posiada oczywiście Autora - Boga, ale swój wkład wnieśli też liczni autorzy ludzcy. Jest zatem także dziełem literackim swoich czasów, ma elementy historyczne, koncepty zapożyczone skądinąd w określonym celu itd - bardzo ciekawy produkt. Także dla osób całkiem niewierzących oraz wierzących w zupełnie coś innego. Z tego prostego powodu, iż jest to zestaw tekstów, który w sposób znaczący wpłynął i nadal wpływa na losy świata oraz rozwój ludzkości. Nawet jeśli by się okopać na pozycji "źle wpływa" nadal Biblia pozostaje zbiorem tekstów intrygujących i ciekawych. Wrócę jeszcze do tego, co napisałeś wcześniej w związku z tekstem zalinkowanym przez Rosa26. Pisałeś o szantażu emocjonalnym, który Ci się nie podoba. Zauważ, że szantaż emocjonalny jest toksyczną i szkodliwą relacją międzyludzką. W momencie, w którym szantaż emocjonalny przypisujesz bytowi nie będącemu człowiekiem w sposób oczywisty dokonujesz antropomorfizacji tego bytu. Czyli - "tworzysz Boga" na wzór i podobieństwo człowieka. Dzieci czynią to bo inaczej jeszcze nie umieją. Człek dorosły dzieckiem zasadniczo nie jest i może przynajmniej spróbować unikać tej pułapki uczłowieczania Boga. Jeśli się nie pilnuje, nie wyzwoli się z dziecinnego obrazu Boga jako starca na chmurze
  25. Jetodik Warto doprecyzować co to jest nauczanie KRK. Odnoszę wrażenie, że nie oddzielasz nauczania KRK od katechezy, homilii, innych wypowiedzi osób duchownych i świeckich, tekstów "na temat" i że tu za chwilę się zrobi zamęt. Ja pisząc "nauczanie KRK" mam na myśli nauczanie w znaczeniu dosyć precyzyjnym, nauczanie oficjalne - a nie wszystko hurtem bez względu na rangę, znaczenie oraz stopień sensowności i zgodności z nauczaniem oficjalnym. Katolik może gadać bzdury, może jak to się ładnie określa kościelnym językiem "błądzić", może też wpaść w herezję i nawet tego nie zauważyć. Nadawanie tej samej rangi nauczaniu oficjalnemu KRK i wypowiedziom poszczególnych wiernych/grup wiernych to kardynalny błąd. Od strony teoretycznej katolik ma prawo oraz obowiązek podchodzić bardzo krytycznie do tego, co czyta i słyszy na temat wiary także od księży czy katechetów. Krytycznie nie krytykancko, to spora różnica. Jeśli nie ma do czynienia z dogmatem wiary rzecz jasna. "Trzeba uwierzyć w Chrystusa by dostąpić zbawienia" jest radykalnym uproszczeniem prowadzącym do przekłamania. Na tym fundamencie buduje się całkowicie niezgodne z nauczaniem KRK przekonanie, że "wszyscy niewierzący za karę hurtem i bez dyskusji lądują w piekle". W oficjalnym nauczaniu KRK nie znajdziesz stwierdzenia, iż "Biblia jest podyktowana przez Ducha Świętego", zapewniam Cię , to jest sformułowanie z poziomu katechezy dla dzieci małych. Z uwagi na brak czasu to uzupełnię później. A bez związku z tematem, ale w zwiazku z rozmową - ja jestem rodzaju żeńskiego, "ta" Jakaranda, a nie "ten" Jakaranda .
×