Witam wszystkich :) Piszę z powodu trudności, jakich doświadczam podczas terapii. Uczęszczam na terapię psychodynamiczną od 2 lat. Początkowo 1 raz w tygodniu, od 5 miesięcy 2 x w tygodniu. Moim podstawowym problemem jest to, że nie potrafię mówić, nie umiem się odezwać, zacząć tematu. Siedzimy i siedzimy z terapeutką i nic nie wychodzi z tej terapii. Jak już jakimś cudem zaczyna się rozmowa ( zwykle terapeutka próbuje mnie jakoś zagadnąć), to zaczyna się jakaś blokada w myśleniu, nie potrafię się skupić, by pomyśleć nad pytaniem, które zadała mi terapeutką. Moje myśli zbaczają na inne tory tak, że nawet nie pamiętam, czego dotyczył temat.
Mam wrażenie jakby terapeutka mówiła do mnie obcym językiem, mimo że wiem, że mówi normalnymi słowami.
Dziś wzięła mnie na przetrzymanie, po 25 minutach milczenia dałam jej kasę i wyszłam z pokoju, choć ona mówiła, że sesja się nie skończyła.
Nie wiem co robic, powiedziałam jej, że już kończę to wszystko, bo nie chce tracić więcej czasu i kasy na taką niby terapię...
Wydaje mi się, że chyba to nie jest dla mnie. 2 lata i w zasadzie nic....
Macie może jakieś pomysły? Odpuścić sobie?