Skocz do zawartości
Nerwica.com

samnieswój

Użytkownik
  • Postów

    134
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez samnieswój

  1. Zależy od terapii takie wylewanie 'żali' raczej niewiele mi daje. Omówienie, analiza ich to już zupełnie inna kwestia. Po rozmowie z psycholog prawie zawsze wychodzę w lepszym nastroju. [lepszy nie znaczy dobry]. A od środowej wizyty walczę, by ten nastrój utrzymać. Mi dzisiaj pomógł jak nigsy spacer z psiakiem obok i 'dezerterem' w jednym uchu
  2. w1punkt, problemy mają to do siebie, że nierozwiązane nie przestają dręczyć oczyszczenie... Pytanie jak silne musi być pobudzenie emocjonalne, i czy musi być ono ukierunkowane, żeby takiego oczyszczenia dostąpić. Morphine, a wiesz, że niektórzy wspomnienia z dzieciństwa mogą zliczyć na palcach?
  3. Hej. Miło się czyta, że komuś się udało wyjść :)
  4. 6 postów z prośbą o napisanie czegoś więcej. Grunt to nie wywierać presji
  5. A próbowałeś może spisać listę rzeczy które chcesz zrobić. Zapisać ten plan i go punkt po punkcie realizować?
  6. Cześć. W miarę możliwości dzielimi się swoimi sposobami, ale lotrzebna jest wiedza co Cię nęka
  7. samnieswój

    W końcu tu jestem

    Doskonale Cię rozumiem... Z tą różnicą, że nie mam nawet z kim wyjść Jeśli masz ochotę wykrzyczeć co Cię boli, to zrób to! Być może poczujesz różnicę i będziesz w stanie wykrzesać z siebie odrobinę motywacji. A już na pewno rozładujesz chociaż trochę swój stan. Próbowałeś zmotywać się tym, że masz bliską osobę, o którą powinieneś się troszczyć?
  8. samnieswój

    Witam

    Hej :) co Cię do nas sprowadza?
  9. samnieswój

    Samotność

    Tak, przeczytał w całości w pierwszej kolejności gratuluję Ci radzenia sobie z sytuacją w jakiej się znałazłeś Wielokrotnie jednak powtarzałeś, że nie da się Ciebie kochać. Z takim przekonaniem raczej miłości nie znajdziesz (zaufaj doświadczeniu innych . Co więcej, zaryzykuję stwierdzenie, że nie dostrzegasz kontrargumentów. Innymi słowy nie ludzie, lecz Ty sam się w tym przekonaniu utwierdzasz. Zastanowiłbym się jeszcze na Twoim miejscu, czy gdzieś wewnątrz jakiś chochlik na podstawie Twoich przykrych doświadczeń z matką, siostrami, dziewczyną, nie stara Ci się wmówić awersji do kobiet ogólnie. Wychodzisz gdzieś poza pracą?
  10. samnieswój

    Samotność

    Primo, na pewno nie wszyscy Secundo, feminzm traktuje o równości kobiet i mężczyzn a nie ich wyższości
  11. samnieswój

    Samotność

    Przypuszczam, że chodzi CI ten fragment: Nie napisałem, że to robię. Wymieniłem to jako jedną z opcji do wyboru. Wskaż mi więc proszę, w którym momencie wg Ciebie skłamałem. Ja tych pojęć nie mylę Być może, ja te pojęcia mylę, dlatego też na nikogo w swojej wypowiedzi nie wskazałem, Zostawmy więc ten temat w spokoju :)
  12. samnieswój

    Samotność

    Może się czepiam, ale wydaje mi się, że są tu mylone pojęcia samoakceptacji i miłości do siebie.
  13. samnieswój

    Samotność

    520m.n.p.m. To że będzie mi na kimś cholernie zależało, nie oznacza, że ten ktoś będzie odzwierciedlał moje uczucia. Wracając do moralności. Jeśli potrafiłbym pokonywać własne bariery, robić te małe kroki do wolności, tylko dlatego, że mi zależy na dziewczynie, która powiedzmy się mną w ogóle nie interesuje, dalej byłoby to niemoralne i krótkotrwałe? Kroki które przez ten okres wykonam zostaną. Istnieje ryzyko, że wrócę do punktu wyjścia, ale to ryzyko, mniejsze lub większe, istnieje zawsze na wskutek szeregu czynników zewnętrznych i wewnętrznych. Po jakim czasie znika możliwość edycji posta?
  14. samnieswój

    Samotność

    Nie, to nie. Więc droga 520m.n.p.m. Co do mechanizmu zmian, trudno się z Tobą nie zgodzić,. Nie jestem pewien czy się jednak dobrze zrozumieliśmy. Chodzi mi o ewentualne wykorzystanie własnego uczucia [nie drugiej osoby do mnie] do zmiany swojego nastawienia do zmian. Owszem uczucia są chwilowe, ale mogą dać początek szeregowi innych zmian własnych, co chyba jest efektem długotrwałym, czyż nie? Skąd Twój lęk? To, że mi na kimś może cholernie zależeć nie oznacza, że nie będę w stanie uszanować jego wolności, jego decyzji. Ewentualnie proszę o zdefiniowanie słowa "mania", może gdzieś tu popełniam błąd... Owszem, nie da się ustalić uczuć. Ale wytyczenie pewnych granic obniża oczekiwania, co jednocześnie ogranicza prawdopodobieństwo wystąpienia silnego uczucia. Z mojej strony, mogę Ci powiedzieć, że ta relacja jest dla mnie bezuczuciowa. Fajnie, że jest. Jeśli się kontakt jednak urwie, to zmiany nie odczuję. Jedyną rzeczą jaką dostaję w zamian jest chwilowe uczucie szczęścia, tfu radości. W takim razie czy jest coś złego w tym, że daję jej w tej chwili to, czego potrzebuje? Jeśli kochasz samego siebie, to po co towarzystwo reszty świata?
  15. samnieswój

    Silny stres

    Miło widzieć, że komuś się udaje Powodzenia!
  16. Disaster123, jeśli czytanie Ci doraźnie pomaga, to czytaj dalej :) Trzymaj się i proszę, daj znać PW Bobby6 zdasz na pewno
  17. A znasz przyczynę bólu pleców?
  18. samnieswój

    Samotność

    Pagórku, mogę tak do Ciebie mówić? Jedyną osobą mogącą znotywotywować mnie do zmian będzie ktoś na kim mi będzie cholernie zależało. Opcja 1. skuteczniejsza, zaczynam od siebie, powoli budując jakąkolwiek motywację. Mozolna praca nad sobą, z czego nawiasem mówiąc korzystam (psychoterapia). Opcja druga, bardzo zależy mi na drugiej osobie. Jak to ujęłaś używanej. Wytłumacz mi proszę, dlaczego wykorzystanie własnego silnego uczucia do kogoś w celu zmiany siebie jest niemoralne? Zwłaszcza, jeśli w żadnym wypadku tego kogoś nie krzywdzę? Zapytałaś, co w przypadku, gdy ta osoba zechce odejść. Co ma być? Nie jestem despotą. Szanuję wolniść drugiego człowieka i wiem, że nie mam prawa nikomu nakazywać ze sobą być. Owszem, pojawi się smutek, prawdopodobnie rezygnacja. Nie zamierzam jednak rezygnować z terapii... Piszesz, że bez samoakceptacji nie można być szczęśliwym. Owszem. Nie zgodzę się jednak z Tobą, że nie można odnaleźć szczęścia w kimś innym. Piszę w tej chwili z pewną dziewczyną. Na samym początku ustaliliśmy, że jest to na zasadzie przyjaźni i niczego więcej, ergo o związku nie ma mowy. Też ma spore problemy. Daję jej wsparcie, możliwość wysłuchania jej, pomoc w granicach swoich możliwości. I na ten moment są to jedyne sytuacje, które sprawiają mi radość. Krótkotrwałą, ale jednak radość. I teraz pytanie. Czy to wg Ciebie jest niemoralne? Jeśli ta sytuacja zmptywowałaby mnie do zmian to też byłaby niemoralna? Powtórzę. Zgadzam się z Tobą, że najlepiej jest zmienić własne przekonania, swoje podejście.
  19. samnieswój

    Samotność

    Przepraszam. Czyli osoba, która nie akceptuje siebie, nie potrafi być szczęśliwa sama, nie może też tego szczęścia szukać w drugiej osobie? Co w przypadku, kiedy ta druga osoba będzie jedyną motywacją do zmian własnych? Najłatwiej powtarzać w kółko: zaakceptuj siebie. I jak to ujął mod: ...
  20. samnieswój

    Samotność

    Wcale nie twierdzę, że wirtualny związek ma sens. Nie daje on przede wszystkim bliskości... Z drugiej jednak strony, wydaje mi się że lepsza taka forma kontaktu niż żadna
  21. samnieswój

    Samotność

    Przyznam się bez bicia. Nie. Realna rozmowa towarzyska to dla mnie czarna magia. Przez telefon mam spory problem a ostatnie spotkanie z osobą, którą poznałem właśnie przez neta, [wtedy mi jeszcze na czymś zależało] zakończyło się epicką klęską z mojej strony. Mianowicie słowa z siebie wykrztusić nie mogłem, bo nie wiedziałem co mówić... Bobby Zadawałem pytania, żeby tą rozmowę jakkolwiek podtrzymać, Mogę rozwinąć jakiś temat, kiedy mam na to czas, np. właśnie podczas pisania. W rozmowie na żywo tego czasu nie mam i fizycznie nie wiem co mam mówić. Odpowiadanie na pytania jest prostsze, bo nie muszę się zastanawiać nad tematem. Aczkolwiek i tak ujmuję to w sumie w najkrótszej możliwej formie. Wychodzę z założenia, że jeżeli ktoś będzie chciał się czegoś dowiedzieć, to o to po prostu zapyta.
×