Skocz do zawartości
Nerwica.com

pani nn.

Użytkownik
  • Postów

    36
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez pani nn.

  1. Ja kiedyś jak się modliłam miałam myśli bluźniercze. Myślałam, że przez to trafię do Piekła. Do tej pory mam te myśli. Często myślałam, że jestem grzesznikiem i że Szatan mnie kusi na każdym kroku, zmieniłam się tak, że na każdym kroku starałam się być jak najlepsza. Bałam się też równocześnie strasznie czytając o teoriach spisowych, o tym wszystkim. Wkręciłam się na maksa. Ciągle czytałam i uważałam, że powinnam mówić innym że mają się nawracać, bo niedługo będzie koniec świata i nikt im nie pomoże. W oczach ludzi widziałam zło, wierzyłam że politycy,elita to jaszczury w ludzkim przebraniu, że to samo zło, że składają ofiary z żywych istot itd. Powiedziałam o tym koleżance a ona mi uwierzyła. Byłam bardzo zamknięta w sobie. I potem samo przeszło. Nie wiem co to było ale fajnie że przeszło, chociaż jestem pewna, że jakby ktoś mnie znowu wkręcił w to to bym uwierzyła. Teraz tylko te myśli, jakby nie moje, odległe, okropne. Wierzę w Boga, oczywiście, ale boję się w to wkręcać bardziej, bo czuję, że może to się źle skończyć. Powiedziałam to tylko jednej osobie i nie chce nikomu o tym mówić, bo boję się, że uznają mnie za wariatkę, a ja nią nie jestem. Może i jestem trochę "walnięta" ale pozytywnie przecież.
  2. Dziwne ale fajne Podobają mi się twoje prace :) Najlepsza jest ta z tą dziewczyną.
  3. Z tym wilkiem to wygląda na inspirowane czerwonym kapturkiem. Jakimi kredkami rysujesz? Ja zawsze chcialam się nauczyć rysować w stylu mangi ale jakoś nie mam głowy do tego.
  4. Ja nie jestem chora ale zastanawiam się czy da się pomylić schizo z objawieniem i czy objawienia w ogóle istnieją.
  5. A którą schizofrenię podejrzewasz? Przy paranoidalnej mój wujek miał omamy, urojenia i przede wszytkim był niebezpieczny. Dalej nie wiem jak wygląda twój dzień. Co robisz, jakie masz myśli i ogólnie jak to wygląda. Bo póki co wygląda mi to na same urojenia, a nie masz omamów (chyba że masz?) - słyszysz to co inni nie słyszą, masz jakieś przywidzenia dosyć często ( no bo i normalnej osobie zdarzy się takie coś np. ze zmęczenia). Może jesteś hipochondrykiem i ciągle boisz się o swoje zdrowie, no nie wiem. Ale z tym szpitalem przesadziła twoja mama. Co by się stało jakbyś tam dłużej został co? Chyba nic. Bez pomocy psychiatry nie masz co marzyć, żeby wyzdrowieć, a skoro skierował cię do szpitala, to musisz tam iść, chyba lepiej się zna od ciebie. No i nie stawiaj sobie sam diagnozy, bo to nic nie da, tylko najesz się nerwów. Nikt też nie zdiagnozuje ci schizofrenii przez internet, zwyczajnie nie da się, bo nie ma pewności. To że jesteś trochę niesamodzielny nie oznacza, że jesteś chory. Dzisiaj część młodych ludzi nie radzi sobie z niektórymi rzeczami - nie umieją prać, gotować i sprzątać. Z resztą nie znam się na tyle żeby ci powiedzieć na co jesteś chory. Wiem tylko, że dziwnie się zachowywujesz i to bardzo, ale nie pomogę ci i nie powiem co ci jest, bo mogę tylko zaszkodzić.
  6. I jak z tym skierowaniem? Bo według mnie to coś dziwnego z tobą się dzieje i jak czytam o tych liczbach to nie wiem w ogóle o co chodzi, ale dla mnie to zbiegi okoliczności, których ja sama doświadczam dość często. Mój wujek jest schizofrenikiem i się leczy i ma bardzo podobne podejście do ciebie, trochę zbyt beztroski, nie to że dziecinny, bo poradzić sobie jest w stanie i zrobić wszystko też potrafi, mimo to woli olewać niektóre rzeczy. Osobiście bardzo go lubię i odkąd pamiętam to bierze leki i raczej nie zachowywał się jakoś dziwnie i mieszkałam z nim kilka lat toteż mogę powiedzieć, że zachowywał się w miarę normalnie, choć trudno byłoby mu żyć samemu bez pomocy innych. Większość rzeczy trzeba za niego robić, zwracać mu uwagę, gotować, sprzątać i ogólnie pomagać przy wielu sprawach. Chociaż wydaje mi się że sam by sobie poradził. No ale bez leków, to nie mógłby żyć normalnie, bo miał psychozy i to silne. Nie wiem jak jest u ciebie, bo chyba prawie każdy schizofrenik nie zdaje sobie sprawy ze swojej dziwności, a ty wiesz, że jesteś "dziwny". Coś mi tu nie pasuje. Schizofrenik nie pójdzie do psychiatry i będzie bardziej pogrążał się w "swoim" świecie. Słyszałam bodajże o wykładzie gdzie lekarz mówił, że początkowo możesz zdawać sobie sprawę, że coś jest nie tak, ale pewności nie mam. Ja też się zastanawiałam nad tym ale nie możliwe to jest, bo mam tylko jakieś dziwne myśli na które wpływu nie mam ale bardziej to wygląda jak nerwica natręctw albo sama nerwica. Wiem dobrze, że tak nie myślę o kimś ale tak jakbym miała tourette'a w głowie i ktoś mi je tam wsadzał do głowy, albo by mi się "styki poprzestawiały". Też miałam jakiś epizod podczas którego wydawało mi się że jestem wybrańcem Bożym, tzn. to jest trochę bardziej skomplikowane, ale wiem, jak się czujesz bo podobnie miałam jak byłam młodsza, teraz tylko te myśli mam i nic więcej. Kiedyś obudziłam się w nocy i wydawało mi się że słyszę jakąś rozmowę, ale nie jestem pewna czy to sen czy jawa. Tak samo jestem trochę otępiała i powolna jakby po szczepieniu coś stało mi się z mózgiem, no nie wiem. Nie mam pojęcia co ale koncentracja mi spała i refleks, czuje się oderwana od świata, choć już się przyzwyczaiłam. :) Ale jestem ciekawa jak wygląda twój dzień, opowiedz o nim to trochę może rozjaśni.
  7. Link do poprzedniej części :) http://www.nerwica.com/zaburzenia-osobowo-ci-cz-ii-t26029.html Sama mam stwierdzone z.o. f60.9 Ktoś to ma? Bo ja nie mam pojęcia co to jest i psychiatra nie wytłumaczyła mi więcej. Mówiła mi, że to zaburzenie kształtowania osobowości (coś w tym stylu) i chciałabym więcej wiedzieć na ten temat, bo w internecie naprawdę nic nie ma.
  8. Hej! Znowu pisze z moim problemem by ktoś kto to ogarnia mi pomógł. Nie wiem czy to wina mojego charakteru, bo zawsze miałam jakieś zmienne nastroje (choć nie odczuwalam tego zbyt mocno) i zmiany charakteru (?) tzn. raz wredna, raz miła - wystarczy ze o tak postanowie i taka jestem. No a od jakiegoś czasu mam stany depresyjne i trwają różnie - kilka dni, godzin, raz nawet dwa tygodnie. Ostatnio stany te trwają kilka godzin, potem mogę normalnie funkcjonować śmiać się itp. Kiedy tak źle się czuje mam duuzego dola i jestem tym wykończona. Nie mam już siły naprawdę czuje wtedy ze moje życie nie ma sensu i potrafię leżeć jak roślinka i nie mam siły się podnosić. Jak mi przechodzi mam normalny humor jakbym była zdrowa. Mam już dosyć i zmęczona jestem takim życiem.
  9. Z miłą chęcią poszłabym do psychiatry bo chyba do psychologa nie ma sensu? Ale nie znam żadnego dobrego na nfz, a prywatnie nie będzie mnie stać na opłacanie wizyt u psychologa i psychiatry. Poszukam psychiatry, a ten moze mi poleci jakiegoś normalnego psychoterapeutę.
  10. Dzisiaj jak patrzę na tą sprawę, to było bardzo dziwne. Zdarzyło mi się coś takiego niedawno i raz w wieku 11-12 lat. Nie wiem czy było to związane z dużą wyobraznią, czy po prostu byłam jeszcze dzieckiem i takie myślenie było normalne :) No więc postaram się opisać wszystko jak najlepiej umiem. Jakieś dwa lata temu natrafiłam na temat końca świata, antychrysta, iluminatów, nwo. Trochę wrażenia to na mnie zrobiło, ale nie uwierzyłam w to. Mimo to był okres bardzo krótki kiedy byłam trochę bardziej religijna, bałam się kary itp. Po tym przeszłam w kolejną skrajność - zaczęłam myśleć o swojej orientacji i po kilku miesiącach (może 2?) zaczęłam sobie wmawiać, że jestem homo mimo że byłam w 100% hetero, ale oczywiście byłam o tym przekonana, że jest inaczej i że jestem wyjątkowa czy coś w tym stylu. Nie wiem czemu tak było ale straszne to było. Byłam wtedy pewna, że jestem inna i w ogóle, mimo że oglądałam się za facetami, to to tłumiłam i trwałam w takim przekonaniu. Dosyć dziwne, wiem. No i wracając do początku. Któregoś dnia trafiłam na ten sam temat co wcześniej - NWO, teorii spiskowych itp. Wtedy uwierzyłam w to tak bardzo, że przewartościowałam swoje życie i się zmieniłam. Nie chodziłam w ogóle do kościoła bo uważałam, że księża są w spisku z władzą itd. Oglądałam przeróżne filmy na ten temat i podsycałam moją wiarę, aż urosła do monstrualnych rozmiarów. Zaczęłam wierzyć, że jestem wybrana przez Boga, kiedy znalazłam o tym werset w Biblii. To co wtedy ze mną się działo nie da się opisać w jednym poście. Ja wtedy byłam tak przekonana o tym że iluminaci istnieją, że zaczynałam nawet wszędzie się ich doszukiwać. Bałam się, że szukając takich informacji oni mnie śledzą, że w telefonie jest podsłuch albo kamera się z przodu sama włącza i potem komuś to wysyła. Bałam się zostawać sama w domu, przerazliwie bałam się końca świata. Doszukiwałam się Antychrysta w politykach, innych wpływowych ludziach. Bałam się pisać o Nich w internecie, bo bałam się że to zobaczą i mnie zabiją. Najgorsze było to, że nikt nie mógłby mi tego przetłumaczyć, bo możliwe, że uznałabym go za jednego z Nich. Wierzyłam w każdy światowy spisek. Uwierzyłabym w Latającego Potwora Spaghetti we wszystko co byłoby związane ze spiskiem. Jest tego dużo nie da się opisać w kilku zdaniach, akapitach. Kolejną rzeczą której się bałam były szczepionki - byłam pewna, że podali mi w nich rtęć i że nie mogę się już szczepić bo to mnie zabije. Byłam pewna, że chcą ze mnie zrobić "bezmózgą masę", która będzie podatna na ich sztuczki, sugestie, że spiskują przeciwko całemu światu (w sensie zwykłym nieświadomym ludziom) i powinnam ich uświadamiać, bo Bóg tak chciał i taka moja rola, ale się bałam, że jak napisze o tym w internecie czy komuś powiem to mnie zabiją, albo zrobią mi krzywdę. Wierzyłam że UFO to upadłe anioły, które chcą nas zmylić, że są niegrozni i się z nami oswoić. Któregoś dnia w moich myślach pojawiło się coś nad czym nie mogłam zapanować. Wyrzekałam się kilka razy Boga, Ducha Św., tak jakby nie ja, bo tego nie chciałam i im bardziej próbowałam to zagłuszyć tym bardziej się wzmacniało. Pomyślałam, że jestem opętana i w moim ciele coś siedzi, albo jestem zniewolona. Chciałam się wybrać nawet do egzorcysty itp. Po jakimś czasie to przeszło samo z siebie. Może dlatego że zaczęłam się spotykać z ludzmi i bawić się, czego wcześniej nie robiłam bo zwyczajnie nie mogłam. To mnie tak pochłonęło, że nie mogłam się uczyć, niczym innym zajmować, ani też nie wychodziłam za bardzo z domu. Przeszło mi to jakoś mniej niż rok temu i od tamtego razu nie miałam niczego takiego, gdyby nie myśli, które ostatnio się pojawiły. Początkowo ignorowałam je, ale ignorowanie nie działało, a czasem pogorszało sprawę. Tak jakbym to nie była ja, tak jakbym miała drugi charakter - ten zły. On czasami przeze mnie przemawia, chociaż ja już nie jestem pewna czy to ja czy nie ja, w końcu to wychodzi z mojego umysłu, ale wcześniej nigdy bym tak nie pomyślała. Często jak jestem sama, to potrafię powiedzieć sama do siebie "zamknij się", "daj mi spokój" itp. Do tego dochodzi niepokój, nagły lęk, pustka, osamotnienie, utrata pamięci tzw. luki pamięciowe ( nie pamiętam większości mojego życia), często żeby coś sobie przypomnieć potrzebuję dłuższej chwili, mówię coś i potem zapominam o czym mówiłam (chociaż tego nie uważam za dziwne), trudno mi się skoncentrować, ponieważ myśli mi przeszkadzają, tak jak i niepokój i poczucie beznadziejności. Czuje się beznadziejnie, nie mam ochoty żyć, ale łagodzi się szczególnie w towarzystwie, ale nie zanika całkowicie, bo myśli przewijają się cały czas przez głowę. Wygląda to mniej więcej tak: Siedzę sobie i gadam z kimś, nagle pojawia się myśl "idiota, debil", albo też patrzę się na kogoś i w moich myślach rosną jakieś dziwne myśli typu, żeby mu coś zrobić itp. Nie jestem taka, ale to w myślach jest silniejsze ode mnie. Czasem to pojedyncze myśli, a czasem zdanie, dwa, kilka słów. Myślę, że to nerwica, ale wolę poradzić się kogoś kto miał podobnie. Czy możliwe jest mieć epizod schizofreniczny, który sam z siebie przechodzi? Nie wiem teraz mam w miarę jasne myślenie i zauważyłam, że te zachowania były dziwne, ale wtedy gdybym o tym przeczytała albo ktoś mi by powiedział to bym pomyślała, że jestem całkiem normalna i że to ludzie nic nie wiedzą. No i jeszcze coś na miarę epizodu było kiedy miałam 11-12 lat. Przez jakiś czas po obejrzeniu filmu, wydawało mi się że ktoś mnie śledzi, że wszędzie są kamery i jestem w tv i nawet najblizsi "grają" ze mną w tym chorym serialu i że nawet oni są przeciwko mnie. Wtedy miałam wybujałą wyobraznie i nie uważałam tego za nic dziwnego. Nie mam pojęcia co się ze mną dzieję, ale wiem że dziwnie się czuję. Dlatego od jakiegoś czasu przestałam się zagłębiać w teorie spiskowe itp. bo nie jestem pewna czy znowu bym nie miała podobnie, chociaż zdaję sobie sprawę, że kiedyś znowu w to samo wejdę. Nie chciałabym być chora, ani żeby to się powtórzyło, dlatego piszę tutaj, żeby ktoś mądry wypowiedział się na mój temat i powiedział co się dzieje, bo wiem, że coś mi chyba jest ale nie wiem co. Dodam że leczyłam się pomiędzy tym na depresję, terapię przerwałam i jakiś czas temu wydawało mi się że depresja wróciła ale nie poszłam do psychologa.
  11. Mając 24 lata nie musisz kłaść się już do grobu. Masz rodziców? Kogoś kto mógłby ci pomóc? Na pewno masz kogoś do kogo możesz się zwrócić.
×