
pani nn.
Użytkownik-
Postów
36 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez pani nn.
-
Witam. Po raz kolejny trafiam na to forum po długim czasie, jednak jak widać moje rany się nie zagoiły a wręcz gorzej mam kilka nowych. Nie wiem co się dzieje ze mną, mam raz na jakiś czas napady smutku, bezradności, nie mogę wstać, nie chce mi się, tracę siłe w nogach, rękach, mam je jak z waty. W ogóle nie widzę sensu życia, gdybym umiała zrobić sobie krzywdę pewnie bym to zrobiła ale ja jestem tchórzem - wiem o tym. Wiem również, że nie dostanę diagnozy tutaj ale pomyślałam, że chociaż trochę mi się może polepszy jak tu napisze. Nie mam nikogo z kim mogłabym pogadać - boje się, że ktoś zdradzi co mu powiedziałam. No więc mam coś takiego właśnie, że miewam jakieś epizody jakby depresji, które trwają z tydzień, dwa - teraz nie wiem nawet ile w tym tkwie, po prostu jest kilka dni spokoju, potem znowu to samo. Czasem bywa, że mam spokój z pół roku. Nie wiem jak wszystko opisać, nic nie wiem. Czuje się bez znaczenia, bez wartości, jak przedmiot który używasz gdy potrzebujesz, kiedy nie potrzebujesz - odstawiasz w kąt. Sama nie wiem co mi jest przez kilka lat przerabiałam wiele chorób, zaburzeń - nic jednak nie ustaliłam. Próbowałam chodzić do psychologa - każdego porzucałam w momencie gdy czułam się lepiej, a teraz znowu ten dół... Praca - to dla mnie gehenna, czasem idzie lepiej i mam trochę wytchnienia, a czasem gorzej i wtedy każda minuta jest jak godzina. Presja - najgorsza rzecz jaka może być - czuje wtedy jakby uciskała mnie i pogrążała w całości. Zatapiam się w pracy, w bezsensownych czynnościach, marzę chociaż nie widzę sensu, próbuje się cieszyć - ale zaraz powraca rzeczywistość i jak kubeł zimnej wody wyrywa mnie ze snu. Nienawidzę wstawać, cieszyć się bo zaraz coś się popsuje. Nie wiem kim jestem i kim mam być - dobrą żoną, czy feministką, wegetarianką czy miłośniczką mięsa, panem czy sługą. Nic nie wiem, nie wiem czy to coś ze mną jest nie tak czy ten świat jest dziwny. Nikomu nic nie mówię, bo nikogo to nic nie obchodzi, każdy woli dbać o siebie. Chciałabym zniknąć, nie być, nie martwić się, nie czuć smutku, żalu, bezradności. Ktoś z was pomoże, powie co mi jest, bo ja już mam dosyć, naprawdę.
-
Jejku ja nie jestem lekarzem ale mówię jak wygląda. Na podstawie przywidzenia mówisz o schizofrenii, bo zobaczyłeś to w dokumentach. Może lepiej się go spytaj a nie zadręczasz się. Nie gdybaj bo to nic nie da. Lekarze też się mylą. Próbujesz za wszelką cenę udowodnić że masz tą schizofrenię. Po co? Po co sam szukasz gdzieś sobie chorób i się diagnozujesz? Od tego jest lekarz i sam sobie możesz zrobić krzywdę złą diagnozą. Rozumiem. Być może nie umiesz sobie sam poradzić, nie znam cię. W końcu rentę i "efki" nie dostałeś za nic. Tylko nie rozumiem tego czemu nie ppójdziesz i nie zapytasz się czy masz schizo czy nie tylko sam sobie diagnozujesz.
-
Na wspólnej?
-
Psycholog podejrzewała u Ciebie bpd, więc możliwe że ją masz, chociaż osobowość kształtuje się przez okres dojrzewania. Możliwe jest, że lecząc się u psychoterapeuty coś jeszcze zmienisz. Zacznij terapię i nie męcz się, bo szkodzisz nie tylko sobie ale i innym.
-
Może ta jego pacjentka niezły kit wciskała kto to wie.. Może wcale nie była dziewicą. Swoją drogą ten lekarz to jakieś dziwne pacjentki miał. Wygląda mi na fejka. Poza tym skoro mył ręce to raczej używał mydła, a ono dezynfekuje, a nawet jeśli nie mydłem to samo przepłukanie wodą rąk już na pewno pomoże.
-
Nie jestem lekarzem ale wydaje mi się, że gdybyś był chory na schizofrenię, to byś sobie nei zdawał sprawy.
-
take - Nie jesteś psychiatrą i nie powinieneś komuś kto nie ma przypisywać schizofrenii. Chodzi ci o prostą czy paranoidalną?
-
Nasturcja nikogo nie zabiłaś. Plemniki to nie pchły i nie skakają. W internecie są bzdury zazwyczaj i niektórzy piszą coś tylko po to żeby sobie porobić żarty z kogoś. Podobnie miałam i do tej pory mam i uwierz sama nie jesteś. Kiedyś okres mi się spóźniał i byłam pewna że jestem w ciąży, nawet zastanawiałam się nad tym wtedy gdy nie miałam powodu.
-
Raz mówisz o schizofrenii, potem o dereizmie i łączysz to z ZA. Może po prostu to twoje natręctwo, że starasz się wmówić sobie schizo, mimo, że jej nie masz? Słyszałeś o hipochondrii i cyberchondrii? Ja też sobie szukałam schizo, ale potem mi przeszło. Nie musisz mieć schizo i jeśli lekarz nie stwierdził to nie masz. Jak tak bardzo cię to męczy to idź do tego lekarza i spytaj się czy masz f21 czy f20. Jeśli nie to nie masz i to tylko OCD. Może leki masz źle dobrane? Może one nie działają tak jak mają działać. Lekarzem nie jestem ale wygląda mi to na lekką obsesję nt. zdrowia.
-
Nasturcja - Ja szukając choroby widzę tylko objawy które mam, a te których nie mam to pomijam i to często te najważniejsze. A dokładnie o co chodzi?
-
Ja z kolei myślałam że mogę być hermafrodytą. Ciągle się czegoś boję i mam już dosyć. Do czasu tej wizyty się zdążę wykończyć. Boję się swoich natręctw, boję się że zniszczą mi życie. Ciągle w myślach pojawiają mi się wyzwiska mimo że nie zrobiłabym tak, nawet bym tak nie pomyślała. Same się pojawiają, a czasem daję im upust mimo że tak nie sądzę ale chcę mieć spokój, bo roznosi mi głowę. Tylko boję się, że nie jestem wcale chora i serio tak myślę czy coś. Nie wiem, to mnie zabija. Ciągle zadaje sobie pytanie czy ja tak myślę czy nie, ale przecież skoro to w mojej głowie, to mój twór, więc ja tak myślę. Ktoś z was tak ma? Bo to są katusze i nie wiem jak długo tak wytrzymam. Raz wydaje mi się że jest w miarę ok (dzień, parę dni, tydzień czasem dłużej przerwy w natręctwach), a potem takie coś.
-
Wiem coś o natręctwach. Są najgorsze jakie mogą być. Początkowo zaczynało się że przez myśl przeskoczyło mi żeby kogoś uderzyć i pamiętam siedziałam jak na szpilkach by tego nie zrobić. Jeszcze wcześniej miałam religijne natręctwa, że wyrzekałam się "niby" Boga i nie mogłam zapanować nad tym. Myślałam że mnie coś opętało albo pójdę do Piekła. Wiem że w tamtym czasie to było okropieństwem, a teraz się śmieje z tego bo wcale tego nie chciałam i nie powiedziałabym tego. Widzisz natrectwa takie są, wystarczy artykuł, program, czasem nawet słowo i kolejne natręctwo się pojawia. To jest dokładne zaprzeczenie twoich myśli, a nerwica dodaje do tego wątpliwości, do tego co jest oczywiste. Bardzo pomaga jak się wygadasz. Z orientacją nie jest tak że się zmieni w tydzień. Sam sobie zaprzeczasz. Mówisz najpierw że może jesteś bi, a potem mówisz że to cię nie kręci. Skoro cię to nie kręci to nie jesteś ani bi ani gejem. Oglądając te pierdoły tylko się nakręcasz. Przecież to że oglądasz takie rzeczy nie oznacza że masz inną orientację. Po prostu jak nie chcesz się zadręczać bardziej to zablokuj sobie te strony na które wchodzisz, albo rozwal komputer Po prostu spróbuj przestać, nawet jakby od środka miało cię rozerwać i nawet gdyby myśli nie dawałyby ci spokoju.
-
tomek23 - tak ma i to dużo. Im więcej oglądasz tym bardziej się wkręcasz. Gdzieś był artykuł o uzależnieniu od tego. Pisało tam że potrzeba nowych bodźców, bo tamte poprzednie się znudziły. Jedynym lekarstwem jest przestać to oglądać, bo to ogłupia. Dopiero po jakimś czasie zacznie wszystko się normować. Poszukam tego bo tam coś było o OCD i jak to wygląda. Nie przejmuj się i skończ w końcu to oglądać, bo będzie się tylko pogarszać i coraz nowe natręctwa będziesz miał i coraz gorsze (tak przynajmniej będzie ci się wydawać). Spróbuj sobie pomyśleć, że przecież masz rozum i znasz siebie i takiej rzeczy byś nie zrobił. Nerwica karmi się strachem i przynajmniej u mnie nasila się kiedy się stresuje i denerwuje, albo jestem spięta. Wtedy pojawiają się myśli. Nic nie poradzisz, nie masz kontroli, więc dopóki ich nie olejesz nawet jak włożysz głowę w imadło to nie pomoże.
-
Hipochondria - jakie choroby sobie przypisywaliście..?
pani nn. odpowiedział(a) na LINA temat w Nerwica lękowa
Ja jestem ciągle na coś "chora", ale staram się po prostu to lekceważyć. Wiadomo jak naprawdę źle się czuję to idę do lekarza ale staram się unikać tego. Wystarczy, że przeczytam w internecie coś i już zaczynam się zastanawiać czy aby tego nie mam. Już miałam chad, depresje ( co do tego nie jestem pewna ale zobaczymy co powie terapeuta), schizofrenię, rozdwojenie jaźni, prawie wszystkie zaburzenia osobowości (choć to nie choroba). A oprócz tego to jakieś raki, tętniaki, guzy, jakieś zakaźne choroby. Nie mówiąc oczywiście o jakichś drobnych chorobach i czasami chodziłam do lekarzy, a czasami udawało mi się to olać. Kiedyś nawet miałam zawał, który okazał się bólem żołądka. Z tym jakoś sobie radzę chociaż najgorzej jak ktoś coś wspomni w tv, radiu albo w internecie to już od razu zaczynam się zastanawiać czy to mam. Nawet czasami swoje objawy przerysowywałam i z normalnych rzeczy robiły się choróbska. Pawelt - Wydaje mi się że lepiej jest twarzą w twarz, a poza tym jak pójdziesz prywatnie mozesz ustawić sobie takie godziny jakie chcesz, nawet i w przychodniach zdarza się, że później przyjmują. No ale jak chcesz to możesz spróbować, bo to na pewno lepsze niż nic. -
Ja miałam tak samo, ale to normalne jak ma się dużą wyobraźnię
-
Samo ci to przejdzie z pewnością. Ja próbowałam przy swoich natrectwach przestać myśleć nad tym czy są złe czy dobre i nic to nie dało, może tylko trochę na początku, ale nie da się po prostu tak "wyluzować" bez leków, psychoterapii. Ja jestem zapisana niby ale to dłuugo jeszcze potrwa zanim tam zawitam, bo terminy są naprawdę kosmiczne, a na prywatne leczenie mnie nie stać. Hmm... może spróbuj wynieść to co ci o tym przypomina (komputer, telefon)? Na jakiś czas przynajmniej i daj to takiej osobie która ci nie odda póki nie poczujesz się lepiej. Do czasu aż zapomnisz i nie będziesz czuć strachu. Jak będziesz czuć że dasz radę odpal komputer i sprawdź czy zadziała. Może to pomoże? Spędzaj cały wolny czas z dziewczyną, albo z jakimiś ludźmi. Czasami jak coś robię w domu, gadam z kimś, to bywają momenty, że uda mi się zapominać o tym na jakiś czas. Tylko nie rób cały czas tego samego, staraj się robić ciągle coś innego. Wiem, że w 100 % nie pomoże, ale może trochę chociaż da funkcjonować. NN to jedna z najgorszych chorób jakie są. Ja sama przeżywałam już (wymyślone) dwie depresje, raka, schizofrenie, borderline itd. Wszystko przechodziło po jakimś czasie. Czasem wystarczyło, że poszłam spać i zapomniałam na drugi dzień, a czasem trwało to dłużej. Wiem jak się czujesz i nikomu nie życzę takich odczuć. Po jakimś czasie to natręctwo już się trochę wypali, znudzi mózgowi i znajdzie sobie inne (często gorsze), ale ile to potrwa to nikt ci nie powie, niestety.
-
Ma ktoś z was takie natręctwo że wyzywa kogoś w myślach mimo że go lubi? Bo ja tak mam i okropnie się z tym czuję. To taka presja, że złe słowa same cisną mi się w mózgu (najczęsciej jakieś wyzwisko), kotłuje się w głowie i czuje tak jakbym nie panowała nad tym co myślę. I to wyzwisko musi pójść, bo nie umiem tego zatrzymać. Jak już to w myślach się pojawi to czuje wyrzuty sumienia. Nie mogę zapanować nad tym.
-
Wiadomo, że teraz nie tak łatwo o rentę. Nie dadzą ci jej na "ładne oczy", trzeba być chorym, albo dobrze symulować, chociaż wątpie żeby się udało.
-
Jeśli ją kochasz, a pewnie tak jest skoro próbujesz coś z tym zrobić to spróbuj olać to albo przeczekać. Wymyślałam wiele chorób - depresja, schizo, anoreksja itd. Po tygodniu, miesiącu, czasem kilku zapominałam. Z tym będzie podobnie.
-
Myślę, że nie powinno się porównywać żadnej choroby do siebie - ani zaburzeń schizotypowych do schizo, bo wiesz niektórzy chorzy na schizo mają mało nawrotów, a niektórzy przez całe życie muszą się zastanawiać, czy osoba obok nich jest rzeczywiście czy nie. Zedytowałeś wypowiedź więc i ja zedytuje. Myślę, że lepiej będzie jak się go po prostu spytasz po ludzku czy masz schizo, a poza tym na pewno będziesz miał wgląd w te dokumenty, chyba że są ściśle tajne.
-
Sam sobie odpowiedziałeś na pytanie. Szczerze Ci współczuję twojej niepełnosprawności, ale nie jest ona schizo i czemu twierdzisz, że jest gorsza od schizo? Co w niej jest takiego złego?
-
Skoro tak długo cię diagnozują to wcale nie musisz mieć schizo.
-
Ja jestem podobna i wydaje mi się, że byłabym w stanie każdemu to wmówić, nawet samej sobie trochę. Mogłabym ale nie muszę. Dla mnie ta choroba jest bardzo ciekawa i ja zawsze nie chciałam utracić świadomości dlatego tak mnie interesuje - jak to jest możliwe. Poza tym schizofreników nie uważam za wariatów i osób które nie potrafią sobie poradzić. Niestety część taka jest i to jest okropne. Nie wiem czy chcesz taką diagnozę. Ludzie spychają cię na drugi plan, nigdy nie jesteś tak traktowany jakbyś był normalnym człowiekiem. Będziesz miał łatkę szaleńca do końca życia, chociaż wydaje mi się że ty i tak się nie integrujesz z ludźmi.
-
Ciekawa jestem jak sprawdzają, to czy ktoś jest chory, czy rzeczywiście miał objawienie.
-
Dzisiaj narysowałam coś w stylu mangi, chociaż zawsze szkicuje w bardziej realistycznym stylu. Wenę mam często raz na miesiąc, a czasem nawet raz na rok, pół roku, kiedyś parę lat nie rysowałam, ale jak mam taką dużą wenę, to często co kilka dni coś rysuje. Ale podziwiam autorkę, ja niby wyobraźnię mam, uczucia też, ale wyrazić tego jakoś nie umiem. Czasem tylko raz na jakiś czas udaje mi się coś zrobić z czego jestem zadowolona. Może kiedyś spróbuję narysować coś dziwnego, zobaczymy czy się uda.