Skocz do zawartości
Nerwica.com

NoMatter

Użytkownik
  • Postów

    9
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez NoMatter

  1. - razu pewnego cierpiąc w odrzuceniu przez kobietę , na której mi zależało i z którą byłem prawie pól roku( dziwka z Wolina "nieszczęsliwie"sie zakochała z nagła ,(ugodzona strzałą Amora )w jakimś pitolcu ,,,>>> ugadałem się z dziewczyną swojego Przyjaciela ,że ta zorganizuje mi u siebie spotkanie ze swoja koleżanką , która była wolna i ( chyba ) szukała chłopaka . Miałem wtedy 26 lat. W ten dzień wyznaczony , od rana z radości ( jeszcze w pracy ) zacząłem juz piwkować , i gdy tak szedłem do kumpeli , chciałem iśc skrótem przez trawnik i wdepłem w wielkie śmierdzące psie gówno . Może jestem jakiś głupi, mało inteligentny albo to jakieś performance czy coś ale z całym szacunkiem przez sposób w jaki piszesz przetwarzanie tej treści sprawia mi olbrzymią trudność. Zwłaszcza ta interpunkcja jest wyjątkowo rakotwórcza - http://slowowtoku.pl/jak-ugryzc-interpunkcje/ Na tym polega toksyczny związek i jego pułapka. Poddajesz się bo czujesz się nikim bo on celowo lub nie obniża twoją samoocenę. Do tego cholernie boisz się samotności uważając że nikogo innego nie znajdziesz. Chcesz wrócić bo prawdopodobnie on odciął cię od twoich starych znajomych i gdy odchodzisz od niego zostajesz praktycznie sama co jeszcze bardziej miesza cię z błotem i jeszcze bardziej wszystko nakręca. Stabilność czy trwałość samooceny zależy od tego na czym ją budujesz lub już zbudowałaś. Można ją budować na czynnikach zewnętrznych oraz wewnętrznych. Większość kobiet robi ten błąd że buduje swoją samoocenę na czynnikach zewnętrznych takich jak atrakcyjność, opinia innych, status społeczny lub w najgorszej możliwej opcji - jakiego ma partnera. Wszystko to jest ulotne. Zazwyczaj odbywa się to w taki sposób że facet specjalnie werbalnie lub niewerbalnie daje do zrozumienia ze partnerka jest dla niego nie atrakcyjna co niszczy jej samoocenę. Dodatkowo odcina ją od znajomych i rodziny czasami powodując konflikty z tymi osobami i kobietą. Jedynie samoocena budowana na czynnikach wewnętrznym oraz stabilnych zewnętrznych jest coś warta a reszta to tylko piękne jej uzupełnienie. Klasyka gatunku Na moje nieszczęście znam toksyczne związki aż nazbyt dobrze. Historia moich związków to historia dziewczyn 'z odzysku' po takich toksycznych związkach. Może przyciągam taki typ albo jestem zwyczajnie frajerem do pocieszania, nie wiem. Jeżeli uważasz że rozmowa ze mną może ci pomóc to napisz na pw.
  2. Moje młode bo młode doświadczenie mówi, że na takie problemy dziewczynom pomaga najlepiej po prostu kolejny facet a raczej mężczyzna który pokocha normalniej jak tylko się da - ktoś kto pokaże ci że można inaczej, nauczy być inaczej. Ale raczej ciężko trafić na 'normalnego' mężczyznę a miłość to już całkiem; szczególnie gdy się jej (czy raczej jego ) szuka na siłę. Jeżeli to nie tajemnica - na czym polegała ta 'toksyczność' w waszym związku? Trochę nadużywane jest to określenie od jakiegoś czasu.
  3. 19 lat; student. Miałem problemy z depresją i zaburzeniem osobowości (zdiagnozowanymi przez psychiatrę) jednak udało mi się z tego wyjść bez leków. Zostawiam tu swój kontakt gdyby ktoś chciał porozmawiać. Wiem jak bardzo potrzebny w takim stanie ktoś do pogadania; i to nie byle kto - ktoś kto potrafi to zrozumieć. Nie obiecuje, że zawsze będę miał czas ale pomogę ile będę mógł. GG: 58525308 Na pw odpowiadam rzadko bo rzadko tu bywam..
  4. Dariusz Rogoziński https://www.znanylekarz.pl/dariusz-rogozinski/psychiatra/szczecin Złoty człowiek, zmienił moje życie o 180 stopni; wyciągną mnie z depresji i zaburzeń osobowości. Spokojny wyrozumiały a przede wszystkim bardzo mądry.
  5. Leczysz się jakoś? Też mam takie uczucie, że wszyscy podobni do mnie zdechli, praktycznie całe życie jestem wyizolowany, ale to nie problem. Szukam dalej odpowiedzi, szukam swojego miejsca i staram się przetrwać napady depresji, bo właśnie podczas nich chciałbym już sprawdzić, co jest po drugiej stronie. Nigdy nie leczyłem się na "głowę" zawsze starałem się to dobrze maskować i izolować. Inna kwestią jest że żyje wśród ludzi dla których jest to po prostu lenistwem. Nie dziele się z ludźmi moimi przemyśleniami mimo posiadania w przeszłości niby przyjaciół którzy po prostu byli lepszymi kolegami. Mam teraz przyjaciela z którym doskonale się dogaduje, poznałem go w sumie przypadkiem stosunkowo niedawno jeszcze w szkole; on leczył się na depresje.
  6. Jestem inny a przynajmniej całe życie to uczucie za mną chodzi. Nigdy nigdzie nie pasowałem i nie pasuje. Wiem jak to zabrzmi ale co mi tam - nie zrozumiany przez większość. Ciągle powracające stany depresyjne mnie wykańczają, czuje że jestem coraz bliżej tej ostatecznej decyzji... to już nie jest tylko planowanie, to losowo pojawiające się chochliki w głowie mówiące: ,,zrób to!" gdy pojawia się okazja... za każdym razem trudniej im odmówić... Wszystko to trwa mimo że moja sytuacja życiowa nie jest zła, jednak wszystko robię bo tak wypada, bo tak jakoś wychodzi; pchany przez wymagania społeczne wobec mnie realizuje kolejne cele. Wewnętrznie miotam się bez celu szukam zrozumienia i swojego miejsca. Nie widzę w tym wszystkim sensu. Czasem myślę że moje miejsce jest po prostu po drugiej stronie... nie jestem tam chyba tylko dlatego że zwyczajnie boje się co tam jest i bólu.
  7. Hej, mam 19 lat i chętnie z kimś pogadam. :) Jestem ze Szczecina obecnie mieszkam pod.
×