Sailorka, i jak u Ciebie z pracą nad autoagresją? Szukałam tematu o autoagresji żeby napisać post o sobie...ale czytając Twój okazuje się, że mam bardzo podobnie. Co lepsze...dopiero jakiś tydzień temu na terapii do tego doszłam, jak bardzo jestem w stosunku do siebie agresywna.
No bo takie oczywiste rzeczy które są autoagresją jak np cięcie się, były mi znane od dawna. Ale odkąd przestałam się ciąć (już prawie rok temu) to wydawało mi się, że przecież problem autoagresji już mnie raczej nie dotyczy. a jeśli już to w bardzo małym stopniu.
Dzięki terapii dotarło do mnie jak bardzo dalej siebie niszczę. Alkohol, wieczne skubane palców, wyrywanie skórek aż do krwi, treningi ponad moje siły (właśnie wychodzę z kontuzji...), pracoholizm lub nic nie robienie (dokładnie jak u Ciebie..), kompulsywne objadanie się do momentu aż zrobi mi się niedobrze, wyciskanie twarzy, tatuaże, stawianie potrzeb innych na pierwszym miejscu kosztem własnych, brak akceptacji swojego ciała i bardzo agresywna ocena go....Rety...najgorsze, że mogłabym jeszcze tak wymieniać i wymieniać.
Tylko, że jestem w takim momencie, że nie wiem co dalej. Dowiedziałam się tego wszystko o sobie i przyznaję, że nie jest mi z tą wiedzą wygodnie. Jestem świadoma, że niszczę siebie na różne sposoby...ale nie wiem jak przestać. Potrafię np przestać pić alkohol, ale za to muszę się wieczorem objeść jak głupia. Potrafię nie skubać jakiś czas palców..ale zaraz wtedy nasilają się inne autoagresywne zachowania. I tak w kółko.
Jak sobie z tym radzisz? Bo ja nie wiem jak się zatrzymać...