Skocz do zawartości
Nerwica.com

Veikko

Użytkownik
  • Postów

    244
  • Dołączył

Odpowiedzi opublikowane przez Veikko

  1. Tylko zwykle po pierwszym kiepskim wrażeniu nie ma już "głębszego poznania". Tak to bywa w życiu. Dzisiaj ludzie tak się spieszą, że rzadko chcą doszukiwać się powodów czyjegoś takiego a nie innego zachowania.

    Ech, no kurde zwracam honor. Z tym problemem sam się nie umiem uporać, więc radził nie będę. Może ktoś tutaj na forum jest mądrzejszy.

  2. Tak, tylko jak nad tym pracować :/ Natłok myśli nie pozwala mi niczego osiągnąć, w dodatku jestem perfekcjonistą który dąży do ideału, nie rozumiem błędów i pomyłek. Mimo to że dążę do ideału (psychicznego), to tak naprawdę wszystko idzie w drugą stronę - tonę w tej głębi myśli, a niedługo zacznie wsysać mnie muł...

    Im bardziej się spinasz w dążeniu do ideału, tym bardziej ten ideał będzie się oddalał. Zresztą na gówno nam ideały, jesteśmy tylko ludźmi.

  3. Przede wszystkim się nie spinać, że coś muszę - muszę być szczęśliwym, muszę z tego jak najwięcej wyciągnąć. Przypominają mi się tu skoki narciarskie - tam zawsze, jak ktoś za bardzo chciał, albo za bardzo musiał to miał twarde lądowanie. Jak coś się musi, to to na pewno nie wyjdzie. Czy normalni ludzie tak myślą, że muszą być szczęśliwi? Do kurwy nędzy nie. Odrobina olewizmu jest nieraz cholernie potrzebna.

  4. Veikko, hehe, co racja to racja, szczęście to pewien sposób życia, a nie stan umysłu jakby chciała nam wmówić dzisiejsza hvjkultura.

    Raczej miałem na myśli odwrotnie - szczęście może nas spotkać na chwilę, ale ono nie będzie trwało w nieskończoność - a dzisiejsza hujkultura IMHO twierdzi, że szczęście można mieć zawsze i na zawołanie. Napier----- nam do głów gówna tak naprawdę.

  5. Znajoma studiująca psychologię opowiadała ostatnio o tym kryzysie wieku średniego - jakiś gość po przebadaniu ok. 40 mężczyzn wyciągnął wniosek, że coś takiego istnieje. No próba gigantyczna - z naukowego punktu widzenia to nie były żadne badania, ale w świat poszło i się przyjęło.

  6. Jakiś czas temu czytałam fajny wywiad z jakimś psychologiem, który stwierdził, że ogromny wzrost zaburzeń depresyjnych i nerwicowych w dzisiejszych czasach jest właśnie wynikiem chorej promocji bycia szczęśliwym. Gdzie człowiek nie spojrzy wszystko ma mu dawać szczęście - od proszku do prania i margaryny po bezmyślne porady w kolorowych pisemkach "10 porad dzięki, którym będziesz szczęśliwy". I po pierwsze człowiek jak już zdobędzie ten proszek do prania nagle czuje się zawiedziony, że pranie i używanie tego proszku nie daje mu takiego szczęścia jak pani w reklamie, więc coś chyba musi być ze mną nie tak, a po drugie zebranie w życiu tych wszystkich rzeczy, które mają nam to rzeczone szczęście dać kosztuje tyle wysiłku, że ludzie bardzo szybko się wypalają i tracą sens życia, czują się zagubieni. Dlatego kult pięknych, bogatych i inteligentnych ideałów to pic na wodę fotomontaż dla 99% społeczeństwa niestety. Ludzie do tego ideału chcą dążyć i sami zaciskają sobie pętle na szyi. A jak się przed tym ustrzec? Najlepiej byłoby się nie porównywać z innymi i mieć duży dystans do tego, co inni nazywają szczęściem. Ale czy tak się da? Zazdrość chyba w większości wypadków wygra.

    Aż to sobie chyba gdzieś zapiszę...

  7. Przyszłościowe czy nie, to bez znaczenia, ważne żeby czuć się dobrze ze swoim wyborem.

     

    Ja zmarnowałam 8 lat na robienie tego, co mnie unieszczęśliwia i dowiedziałam się tego dopiero na terapii. Mózg daje dobre sygnały, jeśli mu się coś nie podoba, trzeba go słuchać.

    Tylko kiedy wiadomo, które sygnały są właściwe, a które wytworem choroby?... :bezradny:

    Co to było te 8 lat? Co teraz robisz?

  8. Kurde jak słucham takie osoby które od razu nas szufladkują to szlak mnie trafia...

    Ciekawe jakbys sie zmagała z takimi problemami z takim samopoczuciem jak my to co byś robiła...

    Jestem z dużego miasta i nie powiem, że terapii tutaj nie ma...

    Ale skąd na to kase brać ?? Każda wizyta i najlepiej co tydzień 100zł...

    A rachunki kto za mnie zapłaci ?? dzieci kto utrzyma ?? i pomoże im spełniać marzenia czasem ich zachcianki ???

    Chodziłem na terapie przez 6 miesięcy, do kobiety z wielkimi dyplomami, specjalnościami itp.... i co nic... jak odstawiłem leki po 6 miesiacach wszystko wróciło nawet i próbowałem dalej terapii i też nic to nie dalo...

     

    Ja prosze nie szufladkujcie ludzi bo ich nie znacie...

    Nie znacie ich sytuacji finansowej, samopoczucia fizycznego jak i psychicznego....

    Tak jak ktos tu powiedział, nie którzy tu bez leków by już nei żyli, inni byli warzywkami, a jeszcze inni siedzieli zamknięci w domu...

    Gdyby nie leki to bym nie doszedł na tą terapie.... bo było tak źle....

    I lekomanem nie jestem bo ograniczam wszystko do minimum i prosze lekarza zawsze jak naj mniej leków....

    Ale czasem się nie da.....

     

    A poza tym jesli ktos ma za malo serotniny to w jaki sposob terapia mu ja uzupelni ???

    Albo nadmiar adrenaliny jak mu ja obnizmy ?? By zawalu nie bylo ??

    Łatwo jest gadać i szufladkować....

    Ja powtarzam jedno mojej choroby to nawet nie życze mojemu największemu wrogowi....

    :great:

  9. Steviear, to naprawdę smutne, że nie można być prawdziwym sobą przed kimkolwiek... tkwienie w takim przeświadczeniu niczego dobrego Ci nie przyniesie. Rozwijałaś z terapeutą ten scenariusz, w którym jednak się otwierasz? I co mogłoby się w związku z tym stać?

    No, że mnie nie odrzucą i że moje przeświadczenie o tym jest błędne. No ale zawsze byłam inna-w sensie gorsza od pozostałych.

    Trochę chaos, chyba nie odpowiedziałam na pytanie, nie wiem jak inaczej na nie odpowiedzieć

    Czemu niby gorsza?...

×