Skocz do zawartości
Nerwica.com

Coldway

Użytkownik
  • Postów

    70
  • Dołączył

Treść opublikowana przez Coldway

  1. Kochani nie wiem czy to odpowiedni temat, szukałam szukałam i nie wiedziałam co wybrać, więc stwierdziłam, że napiszę tu. Najwyżej mnie odeślecie. Mam depresje w średnim stadium, łagodną nerwicę, objawy obsesyjno-kompulsyjne i stany lękowe. Właśnie jestem w trakcie sesji, powinnam coś zrobić, pisać, ale nie mogę. Już któryś dzień siedzę i patrzę się w sufit, albo komputer. Właśnie moje tabletki uspokajające przestają działać. Zaczynam się obżerać, by zagryźć stres. Zamiast zrobić coś pożytecznego denerwuje się, że nie zdążę, że i tak nie dam rady. Czuję, że narasta mi ból głowy, a moje dłonie wykonują nerwowe ruchy. Co robić
  2. Coldway

    Witam - jestem nowa

    A dlaczego koszmar? Tak pytam z ciekawości. Wysyłają dużo negatywnej energii. Tam wchodzą chyba ludzie, którzy na serio chcą ze sobą skończyć. Nie ma szans z nimi porozmawiać czy powiedzieć coś o sobie, bo i tak nie odpisują, a jak odpiszą to lakonicznie i coś w stylu, że i tak się zabiją. Nie wiem może ja na takich trafiłam, a reszta taka nie jest. Niemniej zdarzyło się to parę razy. Oczywiście rozumiem ich, bo sama byłam w takim stanie, ale jeśli ktoś chce sobie pomóc, to tam się nie dogada i wsparcia nie znajdzie.
  3. Czytając wasze wiersze wyżej jestem zachwycona - Masturbow masz ogromny talent! Sama pisze wiersze. Długo wahałam się czy to zrobić, ale postanowiłam, że wkleję tu coś swojego. Proszę o szczerą ocenę. Zdaje sobie sprawę, że mogą nie nie spodobać - są niskich lotów + ubogie słownictwo. "Bóg" Najbardziej Cię czuję gdy zamykam powieki Moimi śmiertelnymi oczami i tak Cię nie zobaczę Wyłączam jeden zmysł by włączyć inne Słyszę Cię, jesteś obok Oddycham innym powietrzem, to podmuch wiatru, niesiesz mi słowa Moja skóra jest napięta, każdy nerw odbiera Twój dotyk, przenikasz mnie. Na końcu jest moje serce, pochłania wszystkie znaki. Najbardziej je trwożysz, najbardziej dosięgasz, najbardziej chwytasz, najbardziej kochasz. Moje grzeszne serce. Całe brudne od ułudy, od szukania Ciebie tam gdzie Ciebie nie ma, tam gdzie świat chce stworzyć się sam, tam jest ono najzimniejsze, kurczy się, z żadnym zmysłem się nie łączy. Weź je w ręce, połóż na swej dłoni jeśli ją posiadasz. Otul je słowami, otul opuszkami... Zamknij mi usta, bo o miłości nic nie powiedzą. Daj mówić sercu, tak jak mówisz w niebie. Odbierz mi zmysły, które z tym sercem nie żyją. Odbierz mi ręce, które dotyku Twego nie rozpoznają. Odbierz mi nogi, które od Ciebie uciekają. Zostaw mi serce, trzymaj choć jednym palcem, bo choć trzymasz delikatnie, masz mnie całe centymetry, milimetry moje Które czują Ciebie nawet gdy zasnę, Kiedy zmrok nastaje, gdy wzroku zabraknie, widzę Cię najjaśniej... "Wzrok Boga" Piękny jesteś człowieku Och, jaki piękny w swej brzydocie. Palce takie masz powykrzywiane, sine takie masz. Och jakie ręce masz, i nogi... ...takie spragnione życia je masz, co w cały świat muszą zajrzeć, poplątać się tu i tam. O i widzę uśmiech, ten uśmiech... ...a niech to, grymas go przykrył, ale nawet i jego takiego swojego masz. A te włosy, och Twoje włosy, co twarz twą otulają i z wiatrem gdzieś grają Lubię jak na nie narzekasz z rana, nigdy tak samo nie wyglądasz, wierz mi kochana. Oczy, ojej te oczy, ciągle je mokre masz choćbyś się bezbarwna zrobiła, kolor swego życia w nich masz. Och jaki piękny jesteś człowieku W swej głupocie Prostocie Idziesz sobie taki z butem rozsznurowanym Tu się pomoczysz, tu się poplamisz Tu tupniesz nóżką, tam kogoś rozbawisz. Taki niezdarny z rączkami swymi Taki obrażony z ambicjami swymi Mój mały człowiek Z sercem takim Pozszywanym, posklejanym. W swej zwyczajności Klucz do mej miłości masz schowany
  4. Coldway

    Witam - jestem nowa

    kazimierz61 już przed lekami tak miałam
  5. Coldway

    Witam - jestem nowa

    O to mi chodziło :) Zastosuje to w praktyce, jeśli w ogóle będzie taka okazja. Dzięki za radę, bo długo się nad tym zastanawiałam. nie to, żebym się śmiała, ale fajnie zabrzmiało Cieszę się, że się powoli odnajdujesz na forum Możesz się z tego śmiać, bo i ja mam z tego niezły ubaw To forum jest świetne. Kiedyś parę razy byłam na czacie z ludźmi z depresją i to był koszmar a tu jest bardzo przyjemnie :)
  6. Polecam Jeżyckie Centrum Zdrowia Psychicznego - szczególnie panią Gis (polecano mi ją, sama do niej chodzę i polecam) oraz panią Mytko - o niej tylko słyszałam. Co do spotkania - świetny pomysł. Mieszkam w Poznaniu, ale chętnie zawitam do was w wakacje. (teraz niestety obowiązki).
  7. To może dodam coś od siebie. Mam depresję od 6 lat, jednak najgorsze już za mną. Właśnie te 6 lat temu miałam najgorsze stadium depresji. Chciałam się zabić, nie wychodziłam z domu, z nikim nie rozmawiałam, zawalałam szkołę. Wyszłam z tego bez leków. Nie chciałam sobie wtedy pomóc, nawet nie wiedziałam, że to depresja, po prostu byłam pewna, że to kres mojego życia. Było bardzo ciężko, w efekcie nie wyleczyłam się z depresji, nadal ją mam, do tego nerwica i doszły stany lękowe. Jednak jest jeden plus nie brania leków - teraz nawet jak jest źle, nie mam już myśli samobójczych. Owszem czasem myślę, że lepiej by mnie tu nie było, ale nie traktuje tego poważnie. Dlaczego? Bo w złych chwilach przypominam sobie siebie z tamtych lat, która dałaby sobie rękę uciąć, że nigdy nie będzie lepiej. Lepiej jednak jest i wiele się zmieniło. To, że wyszłam z najgorszego gówna, jakie jest chęć odebrania sobie życia daje dużo siły, że nie warto się zabijać, bo może się coś zmieni. Zmiana bez leków wymagała dużo siły, ale się opłaciło. Jednak nie uważam, że nie powinno się ich brać. Po prostu nie ciągle. gdybym wtedy brała możliwe, że w tamtym okresie nie popełniłabym tylu błędów i tak długo się nie motała. Ale wiem też, że samymi lekami bez pracy nad psychiką i naszym myśleniem nic nie zmienimy. Muszę przyznać, że teraz sama eksperymentuje z ziołowymi tabsami, bo moja nerwica nie daje mi życia. Nie umiem sobie z nią radzić, dlatego łykam po 6 tabletek dziennie by zabić stres, panikę itd. Branie leków zwalnia mnie trochę z pracy nad swoimi lękami i nerwicą. Wiele razy próbowałam przeżyć stresujące sytuację bez nich i nie pomagało. Umieram z nerwów nawet przed jakimiś zajęciami, bo boję się czy profesor mi czegoś złego nie powie. (tak wiem głupie). Morał jest taki - tabletki dobra rzecz jeśli naprawdę czujesz taką potrzebę, ale główne siły skupiaj na terapii. Uważam, że ona jest najważniejsza. Widzę ile mi to dało, i ile mi odbiera skupianie się na samych tabletkach. Ja jednak nie umiem pokonać nerwicy bez zjedzenia prochów, nie mam pomysłu jak pokonać lęki. Życzę powodzenia :)
  8. Coldway

    Witam - jestem nowa

    Ja mam za to zupełnie inaczej - przesypiam depresję. Śpię bardzo długo, nie mogę się wybudzić, a jak już to zrobię, to jestem bez życia przez 2 godziny, otumaniona i do tego dochodzi ból głowy.
  9. Coldway

    Witam - jestem nowa

    Do tego długa droga u mnie Zawsze wszyscy lgnęli do moich znajomych, a ja nie przykuwałam niczyjej uwagi, albo to moje niedowartościowanie zakłada mi klapki na oczy. Jednak gdy tylko pojawiał się ktoś interesujący, po kilku tygodniach odchodził do innej... Owszem, w pewnych kwestiach jestem egoistką, a z drugiej strony mam wielką potrzebę pomagać innym ludziom. Taki swoisty paradoks O tak! Mam dokładnie to samo. I co na pierwszej randce mam mu to powiedzieć? Ta moja też się tylko martwiła o wygląd. Najgorzej jak się wypytywała o moje kontakty z chłopakami i dosłownie podniecała jak kiedyś po mnie kolega przyjechał. Czułam się jak na rozmowie z redaktor pudelka. Kompletnie nie rozumiała, że nie jestem typową nastolatką i mnie takie błahostki nie interesują.
  10. Coldway

    Witam - jestem nowa

    Tak masz rację, ukrywanie to nie jest wyjście. Z pewnością przed wstąpieniem w związek chciałabym poinformować o chorobie. Nie jestem, a raczej nie będę jednak w stanie powiedzieć obcej osobie, że mam depresję. Po prostu brak zaufania. Skąd mam wiedzieć jak ta osoba zareaguje, albo co gorsza nie puści tego w świat? Poza tym nie sądzę, by chłopak słysząc od początku, że dziewczyna ma depresję, był zainteresowany dalszą znajomością. Po dwóch spotkaniach nie będzie mu aż tak zależało by się wciągać w to bagno. (a mam wrażenie, że depresja niszczy chorego i osoby wokół niego). Btw, przeczytałam Twój podpis. To tekst z eurowizyjnej piosenki prawda? Moją uwagę też przykuł ten fragment i pomyślałam sobie, że to świetnie oddaje stan w którym tkwię. cyklopka Każdy z nas ma inne stadium i inne dodatkowe przypadłości wokół tego, więc i leczenie jest inne. Jeśli Ci to pomaga to świetnie, że idziesz tą drogą i z niej nie zbaczasz. Oby dalej Ci się udawało. Jeśli poczuje się gorzej to z pewnością spróbuje z lekami i zgłoszę się do Ciebie po opinię :) Koleżanka mojej mamy miała depresję i dostała nieodpowiednie leki. Bardzo złe rzeczy się z nią działy i ciężko było jej z tego wyjść, stąd moje przewrażliwienie Teraz są chyba leki nowej generacji?
  11. Coldway

    Witam - jestem nowa

    Zgadza się, też tak uważam. Wiem to jednak w teorii, ale gdy przychodzą złe dni bardzo potrzebuje czyjeś miłości i czuję się bardzo samotna. Co do leków, też bym je chętnie jadła, dlatego w ziołowych nie szczędzę, ale boję się zaczynać coś z tymi na receptę. Wiem wtedy, że będę musiała się przyznać przed samą sobą, że jest naprawdę źle i ciężej mi będzie wrócić do normalności (poczuje się już w ogóle wyobcowana). Choć pewnie się mylę, bo takie leki wiele mogłyby zmienić.
  12. Coldway

    Witam - jestem nowa

    O to świetne miejsce, może skorzystam, choć trudno mi nabrać zaufania do innych, jak przyzwyczajam się do kogoś to nie umiem już do kogoś innego, ale postaram się to zmienić :) Ech... to samo u mnie. Mam wrażenie, że nie ma mężczyzny na świecie,który byłby na tyle silny i wartościowy by to wytrzymać. A co jak kogoś poznam? Przecież nie powiem mu na samym początku, że mam depresję, a im później tym gorzej dla niego. Lepiej od początku się izolować? Choć w sumie nie ma o czym myśleć, jakoś nie absorbuje na sobie uwagi facetów, tak jakby wyczuwali, że jestem inna. Sama nie wiem jak to zrobiłam, że jeszcze studiuję. Choć najgorsze przede mną i czuje, że polegnę. Gdy tylko pomyślę, że nie zdążę dostaje paniki. Płaczę, chodzę po pokoju i patrzę się w ten cholerny sufit...
  13. Coldway

    Witam - jestem nowa

    Dziewczyny dziękuję za odpowiedź! Czuję się taka samotna, to że ktoś się mną zainteresował wiele dla mnie znaczy. Ja akurat chodzę do pani psycholog, i to do Pani po 50. Widzę, że ma doświadczenie i wyczucie. Wcześniej chodziłam do młodziutkiej, której pomoc polegała tylko na tym, że mówiła mi, że mam ładne nogi, albo że jakaś pani wyszła za mąż w wieku 80 lat, a na moje stwierdzenie, że w wieku 17 lat chce się wyprowadzić z domu odpowiadała - no jeśli tak czujesz to czemu nie. Czy mogę tutaj pisać gdy będę potrzebować rozmowy, albo tak po prostu? Moi bliscy mnie kompletnie nie rozumieją, ale z drugiej strony nie ma co się dziwić. Ktoś kto tego nie przechodził nie wie jak to jest. Na dodatek wiem jakim jestem dla nich ciężarem, przecież ile można płakać i mówić, że to od tak, po prostu? Sądziłam, że tylko ja wpadałam w głupie związki byleby poczuć się kochaną. Myślałam wtedy o sobie jeszcze gorzej niż zazwyczaj. Czy tez chciałybyście być z kimś, ale z drugiej strony boicie się, że zranicie tę drugą osobę? Mnie to przeraża. Nie chcę nikomu mówić o swojej depresji. Przeraża mnie fakt, że przez nią mogę nikogo nie znaleźć, bo kto to wytrzyma? Czy też czujecie się egocentrycznie? Czasem mam wrażenie, że wygodniej mi być smutną, bo nie muszę się wysilać. Przyzwyczaiłam się do płaczu i pesymistycznych myśli. Dziękuję za porady co zrobić w złych chwilach. Z pewnością zastosuje. Najbardziej przeraża mnie jednak fakt, że mając napięte terminy, spędzam czas patrząc w sufit niż zrobić coś pożytecznego. Wasze wsparcie jest cudowne. Podziwiam Was za walkę. 10 lat nerwicy to szmat czasu. Co wam dodaje siły?
  14. Coldway

    Witam - jestem nowa

    Cześć wszystkim! Mam nadzieję, że nie robię niepotrzebnego spamu. Chciałam się z wami tutaj przywitać, bo kompletnie nie wiem od czego zacząć, a więc... ...mam na imię Karolina, za miesiąc będę miała 22 lata. Depresje mam od 6 lat. Przyszła nagle po nieoczkowanym rozstaniu z chłopakiem, z którym później znajomość ciągnęła się przez 1,5 roku i była bardzo niszcząca. Moją depresję wzmógł fakt, iż jestem bardzo wrażliwą osobą, a także to, że jako dziecko rodzice nie okazywali mi miłości, ciągle krytykowali. W efekcie dużo rozmyślam, piszę wiersze, jestem wrażliwa na sztukę, literaturę, muzykę etc., często bujam w obłokach. Wracając do mojej historii... były oczywiście myśli samobójcze, raz cudem uniknęłam śmierci... Miałam depresję w najgorszym stadium. Niestety trafiłam na koszmarnego psychologa (to nie tylko moja opinia). Przerwałam leczenie, próbowałam się sama ogarnąć, poszłam na studia. Myślałam, że wszystko wróciło do normy. Niestety. Wciąż nawracały lęki, stany depresyjne. Z jednej strony stałam się nagle hardą osobą, a z drugiej każda krytyka mnie bolała, bałam się najmniejszej stresującej sytuacji, potrzebowałam miłości i lądowałam w głupich związkach byleby ktoś okazał mi trochę czułości. W międzyczasie samobójstwo popełniła moja znajoma. Za dwa dni będzie druga rocznica jej śmierci. Ciężko przeżyłam jej odejście, myślałam, że się uporałam z tym, ale z każdą rocznicą to wraca. Pół roku temu po 4 nieprzespanych dobach pomimo zmęczenia, po dwumiesięcznym płakaniu każdego dnia w poduszkę i chęci ucieczki zdecydowałam się powrócić na leczenie. Od lutego chodzę do psychologa. Ten jest ok. Mam zdiagnozowaną depresję w średnim stadium, łagodną nerwicę, stany lękowe i zaburzenia obsesyjno-kompulsywne. Już myślałam, że wychodzę na prostą, ale wszystko powróciło. Nadchodzi sesja, rozstałam się z chłopakiem, który był dla mnie bardzo chłodny. Czuje się samotna, czuję się obca w tym świecie. Każdego dnia marzę o tym by mieć psychikę innych ludzi, by zniszczyć potwora w swojej głowie. Nie zazdroszczę ludziom życia, ale tego, że podchodzą do problemów normalnie, że nie mają tej choroby, głupiej psychiki... Od razu zaznaczam, że nie jestem na lekach na receptę. Stosuje tylko Neopersen Forte i Labofarm zamiennie z positivum. Pomaga średnio, ale nie jest najgorzej. Postanowiłam tutaj napisać, bo mogę się poddać, albo dalej walczyć. Nie wierzę raczej w moje wyleczenie, po 6 latach nie pamiętam jak to jest być szczęśliwą. Mam jednak dość tej męczarni i gdzieś mam w sobie siłę. Nie piszę tu by się użalać. Piszę tu po ty by stanąć na nogi, by sobie pomóc, by poczytać co Wy macie do powiedzenia. Może i ja komuś pomogę. Jak zwalczyć w sobie potwora? Jak go uciszyć choć na chwilę gdy sesja w toku, gdy obowiązki czekają, gdy od tego zależy nasza przyszłość? (Kończę 3 rok, piszę licencjat, ta sesja jest najważniejsza). Nie oczekuje cudów, wiem, że to będzie jeszcze trwać. Szukam promyczka nadziei choć na godzinę. Po 6 latach zaczynam uczyć się pokory. Ściskam wszystkich serdecznie i mam nadzieję, że nie przytłoczyłam Was swoją osobą. Będę wdzięczna gdy ktoś odpisze.
×