Skocz do zawartości
Nerwica.com

Smutna...

Użytkownik
  • Postów

    121
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Smutna...

  1. Ja całkiem Cię rozumiem deprim. Nie wszystkim można ufać...czasem to trudno powiedzieć komuś że mam nerwicę, i trochę mi słabo...nawet jeśli komuś powiem a ta osoba będzie się bardzo starała to nie zrozumie mnie. Każdy przechodzi w życiu jakieś trudne chwile ale nerwicę może zrozumieć tylko druga osoba, która ją ma...no i może dobry psycholog albo psychiatra, ktory ma na co dzień do czynienia z tymi dolegliwościami..ja zrazilam się do pomocy fachowców, ponieważ moja rodzina zawsze wpajała mi że jak ktoś chodzi do psychologa albo psychiatry to jest nienormalny...czasami bardzo się w tym wszystkim gubię i sama nie rozumiem co się ze mną dzieje...jak mam iść do psychologa albo psychiatry dostaję ataku...kiedyś przed wejściem do gabinetu dostałam strasznego lęku....patrzyłam się w lusterko i myślałam że jestem nienormalna mam schizofrenię..teraz gdy zaczęlam wchodzić na forum...zrozumiałam że podłożem moich objawów są różne lęki a nie schizofrenia... [ Dodano: Wto Maj 02, 2006 4:42 pm ] Ktoś kto nigdy nie miał nerwicy nie wie jaka to męczarnia ją mieć...gdy nie można poradzić sobie z emocjami i sobą...a stan duszy uwidocznia się na ciele, gdy ma się podwyższone ciśnienie, drży całe ciało, nie można odychać, kołuje się w głowie...kiedyś moi niby znajomi starali się zrozumieć bo było kilka osób które wiedziały o mojej sytuacji ale zawsze mieli jakieś ale...myśleli że leki, psycholog i psychiatra załatwi sprawę gdy tu niestety to nie wszystko... Aby wszystko odbudować potrzeba naprawdę wiele pracy zrozumienia.... A ja zaliczam się do tych która nie wierzy w kurację lekową. Tabletki pomagają ale tylko na chwilę... pozdrawiam wszystkich zagubionych, nadwrażliwych [ Dodano: Wto Maj 02, 2006 4:46 pm ] Większość osób zazwyczaj się ode mnie odwróciło, bo nie potrafili zrozumieć tego wszystkiego..czułam się tak jakbym żyła w innym świecie oni swoje i ja swoje...po pewnym czase stracili po prostu cierpliwość
  2. W domu jestem raczej wesoła, wyluzowana, gadatliwa, odważna...mało co można zauważyć że coś ze mną nie tak...chociaż złe samopoczucie towarzyszy mi niemal codziennie....mama twierdzi że jestem dziwna bo zamknięta nieraz..niestety gdy mam kontakt z kimś obcym szczególnie z rówieśnikami staję się bardzo nieufna, przestraszona, nie potrafię wydusić z siebie słowa..otwarta jestem tylko zazwyczaj przy osobach co doktorych mam pewność że mogę gadać co chcę i i tak mnie nie wyśmieją...
  3. U mnie relacje z otoczeniem są raczej trudne. Ja właściwie żyję w izolacji od ludzi. Po prostu wsydzę się i wiem o tym że nie akceptują mojej nerwicy i dziwnego zachowania..często mam stany dołujące....jestem zamknięta w sobie...no a poza tym mam lęk przed ludźmi...uchodzę raczej za osobę zamkniętą, nieufną...nie potrafię żyć z ludźmi którzy mnie nie rozumieją...tak to już ze mną jest...a szkoła to dla mnie koszmar...ludzie w wieku 17 lat zazwyczaj są mało tolerancyjni...a gdy zobaczą osobę inną pod jakimś względem po prostu nie akceptują jej...mnie się wydaje że tak właśnie jest..uważają mnie za gorszą psychicznie chorą bo się trzęsę, mam ataki i ciągle zły nastrój....tak więc żyję w izolacji
  4. Witam was moi drodzy na forum po raz kolejny. A właściwie mam takie pytanie..Czy wy czujecie się jak chorzy psychicznie i jak radzicie sobie z samotnością i odrzuceniem przez ludzi...bo mnie aż się płakać che gdy słyszę...ona jest debilem, nie jest psychiczna ale wymaga leczenia, ma chorobę psychiczną....najgorsze jest to że ja czasami naprawdę czuję się tak jakbym była psychicznie chora...mam lęk przed schizofrenią, i tym że ludzie tak mnie postrzegają to okrone jak sobie radzić gdy tu nakół wszyscy traktują mnie jak nienormalną...chociaż może wcale tak nie jest..sama nie jestem tego do końca pewna... jestem zupełnie samotna i odrzucona...jedynym ratunkiem jest dla mnie to forum...a psychiatra i psycholog budzą we mnie okropny lęk...Czemu ludzie są tak mało wyrozumiali...czy naprawdę tak trudno jest zrozumieć im nerwicę....?
  5. To myślenie potrafi człowieka wykończyć....Ja cały czas myślę, różne rzeczy mi się kłębią w głowie, stresy, przeżycia, emocje, strach przed tym czemu komuś o czymś powiedziałam, złość na świat i ludzi, np wczoraj wieczorm złapał mnie straszny atak miałam dobry humor wszystko ok i tu nagle zamknęlam się w łazience i zaczęlam płakać jak dziecko często mam takie stany dołujące że jestem pusta samotna nikt mnie nie rozumie..nie chce mi się żyć co będzie dalej....a to myślenie czasami mnie wykańcza....
  6. U mnie te lęki nasilały się stopniowo, nie od razu aż tak strasznie bałam się ludzi jak teraz i różnych sytuacji. Od dziecka bylam nieśmiała, miałam problemy w kontaktach z otoczeniem, robiłam się czerwona jak z kimś rozmawiałam, trzęsły mi się ręce, cicho mówiłam, stałam taka skulona w kącie...to wszystko narastało we mnie coraz bardziej...potem miałam trudny okres w życiu, przez kilka tygodni żylam w stresie, nie moglam spać zaczęły się moje koszmary, zachorowałam....Sądzę że lęki rozwijają się stopniowo, czasami może doprowadzić do nich jakieś silne przykre przeżycie, zdarzenie, uraz....wiem że trudno jest z nimi walczyć, ale wydaje mi się że najlepsza w pokonywaniu jest terapia grupowa, bo gdy ma się kontakt z ludźmi łatwiej jest przełamać strach...przed czymś no i nie unikać stresujących sytuacji, zmierzyć się ze swoim lękiem... :)
  7. Ja jako osoba nadwrażliwa i lękliwa często przywiązuję dużą wagę do różnych przesądów, wróżb i horoskopów...np. wymówienie marzenia o pełni ksiiężyca, prorocze sny...wogóle często mam różne przeczucia, silną intuicję, ktora naprawdę rzadko mnie myli
  8. Witaj, nie jesteeś sama ze swoimi lękami. Ja mam 17 lat i rownież nerwicę, z atakami, pogotowiem, samotnoscią, zagubieniem...Również dręczą mnie rożne lęki szczególnie w nocy jak mam koszmary...boję się że umrę, jestem ciężko chora, ktoś mi zrobi krzywdę...cośzłego się stanie rozumiem Cię...i też jestem z tm
  9. Tomaszów Maz. Gdzie prefix? R e g u l a m i n. (dop. Lith)
  10. Witaj Distney. Ja mam identycznie jak ty. Czuję, że nie pasuję do ludzi, drażni mnie to jak się śmnieją cieszą wspólnie. ja zawswze bylam z boku, też miałam problemy, nigdy nie moglam odnaleźć się w szkole. nikt nigdy mnie nie rozumiał. Kilka razy myślałam o tym żeby odebrać sobie życie. Raz o mało co tego nie zrobilam...Rozumiem twoją nieufność i z e nastawienie do ludzi...A co do przyjaźni to napewno znajdzie się ktoś z kim będziesz się dobrze rozumiała..Ta jedyna osoba..Rozejrzyj się wokół na pewno gdzieś tam na ciebie czeka równie smutna, nieszczęśliwa i zagubiona osoba jak ty...Ja często tak myślę...Chociaż nie wierzę w prawdziwą przyjaźń bo nigdy jej nie poznałam, bylam zawsze odrzucona..a potem zaczęla wyniszczać mnie choroba, depresja, nerwica...kt[list=]rą mam do tej pory. Poznałam samotną, odrzuconą chorą przyjaciółkę...ale to nie jest idealna przyjaźń..Uwierz w to że na pewno znajdzie się ta osoba....
  11. Ja wogóle nie mogę spać. często w nocy kłębią się we mnie róże lęki, myśli...mam okropne sny ciągle śni mi się ogień i mam lęk przed tym, że pójdę do piekła jeśli popełnię samobójstwo...śnią mi się koszmary, że ktoś mnie zabija, mówi że muszę umrzeć...Czasami miewam spokojne noce ale raczej noc to dla mnie męka i lęk...
  12. Witaj, ja również tak jak ty czuję się niedowartościowana,nikomu niepotrzebna zupełnie jak popychadło...wszystko można mi narzyucić powiedieć a ja mam to zrobić....Moja mama ciągle wmawiała mi że jestem ciapą, do niczego się nie nadaję, trzymała mnie pod kloszem. Każdy traktuje mnie jak przedmiot, piłkę, popychadło. Każda moja nieudna rzecz utwierdza mnie w mojej bezwartościowości...czasami złoszczę się na cały świat, ludzi..zawsze czulam się jak koń wyścigowy, ciągle wszystko pod presją, samotne radzenie sobie z przeciwnościami, wrogość i odrzucenie przez ludzi...Teraz mam 17 lat, kończę pierwszą klasę liceum, nie wiem czy zdam...Nie czuj się samotna w swoich obawach, dobrze Cię rozumiem, sama przez to przechodzę...
  13. Cześć to znów ja. Jestem w okropnym dołku. Dziś zn[list=w miałam atak, nie potrafilam zrobić zadania na informatyce no a poza tym ludzie i ten okropny lęk...Myślałam o tym żeby ze sobą skończyć, bo dłużej nie dam rady już tak ciągnąć...Pobiegłam dio toalety żeby się tam wypłakać..dostalam atak..Długo mnie trzymał..Cała się trzęslam. To było okrppne. Cały czs chce mi się plakać, bo myślę, że już nie ma dla mnie nadziei..ani rozwiązania P.Sprzepraszam za pesymizm, to nie powinno się szerzyć na forum ale chciałam być do końca szczera...
  14. Byłam już wcześniej u psychologa dwa razy. Znalazłam się w strasznie kryzysowej sytuacji i nie było innego wyjścia. Ze szkoły mnie tam wysłali. Za drugim razem ta pani psycholog powiedziała mi że muszę pójsć do psychiatry i brać leki a moja mama ma o tym wiedzieć i mam chodzić razem znią do psychologa. To było okrppne. Ta psycholog do niej zadzwoniła i powiedziała wszystko o mnie, że mam myśli...Wtedy mama się ode mnie odwrociła wyzywała mnie, śmiała się mówiła, że udaję....i nadal zresztą tak uważa. A w szkole chcieli zorganizować spotkanie ja mama, psycholog i nauczyciele-jakie to było okropne...nie chce o tym mówić na szczesćie wszystko odwołałam powiedziałam że jest ok zapomnę o wszystkim...ale niestety nie rozwiązalam problemu-nerwica powrócila...tyle że teraz jest chociaż forum.......
  15. Dobrze Cię rozumiem wiem jak to jest gdy ludzie nas nie rozumieją-to okropne czuć się takim odrzuconym. Przede wszystkim nigdy nie czuj się pokonana fakt że człowieka czasami to przerasta sprawia że czuję się nieszczęśliwy, rożne glupie myśli przychodzą do głowy ale o co prze de wszystkim nie można myśleć że to ciężka choroba to tylko nerwica...sama nie przejdzie ale ataki nie są groźne dla zdrowia a wiem jakie to okropne uczucie je mieć ...pomyśl czasem o innych chorych nie jesteś sama łączę się z Tobą w twoim cierpieniu i uwierz mi będzie dobrze, dasz radę, nigdy się nie poddawaj...Ciężko jest samemu gdy jest się odrzuconym ale są też inni zagubieni nadwrażliwi...ktorzy Cię rozumieją.... [ Dodano: Pon Kwi 24, 2006 9:58 pm ] Mnie też objawy czasami pojawiają się bez przyczyny... ja cały czas czuję się żle...wystarczy byle lęk stres zdenerwowanie negatywne emocje i wszystko powraca........poradzisz sobie zobaczysz...ja mam 17 lat, jak zachorowałam miałam 16 chociaż moja nerwica owocowała już wcześniej czasami aż trudno uwierzyć że ktoś tak młody ma nerwicę nie mogę żyć tak jak moi rówieśnicy, zbyt wiele rzeczy wyszło nie tak jak powinno, popsuło się....Nigdy nie myśl że jesteś ciężko chora..to tylko nerwica
  16. Nie martw się, nie jesteś samotny w swoich obawach lękach szkolnych, odrzuceniu....Ja mam 17 lat i choruję na nerwicę już od roku... łączę się z tobą w twojej chorobie pozdrawiam będzie dobrze: Nie poddawaj się nerwica nie może zniszczyć Ci życia! Dasz radę ! Nie jesteś sam!
  17. Przede wszystkim nie martw się na zapas, po co się aż tak bardzo tym wszystkim przejmować. Im bardziej będziesz się zadręczać i myśleć o ataku tym będziesz gorzej się czuła...spróbuj nie myśleć o tym co będzie...znam to uczucie gdy ludzie nas- chorych na nerwicę nie rozumieją. Niemożliwe, by nikt nie mógł Ci pomóc jakby coś złego się wydarzyło...człowiek czuje się okropnie samotny z tymi objawami...ale nie martw się na pewno będzie dobrze ...bo czym tu się martwić i stresować w tak piękne dni....to przecież odpoczynek...a wtedy gdy jest się szczęśliwym zrelaksowanym nerwica nie dopada...dopierwo gdy pojawiają się jakieś problemy, byle stresy zaczyna się...ale gdzie tu do problemów w czasie przyjemnego wyjazdu... ...
  18. Cześć to znów ja pamiętam, że kiedyś też kuło mnie serce i drętwiała ręka, często miałam takie objawy nieraz rwało mnie nawet przez godzinę, miałam robione EKG, które nic nie wykazało, inne badania również na tarczycę, krew, magnez i wapń...długo to trwało zanim zrozumiałam, że mam nerwicę i nic mi ni jest.... .... [ Dodano: Sob Kwi 22, 2006 11:01 am ] Chociaż nerwica to nie tak do końca nic..nie brałam nigdy żadnych leków a jak kiedyś próbowałam brać były mało skuteczne...nie jesteś sam z tym objawem...to kłucie serca i drętwienie rąk...jest normalne mnie samo przechodziło chociaż wiem że te skurcze są okropnie niemiłe nie można oddychać trzeba leżeć w jednym miejscu...a jak się weźmnie jeden bardzo głęboki mocny wdech i wydech..bardzo zakłuje ale przechodzi..to już taki mój nieco dziwny sposób radzenia sobie...
  19. Smutna...

    Dziękuję

    Dziękuję Wam wszystkim za odpowiedź, jesteście naprawdę wspanłymi i wrażliwymi ludźmi.... przeniesiony topic *dop. shadow_no
  20. Ja również mam czasami nierealne plany..burzą się we mnie negatywne myśli i emocje nie rozumiem siebie kilka myśli przychodzi mi naraz raz okropna złość potem radość później smutek...myślę że na wiosnę rodzi się we mnie wiele nowych idei..ładna pogoda ciepło aż nie chce się w domu siedzieć
  21. Hej, witam na forum...mam już tego dość tej nerwicy..nie wiem czy wy tak macie ale ja ciągle czuję okropną złość i nienawiść do ludzi boję się ich nie potrafię otworzyć...boję się ludzi samotnności zachorowałam rok temu wszystko zaczęło się od ataków pogotowia. Miałam wtedy naprawdę trudny okres przeżylam załamanie nerwowe wszystko się na siebie nakładało ...chciałam się zabić w szkole wybuchła afera wtedy zaczęły się moje problemy zaczęłaqm bać się tego że umrę wykończylam się jestem ciężko chora ciągle źle się czulam...aż któregoś dnia wylądowałam na pogotowiu bo nie moglam oddychać i okropnie trzęsły mi się ręce i całe ciało, kołowało mi się w głowie...teraz wciąż mam ataki jak się czymś zdenerwuję boję się albo tłumię w sobie negatywne emocje...czasami mam ochotę uciec jak bylam u lekarza kazał mi brać deprim i magnez...kiedyś hydroxizinum..rodzina śmieję się ze mnie i z tego że się trzęsę..gdy ja tymczasem naprawdę nie daję rady...to okropne gdy zaczynają mi szczerbiotać zęby trzęsą się ręce i nogi i kołuje mi się w głowie...żyję z dnia na dzień mam 17 lat i nie wiem co będzie dalej..czy skończę szkołę znajdę pracę ....bo teraz jest źle naprawdę źle ...nie umiem się odnaleźć ludzie patrzą na mnie jak na psychicznie chorą a ja izoluję się zamykam w sobie i własnych czterech ścianach...i coraz częściewj myślę o tym ile jeszcze dam radę...
×