Skocz do zawartości
Nerwica.com

dany

Użytkownik
  • Postów

    47
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez dany

  1. Kocham Łódź tylko to miasto codziennie się do mnie uśmiecha co drugi wybity ząb, tak sponiewierana, zgwałcona i nieumyta... Mieszkałem też w NY, jest podobieństwo ale najmniejsze w ludziach chyba, choć Matka Teresa mówiła że największą samotność spotkała na Manhattanie, Łódź też samotna choć jakby nie patrzeć to chyba największe Centrum Odnowy w Duchu Świętym, a to już coś.
  2. Jestem zadowolony z poziomu egzystencjalnego życia w Polsce a Wy? Moja renta zaspokaja wszystkie moje potrzeby. Na papier toaletowy z Biedronki stać mnie, reszta się nie liczy. Z drugiej strony jednak jak będę głodował nie będę miał po co się podcierać... Naród wspaniały, tylko ludzie ku... , który prowokator to powiedział?
  3. A ja będem głosował na Komorowskiego bo to wybitny prezydent jest, a nie żaden agent WSI czy innego Mossadu... Jego wąsik był znamienity i drugiego takiego nie było. Spod klosza znaczy żyrandola wystawał sobie zupełnie, tylko głupcy się na nim nie poznali. Lubie jego dyzortografię i haszimoto yamakuza szoguna drugiego. Pisał to Jan Dąbek poeta z Czarnkowa. :)
  4. Żeby na świecie było więcej dobrych ludzi albo żeby ojcowie bardziej kochali swoje dzieci.
  5. dany

    [Łódź]

    56. Obok tej kamienicy co ją zburzyli. Dybalski. Blisko od Zielonej będzie także dojazd jest.
  6. dany

    Poęzja ma

    "Siedem podtytułów". Bóg Choroba Miłość Sen Egoizm Wybaczenie Wybór między dobrem a złem.
  7. dany

    [Łódź]

    Może tu: :) http://i58.tinypic.com/23u6ao5.jpg
  8. dany

    [Łódź]

    Może spotkajmy się 11 kwietnia w sobotę? Gdzieś na Piotrkowskiej tak wstępnie. Co wy na to? Detale do ustalenia. :)
  9. dany

    [Łódź]

    Może jakieś spotkanie forumowe typu poznajmy się? Mam mało znajomych i rzadko spotykam się na mieście. Pomimo że uczęszczam do ŚDS to jednak moje życie jest towarzysko ubogie chciałbym to zmienić. Piotrkowska Street ewentualnie Kasakada na pinglu?
  10. Nie wpisałem tego żeby się śmiać ale żeby zdiagnozować problem. Dla mnie nie była to łatwa sytuacja, sama wiesz że to nie jest miłe uczucie mieć "kogoś" w głowie. Po chwili konsternacji i zastanowieniu odrzuciłem krzyżówki żeby ten głos do mnie nie przemawiał. -- 12 mar 2015, 09:16 -- Masz szansę jeśli twój potwór ma mnie na myśli...
  11. Ja miałem dwa typy głosów, osobowe i bezosobowe oba są trudne we współżyciu, miałem kiedyś nawet monologi nad ranem przed lekami jak się budziłem, piosenki też przeszkadzają szczególnie że są jak zdarta płyta której nijak wyłączyć. Same refreny dajmy na to... -- 11 mar 2015, 20:11 -- Jeden z osobowych głosów podpowiadał mi na przykład hasła do krzyżówki i wszystkie były prawidłowe...
  12. Będę wpisywał na bieżąco więc będzie mniej i rzadziej niż przy drugim tomiku, ale i tu liczę na opinię i komentarze. :) Credo Błądzę, szukam prawdy o sobie Kim jestem Kim byłem Kim się stanę Ona jest we mnie We wnętrzu mojej duszy 2002 W hołdzie poezji Ktoś mógłby pomyśleć, że tak prosto jest napisać wiersz lecz rzecz w tym żeby to zrobić nie zatracając siebie wyrazić subiektywny lub obiektywny sąd mieć własny styl odrzucić wszelkie granice Można: OPISAĆ COŚ NAKREŚLIĆ WSPOMNIENIA WYLAĆ GORZKIE ŻALE WYRAZIĆ UCZUCIE Można pisać dla innych dla siebie - dla własnego ja Opisać wszystko Nie znając umiaru Ponieważ Nie ma piękniejszej rzeczy niż Zapisana Kartka Papieru 2003 Miłość Uczucie doskonałe. Wielkie niedojrzałe. Jak światełko w tunelu. Odpowiedź na pytanie. Proszę i dziękuję. Nigdy nie wiesz kiedy może się zjawić, a gdy stanie na twojej drodze. Nie opieraj się, nie walcz, bo miłość silniejsza jest i przetrwać potrafi głęboko ukryta. Nigdy nie wiesz kiedy może cię zranić. Bo gdzie podziewa się struna cierpienia. Tam jest i Ona. Gdyż bez bólu nie ma prawdziwej miłości. Nie ma też przy tym prawdziwej radości. Z bycia razem. Nie ma też życia, które z miłości powstało. Więc wpierw się nam zakochać trzeba, ażeby poznać słodyczy cierpienia. 14.02.2001 Każdy kogoś potrzebuje. Każdy kogoś potrzebuje. By go poznać. Pokochać, pocieszyć, przytulić się. Wytłumaczyć wybaczyć. Powiedzieć dwa słowa, które brzmią: Kocham Cię. Wrzesień 2001 -- 01 mar 2015, 18:15 -- Konfrontacja. Wynikła kiedyś pewna sytuacja, w której nieważne było czyja była racja. Wszyscy byli winni nikt nie zachował się spoko, a pośrodku wszystkiego postulował Roko. Próbował on sytuację całą załagodzić, ale kiedy zaczęły nowe brudy wychodzić, powiedział: "dość". Żeby nikomu nie robić na złość. Chciał także doprowadzić wszystkie spory do końca, żeby wszyscy wszystko dobrze zrozumieli i o całej sprawie szybko zapomnieli. Nie chciał doprowadzić do tego, że nasze drogi rozeszłyby się. Uczucia każdego zostały nadszarpnięte, jeden na drugiego czekał aby ten podał mu rękę. Koleżeństwo, przyjaźń, uczucie, te sprawy się łączą, trzeba tylko wiedzieć jak je pogodzić żeby podobne sytuacje w przyszłości przestały się rodzić. Każdy z tej sprawy zaczerpnie naukę, że trzeba czasami uważać na słowa i czyny, które mogą ranić uczucia innych. A szczerość w tym przypadku, bez jakiegokolwiek wypadku, jest najlepszym wyjściem z konfrontacji, by polepszyć poziom wzajemnych relacji. Miejmy nadzieję, że nikt do nikogo nie będzie miał żalu. Za to, co przez ten czas się działo. Czynami swoimi nie potrafię wyrazić tego co czuję, więc dlatego piszę wiersz i nawet rymuję. Nie wiem jak bardzo jesteś urażona i czy cała sytuacja odejdzie w zapomnienie, wiedz jedno, że pozostawisz w moim sercu pozytywne wrażenie. A tak w ogóle poza tematem, najlepszym do tej historii morałem, jest to że nikt nie jest ideałem. -- 01 mar 2015, 18:15 -- Marzec 2002
  13. dany

    Suchar na dzisiaj :)

    Rozmawiają dwie krowy w rzeźni: - Cześć pierwszy raz tutaj? - Nie ku... drugi!
  14. Byłem na jednym konkursie, na którym przedstawiałem swój jeden wiersz, ale nie wybrałem odpowiedniego, poziom konkursu nie był jakiś szczególnie wysoki, a nagrodą był puchar wina. Urodziłem się dzieckiem... Urodziłem się dzieckiem Z marzeniami, miłością Z wiarą... Z wiekiem obojętniałem Stałem się trupem Żywy i martwy Jestem tylko cieniem człowieka którym byłem kiedyś Z każdym dniem umieram coraz bardziej Coraz szybciej Nie mając celu, odrzucając miłość innych Dawno bez ojca, od niedawna bez matki Z siostrą której nie potrafię zrozumieć Nie chcę zrozumieć. Nie potrafię kochać Nie chcę kochać Żyję... Z przyjaciółmi, którzy nie są moimi przyjaciółmi Ze sobą - Z kimś obcym, którego też, A może przede wszystkim Nie rozumiem Błądząc każdego ranka i szukając Miejsca w życiu Z nadzieją że coś się wreszcie zmieni Użalając się nad sobą Ale nie płacząc Gdyż byłoby to sztuczne. Kto mnie inspiruję? Szczerze jestem raczej samoukiem, ale cenię Szymborską. Życie mnie inspiruje. -- 28 lut 2015, 20:47 -- Sam już nie wiem Nie wierzę w to co widzę Nie wierzę w to co słyszę Nie wierzę w to co we mnie jest Nie wierzę w to co wokół mnie dzieje się Siedzę I myślę, że nie ma już nic że nie ma już przyszłości nie ma zasad uczuć wszystkiego co ważne jest w życiu Nie ma nic I już nie będzie Bo po co? Bo kto? Bo jak? Nie uda się już Nie uda się już nic zmienić Jestem sam I nikt mi nie pomoże Nie wiem co będzie jutro Jeśli jutro w ogóle nadejdzie Czy będzie lepiej? -Oczywiście przecież nie może być inaczej ale to tylko słowa jestem choć mnie nie ma żyję choć wegetuję nic nie mówię bo nie mam do kogo mówić nikt mnie nie wysłucha nikt mnie nie usłyszy czas nie istnieje bo jutro będzie tak samo - kolejne déja vu Boję się czy uda mi się wyjść z tego Zaklętego kręgu czterech nieszczęść Przepalona dziura w obrusie nadziei nie daje Nieodkurzony dywan zaniedbane ściany Brudne okna przez które wspomnianej nadziei nie widać Można by wymieniać Dziecka płacz piętro wyżej Dlaczego płacze? Nie wiem nie wnikam Zamrożony jestem I zamroziłem swe uczucia Siedzę jak posąg W dziwnej nieruchomej postawie Opierając policzek o stół Poruszam tylko dłonią malująca Moje żale Szczęśliwa moneta? Niemożliwe Teraz już w nią nie wierzę Ma tylko postać materialną - 1 grosz Oddech ulgi Wolności? Niestety nie to oddech bezsilności Łyk obojętnego tlenu Dźwięk obojętnego telewizora Dźwięk melodia obojętnej piosenki Nie maja one wpływu na mnie I moje życie Niestety Jestem sam I nikogo przy mnie nie ma Bo jak? Bo kto? Bo po co? Dopiero kilka razy pisałem wiersze ołówkiem mógłbym wymazać kilka zdań lecz nie wiem po co nie miało by to żadnego znaczenia nic by to nie zmieniło. 17.04.2004 Insp. Dołek, pisane przy piosence WWO "Nie bój się zmiany na lepsze" Proste słowa (Czy na pewno?) Powiedzieć kocham jest łatwo - Jeśli się kocha szczerze i prawdziwie - wtedy słowa same z serca płyną i są miłości odzwierciedleniem. Powiedzieć kocham, nie jest łatwo, jeśli się udaje miłość - wtedy słowa z umysłu płyną i wydają się nieszczere… Czy aby na pewno? 13 I 17. 04.2004 List Jestem poeta prostego słowa, zjawą z szarego ekranu, dziennikarzem, który przedstawia suche fakty. Maluje świat, siebie , innych , moje i ich uczucia, takimi jakie są, takimi jak je widzę - czarno - białe, a nie kolorowe jak tęcza. Nie potrafię utkać wiersza składającego się z wielu pięknych metafor, wyszukanych epitetów, czy wielkich porównań. Nie czuję wonnego zapachu, słodkiego jak kobiece usta smaku, i delikatnego dotyku liryki. Nie jestem poetą, który bawi się jednym słowem i wyplata z niego cały wiersz pięknem przepełniony. Ma liryka ma swoją codzienność, jak lektura gazety porannej. Nie jestem cieniem nocy, który czerpie z pełni księżyca, nie szukam inspiracji w krwawych sercach, z których jednak krew nie wypływa. (nie wierzę w dymiące wdziękiem papierosy...) Tylko czasami zamykam powieki... by poczuć zapach palonego papieru, by przelać kolorowe myśli, i poczuć się jak liryczna strzała, która trafi w wasze serca. 18.04.2004 Insp."Senne podróże" Nieistniejąca audycja w Radiu Łódź Dzwonię do ciebie. Dzwonię do ciebie bo chciałbym z kimś porozmawiać, z kimś kto jest mi obcy, kto mnie i mej historii nie zna. Nie chciałem rozmawiać z przyjacielem... Nie chciałem rozmawiać ze znajomym... Nie chciałem rozmawiać ze sobą... Dzwonię do ciebie nie z jakiegoś konkretnego powodu, chciałbym po prostu z kimś porozmawiać. Chcę żeby jakaś osoba z oceanu ludzi poznała mnie, aby mnie wysłuchała i poznała mój głos. Wysłuchała historii mojego życia, o mojej przeszłości, teraźniejszości, przyszłości. Aby wysłuchała moich radości i żalów, poradziła mi, powiedziała kilka słów otuchy, pośmiała się razem ze mną... Spróbowała ocenić mnie i moje postępowanie, oceniła jakiś mój wiersz - bezstronnie i obiektywnie Przecież mnie nie znasz... Twoje zdanie będzie się liczyć dla mnie Chciałbym pokazać ci moje marzenia... Chciałbym abyś powiedziała coś o sobie, jak masz na imię? Skąd pochodzisz i w jakim jesteś wieku? Chciałbym wiedzieć coś o osobie, z która rozmawiam, pozwolę ci skłamać jeśli nie chcesz się zdradzać... Lecz nie na jeden temat - chciałbym poznać twoje największe marzenia To jedno ma dla mnie znaczenie. Chciałbym cię posłuchać, twojego głosu, wyobrażać cię sobie nie będę, nie widzę sensu... Przecież i tak się nie spotkamy... Wystarczy mi twój głos. Chciałbym żeby był czuły i delikatny, wesoły i roześmiany oraz pełny życia, radości i wdzięku Dzwonię do ciebie bo chciałem się na chwilę zapomnieć... Pożegnamy się mówiąc sobie - "do usłyszenia", choć wiem że to już nigdy nie nastąpi 17.04.200 Platoniczna miłość Moja platoniczna miłość to z lat dawnych historia, która odżyła z chwilą, gdy poznałem ciebie. Tak samo na imię miałaś jak ona, takie samo jego było dla mnie znaczenie. Tak samo byłaś w moich oczach piękna, tak samo pociągająca, czarująca, szalona. Dawno już pożegnana...teraz zawrócona w innym wcieleniu. Powoli odnajdywałem w nim pewne twą osobą zauroczenie. Cały czas żyła gdzieś we mnie pewna część ciebie - Gdzieś na dnie mojego serca, w jego odmętach, pewna jego część nie potrafiła o tobie zapomnieć. I odzywała się we mnie w czasami przykrych momentach. Moja miłość chciała wynagrodzić sobie stracone chwile, do których nie mogłem wrócić, które i tak nie były moje... Chciała poczuć uczucie miłości...nieznanej, niezapomnianej, Chciała ukraść czas, zabrać go trochę dla siebie, Niestety nie pytając ciebie i twego serca o zdanie. Nie było to przemyślane z mojej strony zagranie. Cóż stało się najgorsze i powiedziałem o parę słów za dużo. Nie na temat z resztą, a w efekcie stałaś się dla mnie z kolcami różą. 19.04.2004 Insp. Elektroniczny pamiętnik To co zostanie. Ta kartka zostanie po mnie. Te słowa i ten wiersz. Chociaż ja będę gdzieś tam... Będę jak wiatr. Będę śnił gdzieś tam. Moje marzenia już będą spełnione. Moje marzenia będą w Was. I pozostaną na zawsze tam. Będą wieczne jak wieczny będzie czas. A ja będę jak niebieski ptak. Już gdzieś tam... Pozostaną moje myśli. W waszych sercach, w waszych duszach, na kartkach papieru - na zżółkniętych rękopisach i na kartkach białych jak śnieg - wydanych tomików. Pozostanie moja wiara, moja nadzieja i moja miłość. "Nie wszystek umrę" - Już jakiś poeta przede mną wypowiedział te słowa. Jego myśl moją inspiracją, lecz uważam, że każdy ma do niej prawo. Także wy czytający moje wiersze. Do lepszego świata odejdzie tylko moja dusza, ciało tu zostanie w postaci prochów rozsypane... Lecz jednocześnie i dusza pozostanie. Moje wiersze na kartkach w was. Moje wiersze w waszych sercach będą marzyć i śnić, razem z wami... Będą was przerażać i wzruszać, bo takie ich zadanie. Taka ich droga i sens, a takie me wołanie. Dla was będę żył wiecznie... Bo wieczny los moich wierszy dla was będzie. Będą jak modlitwa - co jej się nigdy nie zapomina. Będą jak prośba. Będą jak wskazówka. Będą jak rada. Będą jak piękna chwila co się ją wspomina Będą symboliczne i proste - jak prosto mnie się teraz linijki układa. Bo z serca płyną me słowa... Będą magiczne - jak księżyc za dnia, jak gwiazdy nocą, jak rysunek mej duszy przepełniony mocą. Tęsknotą radością żalem... Wszystkim co prawdziwe i nieprawdziwe zarazem. Bo kto oceni co tak naprawdę prawdziwe jest? To co się widzi czy czuje serca obrazem? Pozostanie po mnie pamięć bliskich oraz tych, którzy poznali mnie przez kartki papieru zapisane. To co może wydać się wam obce jest przeze mnie ukochane. Daję wam część siebie i chciałbym abyście także wy oddali mi siebie część. Przez chwilowe zastanowienie. Przez pół sen co snem nie jest. Przez spróbowanie, poznanie, zasmakowanie. Przez rozumienie mnie i mnie ocenianie. Chciałbym choć na chwile być waszemu sercu natchnieniem. Przewodnikiem po zatopionej Atlantydzie. Kustoszem w Muzeum Poezji. Chciałbym abyście mogli mnie poznać, bym mógł uwierzyć, że to co pozostanie po mnie będzie docenione, a robie to dla was, ale także dla siebie. Chciałbym abyście przez moje wiersze kawałek nieba spadł wam na ziemię... 23.04.2004 Insp. Myśl Horacego: "Non omnis moriar" Rozpalasz mnie Kiedy jesteś blisko przy mnie i moje oczy mogą cię podziwiać a moje usta mogą cię całować Każdy twój gest, każdy twój ruch Każde twe spojrzenie i twój uśmiech Rozpala mnie i całe me ciało Czuję wtedy jakbym był w niebie Czekam na moment gdy oddasz mi siebie. 22 i 23 04 2004 Nieznajomi Mijam was codziennie na ulicy, spotykam w tramwaju, autobusie, na poczcie czy w supermarkecie. Na ulicy... Mijam was a wy mijacie mnie. Zauważam was, patrzę wam przez chwilę w oczy, a wy spoglądacie w moje. (Co widzicie?!) Nie znamy się, jesteśmy nieznajomymi. Ja dla was, a wy dla mnie. Nic nie mamy ze sobą wspólnego. A jednak tak wiele... Mamy swoje cele, swe drogi, sens, swoje życia. Przez tą krótką chwilę łączą się one ze sobą. Jak zdjęcie…a wystarczy jedno spojrzenie... 13.05.2004 -- 01 mar 2015, 18:17 -- Kiedy Kiedy mam chwilę zapomnienia, załamania, zwątpienia. Kiedy myślę że jutra nie będzie - sięgam po marzenia. Po marzenia wielkie - bo moje własne. Po to co jest w duszy mej moim światem. W nich odnajduję ukojenie, w nich się pogrążam. W nich szukam szczęścia, w nich daleko odpływam. W tę chwilę która może trwać wiecznie...paradoksalnie, bo mogłaby taka być naprawdę… (Taka nie jest, ale czasami chciałbym aby taka była) Kiedy mam takie chwile, sięgam po długopis i kartkę ponieważ tylko moja dłoń potrafi wyrazić to co czuję. Tylko ona potrafi przelać moje prawdziwe myśli (Bo uczucia akurat niekoniecznie...) ponieważ me usta nie opanowały tej prostej zdolności… Dopiero gdy nauczę się mówić swoimi prawdziwymi uczuciami, wtedy może już nie będę miał czasu zajmować się marzeniami. Świat wierszy zamieni się w czas wspomnień umysłowi bliskich tylko ponieważ świat uczuć miłości i nienawiści dogoni mnie zbyt szybko. 13.05.2004 Rękopisy II Ta zapisana Kartka Papieru, na brudno zapisana kartka jest tak samo piękna i ważna, jak ta w arkuszu przepisana, i nie musi zamieniać się w popiół, w szary dym i zapach siarki bym na chwilę zapomniał o świecie i poczuł wolność i na ciele ciarki… Zapisane Kartki Papieru Na nich ślady - atramentu, tuszu, grafitu. Ślady czarne, niebieskie, szare. Każda litera, każde słowo, każde zdanie - ich sens jest wieczny… Wieczny dla mnie, nie tylko w mej pamięci. Nie tylko wspomnieniem i nie tylko jedną magiczną, ciepłą na sercu chwilą palenia rękopisów, napiętnowanych moim odciskiem pióra i serca. Przestała być dla mnie ważna chwila swoistego oczyszczenia, kiedy płonie ognisko i unosi się siarka. Kiedy słowa zapisane na stertach papieru i kartkach różnego rodzaju, ...ich dusza nieodwołalnie odchodzi do nieba. 09.05.2004 Ucieczka Uciekam stąd uciekam... Nie zastanawiam się i na nic nie czekam. Uciekam tam gdzie mogę być z tobą. Wiesz, że jesteś dla mnie najważniejszą osobą. Uciekam w stronę twojego serca twych ust i duszy. Naszego szczęścia nic nie jest w stanie zburzyć. Uciekam by wtopić sie w twe ramiona miłości. Uciekam do ciebie bo jest silniejsza od szarości. Uciekam bo wiem, że mnie przed wszystkim ochronisz. Uciekam by zanurzyć się w twojego serca toni. Uciekam żeby się do ciebie przytulić. Uciekam bo uwielbiam jak do mnie mówisz. Uciekam bo chcę twój zapach poczuć. Tylko ty byłaś w stanie tak mnie zauroczyć. Uciekam bo chcę twój smak poczuć. Uciekam bo nie mogę zapomnieć twoich oczu. Biegnę i nie oglądam się za siebie. Uciekam stąd jak najdalej bo chcę być jak najbliżej ciebie. 13.05.2004 Rzut monetą Rzut monetą to oddanie swojego losu w ręce bogini Fortuny. Rzut monetą to zdanie się na jej łaskę, na ślepy los jej wróżby Rzut monetą to niekiedy pójście najprostszą drogą. To chwila kiedy zapominamy co może być dla nas przestrogą. To obojętność na to co się stanie. To bojaźń przed pojęciem decyzji. Dobrej lub złej...Właściwej lub nie... To zapomnienie o swojej wolnej woli. Decyzji zgodnej z własnym sercem, lecz czasami niestety wręcz odwrotnie. Dlatego często sięgamy po ową monetę, po jej dwie strony medalu i czekamy co ona nam przyniesie. To szybka decyzja, w sam raz kiedy na czasie zależy nam. Bez plusów i minusów każdej z nich, taka jej nagroda… Lecz także i wymówka, i ułuda na drodze przeszkoda Czy wiara w przeznaczenie - szczęście albo pech nam doda? Orzeł – reszka, Reszka - orzeł Rzut monetą jak sekunda na zegarku... Jakie jego prawdopodobieństwo? 1,2,3 Rzucam... - Ślepy los pół na pół 07. i 04. 05. 2004 Kiedy marzenia się spełniły. Gdy moje wiersze wypłynęły na głębokie wody poezji i zaczęły znaczyć coś dla świata – byłem szczęśliwy. Mogliście poznać mnie, moją twórczość, serce i moją duszę. Czułem się jednak paradoksalnie szczęśliwy, bo poczułem też smutek. Byłem smutny w swoim szczęściu ponieważ czułem jakby ktoś mnie okradł... Okradł z prywatności i prawa do niej pozbawił. Czułem się jak otwarta książka, którą każdy może przeczytać. Jak naga kobieta, która odsłania swoje sekrety przed obiektywem fotografa, i której zdjęcia już później można oglądać w gazetach. 17 i 20 05. 2004 Insp. Audycja w radiu z moimi wierszami -- 10 mar 2015, 18:22 -- Śmierć I Lecę na skrzydłach na polepionych woskiem piórach ptaków, do obłoków, do chmur, do nieba - do niebieskiej poświaty. Do niebiańskiej? – Nie, przecież jej nie ma… II Zapłakałem na widok twoich mokrych oczu. Zapłakałem razem z tobą i podzieliłem twój smutek smutek i żal nas razem złączył. Mokre policzki i ciężkie powieki, żar w sercu i gorycz, oraz czarne i gorące ciepło - jak węgiel z ogniska Bezsilność - bo nie będzie łez pocieszenia. Twoim smutkiem jestem ja a ty stałaś się moim… III Ty, która czekasz na mnie. Ty, doskonała pewna jak 100% w matematyce. Ty, po tobie światło w tunelu. Ty, nie dasz odpowiedzi na moje pytanie. - Dlaczego? Ty, zatańczysz ze mną ostatnie tango. Poprosisz, a ja nie odmówię. Ty, ostatni raz pocałujesz mnie czule. Tego pocałunku nie zapomnę: Pocałunek w czółko, w nosek, w policzek i w usta… Pocałunek Twój będzie wyjątkowy. Ty, która zostaniesz w moim sercu, w sercu którego już nie będzie. Już nie… Ty, która znasz adres każdej duszy. Ty, która nie uznajesz anonimów. Ty, od której nie ma odwrotu. Ty, pani ciemności. Ty, poprosisz bym zamknął oczy, i nie patrzył na ciebie. Ty, która przychodzisz w ciszy nocy, i zabierasz na zawsze. Ty, która nie czekasz na nasze, z bliskimi pożegnania. Ty, nieodwracalna. Ty, nieubłagana. Ty, która próśb nie uznajesz. Ty, która niejednemu dajesz szansę. Ty, której sens zapisany jest w życie. Ty, która przychodzisz jak zimny deszcz. Ty, która wzbudzasz strach, przerażenie, lęk. Ty, na która nie ma parasolu ani lekarstwa. Ty, która jesteś jak ostatnie słowo w sztuce - Koniec. Ty, jak opadająca kurtyna w teatrze. Ty, która nie znasz marzeń. Ty, która je kradniesz. Ty, jak cień nocy przy blasku księżyca przychodzisz. Ty, która mnie uwolnisz. Ty, w której obliczu do modlitwy mnie skłonisz. Ty, której słyszę wołanie. Ty, która przychodzisz w samotności. Ty, która zabijasz powoli szybko. Bezboleśnie lub nie. Lecz nie robisz tego obojętnie. Ty, ostatnim gościem w moim sercu. Ty, obiektem mojego pożądania. Ty, dzięki, której poznam wszystkie sekrety. Odwiedzę miejsca niepoznane. Ty, dzięki której poznam siebie naprawdę. Ty, która stoisz na przystanku z tytułem otchłań. Ty, tajemnicza i prosta zarazem. Ty, jako spełnienie wszystkiego. Ty, która nakarmisz nas wszystkich. Ty, jak kromka chleba. Ty, która kiedyś zapłaczesz. Ty, artystka malująca kolejne dzieło. Ciemność czy światło? Ty, która poznasz moje wspomnienia. Ty, która je posiądziesz. Ty, która zabrałaś Ikara. (lecz gdyby nie Ty, nie byłby on przewodnikiem po magicznej krainie, jakim jest świat marzeń) Ty, która nigdy nie będziesz bez pracy. Ty, która smakujesz. Ty, słodka jak gorycz. Ty, której powierzę ostatnie wyznanie. Ty, która nie dajesz nadziei. Ty, która zabijasz miłość. Ty, bez wiary. Ty, jak róża czerwona. Ty, która zadajesz ból cierpienie. Ty, która dajesz spokój ukojenie. Ty, od której oczu nie będę potrafił oderwać. Ty, która sprawiasz, że serce bić przestaje. Ty, wiem przed tobą nie ma ukrycia. Ty, która masz swój honor, zasady. Ty, jak nieuniknione zmiany. Ty, która stoisz na skraju przepaści. Ty, po której się nie obudzę. Ty, grająca główną rolę w filmie pt: „Życie”. Ty, jak chwila nie poznana do końca. Ty, która nie nosisz maski. (bo ci niepotrzebna). Ty, nie masz drugiego oblicza. Ty, bez twarzy. Ty, jak ostatni znak na szosie. Ty, tu i po tamtej stronie. Ty, dzięki której powstaje nowe życie. Ty, która nie jesteś przypadkiem. Ty, która jesteś przeznaczeniem. Ty która ostatni raz mnie przytulisz. Ty, w której ramionach się pogrążę. Ty, która zabierzesz moją duszę. Ty, która pogardzisz moim ciałem. Ty, która od urodzenia zapuszczasz we mnie korzenie. Ty, moim natchnieniem. Ty, która przychodzisz o każdej porze roku. Ty która pukasz do ludzkich serc, każdego dnia tygodnia. Ty, która sprawiasz, że smutny dzień jutro będzie. Ty, której miecz każdego dosięgnie. Ty, która na wszystkie pytania odpowiesz. Ty, która tak niewiele kosztujesz. Ty, bezimienna. Ty, której oczy nie mają blasku słońca. Ty, jak gasnąca zapałka. Ty, to przeżycie życia. Ty, która trzymasz w ręku złoty klucz i bramę złotą otwierasz. - Do nieba czy do piekła - pytamy? Jeżeli w ogóle istnieją? Ty, której nie można powiedzieć nigdy więcej. Ty, która nigdy nie usłyszysz: - „nie ma takiego numeru”. Ty, jak proza o śmierci. Ty, której pełno na cmentarzu. (gdzie czuć twa obecność i woń). Ty, modnie ubrana na czarno. Ty, nie masz serca. Ty, która pracujesz według schematów. Ty, która nie dasz się przekupić. Ty, która odsłaniasz najprawdziwszą prawdę. Ty, kiedy moje marzenia ostatni raz zapłoną. Ty, kiedy wydam ostatnie tchnienie. Ty, złym snem, rzeczywistością, pragnieniem. Ty, ostatecznym paradoksem. Ty, która swoje żniwa zbierasz na wojnie. Ty, przyczyna rozstania. Ty czaisz się na jedenastym. Ty, moim sekundantem. Ty, zabijająca ostatnią iskierkę życia. Ty, jak głucha i martwa cisza. Ty pomimo której nie wszystek umrę. (zostaną wiersze i pamięć bliskich, których też później zabierzesz). Ty, idealna bez skazy. Ty, która zaśpiewasz mi ostatnią piosenkę. Tu empares me ame. Pour toujours. Ty, na która nie ma rady. Ty, która zakochałaś się we mnie - Od pierwszego wejrzenia. Ty, ostatnia dziewczyna. Ty, ta jedyna. Ty, moim cieniem. Ty, bez pośpiechu. Ty, bez planowania dnia i nocy. Ty, napiszesz ostatni rozdział. Ty, to każdy czas. (Może za dziesięć za dwadzieścia lat). Ty, z głębin Atlantydy. Ty, która nie musisz nic obiecywać. Ty, dla ciebie wszystko jest proste. Ty, do ciebie należy ostatnie słowo. Ty, dla której trzeba mieć szacunek. Ty, w kinie pozornej samotności. Ty, to łzy smutku i żalu. Ty, skutkiem zniszczenia. Ty, w której odnajdę część siebie. Ty, dzięki której płomień życia gaśnie. Ty, już czas. Ty, która wiedziesz do beztroskiej trumny. Ty, tobie należy się cześć. Ty, lekarstwo na duszę. Ty, która płyniesz w mojej krwi. Ty, w moich objęciach. Ty, papierowym dowodem na twoje istnienie jest akt zgonu. Ty, zła czy dobra? Ty, cierpieniem? Ty, która masz sumienie? Ty, gdzieś na łące mojej wyobraźni. Ty, jak zachód słońca. Ty, będziesz moją siła. Ty, twoje imię ma wiele znaczeń. Ty, jesteś obecna w moich niebieskich oczach. Ty, twoją pieśń z refrenem zaśpiewam. Ty, przeciwieństwem promyku słońca. Ty, źrenica pośród pierścienia. Ty, twym symbolem trumna. Ty, kiedy ze snu się nie obudzę. (a po tobie sąd i wyrok, nagroda i kara?). Ty, która nie jesteś iluzją. Ty, z którą będę pragnął się obudzić. Ty, na która patrzę codziennie przez okno. Ty, nomen omen - śmierć sama w sobie. Ty, jak amen - koniec modlitwy. Ty, jaka twoja szata? Ty, granica do innego świata już otwarta. Ty, której nie da się zrobić zdjęcia. Ty, jak C.S.K. Ty, jak trucizna. Ty, jak nie warto umierać. Ty, kiedy w twoje oczy spojrzę. Ty, wszystko ci oddam. Ty, jak ostatnie życzenie. Ty, jak ostatnia papieru zapisana kartka. Ty, obecna w każdym moim wierszu. Ty, jak litania. Przedstawienie musi trwać. 07.2004 Prawda...a może kłamstwo? Czysta jak górska woda, jak łza szczera. Prosto w twarz rzucana. Pełna uczucia, powalająca na kolana. Jak odbicie w lustrze jak zwierciadło duszy. Prawda wszystko pogodzi, prawda wszystko zburzy. Ale prawda nie sprzeda się tak jak kłamstwo - najłatwiejszy do popełnienia grzech. A przecież wystarczy tylko powiedzieć nieprawdę hmmm... jak ładnie brzmi. Prawie zakrawa na kłamstwo albo chociaż na przekłamanie. Tak wystarczy tylko skłamać... Bo "prawda" , po co ona komu? Z resztą każdy wierzy w swoją... 01 i.05.06.2004 Boję się Zawsze marzyłem, że tam wyjadę tam, gdzie moja przyszłość na mnie zawsze czekała... Lecz teraz gdy taka szansa jest bliska, zaczynam się zastanawiać i czuję zwątpienie. po prostu boję się... Boję się opuścić dom i stąd wyjechać. Boję się opuścić moją ojczyznę. Boję się bo nie wiem co będzie mnie tam czekać. Boję się bo nie wiem kiedy do kraju powrócę. Boję się, że sobie nie poradzę. Że tamten świat przerazi mnie. Że nie będę w stanie tam żyć. W odmiennym świecie poruszać się. Boję się że nauka wszystkiego od nowa. Będzie dla mnie zbyt oporna i trudna. Że nie starczy mi sił i za szybko się poddam. Boję się, że american dream zamieni się w koszmar. Boję się nie dorosłem jeszcze do takiego kroku Nie chcę do niego z biegiem czasu dorastać Niegotowy jestem wziąć na swoje barki takiej odpowiedzialności i tam zostać. Czemu tyle śmierci? Czemu co drugi wiersz opowiada o śmierci? Czemu co drugi wiersz pani ciemności jest piękny? Czemu oglądamy się na nią, za co ją podziwiamy? Czemu czerpiemy pełnymi garściami jakby dawała życie? Czemu zabijamy się na papierze? Czemu podcinamy sobie papierowe żyły? Czemu rzucamy się w papierową otchłań? Czemu płomień śmierci zapala się w nas gdy światło gaśnie? Czemu kochamy cię jakbyś była naszą matką, kochanką, przyjacielem? Pani wieczności odpowiedz mi: - matko, żono, kochanko… 06.06.2004 Insp. Senne podróże Wena Weno przyjdź do mnie i nakarm mnie bym nie mógł zasnąć dzisiaj, bym przy świetle gwiazd i księżyca, słuchał ciebie i twe myśli spisał. Kochał cię i nienawidził za to...że jednak mnie odwiedziłaś. Wena to natchnienie budzące się w nas nagle w chwilach zakochania, czy innych skrajnych uczuciowych stanach miłowania. Samotności, bólu, zwątpienia, gniewu tęsknoty czy żalu, pustki w sercu lub zapełnieniu miłością, bijącą od nas pomału. To potrzeba wylania myśli z najgłębszych duszy toni, najczarniejszych jak kir najjaśniejszych jak ślubny wianek na skroni. Spływająca na nas z księżyca pełni, ze złotych gwiazd w nocy Z błękitnego nieba, żółtego słońca - pełnego czaru i mocy. Kiedy jest głównym aktorem podczas każdego zachodu i wschodu Kiedy już kładzie się spać czy dopiero wschodzi za młodu. 06.06.2004 Zacznij od nowa Odrodź sie na nowo - Jak feniks w popiołach naucz sie znowu oddychać, od nowa kochać, na nowo śmiać i płakać. Odnajdź w swojej duszy chwile i uczuć daty, które pomogą ci przetrwać i naucz sie od nowa żyć. Otwórz nowe konto w banku jego świata. Podążaj nowymi ścieżkami - do tej pory nie przetartymi, staw czoło wyzwaniu i przyj odważnie do przodu, z czołem podniesionym wysoko. Każda przeszkoda na twojej drodze będzie wartościową nauką, a naucz się nie poddawać, myśleć na nowo, mówić na nowo i pisać na nowo. Naucz się na nowo wszystko rozumieć, mieć w sercu nadzieje i wiarę i otwórz wreszcie swe serce na światło dnia, a nie pozwalasz mu wychodzić na spacer po zmroku, w nocy… Naucz sie na nowo chodzić, stawiać pierwsze kroki, poznawać świat jak małe dziecko, przewracać się i płakać lecz zawsze się podnosić i z uśmiechem próbować kolejny atak… Naucz sie na nowo, cieszyć się życiem, na świat patrzeć na uczucia swe i innych. Dostrzegać dobre i złe i lecz zauważać też szare… Naucz sie decydować mówić śmiało tak lub nie, a nigdy:” jak chcesz”, „ nie wiem”, „obojętnie” staraj się myśleć rozumem ale i sercem… Naucz się szanować to co masz i dbać o to by niepowtarzalnego uroku nie straciło … i pamięć, i myśl i uczucie, oraz wszystkich ludzi, których zdjęcie w twe serce się zmieściło 07.06.2004 Insp. kapsel tymbarku i Wyjazd do USA Korzystaj Korzystaj z życia póki jeszcze masz szansę się nim delektować. Chwytaj dzień, bo juz niedługo może przestać ci ono smakować. A chwile sprzed wyjazdu staną się marzeniami i wspomnieniami, w umyśle, tętniącym sercu i na ciele zapisanymi bliznami. Korzystaj, żyj szybko, bierz pełnymi garściami póki jeszcze możesz. Oddychaj pełna piersią, zapamiętaj smak i zapach tego życia. Patrz na wschód i zachód słońca, jakby były twymi pierwszymi czy ostatnimi, gdyż na pewno będą one w twoim życiu tymi niepowtarzalnymi. Nie patrz na zegarek, w kalendarz, nie spiesz się Czasu już nie ma i nie będzie dla ciebie Nie licz dni tygodnia, godzin, minut ulatujących Tylko korzystaj pragnij smakuj kosztuj Patrz na znajome twarze Uśmiechaj sie do nich Niech oni sie tez uśmiechają Zapamiętaj ich uśmiech I niech oni twój zapamiętają Pożegnaj sie z tymi których kochasz Których kochałeś I miej ich w sercu zawsze 07.06.2004 Insp. wyjazd do USA Łódź Miasto secesyjnych kamienic, pięknie ozdobionych płaskorzeźbami, różnobarwnych ornamentów i małych choć zauważalnych z metalu detali. Wielkich manufaktur (Scheibler, Grohman, Poznański) pałaców, dawnych prywatnych ulic - pasaży. Łódź to ulica Piotrkowska, jej symbol i także jej serce. Na niej rzeźby portrety sławnych łodzian: ławeczka Tuwima, kufer Reymonta czy fortepian Rubensteina, a także pomnik fabrykantów oraz fotel Jaracza... Łódź to Plac Wolności oraz Plac Niepodległości, które dzieli cztery i pół kilometra Piotrkowskiej. Jak w starym łódzkim powiedzeniu... To także Czarny (Stary) Rynek - najstarszy punkt "Ziemi obiecanej". Łódź to stare kamienice, szare, odrapane, z odpadającym tynkiem, niektóre jeszcze ze śladami po niemieckich kulach. A w niej byłe getto żydowskie, z czasów Litzmannstadt, w większości zburzone. to i stacja Radegast pierwszy przystanek do Auschwitz, do gazu wywiezionych. (To i obóz dla dzieci, pomnik i muzeum - na Radogoszczu - miejscu pamięci) Łódź to miejsce piękne i jego blask niezwykle uroczy, tętniące życiem, bardziej za dnia, lecz i także w nocy. Miasto kulturalne, miejsce festiwalu Camerimage, z dusza i artyzmem ludzi którzy się tu potrafili się wybić. Łódź to lasy, zieleń miejska - Łagiewniki, na Zdrowiu. To Stawy Jana, Arturówek - miejsca idealne do wypoczynku, tak samo jak las położony, przy lotnisku na Lublinku, Poniatowski i każdy inny park gdy potrzebujesz chwili spokoju. Łódź to fabryki włókiennicze, ich kominy i czarna nad miastem mgła taka była przed wojną przeszłość mojego pięknego miasta, w pogoni za pieniądzem, za szczęściem w "Ziemi Obiecanej" a przyszłość w jej rewitalizacji - dla nas wyzwaniem. Łódź to dzielnice: Bałuty, Widzew, Śródmieście, Polesie i Górna To śródmieście w kontraście popeerelowskich z betonu osiedli: Retkini, Karolewa, Teofilowa, Kozin, Dąbrowy, Chojen, Olechowa, Janowa I wielu innych sypialnianych części miasta. Łódź to przede wszystkim jego mieszkańcy, Którzy tak naprawdę tworzą to miasto. To ty i ja: Ja łodzianin i ty łodzianka. ***Kocham moje miasto nigdzie nie będę czuł sie lepiej niż tu w ukochanej Łodzi*** 10.06.2004 Pachniesz Pachniesz wyjątkowo jak żadna inna dziewczyna, twój zapach jak żaden inny budzi mnie do życia. Wyzwala uśmiech na mojej twarzy pomaga mi płynąc w obłokach i marzyć… Twój zapach przyciąga mnie do ciebie, nęci mnie swym pożądaniem. Lekki aromat kwiatu róży jest jak spotkanie z błękitnym oceanem Przypowieść o ziarnkach Los zawiły miota ziarnkami, rozrzuca je bez zastanowienia… Jedno spadnie na łąkę, drugie pod drzewa cieniem, a inne znów wpadnie do wody. Jedno ziarnko wyrośnie od razu, drugie trochę później, a inne popłynie z nurtem wody by wreszcie osiąść na brzegu i zapuścić korzenie. Nie ważne jest to, gdzie ziarnko wykiełkuje i po jakim czasie dojrzeje Tylko to ile będzie miało w sobie zieleni - chlorofilu, eliksiru życia w ich żyłach płynącego. 7.07.2004 Insp: Film pt: „Miejsce na ziemi” Recytując Recytując własną historię, szukam w sercu pytań i odpowiedzi. Kim jestem? Kim byłem? Kim sie stanę? Dokąd zmierzam i dokąd mnie ma droga poprowadzi? Teraz tego nie wiem i żadnej z teorii nie odgadnę. Ale mam nadzieję, że wzbiję się na najwyższe drzewo I zaśpiewam to co gra mi w duszy, czego najbardziej pragnę… I że echo radośnie odpowie mi swoim głosem, jak czy zgadnę… Gdy będę grał w przestworzach i patrzył jej w oczy, Które będą mówić wiele wystarczająco na tyle, by ich kolor stracił swe znaczenie… Gdy przestane oglądać sie za siebie i będę podążał jedynie za tym co w życiu sie liczy, Płynął za serca głosem, tym co żyje we mnie - za tym marzeniem, co wiecznie mi ucieka i które zaciekle gonię… Wtedy odnajdę swoja Atlantydę - moje miejsce na ziemi. 07.07.2004 Insp. Wiersz Roberta Frosta zawarty w filmie „Miejsce na ziemi” Chciałbym być z tobą Kradnąc myśli i słowa - Chciałbym być z tobą Dotykając dłonią twojej twarzy - Chciałbym być z tobą Głaszcząc twoje włosy - Chciałbym być z tobą Całując twoje usta - Chciałbym być z tobą Chciałbym, wreszcie przestać gasnąc o poranku i gonić za jego cieniem, a tylko budzić się o świcie - razem z tobą. Nie w marzeniach, lecz naprawdę. Nie pośród śpiewu sennych ptaków, - lecz tych prawdziwych Z lekkim powiewem wiatru za oknem. Kto wie czy to nie jest kolejny senl. Do Przyjaciół bliskich mojemu sercu Zostawiam Was, lecz jednocześnie w Sercu zabieram. Moje sny, marzenia z Wami związane wspomnienia. To co nas łączy, nicią przyjaźni na zawsze jest związane, Nawet odległość zerwać jej nie będzie w stanie. (Bo prawdziwa przyjaźń nie umiera nigdy…) Ciężko żegnać sie z bliskimi sercu osobami, lecz kiedy trzeba, oczy same napływają łzami. Wam pozostawiam część siebie w Was będzie żyła, juz nie umrze, dawno w Waszych sercach korzenie zapuściła. Budząc sie za oceanem, ze świadomością ze Was nie ujrzę, będzie ciężko wstawać rano, lecz patrząc nocą na to samo niebo, ten sam księżyc i gwiazdy, zrobi mi sie cieplej na sercu, Wam też tak radzę (niebo jest wszędzie takie samo - takie samo kryje oblicze) Tam wleje sie we mnie tęsknota za Wami i waszymi twarzami. Mój umysł będzie wypełniony z wspomnieniami związanymi z Wami Serce me ogarnie nostalgia, lecz w pamięci będzie żył Wasz żywy obraz I w głębi duszy zapamiętane uśmiechy… Na pewno przyjdzie taki dzień, „smutny dzień dzisiaj” Kiedy na kartek sterty spadnie, niejedna moja łza, lecz mieć wspomniany wyżej uśmiech na swej twarzy. Mając Was w sercu, raźniej mi będzie…- Tam żyć, oddychać, marzyć A i ja w Was będę płakał szczęśliwy. 12.07.2004 Insp. wyjazd do USA Tutaj Błądzę za głębokim oceanem – za wielką wodą nagiej prawdy o sobie. Tutaj gdzie jestem teraz, tu gdzie poruszam piórem i maluję obraz swojej niewyraźnej duszy. Jaki on właściwie teraz jest? Czy zmienił sie gdy zmieniłem dom i swoje miejsce na ziemi? Przecież w moim ukochanym mieście ulice też mają kształt kwadratu… Czy zmieniłem się ja czy to jednak świat się zmienił? Czy pod wpływem innych ludzi, patrzę na świat jednak inaczej – Oczy me mają już inny kolor..? Wszystko się odmieniło - Po chwilowym pobycie w przestworzach, ponad chmurami, ponad niebiańskim śniegiem, wylądowałem na ziemi, Razem ze spadającym z wysokości ulewnym, choć ciepłym deszczem, dającym poczucie, że To nie było miękkie lądowanie… A teraz pozostaje mi tylko oczekiwanie na dalszej sytuacji rozwój. A że pierwszej chwili toczę ze sobą, w odmętach duszy zacięty bój Zastanawiam się co ze sobą pocznę? Co się ze mną stanie? Jak poprowadzę swoje życie dalej? Co się zacznie, a co sie skończy?.. Jak tęsknota może być wielka, dopiero się przekonam… lecz teraz już czuję, że mogę się załamać, i uciec jak najdalej stąd, lecz dokąd? Kiedy może nie będzie do czego wracać… „Odwaga i serce otwarte” - to najlepsza rada jaką otrzymałem, lecz pomimo jej to kurtyny ze sceny jego, podnieść nie umiałem… Odliczam minuty do nowojorskiego „smutnego dnia” Kiedy to na obcą ziemię spadnie niejedna moja szara łza. 25/26.07.2004 Insp.Ja moje ego I perspektywa zostania N.Y Choć raz Choć raz - Wysłuchaj mnie do końca. Choć raz - Przytul mnie I daj przytulic siebie. Choć raz - Bo o przyszłość nie dbam. Choć raz - O nic innego nie proszę. Choć raz - Zapomnij o wszystkim na chwile. Choć raz - Daj mi zapach twego ciała poczuć. Choć raz - Poczuj sie wolna tej nocy. Choć raz - Chce poczuć twa bliskość I twego serca bicie. Choć raz - Chce zasmakować ciebie. Choć raz - Otwórz dla mnie swoje serce. Choć raz - Daj mi to spojrzenie. Choć raz - Juz wszystko straciło znaczenie. Choć raz - Pocałuj mnie na dobranoc. Po prostu sto Sto wymyślonych bajek Sto 40%-owych bredni Sto prawdziwych kłamstw Sto szukających matek swoich dzieci Sto niewesołych historii Sto pociech na karuzeli Sto uśmiechów na twarzy Sto dobrych powodów Sto niemiłych kłótni Sto zwariowanych pomysłów Sto slow uwiezionych w studni Sto tajemniczych sekretów Sto kamieni w sercu Sto tych samych schematów Sto raz w duszy wnętrzu Sto melodii zasłyszanych we francuskiej kawiarence Sto różanych pocałunków z zamkniętymi oczyma Sto slow wypowiedzianych: kocham cię i nienawidzę Sto kwiatów przyjętych i podeptanych Sto lekkich i puszystych łakoci Sto słodkich snów Sto lat obchodzi ktoś w tej chwili Sto bujanych huśtawek i fotelików dla dzieci Sto tęskniących za domem poetów Sto w pamięci zapamiętanych zdjęć Sto pożegnań a każde inne Sto rysunków niejeden w sercu namalowany Sto krwawych rys na nadgarstku Sto uśmiechów i płaczów Sto pocieszeń Sto gestów i machnięć ręką Sto błąkających sie wśród kwadratowych ulic ludzi Sto razy pierwszy wiersz znany na pamięć Sto razy w sercu Polska i orzeł biały Sto harmonijek w ustach Sto powiedzeń i przysłów Sto mądrych i głupich Sto tych co wiedza najlepiej Sto niezrozumiale i inne Sto winne czy niewinne Sto każdy ma inaczej na imię Sto tyle w karty dzisiaj przegrałem Sto tyle w prezencie ode mnie dostaniesz Sto ławek a każda inna Sto z nimi skojarzeń Sto snów dzisiaj miałem Sto marzeń na razie zamrożonych Sto wolność słowa mowie Sto nie rozumiesz? Sto nie musisz żyć moim życiem Sto pod sad mnie nie postawicie Sto a niech to do piekła Sto zaraz wracam, powiem "nieprawda" Sto to ganek weranda Sto gryzie Gilberta Grape'a Sto przejdziesz do samego sedna? Sto w sam środek serca cię ugodzę Sto raz, a dobrze tym trzymanym w reku nożem Sto wyrwę je razem z twym ostatnim oddechem Sto twoje ostatnie na mnie spojrzenie Sto zapamiętaj je Sto strzeż sie Sto nie wiadomo kiedy stanę na twojej drodze Sto jak Jezus nie chodzę po wodzie Sto jak spotkam sie z Bogiem Sto gości w moim sercu Sto z nich wyrzuciłem wczoraj Sto goniących sie teraz z przeznaczeniem Sto rzeczy przestało mieć teraz znaczenie Sto o wiele błędów za dużo popełniłem Sto wie ile ich było? Sto marzeń które trzeba ręka sięgnąć Sto która są gdzieś w niebie Sto panien na wybiegu jak na ołtarzu leżące Sto bólów głowy i serce bijące Sto rożnych spojrzeń na rożne sprawy Sto strachów bolu żałości Sto uniesień gniewu radości Sto chwil niezapomnianych Sto szczęśliwości Sto uczuć nienawiści miłości Sto dobra i zła w nas Sto opętanych Sto już kończę bo kończyć trzeba Sto weź ile chcesz bierz ile potrzeba Sto to za mało lecz i o 99 za dużo Sto nie myśl bo ci życie przez palce ucieka Sto nie zrób swemu życiu jak paparazzi zdjęcia Sto ocen je i zatrzymaj Sto zrób rzeczy o których zapomniałeś wczoraj Sto razy kochaj bardziej tych których kochasz Sto ostatni raz liczę Sto popraw swoje życie Sto tysięcy $ warta Corvette Sto mil na godzinę Sto stop do skrzyżowania Sto czerwone światło Sto nadjeżdżający samochód Sto zatrzymaj sie to czerwony znak STOP! Czas już Zrozumiałem, że dorosnąć czas już dzisiaj… Wiele spraw niedługo straci swe znaczenie. Nic nie będzie takie samo jak wczoraj Droga już nie ta sama i cel już nie ten… Taniec wspomnień w mojej głowie ... Czas o nich zapomnieć?! Nie sadzę!!! Tylko na chwile przestać o nich myśleć… Dorosłym zostaje sie tylko raz w życiu, Ja nim nie byłem nigdy i jeszcze nim nie jestem Nie wierze w nią jeszcze, Ale widzę że juz puka do bram mojego życia Wdziera sie powoli Powoli zdaje sobie sprawę Co może mnie spotkać Co za rogiem może na mnie czekać Czas chwycić dorosłość za włosy Jak warkocz dziewczęcy... Jeszcze raz zastanawiam sie co jutro będzie To pytania odpowiedzi ma wiele 03.08.2004 Insp. Rozmowa z Robertem i Renatą N.Y Panna (Virgo) Zbierająca kwiaty na łące, zamyślona, jej oczy wpatrzone w toni dal. Jej szal płynie rozwiany powiewem wiosennego wiatru. Jej włosy, na nich ze słomy upleciony wianek, a w dłoni amulet – łagodnie ściskany. Spokojna, w rozkosznej chwili zakochana, ani minuta ani godzina nie znają jej imienia. Rożne jej tej nocy cienie... Rożne jej zwiewnej sukienki odcienie, i oczu blask w świetle księżyca, objawienie. Na niebo, na jego drogowskazy spoglądająca, a w jej sercu miłość, lecz i ona także w gwiazdach pływająca... w nich troska o nią, szczególnie jedna...ponad nią się unosząca. Zachwycająca się nad zapachem kwiatów rosnących na łące zaspokajająca głodną duszę ich piękną wonią lecz cały czas w trosce… Jej małe, bose gładkie białe stopy dotykają jej matki - ziemi, piasku, trawy, dających chłód i odprężenie gładkich kamieni. Bukiet różnobarwnych kwiatów mieni się w jej delikatnych dłoniach Lecz dlaczego śmiały uśmiech na twarzy jej, nie jest w stanie mnie przekonać... Insp. Kryształ panny(Virgo) Święcący rożnymi odcieniami N.Y 04.08.2004 Wynuć Wynuć pierwszą literę swojego imienia. Wynuć pierwsze słowo, które na myśl ci przychodzi. Wynuć pierwsze zdanie, które od dawna gra ci w sercu. Daj odpłynąć duszy, Pozwól jej ulecieć w lekkie dźwięki liry, unieść się zapachowi peonii i dzikiej róży Odrzuć wszystko... O świecie zapomnij, o jego celu zapomnij, porzuć wszelkie niepotrzebne sprawy i jeszcze raz zapomnij... Zgaś na chwilę światła swojej świadomości. Zamknij oczy, delektuj się smakiem własnej wyobraźni. Poczuj zapach, orzeźwiającego powietrza i jego dotyk na skórze - lekki powiew wiatru. Poczuj rytm swojego serca, napój duszę jego słodkim nektarem. Znajdź się pośród fal, sam na sam, gdzieś na polanie własnego ja. 06.08.2004 N.Y Kradnę? Ścigam was Cienie nocy, próbuję ukraść Wam wasze imiona, Wasze złote środki, wasze księżyce i gwiazdy... Moje znaki (drogowskazy) nieba są podobne do Waszych, lecz inaczej brzmiące, inaczej też smakują. Te same sny, lecz inne ich interpretacje. Moje myśli Waszymi się być wydają. Zapamiętanymi wczoraj w nocy A dzisiaj przelewane na papier... 06.08.2004 Insp. Wiersze z sennych podróży N.Y. "Dla Ciebie - Szacunek" Podziwiam Cię za walkę o siebie, za trud w nią włożony, za wielką wolę. Za walkę z życiem o swoje własne. Za to że się nie poddałaś, za to że się przed losem nie ugięłaś. Za to że nie dałaś za wygraną i walczysz o siebie. oraz za to, że masz w sercu nadzieję, wiarę i oczywiście miłość Wielki dla Ciebie szacunek. Słowa uznania za to, że jesteś samodzielna, duża buźka za Twoją pomoc, za Twoje oparcie, za ramię... Za Twój miły szczęśliwy głos, ładny uśmiech i powiew włosów... Wielki skok - podróż w przestworzach, ponad chmurami jest w zasięgu ręki. To osiągalne marzenie, Które będzie tu na Ciebie czekać. 08.08.2004 Insp. Justyna Jarosz Duzy dla niej szacunek N.Y. Dziewczyna ze stacji 9 Street Ty nieznana mi Ja nieznany tobie Oboje obok siebie Przemknęlibyśmy Jakby nigdy nic Gdybym nie zapytał cie o drogę Odpowiedziałaś mi językiem Statui Wolności Wskazałaś mi ja Wiec poszedłem za tobą W oddali usłyszałem twój glos W języku mojego sersa I rozumu Ty okazałaś sie Polka Ty jedna wśród tłumu Wielka radość to spotkanie w moim sercu zrodziło Stałaś sie moim promykiem słońca Wlałaś nadzieje w bijąca w moim wnętrzu butelkę Rozjaśniłaś niebo w ten deszczowy poranek Ty tajemnicza Bo imienia twego nie poznałem Może to moja wina bo się o nie zapytałem Zapomniałem albo wydało mi się to nieistotne W tamtej chwili Pod której byłem wpływem I pod wrażeniem ze udało mi sie spotkać ciebie Rozmawialiśmy jak starzy dobrzy znajomi Nasze drogi sie zbiegły lecz Najgorsze było to ze nie na długo Wsiedliśmy do tego samego pociągu Lecz ja musiałem wysiąść zaraz Nie mogłem ukraść czasu Gdy patrzyłem w twe niebieskie oczy Zastanawiałem sie czy jeszcze Staniesz na mojej drodze Podziwiałem je oraz twe jasne włosy W kitkę związane Choć ładniej wyglądałabyś gdyby Mogły być przez wiatr rozwiewane Ty ziarenko piasku na pustyni Jaką jest to miasto Ty dziewczyno z 9 Street 11.08.2004 N.Y Blizna Oparzenie na ręce - czerwony ślad na skórze, kilkucentymetrowe, widoczne, jeszcze ciepłe Bolące, szczypiące, klujące mnie od zewnątrz, lecz także od środka, gdyż rana zadała ból także mojej duszy Skaziła ją...załamaniem, zwątpieniem, bezsilnością… Rana bardziej bolała mnie psychicznie - Sprawiła ze przestałem wierzyć Ze czułem sie źle Sens jutra mi zamgliła (Chciałbym bardzo by zniknęła) Na ciele bolało mniej lecz Ślad był bardziej widoczny dla oczu Gdyż bólu duszy nie da sie gołym okiem zobaczyć... Cierpienie fizyczne nasila cierpienie psychiczne Które potrafi złamać człowieka, jego dusze... Nie można sie jemu poddać Trzeba wałczyć o siebie a na ból Trzeba sie uodpornić tak by Zostawała po nim tylko blizna na ciele... 17.08.2004 Insp. Wypadek w pracy z 12.08.2004 N.Y Smutno mi Smutno mi Bo jestem sam Choć wśród nich To jednak sam Smutno mi bo ich zawodzę Ze spodziewali sie po mnie czegoś innego Czegoś lepszego Innego mnie Smutno mi Bo sie staram a oni tego nie zauważają Myślą że jestem idealny Nie jestem I nie będę nigdy Smutno mi Bo po raz kolejny umarłem dzisiaj W myślach Podcinając żyły Czy skacząc z jedenastego piętra W sercu Kolejne kilka zdań do dzienniczka uwag Smutno mi W pokoju zrobiło się pusto Zimno i obojętnie Tak jak w moim sercu teraz Smutno mi Słowa bolą słowa ranią jak zatruta strzała Ranią mnie... Przykro mi ze ranie innych moimi czynami Przepraszam za to kim jestem Przepraszam za to ze sie urodziłem Przepraszam za to ze jestem waszym problemem Jedno słowo i mnie nie ma Wystarczy jedno wasze słowo... 31.08.2004 Insp. kolejna reprymenda od wujka Andrzeja kolejny mój błąd Brooklyn bridge Most ten oddycha Ciepłym i zimnym powietrzem Pełnym wilgoci O zapachu słonej wody Dla mnie jest oddechem Wolności i zapomnienia ( od jutra od wczoraj) Jest brama do nieba Paszportem do wolności W jedna lub w dwie strony Miejsce poszukiwań celów Zmagań ze sobą Z przeciwieństwami losu To miejsce wielkie pełne magii Podziw dla tego cudu oddaje Składam hołd ludziom którzy Go zbudowali Rozciągający sie z niego widok Na Manhattan sprawia wrażenie Ze wyspa języków wydaje się Zbyt mała żeby zmieściła ogrom Drapaczy chmur Ze da sie ja ogarnąć wzrokiem dłonią, stopą O prawdzie przekonać sie można Po zejściu z niebiańskiego traktu Bloki skalne jeden na drugim ułożony Stalowe liny podtrzymujące konstrukcje Wiszący tak blisko a tak daleko nad woda Ja gdzieś pomiędzy nimi Dwa kroki od bramy Luku zwycięstwa W połowie drogi do szczęścia W połowie drogi do piekła... To zabytek żyjący nie własnym życiem Lecz w którego glebie wlewa sie Śmiech płacz ludzi przechodzących Przez niego przekraczającego Bramy po asfaltowych lub Drewnianych deskach Miejsce pamięci, tablic węglowych Ważnych wydarzeń Dni z kalendarza wyrwanych Miejsce zapisane szczególnie w pamięci Poetów, którzy przechodzili przez jego podwoje Czy widzieli jego poświatę podczas Zachodu słońca lub o świcie Często uwieczniane za pomocą Obiektywu aparatu obrazu rysunku Lub tylko w pamięci Także w moim umyśle I na papierze dzięki któremu Na dłużej ta chwila zostanie we mnie Teraz południe Dwunasta na moim zegarku Siedzę wytężam umysł Zbieram wolne myśli Wyłapuję je z powietrza Niewidzialnymi dłońmi. Czytam je z białych Porwanych kartek które Istnieją tyko dla mnie (dla innych są niezauważalne) Zapominam sie na chwile Jestem wolny tu i teraz Na Brooklynskim Moście... 04.09.2004 Insp. Most Brooklynski Brooklyn Bridge Ty jak każda inna Ty jak każda inna poznana Przeze mnie tu dziewczyna Jesteś moja gwiazdka Na niebie Tak wysoko Tak daleko Ode mnie Niedostępna Twe imię nieważne jest Bo każda może je nosić Ty która długie czarne włosy masz Jeszcze w tej chwili czuje ich zapach Ty która ciemne oczy posiadasz Jeszcze w tym momencie Ich obraz do mego umysłu sie wkrada Ty która masz cos w sobie Ty która sprawiasz ze Serce mocniej bije I przy której inaczej sie czuje Twój czar jednak Nie dla mnie jest stworzony Nie mi podarowany Nie mi będzie Oglądać twojego Serca wnętrze 18/19.09.2004 Insp. Nicole M i każda inna... N.Y Dla niej Gość w moim sercu Tak to ona ta jedyna Nimfa pływająca w jego wnętrzu Rozgrzewająca je do czerwoności Do koloru purpurowej krwi Dająca rozkosz: Swym wdziękiem Swym głosem Swym dotykiem Spojrzeniem Zapachem Przyśpieszająca puls o kilka Miłosnych uderzeń... Jej oddam swoje wiersze Jej powierzę metafory na papierze Jej oddam wszystko co mam Jej oddam siebie 19.09.2004 N.Y. Manhattan - Jak we śnie Idąc ulicami Manhattanu Jak we śnie Mijając ludzi którzy nie maja celu Jak we śnie Mijając sprzedawców marzeń Jak we śnie Mijając sprzedawców niczego Jak we śnie Mijając czarna bezdomna kobietę bez twarzy Jak we śnie Słuchając nawróconych sekciarzy Jak we śnie Czytając ze ścian Jak we śnie Oglądając we szkle odbicia budynków z betonu Jak we śnie Wdychając niejeden smród tego miasta Jak we śnie Spoglądając co chwila na zegarek który kradnie mi minuty Jak we śnie (Dając jałmużnę na chwile z letargu przebudzając się) Czuje sie okradany z marzeń Staje sie kolejna osoba która Samotność spotyka w tym mieście Choć tyle ludzi tu żyje Biorę oddech zakłamanej wolności... Czuje sie uwieziony jak niejeden ptak w klatce Bez okna na słonce Patrzę na niebo nawet ono nie jest prawdziwe to tylko Jego marna podróbka z ulicznego straganu Pale papierosa bez filtra lecz nie jest To "męski", który przypomina mi czasy Kiedy byłem szczęśliwy Kiedy nie byłem sam... Pragnę przebudzenia z tego snu Nieprawdy która zamula moje oczy, mój umysł Moje serce i duszę Siedząc na murku w Seaport który Jest tylko namiastka Piotrkowskiej Myślę że nie ma tu dla mnie życia Nie dla mnie jest przeznaczona Ameryka To tyko sen z którego chciałbym sie nareszcie obudzić 26.09.2004 Insp: Manhattan Seaport N.Y Gubię siebie Gubię własna tożsamość Tutaj wśród wielkich budynków Które przerażają mnie wysokością Wśród zabieganych ludzi Którzy juz dawno zapomnieli O ideałach i zaprzedali dusze innym bogom Wśród głośnych klaksonów I sklepów ze szkła Gdzie ulice nie maja imion Tylko nic nieznaczące liczby Martwe liczby które są grobami Na cmentarzu jakim jest to miasto Tu w tej owianej wolnością świątyni Czuje sie jak w wiezieniu gdzie Moim klawiszem jest Statua Uwieziono moje marzenia mnie moje życie Wszystko co do mnie należało... Wiec odbieram kradnę każda chwilę Która może okazać sie nadzieja 26.09.2004 N.Y Seaport Moje urodziny Urodziny moje już dziewiętnaste, to już jutro, Mojego rodzinnego czasu prawie dzisiaj... We wstępie napisałem dziewiętnaście lat niespełna . a teraz to już nieaktualne właśnie od teraz od tej chwili... 04.09.2004 Malarz Dobiera kolory Czerpie je z tęczowej palety Miesza, szuka najlepszego pigmentu maluje obraz swej kolorowej duszy, oddaje jej piękno na bezbarwnych lustrach które za sprawa jego reki staja sie wypełnione W swoje dzieła wlewa część siebie Farba w jego reku jest środkiem wyrazu A pędzel to jego długopis Przez który wyraża on swoje odczucia Swoje widzenie świata Malarz posiada gust wie co jest Piękne szczere i prawdziwe Jaki kolor pasuje do drugiego A jakie sie nienawidzą... Malarstwo to sztuka tworzenie Tak jak poezja Każde pociągnięcie wałkiem po ścianie Jak litera na kartce w zeszycie marzeń (A każda kolorowa) Malarz dąży do ideału Szuka utopii doskonałego koloru Metoda prób wielu wkładając Wysiłek i poświecenie I kiedy wreszcie go znajdzie Pokazuje swa prawdziwa wartość i nieskazitelność Malarz to rzetelny dokładny i cierpliwy pracownik To osoba która ma talent Zakorzeniony głęboko w duszy Która inspiruje umysł i nadgarstek Do swobodnego rymowania To dobry fachowiec który Nie raz jest zmęczony lecz Kocha swoją prace kocha Ja za ten efekt i za Słowo oceniającego Bedzie lub dobra robota 18.11.2004 Dla Karola G z insp. Marka Sen emigranta Ogarnął mnie dzisiejszej nocy Sen emigranta Sen o Polsce o kraju ojczystym W którym sie urodziłem I w którym chce umrzeć Oddać mu dusze i ciało Piękny sen dawno takiego nie miałem Byłem szczęśliwy wśród rodziny Najbliższych przyjaciół Bijące ciepło odczuwałem A wszystko było takie prawdziwe... Moj wzrok nie poznał sie Choć twarz swoja widziałem Jak z odbicia w lustrze Moj słuch nie poznał sie A inne glosy słyszałem Moj nos nie poznał sie A zapach był tak silny Moj dotyk ma dłoń nie czuła różnicy... Byłem tam choć przez krotka chwile Swoja ukochana Polskę zobaczyłem W senne marzenie uwierzyłem (tak prawdziwe jak ten wiersz I słowa w nim zawarte) Sam siebie oszukałem... Ile bym dal żeby to była prawda A zobaczyłem: Rodzinne spotkanie Atmosfera radości Wróciłem do Polski Także najlepszy przyjaciel Z wojska powrócił Były uściski prezenty uśmiechy I dziwny symbol Patyczki malowane I nagle to wszystko znikło Runęło w przepaść Opadło jak mgła na ziemie W oddali usłyszałem dźwięk budzika Nawet nie zdążyłem na pożegnanie polskiej Ziemi ucałować 01.12.2004 Sen z 30 11 2004 Praca. Dźwięk zegarka - to za trzy minuty czwarta nad ranem. Czas wstawać, niechętnie z przymusu obowiązku... ale ze zrozumiałego obowiązku, gdyż od niego zależy - moja przyszłość, moje życie, po tej czy po tamtej stronie oceanu. To nie szkoła... Machnięciem ręki wyłączam budzik, przecieram zaspane oczy. Nie wierzę, że to już następny dzień, a może to jednak jeszcze sen, może jeszcze śnię... (nich ktoś mnie obudzi!) Ubieram się, idę się umyć, ręce, twarz. Biorę śniadanie, które zrobiłem wieczorem oraz herbatę i pakuję do plecaka. Idę na górę, jak zwykle po omacku... Przysiadam na sofie i zjadam pierwsze śniadanie, popijając herbatą bez cukru ponieważ nie słodzę... Po posiłku jeśli mam chwilę, staram się o niczym nie myśleć...i wyczekuję. Wreszcie budzę się z chwilowego letargu, i zanim złapię za klamkę, zanim zamknę drzwi w jedną stronę... sprawdzam czy mam wszystko co jest mi niezbędne: mój bilet na metro, drobne na telefon, mapkę... Już czas, za trzy minuty za dwadzieścia pięć piąta. Drzwi zatrzaśnięte, nie ma powrotu... Otwieram bramę, idę przed siebie, i już się nie odwracam. To już kolejny dzień... Poniedziałek, wtorek, piątek...naprawdę nie wiem, już dawno straciłem poczucie czasu. Co dzień podążam tą sama pięciominutówką, w sam raz żeby zapalić papierosa. Już stacja... Wyciągam kartę przesuwam po czytniku, (czasami kilka razy zanim załapie) i przechodzę przez bramkę. Wbiegam po schodach i po chwili jestem już na platformie, siadam na ławce jeżeli jest miejsce. Codziennie spotykam tych samych ludzi, którzy tak samo jak ja rano wyruszają w podróż, którym codziennie mówię "Good morning". Słyszę sygnał... Nie to nie mój pociąg to ten w przeciwną stronę... Wreszcie nadjeżdża mój - punktualnie jak zwykle. Za trzy minuty za piętnaście piąta. Wsiadam do środkowych wagonów, szukam najlepszego miejsca - przy oknie. Kładę plecak i rękę na oparciu. Pociąg odjeżdża. Wyjmuję gazetę, książkę lub słucham muzyki lub po prostu odsypiam... lecz staram się patrzeć na migające stacje , by nie przegapić swojej. Jest moja stacja - Jay Street, przesiadka, transfer, podrywam się z siedzenia i wysiadam, przechodzę na drugą stronę platformy i kieruję się do ostatnich wagonów. Jest pociąg, wsiadam powtarzam te same czynności... Ostatnia stacja 18 Avenue, wysiadka. Schodzę z platformy, potem wychodzę ze stacji, siadam i wyjmuję papierosa... Jestem pierwszy na zbiórce - 20 minut przed innymi (lepiej być kwadrans za wcześnie niż o pięć minut za późno Nadchodzi Józek, potem inni... Wreszcie przyjeżdża Wiesiek, który wyznacza kto gdzie ma iść na robotę... i tak codziennie aż do końca tygodnia... (do piątku) bo sobotę i niedzielę mam wolne, które wykorzystuję na odpoczynek od budowy... Październik 2004 insp: Construction NY Pragnę śnić Chce by Morfeusz zabrał mnie do siebie I ochronił przed innymi A przede wszystkim przed samym sobą Chce śnić piękno i pięknem tym oddychać Po wieczny czas Kiedy juz nie będzie nic Mnie ciebie dobra zła Chce zasnąć nagle Zatonąć w głębinach Atlantydy sie ukryć Schować się przed złem tego świata I przed dobrem Którego sie boje Która moja rękę parzy Chce stać sie pomnikiem z białego marmuru Bez uczuć bez serca Bez duszy Z twarzą z której nie można nic wyczytać I która po latach rozsypie sie w pyl... 05.12 2004 N.Y Dręczące myśli Me myśli dręczą mnie Nie pozwalają skupić sie Na tym co ważne naprawdę Mecz sercu spokojnie bić nie dają Jedna po drugiej uderzają Umiaru nie uznają Płyną w nieznane a ja razem z nimi Na pokładzie swojego statku A raczej tratwy nędznej poszarpanej Która ledwo utrzymuje mnie na lustrze wody Kolejny ciężar którym sie zadręczam Który sam sobie sprzedaje... Jak sie go pozbyć z serca ? Z umysłu? Jak go z barków zrzucić? By juz więcej nie patrzeć za siebie I sie nie smucić Chce być sobą nareszcie Chce odnaleźć szczęście swoje Chce odnaleźć swoja dusze i serce By ktoś mógł je poznać i pokochać wreszcie Miłość to uczucie którego tak naprawdę Nie rozumiem Czym jest miłowanie? Nie wiem choć pisałem z niej maturę Zdąłem z niej egzamin dojrzałości Ja poeta który nigdy nie poznał miłości... 05 12.2004 N.Y. Zło w mym sercu Czuje zło w mym sercu Które mnie oszukuje opętuje okrada Zabiera mi pierwiastki dobra Których I tak w sercu niewiele posiadam Ciemna dolina mnie prowadzi Zła drogę mi wskazuje Podła ponura mroczna Bym całkowicie uczuć sie pozbawił Chce dobro we mnie zabić, splugawić, skazić Serce me zamienia w martwy głaz Taka jest siła jego, siła zła Która chce zniewolić mnie na zawsze zgładzić Czy wyrwę sie wreszcie z jego rak I pójdę właściwą droga Z wiara nadzieja i miłością w sercu żywą 05.12.2004 N.Y "Ona" poświecony Nicole... Byłem tak blisko twojego ciała, choć tak daleko od twojej duszy i twojego serca. Nie dostałem sie do jego bram. Nie otworzyłem ich na oścież, by poznać ciebie naprawdę. Czułem tylko twój zapach... twój smak, dotyk i oddech. Tylko tyle i aż tyle mi dałaś. Tylko tyle i aż tyle od ciebie otrzymałem. Bliskość twych bioder, piersi, talii, ramion, szyi... Wszystko to było chwilą zapomnienia, dla ciebie i dla mnie... Przez moment byłaś moją muzą, Na której mogłem zagrać swoje nuty. Pozwoliłaś mi sie dotknąć. Pozwoliłaś mi dotrzeć do słodkich zakamarków twojego ciała. Pozwoliłaś mi płynąc po twoich uroczych pachnących włosach, krągłych piersiach i wilgotnej bramie rozkoszy... Lecz nie dałaś mi spojrzeć w swoje oczy, z których pewnie i tak bym nic nie wyczytał... Przecież to nie była miłość, uczucie którego i tak nie znam... Którego i tak nie byłbym w stanie ci dać... Pozwoliłaś mi sie tobą bawić, lecz i ty zarazem bawiłaś się mną Sprawdzając mnie i na próbę wystawiając, i oceniając wreszcie.. Jak? Nie wiem... Powitałaś i pożegnałaś... Teraz dedykuję Ci mój wiersz i tylko tyle... bo nadal nie wiem jak wyglądają twe oczy. Napisany 2004.12.25 W lesie wyobraźni. Błądzę po tajemniczym lesie wyobraźni, po polanach nicości - wśród traw, drzew, mchów... Bez korzeni... Nie zdążyłem ich tam jeszcze zapuścić, jestem tam tylko gościem. Kimś obcym, to nie jest mój dom... Idę przed siebie, bez obranego kierunku. Mijam wysmukłe sosny, wysokie brzozy, masywne dęby, kasztanowce i akacje. Czuję woń lasu, świeżą, prawdziwą i dziką naturę, pełna siły i mocy. Słyszę śpiew ptaków, widzę w koronie drzew ich podniebne gniazda. Widzę także jamy, kryjówki wiewiórek, lisów zajęcy. Ich domy rodzinne, pełne ciepła... Mijam leśny potok, przeźroczysty i krystaliczny. Pełny życia i nim tętniący. Żyją w niej ryby(niestety nie znam ich gatunku) oraz cały biosystem wodny... Nie zakłócam ich spokoju, idę dalej... Kierunek nie ma znaczenia... Podziwiam piękno przyrody leśnej, nietkniętej przez człowieka (ani jego stopa nie stanęła w jego królestwie, ani ręka, która nie wyrzeźbiła niczego co jest jej częścią, ani nie zabiła...) Las rządzi się własnymi prawami - prawami natury. Mijam zawalone drzewo, jego skóra powoli opada na ziemię. Dzięki pracy korników i innych małych leśnych organizmów uwydatnia się ściółka leśna. Mijam też martwą wiewiórką, rozszarpaną, w połowie zjedzoną przez jakiegoś leśnego drapieżnika. Ekosystem leśny jest samowystarczalny, pracuje niezmiennie od wieków , istnieje w niej pełna równowaga. (Nic w przyrodzie nie ginie) Coś obumiera, coś się rodzi... Słońce przebija się przez gałęzie drzew i dopiero po ich pokonaniu dociera do najniższych partii ekosystemu lasu (do krzewów i mchów), które muszą maksymalnie wykorzystać swoje możliwości, by przeżyć i przetrwać, by zdobyć trochę życiodajnego światła... Wszystkie gatunki tworzą razem jednolitą całość, składającą się na ekosystem leśny. Owe słońce jego promienie docierają także do mnie. Jego łuna opada na moje oczy, chwilowo mnie oślepiająć na tyle mocno, że musiałem zasłonić oczy. Gdy je odkryłem, nie w lesie się obudziłem, lecz we własnym łóżku... Las był prawdziwy, lecz tylko w mojej wyobraźni. 02.01.2005 Insp. Marek(gajowy) N.Y "To co minęło" (Dla Piotra L ) Już nic nie będzie takie jak dawniej bywało, świat teraz wygląda inaczej, niżeli to się nam za młodości zdawało Już nie będzie tych samych dziecięcych uśmiechów i huśtawek na placu żółtej karuzeli czy wielkiej żyrafy, ani klocków z stali... Nic nie wróci tych dni kiedy byliśmy młodzi, kiedy nic nie miało znaczenia nie było jutra nie było wczoraj Tylko ten dzisiejszy dzień i obecna chwila beztroska, szczęśliwa - Pełna wrażeń Dziecięcych marzeń... o kolejnej naklejce wklejanej do albumu, o kolejnym kapslu, który można wymienić na szklankę lub zagrać na piasku o twierdzach otoczonych fosa, o kolejnym meczu na asfalcie lub na trawiastym boisku (nieważna jaka pora dnia, roku i pogoda), o złotym pucharze z papieru, o łzach szczęścia lub goryczy, o słowach nic nieznaczących - lecz w oczach dziecka wiele wartych, o czynach tak prostych, tak czystych, tak naiwnych - dziecięcym podaniu dłoni - tak nieśmiało i nieporadnie, o pierwszych pocałunkach, o nauce, szkole, rozwijaniu dziecięcych talentów dziecięcych radach, małych, a jednak wielkich, o wzorach do naśladowania, tych o minutę starszych tylko, lecz o autorytetach liderach... Przypomnijcie sobie wasze początki pierwsze kroki, pierwsze ważne słowa (np. modlitwę) pierwsze ważne czyny, matczyne przytulenie, Wasze imię wypowiadane z ust kochających rodziców, braci, sióstr, maleńkich przyjaciół, cały świat czekający na was za oknem oraz pierwsza bajkę. To wszystko minęło bezpowrotnie, nic nie wróci czasów dzieciństwa... Tylko wasza pamięć i serce głęboko w was zachowały wspomnienia. Tylko one mogą je przywołać. Mówią że człowiek rodzi się dzieckiem, lecz potem z niego wyrasta i staje się dorosły. Ja uważam że pozostaje nim przez całe życie i że umiera jako dziecko - bezbronne, bezradne... i takie nieśmiałe. Napisany 2005.01.10 "Kim jesteś"? Odnajdę Cię wśród snów biegającą, twój cichy szmer, szelest stawianych przez Ciebie stóp, na papierze poznam wszędzie. Twa mglista szata ciągnie się po kratkowanych ulicach, opuszki twoich palców zamoczone w atramencie. Odnajdę Cię pomiędzy pierwszym akapitem, a ostatnim marginesem. W każdym słowie, w każdym zdaniu w cudzysłowu, przecinku i w kropce postawionej na końcu wiersza... Tak domyśliłeś się -To poezja. Grudzień 2004 10.01.2005 "Moje niebo" Tylko ty istniejesz w miejscu gdzie wszystko poza miłością nie liczy się. Tylko ty sprawiasz, że czuję jakbym dotknął palcami nieba, i to na ziemi. Jego brama rozpostarta przede mną, zapraszasz mnie do niego... Me serce drży i płonie z czułości do ciebie, zazdrosne o każdy twój ruch, o każdy pocałunek, spojrzenie, dotyk twych ciepłych dłoni, o wnętrze twojego serca, bo o nie najbardziej mi chodzi. Na nim mi najbardziej zależy w nie wierzę, w nie nadzieję pokładam. Miłuję twój ciepły oddech na moim karku, gdy się przytulamy. Twój zapach piękny jak kwiat z rajskiej polany Twój smak jak pomarańcza słodka po kolei poznaję wszystkie twoje smaki... Pozwalasz mi się pieścić więc czuły dotyk ci ofiaruję Dałaś mi niebo, więc ja oddaję ci swoje. Grudzień 2004 10.01.2005 Dobrze jest... smutny jestem... Dobrze jest mieć kogoś bliskiego Dobrze jest kogoś kochać Dobrze jest czuć ciepło od kominka Dobrze jest poznać czułość Dobrze jest dotknąć czyichś dłoni Dobrze jest złożyć je w splocie Dobrze jest patrzeć sobie szczerze w oczy Dobrze jest mieć je wilgotne Dobrze jest pocałować serce Dobrze jest mieć sny prawdziwe Dobrze jest mieć nadzieje na jutro Dobrze jest mieć czasami wenę Dobrze jest mieć czyjeś ramie na którym można sie oprzeć lub sie wypłakać Dobrze jest pamiętać Dobrze jest zapominać Dobrze jest mieć gwiazdy i księżyc i słonce nad głową Dobrze jest mieć wolny umyśl i serce Dobrze jest mieć ulubiona piosenkę Dobrze jest szukać siebie i sie odnaleźć Dobrze jest mieć niespodzianki od życia i bliskich (szczególnie te dobre) Dobrze jest dostać kartkę na Walentynki Dobrze jest być Walentynka Dobrze jest być patriota i kochać swa ojczyznę Dobrze jest znać wiersz" Kto ty jesteś..." Dobrze jest usłyszeć ciebie... Dobrze jest gdy ktoś na ciebie czeka Dobrze jest mieć na kogo czekać Dobrze jest mieć fascynacje hobby Dobrze jest mieć fotografie i obraz na ścianie Dobrze jest dostać do łóżka śniadanie Dobrze jest też pójść do kawiarni Dobrze jest pójść do kościoła Dobrze jest rozmawiać z Bogiem Dobrze jest nie być niczym wrogiem Dobrze jest mieć wakacje wymarzone Dobrze jest mieć przygodę życia Dobrze jest nie zgubić sie po drodze dobrze jest umieć czytać znaki Dobrze jest mieć intuicje Dobrze jest odnaleźć to czego sie szuka Dobrze jest gdy ktoś do naszego serca puka Dobrze jest mieć szalik na szyi gdy mroźny wiatr wieje Dobrze jest go oddać ukochanej osobie Dobrze jest doceniać ludzi i ich trud Dobrze jest nauczyć sie jeździć na łyżwach Dobrze jest mieć historie Dobrze jest wznieść toast z płonących kieliszków dobrze jest mieć w pamięci zapamiętane obrazy Dobrze jest nie narzekać Dobrze jest komu ponarzekać Dobrze jest mieć imię z dużej litery pisane Dobrze jest mieć drogę przetarta Dobrze jest mieć ulice która ślepym zaułkiem sie nie kończy Dobrze jest mieć grosika na szczęście dobrze jest być optymista Dobrze jest być wesołym egoista Dobrze jest mówić dzień dobry i do widzenia Dobrze jest zdrzemnąć sie na hamaku w cieniu drzewa Dobrze jest mieć dom Dobrze jest mieć rodzinę Dobrze jest znaczyć cos dla kogoś Dobrze jest wiedzieć kim sie jest i znać swa wartość Dobrze jest mieć psa który na nas czeka Dobrze jest być bogatym nie tylko na duszy Dobrze jest umieć opowiadać bajki dla dzieci Dobrze jest i milo ich słuchać Dobrze jest rozpoznawać twarze i zapamiętywać imiona Dobrze jest mieć plac zabaw Dobrze jest mieć i górkę Dobrze jest mieć gołębia imieniem Grabek Dobrze jest mieć sie w co ubrać Dobrze jest jeść kanapkę Dobrze jest nie myśleć o jutrze dobrze jest myśleć o jutrze Dobrze jest umieć wybrać właściwa odpowiedz Dobrze jest otworzyć sie nie tyko przed Bogiem Dobrze jest mieć własny pokój Dobrze jest mieć czasami święty spokój Dobrze jest mieć serce szczere Dobrze jest mieć czasami serce krwawiące Dobrze jest czuć zapach chwili Dobrze jest umieć leczyć rany Dobrze jest umieć czytać z wiatru Dobrze jest być a dachu świata lecz nie samemu Dobrze jest mówić nie tylko swoim językiem dobrze jest nie wiedzieć co będzie jutro Dobrze jest powiedzieć czasami "gdyby babcia miała wąsy..." Dobrze jest mieć dziadków Dobrze jest być dziadkiem i babcia Dobrze jest umieć sie pożegnać Dobrze jest kogoś pożegnać Dobrze jest milo kogoś zapamiętać Dobrze jest mówić prawdę Dobrze jest przeczytać gazetę w tramwaju Dobrze jest mieć trasę rowerowa Dobrze jest nie być pracoholikiem Dobrze jest mieć prace Dobrze jest nie być chorym na życie Dobrze jest nie dać sie złamać Dobrze jest grac monetami w hokeja na stole Dobrze jest mieć na koncie tysiąc oczek Dobrze jest umieć przegrywać Dobrze jest umieć wypełniać wnioski Dobrze jest umieć wyciągać wnioski Dobrze jest mieć makijaż na twarzy Dobrze jest czasami pokrzyczeć Dobrze jest sie zdrzemnąć Dobrze jest mieć zasady sztywne Dobrze jest mieć piękna w imieniu Dobrze jest zrobić komuś masaż Dobrze jest być mikołajową Dobrze jest być malutka jak smerfetka Dobrze jest umieć powiedzieć dobrze jest Dobrze jest nie umrzeć tej nocy "Bezsenność" Nie mam ochoty zasnąć dzisiaj, nie chcę śnić, nie chcę marzyć Chcę wykorzystać tę noc... Pisząc czytając, jak najwięcej z serca i duszy dając Nie pragnę biernie śnić powtórki z Platona o Atlantydzie - utopii, gdzie wszystko jest idealne jednak podszyte miłości iluzją Nie chcę kąpać się w krystalicznym strumieniu na łące wyobraźni Nie chcę czuć powiewu wiatru na mej skórze wiatru którego nie można dotknąć dłonią i poczuć go w sercu Nie pragną niczego co nie pachnie prawdziwym zapachem natury Czterech żywiołów: powietrza, ziemi, wody i ognia Nie chcę zasypiać dzisiejszej pełni wolę patrzeć przez me malutkie okienko na czarne niebo i gwiazdy złote Pragnę umrzeć z długopisem w ręku Rozmarzyć się list pożegnalny napisać testament mój stworzyć i poezji ukochanej się oddać na wieki Czerwień Czerwone światło w tunelu... Czerwone jak krew - jak z rany łza, Czerwone jak mokry bagnet co cichutko łka, Czerwony jak księżyc, gdy zmieni sie jego faza, Czerwone jak na ścianie w Se7en zapisana fraza, Czerwone jak zatrute wino które nieświadomie wypijasz, Czerwone jak jedyna panna w sukni co ją na ulicy mijasz, Czerwone jak róża co rani i zjada od środka Czerwone jak twa skora wilgotna, a może to jedwab, Czerwone jak rumieniec na twojej twarzy, Czerwone jak czerwień twych włosów, Czerwone jak błysk twych oczu, Czerwone jak ust twych czerwona pomadka Czerwony jak ten wiersz co był jak z czerwienią randka. Z długopisem w ręku... Umrzeć z piórem w ręku pisząc wiersz, to jak na polu bitwy z mieczem wyzionąć ducha. Walcząc z wroga armią na słowa, bić się mężnie, z honorem na piersi oraz z Bogiem na ustach. Zadając wrogom śmiertelne rany słowami magii: wspomnieniami, marzeniami, uczuciami. Nie poddam się dopóki ich nie pokonam. Będę walczył do ostatnich kropel atramentu, o każdy skrawek ojczystej ziemi na kartce papieru... 04.i 05.02.2005 "W połowie drogi donikąd" Stoję ponad przepaścią, pośrodku wiszącego mostu, pomiędzy jednym a drugim brzegiem lądu. Pomiędzy jedną skarpą , a drugą. Każda inaczej pachnie, każdej inaczej na imię. Każda kusi, nęci, przyciąga i jednocześnie odpycha... Każda mam swoje plusy i minusy. Obie w zasięgu mojej ręki. Wystarczy tylko podjąć decyzję. Nie patrząc w dół, nie patrząc w przepaść. Zrobić pierwszy krok, w którymkolwiek kierunku, w którąkolwiek stronę... Na drugą stronę światła, na drugą stronę serca. Podzielonego teraz na dwie połowy... Wcześniej nie odczuwałem takiego stanu serca. Wcześniej się nad tym nie zastanawiałem... Teraz muszę wybrać... Świadomie podjąć decyzję nie tylko sercem ale i umysłem... 05.02.2005 Czy mnie jeszcze pamiętasz..? Zastanawiam się czy Cię jeszcze zobaczę kiedyś Ciebie, która dałaś mi rysunek twojego ciała poznać Ciebie, lecz do której serca klucza nie zdołałem ukraść Ciebie którego nie znasz mojego Nie jesteś jedyną, którą go nie widziała... Ciebie twą gładką skórę dotykałem jej słodki zapach zapamiętałem. Jeszcze w tym momencie na ustach czuję twój smak. Ciebie, która nie pożegnałaś się ze mną bo nie wiedziałaś co mi powiedzieć. Z resztą ja też nie wiedziałem Ciebie, która nie potrafiłaś spojrzeć mi w oczy Z resztą ja tez nie umiałem Ciebie teraz wspominam -Czy mnie jeszcze pamiętasz..? Styczeń 2005 06.02.2005 Insp. Nicole W metrze Nie umiem się dostosować do reguł tym świecie panujących wiem, że to moja wina za dużą tęsknotę w sercu noszę za dużo wspomnień w sobie pielęgnuję... Tu choć mam dobry start swej przyszłości nie zbuduję Tu nad wielką wodą szczęścia nie odnajdę... Płynę pod miastem ciemnymi tunelami jak i pomiędzy mojej duszy korytarzami nieustannie dziurawionej przez siebie samego nieustannie kaleczonej przez świat i otaczającą rzeczywistość Szukam swego miejsca na ziemi, jak archeolog, grobów egipskich wypatruję, kreuję iluzję utopię, wreszcie tonę we własnych marzeniach marzeniach- tych nie do spełnienia. Życie mnie przerasta nie mam nad nim kontroli Jestem jak rozbitek na tratwie bierny poszukiwać lepszej doli Czekam na upragniony ląd, świętej ziemi wypatruję moje serce przeszyła igła smutku, która ranę moją kłuję Sam sobie nóż w serce wbijam drążę Codziennie powoli się zabijam sam życie swe rujnuję Miłość, przyjaźń inne uczucia, ich znaczenia dawno zapomniałem Wegetuję jak roślinka, bez tlenu, bez słońca Żyję z dnia na dzień, snuję się w marzeniach w snach, i co rano budzę się z uczuciem po co wstać Czy zbuduję kiedyś dom dom dla tej jedynej i dla dzieci moich które wychowam w miłości na ludzi dobrych dożyję starości i końca wszystkiego - śmierci Nie wiem czy jestem, w stanie pokochać kogoś z kamieniem w sercu, z murem który je otacza z tą barierą, która z każdym dniem się powiększa, a nie burzy Ja kiedyś pąk róż, jako dziecko na świat otwarty dzisiaj zamknięty szczelnie na kłódkę stalową boję się pokazać innym siebie To co jest we mnie ziemi solą Boję się niezrozumienia, odrzucenia udaję kogoś kim nie jestem, a kim właściwie jestem - sobą nie sobą o prawdzie przekonam się gdy padnę na kolana W innym świecie ponad chmur chmurami w świetle ciemności wśród twarzy pozornie nieznanych Poznam ten pierwiastek ego który mnie przez życie prowadził Najwyższy prawdę o mnie mi zdradzi Pokropi mnie wody prawdą i zobaczę wtedy siebie zło i dobro w mym sercu i na końcu usłyszę wyrok do zobaczenia w piekle, do zobaczenia w niebie Jaki? Przekonam się już niedługo... 04.02.2005 N.Y w metrze "Murarz" Jestem murarzem, który stawia słowo na kartce - jak cegłę, a mój długopis jest cementem, który je łączy, spaja. Dobieram ich typ, kolor, kształt. Buduję wiersz od podstaw na życia fundamentach Wznoszę ściany, wysokie mury chcę dotknąć chmur -Boga Najwyższego Cel bezbożny, zakazany świętokradczy i pyszny Wszechmogący widząc mą budowę języki mi pomieszał Jego gniew spadł na mnie i wiesz mój zburzył 04.02.2005 N.Y Pociąg metra "Pożegnanie" (amerykański testament) Bolą myśli i słowa Boli drżący głos i zapłakana powieka Chciałbym być z Wami jeszcze przez chwilę Chciałbym żebyśmy trochę dłużej tworzyli rodzinę, którą tak bardzo pokochałem i którą za chwilę upuszczę. Tym bardziej trudno będzie mi się z nią rozstawać. Bo byliście dla mnie rodziną: ojcem, matką, bratem i siostrą Nauczycielami i przyjaciółmi zarazem. Daliście m wiele, szansę na wymarzony start, za wszystko teraz dziękuję wam z serca sałego smutkiem i goryczą przepełnionego Dziękuję Wam za opiekę, za dom rodzinny, za każdą radę i wsparcie, za każde upomnienie, które miało mnie czegoś nauczyć. Jednocześnie chciałem Was przeprosić za wszystkie czyny, które uczyniły Wam przykrość Sprawiły, że uśmiech z Waszych twarzy zniknął. Przepraszam jeśli byłem dla Was ciężarem. Kocham Was i będę o Was pamiętał zawsze, zawsze będziecie w moim sercu Mam nadzieję, że się jeszcze spotkamy głęboko w to wierzę, że wrócę tu kiedyś i Was zobaczę Wiem, że nie na zawsze Was tracę... Jesteście prawdziwą kochającą się rodziną, będzie mi Was bardzo brakowało. Jesteście także patriotami, ze swojego kraju dumnymi, dumnymi z tego gdzie się urodziliście i wychowaliście. Podziwiam Was za upór konsekwencję w dążeniu do celu oraz wielkie poświęcenie. Za to kim jesteście, za to kim byliście dla mnie... Za wszystko Wam serdeczne dziękuję. Kocham Was Styczeń 2005 N.Y Wspominam Cię - dla Ciebie Paulinko na urodziny Wspominam Ciebie, która byłaś moją pierwszą, wspominam Ciebie, która byłaś weną moim wierszom, której poświeciłem w arkuszu kartek strony, byłaś moim marzeniem jednak...niespełnionym. Dzięki Tobie pewnego zauroczenia historię napisałem, uroniłem rąbka tajemnicy, namiastkę miłości poznałem. Byłaś moją muzą, twój portret ołówkiem malowałem skrycie, swoją bliskością przyspieszałaś mojego serca bicie. W którym to sercu miejsce na piedestale święte zajmowałaś, równa z boginią miłości - Afrodytą, gdyż na nią nadzieje mi dawałaś... każdy twój uśmiech, każde twych pięknych oczu spojrzenie, wystarczyły bym popadł w chwilowe zmysłów utracenie. Wiecznym piórem przepisywałem stronę pierwszą Tobie poświęconą, wiersz Nigdy więcej jak credo w blasku ognia uświęconą, w którym przepraszałem Cię za pewne zdarzenie z przeszłości, tak teraz przepraszam Cię że nie otrzymała ode mnie miłości. Szczerej rozmowy, delikatnego dotyku, pocałunku, czułości, przytulenia czy innych pieszczot - ciała bliskości. Wszystkiego dzięki czemu czułabyś się bezpieczna w moich ramionach, by nasza miłość po prostu była spełniona. Nie otworzyłem uczuciem bram serca Twojego, gdyż nie potrafiłem odkryć przed Tobą serca swojego. Pokazać jego wrażliwości lecz także i martwicę... Jeden Bóg tylko wie jakie jest jego prawdziwe oblicze. Nie poznałaś duszy mojej historii, nie umiałem dać Ci jej na dłoni, ofiarowałem Ci moje wiersze - zapisy jej kronik, jednak nie zajrzałaś do głębin serca mego toni. Nie z ruchu warg czytałaś moje słowa, nie była to miedzy nami szczera rozmowa, tylko wytarte kartki które straciły swą aktualność, i znaczenie, które mógłbym określić teraz mianem marność. Wszystko i tak w obróci sie popiół, tak jak kilka wyznań które utonęły w ogniu, w jego uświęcającym pożarze, tak jak i ten wiersz co go teraz marze... Tylko raz mogłaś mnie (ma książkę) przeczytać tak naprawdę, tylko raz dałem Ci taka szansę, pamiętasz jak "Smutny dzień dzisiaj..."miałaś w dłoni, tak wtedy, gdy pytałem: co mówią me oczy... Wtedy mogłaś moje serce z piersi wyrwaną w całości, (pozwoliłbym Ci na to, z miłości) i już nie oddać na zawsze, lecz chwila zgasła jak zapałka porażona wiatrem. Cóż nie winię Ciebie za nic, żalu do Ciebie nie mam żadnego, ten wiersz zabije inne, co nie mówiły tego, a było ich kilka, w gniewie i rozczarowaniu pisane, teraz tym wierszem jak na egzekucji zgładzone. Choć serce smutne jest i czasami boli, to jednak łezka wspomnienia o Tobie je ukoi, bo wspominam Ciebie z sentymentem i z ciepłym sercem na dłoni... i z czarno-białym portretem w umyśle, przed którym chciałaś mnie ochronić... Napisany 2005.03.17 Bez znaczenia Nie wiem co mam robić dziś i jutro i pojutrze, Czy mam tu zostać, wrócić, czy o tym w ogóle nie myśleć. W co uwierzyć: w szanse w start po tej stronie oceanu, czy zawierzyć Polsce-mojej matce, mieć nadzieje ze ona lepsze życie da mi. Wybór nie jest prosty, a ja nie znam odpowiedzi dobrej Nikt jej nie zna, tylko Ten co na nas patrzy z góry... Ten co stworzył nas i którego światło oświeca nam drogę przebijając chmury. Zostać tu i żyć nie mając celu, przez najbliższe kilka lat przynajmniej, tylko praca, pieniądze, konto w banku, tak żyje tu wielu... Dopiero później pomyśleć o przyszłości, która juz coraz głośniej pod moimi drzwiami krzyczy, klęczy, blaga bym zadecydował wreszcie trafnie, Wiem ze stojąc w miejscu świata marzeń nie zbawię. Może jednak powinienem do kochanej Polski wrócić, porzucić ten świat co był marzeniem zatrutym, odsłużyć wojsko, pójść do szkoły i haftu komputerowego sie nauczyć. Plusy i minusy są każdej z tych decyzji, lecz najgorsze jest to ze nie mam celu w życiu i nie wiem czego chce, to jest największa tragedia... Napisany 2005.03.13 "Nowina" Smutny jestem jak wtedy co deszcz na mnie padał na ławce gdy powieki miałem mokre gdy moje 62 kilo zmagało się z wiatrem I dłoń moja co pisała ten utwór drżąca była stawiała pytania o zły los się żaliła... Czemu nie umiem kochać, odnaleźć siebie? Czemu smutek nie szczęście mieszka we mnie? Czy dopiero spokój duszy w niebie odnajdę... Czemu moja rodzina, akurat teraz gdy pozbawiona więzi, boryka się ze złym losem? Czemu kolejny dzień jest jak nóż w serce ciosem? Czemu nie mogę powitać dnia z pięknym ptaków głosem? A w sercach naszych tylko choroba i ból w oczach, w głosie na dłoniach, w sercu, w duszy Co trzeba zrobić by pokonać je na zawsze Zabić je do trumny i na wieki zamknąć by już więcej na nie patrzeć... Szukaliśmy dzisiaj lekarza dla mamy jest z nią coraz gorzej na czwarty pobyt w szpitalu sie zanosi Czemu nie chce brać leków, czemu o taki los sie prosi? Czemu gdy z nią rozmawiam, słyszę nie jej głos, a wołanie schizofrenii Czemu ona zachorowała na swój własny świat Dała mu się uwięzić Czemu nie chce pomocy, uważa że jest zdrowa bez pomocy lekarzy i bliskich choroby ni pokona Także bez wiary w to że się jej uda także nadziei i miłości, które czynią cuda Czemu są ojcowie co dziecka wychować nie potrafią? Czemu wolą zajrzeć do butelki niż na swój skarb patrzeć Czemu ja i moja siostra jesteśmy obdarzeni tych doświadczeń bagażem? Czemu jesteśmy obciążani trudem dorastania? Czy tak było zapisane w księdze dziejów i przeznaczenia? Czy było dziełem przypadku>, W życie ludzkie wpisanym wypadkiem. Czemu serce boli i z piersi chce wyskoczyć Czemy nierówny oddech i nogi z waty Czemu piekąca od środka dusza Te pytania nie znajdą odpowiedzi dzisiejszej nocy. 19.03.2005 N.Y Któraś z kolei strona Któraś z kolei strona w zaszycie marzeń stworzona. Któraś z kolei strona moich snów wyśniona. Któraś z kolei strona w moim sercu zapisana Któraś z kolei strona uczuciami pokolorowana Któraś z kolei strona uśmiechu i radości pełna. Któraś z kolei strona na której marzenia swe spełniam. Któraś z kolei strona na której wspominam Was, umysłem i duszą. Któraś z kolei strona na której konwenanse się burzą. Któraś z kolei strona na której kocham Was sercem. Któraś z kolei strona na której za Wami tęsknię. Któraś z kolei strona karmiona pióra atramentem. Któraś z kolei strona właśnie staje się testamentem. Któraś z kolei strona właśnie rodzi się do życia. Któraś z kolei strona jak szpieg wrogi nie do wykrycia. Któraś z kolei strona jak zdjęcie do albumu wkładane. Któraś z kolei strona jak serca twego pożądanie. Któraś z kolei strona tobą przepełniona. Któraś z kolei strona przez ciebie przeczytana. Któraś z kolei strona jak martwy żołnierz w okopie przysypana. Któraś z kolei strona jak białym puchem zasypana polana. Któraś z kolei strona wypełniająca swą misję. Któraś z kolei strona jak straceniec co wie, że na śmierć idzie. Któraś z kolei strona spłonie na stosie zapomnienia. Któraś z kolei strona nie uniknie swego przeznaczenia. Styczeń 2005 13.03.2005 N.Y Moja piosenka. Piosenka jak zły sen. Piosenka jak ukojenie lek. Piosenka jak, a w niej czerwona krew. Piosenka jak przed śmiercią lęk. Piosenka jak dziecka płacz. Piosenka jak pełen grobów cmentarz. Piosenka jak w umyśle zapamiętana twarz. Piosenka jak baśń co ją nuci bajarz. Piosenka jak smutkiem deszcz płaczący. Piosenka jak przerażonej osoby głos drżący. Piosenka jak wyzwolenie duszy. Piosenka jak strzała wystrzelona z kuszy. Piosenka jak zakochany co na zabój się zadłużył. Piosenka jak winny co na karę zasłużył. Piosenka jak przepowiednia, co nam przyszłość wywróży. Piosenka jak towarzysz ostatniej podróży. Piosenka wzbudzająca uczucia od współczucia aż po gniew. Piosenka jak nie do wybaczenia grzech. Piosenka jak łzy policzkach spływające. Piosenka paradoksalnie nadziei pełna i ją dająca. Piosenka jak oczyszczenie mego ducha. Jest jak przyjaciel co mnie zawsze wysłucha. I choć nie przytuli, nie poda mi dłoni i nie poradzi. to jednak jest mi wierna i mnie nie zdradzi. Ta piosenka to "Stan", powiew wiatru i uderzenie morskiej fali tak samo jak inne zbiera swe ofiary. 18.03.2005 Insp. Eminem Stan N.Y "Lekcja miłości" Czy nauczę się kochać wreszcie Czy poznam uczucie piękne, odwieczne. Dające szczęście, poczucie bezpieczeństwa. Spełnienie, stan euforii, zrozumienie, uniesienie. Czy odkryję kiedyś jedną z teorii miłowania? Czy poznam jej smak cudowny pachnący zapach dotyk delikatny, sztukę oczarowywania. Zauroczenia prawdziwego, uczucia najczystszego najgłębszego, nic nie pragnącego w zamian, nic oprócz tej samej miłości w darze. Czy odnajdę osobą, która ofiaruje mi wszystko co posiada, swą duszę i ciało, swe ramiona, oczy, usta, uśmiech, słodki głos, ciepły dotyk, przytulenie, dwóch ciał połączenie... Całą siebie, przy której popadłbym w wieczne zmysłów utracenie. Czy ktoś mnie kiedyś jej smaku nauczy? Czy ktoś wskaże mi drogę do swojego serca? Pokaże mi miłości mapę, otworzy bramę szeroko... Swoim uczuciem skruszy lód z serca mojego. Zabije samotność, pustkę, zagubienie brak celu sensu, zwątpienie... Przywróci wiarę nadzieję, pokaże lustro na którym jestem dzieckiem... 17. i 18. 04.2005 N.Y. Gdybyśmy wtedy odeszli gdybyśmy wtedy odeszli nie zostawiając za sobą śladów i tropów gdybyśmy wtedy odeszli zostawiając za sobą przeszłość i nie oglądali sie za siebie to piekło by sie skończyło i zła przyszłość nie byłaby nam pisana gdybyśmy wtedy odeszli trzymając sie silno za ręce gdybyśmy wtedy odeszli nauczyła byś mnie miłości zły sen mógłby sie nie sprawdzić te krzyże nie byłyby twoje, nie bylibyśmy smutni dzisiaj wtedy może poznałbym co to jest prawdziwa rodzina gdybyśmy wtedy odeszli nie umiem płakać, a płakać mi sie chce gdybyśmy wtedy odeszli nie byłoby na Ciebie podniesionej reki nie zobaczyłabyś juz więcej butelki nie zarażalibyśmy sie nawzajem choroba życia (każdy inna mutacja) i nie płakalibyśmy teraz razem lecz osobno gdybyśmy wtedy odeszli może odnaleźlibyśmy szczęście na nowo gdybyśmy wtedy odeszli bo cierpienie nie musiało być nam pisane ja nie pisałbym wierszy a przynajmniej tych smutnych gdybyśmy wtedy odeszli wsiedli w tramwaj w jedna stronę gdybyśmy wtedy odeszli i juz nie wrócili nigdy nie byłabyś chora smutek i żal i gdzieś daleko nadzieja Napisany 2005.04.30 Wiesz. Spotkałem Cię przypadkiem, nie spodziewałem się zobaczyć Cię już więcej a jednak... Twoje oczy znów stanęły na mojej drodze, tylko przez moment... jakbym robił im zdjęcie. Nic nie zdążyłem z nich wyczytać, zbyt krótka była to chwila. Zobaczyłem tylko w nich uśmiech, promyk słońca. Obecny także nz twych delikatnych ustach - jak płatki róży. Nic nie zdążyłem Ci powiedzieć oprócz słowa dzień dobry... a w myślach list - wkładany do twojej torebki "wczorajsze wspomnienie" Czy go odnalazłaś, przeczytałaś, zrozumiałaś spaliłaś, zachowałaś, zapomniałaś? Czy miał jakiekolwiek dla ciebie znaczenie? 08. i 10.05.2005 "One way ticket" Jadę w nieznane, gdzieś na północ od Big Apple. Blisko? Daleko? Nie wiem Nie mam pojęcia... Chcę oderwać się od szarej rzeczywistości, od polskiej Ameryki od ameryki większości Polsków, gdzie tydzień jest jednym długim dniem, a weekend jest zbyt krótki... Pragnę dogonić marzenia, chociaż jedno z nich spełnić. Zobaczyć coś, zwiedzić, obejrzeć, zapamiętać i zachować w sercu na wieki, zabrać je później ze sobą do Polski. Zobaczyć coś więcej poza stolicą świata, świątynią pieniędzy, biznesu i biednych bogatych ludzi. Uciec jak najdalej... do Suffern, bo tam właśnie zmierzam, pociągiem w jedną stronę, gdyż w kieszeni mam tylko "one way ticket". 14.05.2005 Penn. Station N.Y "Nie ma bohaterów" Zakopałeś wspomnienia z Placu, utopiłeś je na tamie, zostawiłeś je na trzepaku pod blokiem, pozwoliłeś żeby zmiażdżył je, jadący na Kaliską pociąg. Zburzyłeś mur co łączył. Zbudowałeś mur co dzieli. Zerwałeś rysunki ze ścian. Twe dziecinne blizny się wytarły. Odkopuje wspomnienia z Placu Ratuje je tonące na tamie. Zbieram je spod trzepaka. Ratuje przed nadjeżdżającym pociągiem. Buduję mur co łączy. Burzę mur co dzieli. Przyklejam wiersze na ścianę. Me dziecinne blizny są nadal wyraźne. Nie ma bohaterów powiedziałeś... nie ma ich...dawno już umarli Tak jak umarli inni co ciebie zapomnieli Tak jak umarli ci co ciebie rozumieć przestali Ich grób tylko pozostał i trumna z ich ciałami,2 metry pod ziemią zakopani żywcem... Zmienił się świat, zmieniłeś się ty to już nie te czasy kiedy wspólnie wklejaliśmy do albumu naklejki Czas tamten minął bezpowrotnie. Zmieniłeś się, dorosłeś, otworzyłeś oczy To był szok... Nie pierwszy i ostatnia twoim życiu A obraz twych szarych oczu widoczny jest już tylko w albumie Wywiad na kasecie już dawno nieaktualny choć nie do końca, twój szkielet rozumu i serca pozostał nienaruszony to tylko z róży opadły płatki Zapytasz mnie pewnie -Zostały tylko kolce? -Tak, lecz nie na zawsze Wyrosną nowe Piękniejsze, czerwone bardziej niż krew, co w tobie płynie... Nie wiem jak z Tobą rozmawiać przyjacielu, tak długo nie patrzyłem w twoje oczy tak długo nie ściskałem twojej dłoni Brakuje tego (Nie jesteśmy na bieżąco) Dlatego inna rozmowa... ta przez linię ponad oceanem a inna co drugi dzień pod kioskiem na metalowym szlaku Dopiero tam poznałem cię naprawdę Twoje oblicze, twe ja odgadłem Lecz ja niewiele w zamian Ci dąłem Wierz mi nie jestem ideałem Tak samo jak ty nigdy nie będę święty (i nie chcę nim być, to moje prawo) Tak jak ty, ja sam jeszcze swej duszy nie poznałem. Noszę w sobie tajemnicę - sam dla siebie jestem zagadką. Otwieram swe serce, czasami też wegetuję... Nie znam miłości (bez której żyć się nie da), uczę się jej dopiero... Patrząc wstecz dużo mi umknęło... Wiele szans zmarnowałem, wielu rzeczy nie potrafiłem dostrzec... Otwieram swe serce na innych tych bliskich i dopiero poznanych Porzucam nieśmiałość, burzę tę ścianę płaczu - dzieło murarza, dziecka kilkuletniego, któremu nikt nie pokazał drogi i którą to drogą samo dziecko iść nie chciało... Tak sam sobie jestem winny, przyznaję się poddałem się bez walki. Teraz pokutuję za to, odpowiedzialności nie uniknę... lecz nie jest powód do szram na nadgarstku. Choć czasami mam chwilę gdy o nich marzę. By ktoś je zauważył, zwrócił uwagę, zapytał - dlaczego? lub po prostu uderzył w twarz i powiedział -"Głupi jesteś..? Mam obawy przed spotkaniem się z Tobą. Tak naprawdę nie wiem co się stanie gdy ponownie spojrzę w twoje oczy. Co zobaczę a co ty zobaczysz w moich. Nie będę udawał kogoś kim nie jestem Nie wiem czy poznasz moją twarz Czy poznasz moją duszę Czy to ta sama, inna, prawdziwa, fałszywa? Ty też masz na pewno obawy, czy nasza przyjaźń wytrzyma próbę czasu (a mapy przyjaźni jeszcze nikt nie stworzył) Czy będą nas łączyć muzyka, papieros i wspomnienia, i nic poza tym... Czy przeczytamy swe książki na nowo? Czy samo słowo przyjaźń z którym na ustach się pożegnaliśmy będzie święte czy zakopane? Mam nadzieję, że się tak nie stanie Wolę nie mieć przyjaciół niż mieć w sercu zakłamanie Być sztuczny, narzucać się komuś, wchodzić w drogę, tego nie chcę, powiem jak Grzesiuk - ja wysiadam Dobrze wiesz chyba że jesteś moim autorytetem i że teoje słowo dużo dla mnie znaczy Każda rada ,pocieszenie wszystko co dajesz z siebie najlepszego. Wiem jednak też że nie jesteś idealny i popełniasz błędy lecz mimo wszystko szanuję Cię bardzo. Nie wiem czy wiesz czy się domyślasz... nie mówiłem Ci nigdy tego... Byłeś dla mnie jak ojciec ,którego w zasadzie nie miałem, i choć jestem starszy od Ciebie Zawsze będę dla Ciebie Młodym. Chciałbym kiedyś jednak żebym to ja był ci podporą , pocieszeniem słowem i czynem pomocny. Nie będę Ci nic obiecywał może nasza przyjaźń przetrwa a może nie to będzie zależało od nas samych czy do niej dorośliśmy czy nie... 03.09.2005 Moje urodziny II Kończę dzisiaj dwadzieścia lat… Ok. 2.05 w nocy czasu nowojorskiego, dokładnie minęło dwadzieścia lat mojego życia Czy były to lata stracone? Czy dużo się przez ten czas nauczyłem?? Jakie szanse wykorzystałem, A jakie przeciekły mi przez palce… Jakie będzie następne dwadzieścia lat?.. Czy miną tak szybko ja te pierwsze minęły… Kim będę za dwadzieścia lat? Czy stanę się kimś lepszym? Czy odnajdę wreszcie siebie… Wkroczyłem w dorosłe życie, Cały czas wkraczam, uczę się… Uczę się przede wszystkim kochać… …o czym będę myślał za Dwadzieścia lat o 8.05 rano …ale czasu polskiego… 05.09 2005 Lynbrook, N.Y. Mój american dream W życiu piękne są tylko chwile… A ja mam w ręku one way ticket, czyli w jedną stronę bilet. … i myśli w głowie. O powrocie do ojczyzny, do kraju przodków i matki oraz mojego serca, które zakopałem na Placu… Powinienem był wrócić gdy nie było jeszcze za późno… Nie podjąłem ryzyka, Ameryka zamuliła mi oczy… Nowojorska Statua Wolności – wrota kraju imigrantów powiedziała mi: „Polski nie ma dla Ciebie I nie będzie już więcej”. Szyderczy uśmiech na twarzy miała. Nadzieję w mym sercu powoli zabijała… Powoli odradzałem ją w sobie, że Polska istnieje, nie tylko w moim sercu… Pogodziłem się z myślą, że zbliża się mój powrót, Odliczałem dni, godziny, minuty, aż do podjęcia ostatecznej decyzji, tym impulsem był „marzyciel Kolorado”… Tak było wczoraj, powiedziałem czas już… A dziś zastanawiam się czy ucieczka stąd to dobre posunięcie, czy może największy błąd mojego życia… O tym dopiero się przekonam. Czy wykorzystam kolejną szansę, którą życie mi daje? Czy nauka zaczynania na nowo nie pójdzie na marne? Muszę odnaleźć siebie ponownie, tam w kraju… gdyż tu już część siebie zdążyłem poznać, swe imię, jego znaczenie odgadłem. Część siebie, teraz zostawiam tu, w martwych budynkach ze szkła i betonu, w kartonowych domkach, na mostach wyobraźni i rzeczywistości, w tych nieboskłonie, który obejmował mnie przez półtora roku, na który jednak z niechęcią patrzyłem. Nie zakopuję wspomnień z Placu, Gdyż takiego tu nie posiadam, nie oswoiłem żadnego, a żaden mnie nie oswoił… Może jedynie Place marzeń niespełnionych Seaport, Union Square, a po polsku – Piotrkowska i Plac wolności. Czy była to wyrwana kartka z kalendarza mojego życia? Nie nie była; choć były momenty kiedy tak o tym myślałem… Nie był to okres bezowocny, na wiele rzeczy otworzyłem oczy, na inne niestety przymknąłem… wielu rzeczy mnie tu życie nauczyło, dostałem za swoje, lecz wielu też nie mogłem lub nie chciałem pojąć… Zostawiam siebie w ludziach, których tu poznałem, którzy dali mi szansę, którzy byli dla mnie rodziną, przyjaciółmi, nieznajomymi na ulicy. Szczególnie tym, którym powierzałem swoje wiersze, swe serce, lecz czasami też obojętność i chorobę wspomnianego już martwego serca, które nie potrafi kochać… -Czy nie żal wyjeżdżać Ci stąd teraz? Gdyby mnie ktoś tak zapytał na początku mojego pobytu odpowiedziałbym mu: -Płakać po tym syfie?! A teraz… to już inna bajka. Mam nadzieję, że będę płakał! Chcę płakać po tym syfie, całym mym wnętrzem, duszą i sercem… bo będę miał za czym tęsknić, za miejscami, osobami, magicznymi wspomnieniami, które obecne są w mym sercu i umyśle. Będzie we mnie jeszcze długo żywy obraz tego świata, którego nie pokochałem, ale do którego zdążyłem się przyzwyczaić, ażeby łatwiej byłoby mi tu żyć, oddychać, marzyć, który z początku był mi obcy, wrogi z czasem jednak nauczyłem się w nim żyć. Chciałbym płakać też po powrocie do Polski, płakać gdy zobaczę ojczystą ziemię, bliskich, rodzinę i przyjaciół i…mój plac Muszę odkopać swe serce… Boję się, że nie dostanę szansy wrócić tu. Do tego przepełnionego słodką goryczą świata, do nowojorskiego syfu, bałaganu, który będę wspominał z wielkim sentymentem. Statua, która z początku była klawiszem w więzieniu jakim był i jest NYC, stała mi się obojętna, przyzwyczaiłem się do niej i ona do mnie… Chciałbym zobaczyć ją z bliska, dotknąć Poczuć jej siłę, odczytać symbole, lecz tego nie zrobię… Odprowadzę ją tylko wzrokiem i ona mnie swoim odprowadzi… Napisany krótko przed wyjazdem z USA bez daty…
  15. Miło że Cię zainteresowałem, to nie jest mój pierwszy tomik poezji, mam na koncie dwa. Ten pierwszy jest bardziej osobisty. Jeśli chcesz to mogę Ci osobno jakiś przepisać tylko powiedz mi na jaki temat byś chciała. Co do opinii, mój psycholog była pod wrażeniem mojej twórczości, na pewno nie była dla niej to grafomania. Nie mówię że to mistrzostwo świata, ale jakiś poziom trzyma. Ja nie rymuję, moje wiersze są raczej białe. Emocje widzisz, a postrzegałaś kiedyś świat który cię uwięził w klatce i wszystko co się działo z tobą działo się jakby poza tobą, nie jest wtedy łatwo, życie bez uczuć nie jest łatwe kiedy jesteś duszą samotności i jesteś zamknięta na innych. Tematy moich wierszy są różne, jedne są żywsze, drugie bardziej poważne, niektóre banalne, są na pewno prawdziwe. Wklejam chronologicznie, nie tematycznie. Nasza piosenka To mogła być nasza piosenka... To mogła być nasza chwila zapomnienia. Magiczna, niepowtarzalna. Chciałem aby mogła wiecznie trwać Chciałem ją jak najdłużej w pamięci swej zatrzymać. Tylko ty i ja, a w tle nasza piosenka... Jej łagodne dźwięki mogły sprawić, że otworzylibyśmy się przed sobą, a przynajmniej ja przed tobą. Chciałem to zrobić... dałbym ci serce na dłoni Piękny anielski śpiew mógł być tłem: do naszej rozmowy, do przytulenia, do pocałunku. Ta piosenka mogła być moim wyznaniem dla ciebie. Mogła być piękna i tak jak ty być dla mnie inspiracją. Mogła łaskotać nasze zmysły, przeszywać nas dreszczem lekkim, zniewolić nasze umysły i serca i dusze. Być czułą melodią twego ciała na prześcieradle miękkim. Być zaczątkiem czułości wstępem do prawdziwej rozkoszy. Być symbolem tamtej chwili, być naszym śmiechem, płaczem, wszystkim co mogło nas łączyć w tamtym momencie Mogła głaskać nasze ciała tak jak ja czule poświeciłbym ci swój dotyk. Ta piosenka jest tobą, ciebie mi w pamięci przypomina, niestety tylko moje sny, a nie z tobą związane wspomnienia Tak, to były marzenia, nie dałaś im szansy spełnienia. Wybacz mi Przepraszam cię za moje słowa, w złości i gniewie wypowiedziane. Za słowa, które zraniły twe serce i duszę twą zdławiły pożarem. Za słowa przykre tak od środka cię bolące, tak nieprzemyślane, tak w tej chwili mnie dławiące. Za czyny moje, tak głupie, twoją duszę od środka tnące, tak szczeniackie, na twojej twarzy grymas malujące. Że były one przyczyną płaczu, twych łez strapionych, że owiały smutkiem całe twe piękno, duszy twej toni, że były przyczyną chwil samotnie przy kominku spędzonych, tych chwil do których tęsknie, tych których mam teraz w dłoni. Przepraszam cię, to moja wina, nie mam usprawiedliwienia żadnego. Przepraszam że zniszczyłem twoje marzenia. Powiedz mi dlaczego Nie chcesz mi dać szansy na poprawę tego, co zepsułem kiedyś, Lecz naprawić mogę… powiedz mi dlaczego zachowujesz się jakby między Nami były aż tak wielkie różnice, uda nam się. Zrozum mnie i daj mi siebie zrozumieć… Że twoje pragnienia przekreśliłem, że obróciłem w popiół wspomnienia, że zniszczyłem to miedzy nami było, to co nas łączyło - naszą miłość, i to wszystko dla czego żyłaś, czemu wszystko poświeciłaś. Teraz już wiem, że się myliłem, przepraszam Cię. Wiem że trudno mi cię będzie odzyskać do siebie zaufanie, lecz daj mi jeszcze szanse jedną, na wybaczaniu polega miłowanie. Nic nie stanie na drodze do szczęścia naszego, ta sytuacja się więcej nie powtórzy. Już nic nie będzie w stanie naszego uczucia zburzyć więc proszę wybacz mi. Pozwól mi do twego serca wrócić, pozwól mi usłyszeć od ciebie - trzy słowa które brzmią: „wybaczam ci kochanie. 10.04.2004 Potrzebuje cię Potrzebuję cię - By sie zmienić Potrzebuję cię - By dalej żyć Potrzebuję cię - By naprawdę poczuć życie Potrzebuję cię - By być prawdziwy Potrzebuję cię - By uczucia zaznać prawdziwego Potrzebuję cię - By już więcej nie marzyć Potrzebuję cię - By już więcej nie śnić Potrzebuję cię - By żyć Potrzebuję cię - By oddychać Potrzebuję cię - Całym sercem Potrzebuję cię - Całą duszą Potrzebuję cię - By nauczyć sie płakać Potrzebuję cię - By nauczyć sie śmiać Potrzebuję cię - By nauczyć sie miłować Potrzebuję cię - By nauczyć sie kochać 13.04.2004 Cała ty Twój urok. Twój czar. Twój widok. Twój blask. Twój zapach. Twój smak. Twój głos. Twój powab. Tchu brak… 13.04.2004 Insp. Sen nocy letniej W. Szekspir
  16. Pisałem, teraz rzadko sięgam po pióro, a dlaczego? No cóż to była dla mnie naturalna kolej rzeczy. Ze względu na to że jestem dobrym słuchaczem, obserwatorem, potrafię zauważyć też więcej niż przeciętny człowiek. Ze względu na to że niestety jestem też DDA, trudno mi było wyrażać uczucia, z resztą dzisiaj tez nie jest łatwo. Co chciałem powiedzieć? Chciałem opisać świat swoimi oczami, opisać coś co zauważyłem, coś pięknego, wyjątkowego, niepowtarzalnego. Wyrazić siebie. Odnaleźć siebie na kartkach poezji. Spisać by wspominać, by nie zapomnieć i z wielu innych powodów. -- 28 lut 2015, 17:03 -- Stop Stój! To idę. Idź! To stoję. Stój! To siadam. Usiądź! Postoję. Leż! Ja wstanę. Wstań! Kładę się. Mów! Pomilczę. Milcz! Coś powiem. Patrz! Nie chcę widzieć. Nie patrz! Widziałem. Słuchaj! Nie chcę słuchać. Nie słuchaj! Słyszałem. Dotknij! Nie chcę dotykać. Nie dotykaj! Dotknąłem. Poczuj! Nie potrafię. Nie czuj! Nie wiem co mam powiedzieć. 06.04.2004 Zamknij moje oczy Daj mi się dotknąć, poczuć, posmakować Daj mi usłyszeć twój głos, mów do mnie. Pozwól mi nie patrzeć, zamknąć oczy szeroko... Pragnę zauważyć inne odczucia, pragnę poczuć twoją bliskość za pomocą innych zmysłów. Oczy nie są mi potrzebne... Pragnę cię bardzo, dotknij mnie, Masz takie ciepłe dłonie. Chcę poczuć ich dotyk na moim ciele. Rozpal mnie za ich pomocą… Twój zapach, jak kwiat z rajskiego ogrodu zakazany, nęci mnie. Twój smak słodko – gorzki… Pragnę zasmakować twojego ciała - jego wszystkich zakamarków. Pragnę usłyszeć trzy słowa od ciebie: "-Zamknij moje oczy" 07.04.2004 Insp: It must be love To ty? To ty? Czy to nie ty? To ty? Ta sama? To ty? - Podobna jak z lustra wyjęta podobizna. To ty wróciłaś? To nie ty, dopiero mnie poznałaś. To ty taka sama jak w moich wspomnieniach? To nie ty, dopiero będziesz źródłem mojego zauroczenia. To nie ty, one mówią coś innego niż tamte. To ty, takie same włosy, usta? To nie ty, to moja wyobraźnia mnie oszukuje… Inaczej pachniesz, inaczej smakujesz od niej. To ty? Odpowiedz sama. -Tak Pragnę Cię. P jak Pożądanie R jak twoje Ręce, dłonie A jak Anioł z nieba G jak Godzina naszego połączenia N jak w wyrazie kochaNie Ę jak w wyrazie nĘcisz mnie lub opĘtanie C jak Całuję I jak w wyrazie dotknIj mnie Ę jak cztery kreski z ogonkiem 07.04.2004 Białe kartki w podróż płyną Po białym morzu, na białym statku, o białych masztach, o białych żaglach w białych kajutach, na białych łóżkach, leżą i białe myśli snują... Biel w sercach maja i biel czują. Piją białe mleko, w białych po whiskey szklankach, grają w białe karty, paląc bez filtra białe papierosy, wdychając biały gęsty dym do białych jak mąka płuc. Patrzą na białe zegarki, o białych wskazówkach o białych liczbach i białym datowniku. Zachwycają się białym dniem, białą nocą Zachwycają się sobą nawzajem. Prawią sobie komplementy i kokietują. -Jaka piękna biała pani - biała jak śnieg -Jaki piękny biały pan - biały jak u fotografa papier. Zakochują się w bieli, kochają się, i za tę biel się nienawidzą. Tyle bieli to grzech! Nagle tę cała masę bieli, rozerwała inna biel, inny jej odcień - To białopodobna szarość zabiła je. I statek i kajuty i łóżka i wreszcie białe kartki. Ogarnął biały sen. 07.04.2004 Moja dłoń. Pisząca ten wiersz, pisząca wiele innych, rysująca mój świat - "Wielkie marzenia", oraz "Z głębin Atlantydy". Malująca moją szarą, a jednak kolorową duszę. Kreśląca rysunki, ale do tego jednak nie stworzona. Jeden rysunek jak sto wierszy... Moja dłoń szorstka, lecz delikatna, dająca przyjacielski uścisk, ciepły dotyk. Choć dłonie mam zwykle zimne, czasami sine, nie tylko od niskiej temperatury... Moja dłoń czuła, penetrująca twoje ciało. Głaszcząca, miła, pieszcząca: Twoje włosy, powieki, nosek i twe usta. Twoją szyję, tors, twoje piersi oraz bramę rozkoszy - jaspisowy kielich. Moja dłoń pragnąca twojego dotyku, pragnąca odwzajemnienia. 07.04.2004 Insp. Ksero dłoni Trzy słowa Wierna wiara Nadzieja nadziei pełna Miłościwa miłość Wierna miłość Wierna nadzieja Miłość nadziei pełna Wiara nadziei pełna Miłościwa wiara Miłościwa nadzieja Niewierna wiara Nadzieja beznadziejna Niemiłościwa miłość Niewierna miłość Niewierna nadzieja Miłość beznadziejna Wiara beznadziejna Wiara niemiłościwa Niemiłościwa nadzieja 07.04.2004 Halloween W ręku nóż, a w oczach błysk. To czyste zło, nieskażone niczym. To on nadchodzi, to jego święto. On sie nie przebiera, nie musi... W ciemną noc dzieci chodzą od domu do domu i mówią: "Cukierek albo psikus". Zabierają daninę albo straszą, a on bawi się zabijając, zbiera ofiary jak słodycze: Pozbawia je oddechu, dusi, łamie kark, przeszywa nożem, innym ostrym narzędziem albo morduje bardziej zręcznie i wyszukanie, z właściwym dla siebie wyrachowaniem. Jego ręka jest ręka zła, to siła pochodząca z głębin piekła . Czy ktoś go zatrzyma? Napisany 2004.03.07 Czekam Czekam na ciebie na przystanku. Czy przyjdziesz? Czekam na spotkanie. Czy przyjdziesz? Czekam na przywitanie . Czy przyjdziesz? Czekam na uśmiech. Czy przyjdziesz? Czekam na pocałunek. Czy przyjdziesz? Czekam myśląc o tobie. Czy przyjdziesz? Czekam ja i moje serce czeka na ciebie. Czy przyjdziesz? Czekam i moknę. Czy przyjdziesz? Czekam i patrzę w czarne niebo. Czy przyjdziesz? Czekam na ciebie na przystanku. Czy przyjdziesz? Czekam tu na cie... -Już jestem 07.04.2004
  17. Wstęp Ja… Dziewiętnaście lat niespełna. Ja… We wspomnieniach Ja… W - „Marzeniach” Ja - „Z głębin Atlantydy” Ja - Pośród fal. Czy to sen? Ja - prawdziwy czy nie… 21.03.2004 Pierwszy dzień wiosny Wstęp w dorosłe życie. Nieodgadniona przyszłość... Jakie cele widzę? Co będzie jutro? Co za chwilę? (...)Patrzę w niebo. Piękne dzisiejszego wieczoru. Tyle gwiazd. Tyle istnień na nie patrzyło. Trzykropek(Łabędź). Wielka niedźwiedzica. (...)Inspiracje do pisania... książki pamiętniki osób, Które tak samo jak Ja Szukają siebie Błąkają się po nieprawdziwym lub zbyt prawdziwym świecie (...) Co z jutrzejszym świtem? Czy taki sam jak ten dzisiejszy będzie? Ja W objęciach morfeusza, który Nie chcę opuścić jego krainy... (...)Wspomnienia... Byłem dzisiaj na Placu Powróciły choć na moment szczęśliwe chwile. Coś w nim jest Czy to magia? Nie wiem Ale często tam powracam (...)Ja i Bóg Bóg i Ja Widziałem dzisiaj umierającego na krzyżu Chrystusa Jego słowa w martwym aramejskim języku Bierzcie i jedzcie... Bierzcie i pijcie... Czy ja biorę od Niego? Czy zabieram Go do swego serca ? Czy mam Go w sercu? Nie Mam Go w umyśle Wiem, że istniał, lecz Z mojej wiary nic nie wynika Nie staram się kroczyć Jego drogą Drogą do nieba Drogą , w której znakami są przykazania (...)Szarość dnia dzisiejszego... Pustka i obietnice Postanowienie Odroczone Zapomniane Nałóg, którego nie umiem pokonać nie chcę się od niego uwolnić Przeczytałem dzisiaj "Pamiętnik narkomanki" Cała prawda o nałogach Kolejny raz... Czy będzie ona motywacją do zerwania? Czy zamknę oczy i odwrócę głowę udając, że nic nie widziałem (...)Czekam Czekam Czekam... Lecz czekanie w niczym nie pomoże (...)Marzenia... w moim sercu drzemiące są tylko moje i nikt mi ich nie odbierze (...)Błędy... dużo ich w życiu popełniłem Nadal je popełniam i będę je popełniał Jestem za słaby by ich nie robić Cóż poradzę...Moje Słowa, które ranią mych bliskich Sytuacje niezrozumiałe w których nie potrafię się zachować Nieporozumienia Sumienia, które dręczy na kartkach (...)Słyszę dzwony kościoła Jest dziewiąta po południu... Na sekundy przed pierwszym uderzeniem Pomyślałem ,że może powinienem Go odwiedzić Czy to znak? (...)Czy gdybym urodził się kimś innym czy byłbym szczęśliwszy? czy byłbym sobą? Czy byłbym lepszym człowiekiem? Dzwony ucichły. 21.03.2004 Insp. I – szy dzień wiosny i "Pamiętnik narkomanki" - Barbary Rosiek Samotność Poczucie bezsensownej pustki... Nicość, obojętność, marazm... Brak uczucia miłości... Brak poczucia bezpieczeństwa... Brak celu w życiu... Poczucie niepotrzebności... Uczucie rozdzierające serce... Beznadziejna. Niewierna. Niemiłosierna. Po prostu samotność. Karmię się każdym szarym dniem, każdą chwilą, którą życiu uda mi się ukraść- jak cukierka z ulicznego straganu. I uciekam czym prędzej, jak najdalej od miejsca przestępstwa. Po czym już w bezpiecznej odległości spożywam go, konsumuję. Rozmyślam nad chwilą triumfu, pyrrusowego zwycięstwa, i nad tym ile jeszcze takich "cukierków" będę musiał ukraść... i czy kiedyś już nie będę musiał ich zabierać... ...by być przez moment szczęśliwy 01.04.2004 W hołdzie mej ojczyźnie Ojczyzno Polsko - Moja Matko. Oddaje Tobie wszystko co mam, co jestem w stanie Ci dać. Oddaje hołd Twojej historii, ludziom którzy Ciebie kształtowali i którzy za Ciebie umarli... Polsko! Słowa hymnu na moich ustach: "Jeszcze Polska nie zginęła"... - Mazurek Dąbrowskiego. Jestem Polakiem i dumny z tego jestem. Dumny jestem z Ciebie - Moja Ojczyzno. Urodziłem sie Polakiem i umrę jako Polak, nic tego nie zmieni... Jeśli za Ciebie walczyć będzie trzeba, oddam za Ciebie życie, zapłaty mi nie trzeba. Tylko Twoje dobre słowo, błogosławieństwo twoje: "To co oddajesz mi ja oddaje tobie". Ojczyzno moja, Polsko! Jestem twój i Twoje imię sławić całe życie będę. Nieważne ile w życiu zdobędę i gdzie mi będzie na stałe zagrzać miejsce - na Twoim łonie czy za głębokim oceanem... Zawsze kochać cie będę, bo Ty jesteś moja i ja jestem twój, na zawsze... Gdy nostalgia za Toba płakać będzie we mnie, spojrzę na orla, na biel i czerwień, w ręce Twoje się oddam i mój hołd i poświecenie, Słowa Bóg Honor Ojczyzna ...i ten wiersz, co dziełom wieszczy nigdy nie dorówna. 01.04.2004 Nad morzem Stojąc nad brzegiem morza, słuchając powiewu wiatru i śpiewu mew, czując ciepły piasek pod stopami, widząc przed sobą zlane niebieskie horyzonty, a ponad sobą gorące słonce... Czegoś pragnę, Czegoś chcę. Pragnę abyś była obok mnie. I żeby ciepło - gorące słonce w naszych sercach biło. Żeby wszystko co teraz piszę, prawdą ,a nie snem było. 06.04.2004 Setny wiersz A co to za różnica, Który? P - szy... D - gi... Dz - ty... Setny... Czy ma to jakieś znaczenie? Dla mnie? Dla ciebie? Co za różnica jaka liczba obok słowa wiersz stoi? Czy jest w tym jakiś głębszy sens? Jak filiżanka kawy z fusami? Symbol, alegoria, wskazówka do celu? Liczba sto... Każda inna... Zbędna, bo o dziewięćdziesiąt siedem za dużo. Ta liczba wszystkiemu winna! Liczebnik niepotrzebny, jak jego opis. Bo po co? Sam sie domyśl Co? Jak? I o.c.b? O co chodzi tak naprawdę ? Czyżby ten wiersz został napisany na marne?... Nie dla mnie! A jak dla ciebie? Sam oceń. Setny wiersz nie zginie Bedzie tlił się dla siebie, dla mnie, Jeśli go nie zrozumiesz... A może odnajdziesz ukryty gdzieś sens, Zawsze możesz nadać mu nowy, swój własny. Kształt mojego serca Moje serce nie jest bryłą foremną. Nie jest okrągłe ani kwadratowe ani trójkątne. Nie jest także innym kształtem geometrycznym. Nie jest też kamieniem górskim, grafitem ani diamentem. Nie dopływa do niego czerwona...ani czarna krew, tylko opary myśli i słów, które płyną do mózgu - organu, który przewodzi, brnie i nie czuje. Tylko myśli, że czuje, lecz nie wie, co to tak naprawdę znaczy Moje serce nie bije, nie uderza. Nie jest dowodem na to że żyję Kształtu mojego serca nie ma... Ponieważ i serca nie ma. -Nie ma?! -Nie, tylko puste miejsce - Czarna dziura wśród szarej przestrzeni... -A gdzie ono jest? -Nie wiem... -Może serce we mnie nie urosło A może umarło wczoraj... 07.04.2004 Insp. Shape of my heart Sting
  18. dany

    Witam. :)

    Dzięki za przywitanie. Jestem obecny na Forum evotu ale tam Cię chyba nie spotkałem, a zauważyłem dzisiaj że tam piszesz także. Ja mam zaleczoną schizofrenię i tylko 3 może 4 większe epizody w życiu, ale nie powiem żebym był zdrowy. :) Moja schizofrenia to piosenki w głowie plus pojedyncze słowa, czasem były monologi nad ranem z których niewiele pamiętam na szczęście. Gorsza jest depresja która czasem daje się we znaki. Walczę, z wygrywaniem jest różnie. Pozdrawiam ciepło. :) @ żabinka Powodzenia w szukaniu pracy! :)
  19. dany

    [Łódź]

    Szukam osób które jak ja chorują na depresję bądź schizofrenię i mają czas i chęć się spotkać, porozmawiać czy pograć choćby w ping ponga. Mam na imię Dawid, mam 30 lat, choruję od około 5 lat na schizofrenię, od pewnego czasu też na depresję psychotyczną zaliczyłem też epizod nerwicowy, biorę leki, staram się korzystać z życia na tyle ile pozwala mi los i moje możliwości. Pozdrawiam.
  20. dany

    Witam. :)

    Jestem Dawid, piszę z Łodzi, mam 30 lat. Od kilku lat leczę się na schizofrenię, po drodze przykleiła się do mnie i depresja psychotyczna, miałem też epizod nerwicy. Biorę leki, pomagają, ale mam częste zmiany nastrojów, staram się mimo wszystko uśmiechać i korzystać z życia jak najlepiej potrafię, niestety nie pracuję, nad czym ubolewam. Uczęszczam do ośrodka dla niepełnosprawnych na terapię i obiady. Interesuję się inwestycjami dziejącymi się w Łodzi i jej zabytkami. Czytam fora internetowe, gram w ping ponga. :) Pozdrawiam.
×