Skocz do zawartości
Nerwica.com

Akinwo Awzan

Użytkownik
  • Postów

    26
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Akinwo Awzan

  1. Akinwo Awzan

    [Lublin]

    Siema, lecę z Nastazją w środę o 15 na spacer, piwo itp. zapraszamy :)
  2. [videoyoutube=]watch?v=sfwN1HXNuNg[/videoyoutube] polecam słuchanie
  3. Nie wiem co można myśleć nt. artykułu nie popartego bibliografią, która pozwoliłaby prześledzić - chociaż częściowo - tok myślowy autora ( kto jest autorem?). Czytając zatrzymałem się na "co możesz zrobić". Brzmi jak sajkolodżikal mambo dżambo Może po prostu nie bawmy się w diagnostów, psychiatrów, psychologów i innych profesjonalistów. W zamian szukajmy siebie (jak podpowiada okropny język pozytywnych/nawróconych ludzi. bleh). Szukajmy przyczyn swoich zachowań i zachowań, odejdźmy od metkowania swoich skarbów wewnętrznych przez zimny język ICD-10 - nie nasz język, a naukowców.
  4. Akinwo Awzan

    [Lublin]

    Dobrze! :) W planach kolejne wykłady.
  5. Biorąc pod uwagę własne przemyślenia i wypowiedź juz'a; zauważam bliski związek z mobbingiem, znęcaniem się psychicznym. I osoba z tym zaburzeniem czy też tym przemieszanym z innymi może być zarówno ofiarą perwersyjnej przemocy, jak również jej sprawcą. Jeśli tak jest to pomocy można szukać w literaturze dotyczącej mobbingu. W ten sposób można by chociaż wyłapać jakieś swoje zachowania. Zastanawiam się czy ktoś ma na ten temat zdanie. cytuję wypowiedź juz'a z tego wątku: Wpis z innego forum:
  6. Akinwo Awzan

    Książki

    Molestowanie moralne : perwersyjna przemoc w życiu codziennym / Marie-France Hirigoyen Temat, który z wielką łatwością umyka, nawet osobom uważającym się za wrażliwe i bardzo wrażliwe oraz zaburzonym (a wydaje się, że mogliby być bardziej poruszeni i świadomi). To jest dla mnie znieczulica. Dla słów kluczowych: dręczenie, gnojenie, pastwienie, prześladowanie, represjonowanie, gnębienie, szykanowanie, szczucie (zaszczuwać), znęcanie, molestowanie, mobbing, tępienie, nękanie psychiczne. Pozdrawiam.
  7. 16 kwietnia wykład i konsultacje na temat zaburzeń osobowości. http://www.umcs.pl/pl/aktualnosci,34,wyklad-na-temat-zaburzen-osobowosci,23080.chtm
  8. Akinwo Awzan

    [Lublin]

    Siema, wbijam jutro na wykład i konsultacje nt. zaburzeń osobowości. Na UMCS-ie. Jak ktoś chce to można się tam spotkać, a potem może piwko http://www.umcs.pl/pl/aktualnosci,34,wyklad-na-temat-zaburzen-osobowosci,23080.chtm#page-1 pozdrawiam
  9. Akinwo Awzan

    [Lublin]

    Sądzę że tak!
  10. Akinwo Awzan

    [Lublin]

    Paranoia Lublin bezwstydnie ogarnęła:-*
  11. Akinwo Awzan

    [Lublin]

    Siema, w przestrzeni ostatnich lat, spotkałem za pośrednictwem forum kilka osób. Przy czym nigdy nie liczyłem na to, że ktoś tu się z kimś umówi przez wpisy takie jak powyższe. Za bardziej zobowiązującą odczytuję deklarację złożoną w prywatnych wiadomościach. Wydaje mi się bardziej przyszłościowym wyjściem, zostawienie tutaj swojego anonsu, namiarów. Co właśnie czynię, choć niezbyt politycznie poprawnie jak mniemam To co wy tu odstawiacie to zwykła bujda na resorach, więc skończcie już z tym. Błaźnicie się, ot co. Beznadziejność. Jak ma ktokolwiek wejść nagle do baru i dobrze się czuć w grupie nieznanych osób (znanych z forum HAHA, gdzie jedno kusi sadystycznymi zapędami, drugie bojaźliwością). Nastazja, nie ma takiej opcji żeby ktoś kompetentny organizował spotkanie zaburzonych osób po to by sobie pogadali, posłuchali. Osoby zaburzone mogą to robić we własnym zakresie, ale jest oczywistym, że w 99,999% przypadków coś takiego przyniesie ulgę tylko na chwilę (nie neguję jednocześnie, że warto mieć kogoś zdrowego/chorego komu można wszystko powiedzieć i WARTO szukać). W Lublinie są (albo były - sprawdź) grupy psychoterapeutyczne, płatne np. przy Orlej; w Psychosomie bodajże; coś jeszcze robiła pani Wieczorek. Dodam, że większość poznanych tu przeze mnie osób nie chciało rozmawiać o wzajemnych problemach tylko coś wspólnie robić, normalnie żyć.
  12. Cześć, sądzę, że znalazłem odpowiedź na zadane przez siebie pytanie. To kilka akapitów z poradnika Aleksandrowicza "Psychoterapia. Poradnik dla pacjentów". " Niektórzy psychoterapeuci w większym stopniu "modelują" pacjenta, inni starają się świadomie o to, by pacjenci nie upodabniali się do nich, pozostali sobą. Jedni bardziej ograniczają swoje oddziaływania do tego zakresu przeżywania, który uznają za przyczynę zaburzeń, inni, nieraz na życzenie pacjenta, ale także i bez takiego "zamówienia", zajmuję się wszystkim, co tylko można "ulepszyć" w osobowości chorego. Wielu terapeutów odmawia jednak takich "usprawniających" działań, chyba, że to jakiś zdrowy klient zwraca się do nich o pomoc psychospołeczną. Uważam, że mają rację. Lecząc, nie mamy prawa ingerować w to, co nie jest chore. Tylko wówczas, gdy przekształcenie osobowości w jakimś wybranym zakresie może być pomocne w uzyskaniu zmian, koniecznych lub pożądanych ze względu na potrzeby leczenia, terapeuta może akceptować zachodzenie takich procesów "odwzorowania". Wyeliminowanie bezwiednego modelowania pacjentów przez terapeutów jest jednak niezmiernie trudne. Chociażby dlatego, że związek chorego z terapeutą powoduje, że pacjent nieraz świadomie upodabnia się do niego. Chce być taki, jak ten, kto jest dla niego autorytetem i wzorem. W każdej dłużej trwającej psychoterapii trzeba się liczyć z występowaniem takich zjawisk i z zagrożeniami, jakie z sobą niosą. Dlatego, by przyszli pacjenci leczeni indywidualną psychoterapią mogli uniknąć tych niebezpieczeństw, trzeba ich teraz, zawczasu, przestrzegać. Czasem terapeuta, by ułatwić pacjentowi wybór tego, co "z niego może wziąć", wbrew zasadzie "nie ujawniania siebie" informuje o tym, co sobą reprezentuje. Na przykład, jeden ze znakomitych amerykańskich psychoterapeutów z reguły mówi swoim pacjentom o tym, że jest misjonarzem Mormonów. Jest to informacja, że być może bezwiednie będzie dążył do przekazania swojego systemu wartości lub będzie nawracać na swoją wiarę. Pacjentom łatwiej wówczas świadomie bronić się przed przyjęciem od terapeuty tego, czego nie chcą, i zaakceptować np. tylko te elementy systemu wartości, które im odpowiadają. Psychoterapia, oczywiście, nie może polegać na kształtowaniu pacjenta przez terapeutę "na obraz i podobieństwo swoje". Chociażby dlatego, że terapeuta nie jest taką osobowością, która mogłaby rzeczywiście służyć komukolwiek za model lub matrycę (to ostatnie - w przypadku stymulowania rozwoju cech komplementarnych). A takiej "uniwersalnie uzdrawiającej" osobowości, którą przypisują sobie rozmaici uzdrowiciele, po prostu w ogóle nie ma. " Pozdrawiam :)
  13. Ja nie mam wątpliwości, że piętnuje i nikomu nie radziłbym się z nią zdradzać. No.. chyba że chodzi o większe stypendium socjalne Poza tym nie mam do nikogo pretensji - tak po prostu jest.
  14. Akinwo Awzan

    Zły wybór

    Przeżyłem/wam coś podobnego, choć pewnie innego. Mam 26l, studiuję. Można wyluzować i zacząć uczyć się bardziej polegać na sobie, na swoich rzeczywistych możliwościach. Poczekać a odpowiedź przyjdzie sama. Żyć. Na pewno nie trudno winić innych za własne karygodne "występki". a jeśli prawda jest inna to, może jest tu dość charyzmy (hhahhahaah) by zmienić świat i: "Jeżeli mieszkasz w kraju, którego mieszkańcy są źli, unikaj ich towarzystwa. Jeżeli przymuszają cię do swojego towarzystwa, opuść cen kraj. nawet gdyby zna¬czyło to, że musisz udać się na pustynię. Jeżeli inni nie rozumieją twoich zachowań — to co z tego? Ich żądanie, abyśmy robili to, co za słuszne uznają oni, jest usi¬łowaniem narzucenia nam warunków. Jeżeli nasze zachowanie uzna¬ją za „aspołeczne" lub "irracjonalne" — niech i tak będzie. Najbar¬dziej gniewa ich nasze poczucie wolności i nasza odwaga bycia sobą. Nie musimy się przed nimi tłumaczyć, usprawiedliwiać na¬szych czynów, o ile nie wyrządzają im one szkody, ani nie naruszać ją ich praw. Ile istnień już zmarnowano z powodu tego żądania „wyjaśnień", potrzebnych rzekomo po to, aby coś mogło być uzna¬ne i usankcjonowane. Niech będą sądzone twoje czyny, a na ich pod¬stawie — twoje intencje, ale wiedz, że wolna osoba tylko wobec sie¬bie winna jest jakichkolwiek wyjaśnień, wobec swego rozumni swego sumienia — i wobec nielicznych, których żądania wyjaśnień są uzasadnione."
  15. Zero do końca życia? Ok, w sumie... np. dla mnie muzyka wiąże się z: większą przyjemnością/porównywalnie silnymi emocjami (zawroty głowy, dreszcze itp)/"lepszą higieną psychiczną". Seks przydaje się do zaistnienia między ludźmi, jakimś cudem innym imponuje - więc używam go jako narzędzia społecznego :) W ogóle nie rozumiem do końca ogólnego pędu i mówienia o tym. To jakieś przedszkole, przykrywka własnego braku kreatywności może. u mnie... Poznanie kogoś i wzbudzenie zaufania to harówa, a po fakcie pojawiają się wyrzuty sumienia, albo ciężko znośne natychmiastowe przywiązanie się (przy założeniu, że seks to połączenie dwóch osób. Właściwie, mechaniczna namiętność nie sprawia mi żadnej radości.). :)
  16. Wytłumaczę Ci: -Ja: Po co mamy być tacy ambitni, ja nie chcę mieć aż tak dopracowanej psychiki. - Terapeutka: to jest b. ważne, warto pracować nad sobą (tu zrozumiałem, że trzeba mierzyć wysoko itd.). -najwyraźniej nie mogę celować podczas terapii w to, by być mniej "dobrym/zdrowym" człowiekiem niż to ustali terapeuta/wskazania towarzystw psychologicznych. Uważam, że to frustrujące: miliony ludzi ma kłopoty ze sobą i nie leczą tego, ale raz przyznając że potrzebuję terapeuty musiałem się też zgodzić na narzucony efekt leczenia (jeśli rozumiesz o co mi chodzi). Ja chcę najpierw osiągnąć płynność w wykonywaniu zadań typu nauka i praca, a potem ew. martwić sie o moje relacje interpersonalne i in. problemy osobiste. Tak, rozumiem, że jest między nimi związek, ale dlaczego, nie można drogą uświadamiania nieświadomych treści, osiągać celu potrzebnego teraz (?) Czy nikt nie zadaje sobie tego pytania? Co mi da komfort psychiczny po latach terapii, jeśli nie będę już mógł spełniać się zawodowo, bo będę za stary...
  17. Nie rozumiem Twojego pytania (intencji), a odpowiedź na nie wydaje mi się zbyt intymna Miałaś/eś kiedyś dylemat z postu...?
  18. Witajcie, (wstęp - dopełnienie poniższego pytania Od lat podczas, których byłem klientem w sumie kilku psychoterapeutów zżymam się na wiecznie obowiązujący, nadrzędny cel osiągnięcia tzw. zdrowia/komfortu psychicznego, wygładzenia mojego życia do poziomu zgodnego z regułami normalności w psychologii. Jednocześnie zawsze zaznaczam, że interesuje mnie skuteczne prowadzenie życia - to z tym mam problem, z wykonywaniem własnych poleceń w dziedzinie rozwoju zawodowego (uczenie się, szukanie pracy). Znacznie mniej zależy mi na normalności czy komforcie. Ilu normalnych, ułożonych ludzi z rozwiązanymi konfliktami wewnętrznymi znacie? Po co w ogóle marnować swoją energię na takie ambicje, skoro można ją wykorzystać na naukę - coś co przyniesie korzyści i poczucie bezpieczeństwa. [Do cholery społeczeństwo jest chore psychicznie - może..., ale kiedyś normalnym było zabijać i być kochankiem śmierci...] ) Czy w waszej opinii można ustalić dowolny cel terapii i do niego dążyć? Czy też nie można obejść (jakże szlachetnej i wyraźnie niepotrzebnej - przykładem ludzie z sukcesami zawodowymi i porażkami małżeńskimi, innymi osobistymi) drogi odkrywania podświadomości itp... zapraszam do dyskusji mailowej lub innej osoby z podobnym doświadczeniem. Piotrek
×