Skocz do zawartości
Nerwica.com

Stefanos

Użytkownik
  • Postów

    66
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Stefanos

  1. Witajcie kochani, dawno mnie tu nie było, a konkretnie od końcówki października 2015 roku. Nie będę ze szczegółami opisywać mojej historii, postaram się wszystko wyłożyć bardzo skrótowo, by Was nie zanudzić. Wiem natomiast, że nawet długie posty tu ludzie czytają. Ja czytałem, bo bardzo mnie to interesowało, gdy dopadła mnie ta paskudna choroba. Od razu uprzedzę, że post będzie optymistyczny i postaram się pomóc w cierpieniu wszystkim potrzebującym. Depresja dopadła mnie w marcu-kwietniu 2015 roku. Występowała u mnie anhedonia, apatia, utrata zainteresowań, obniżona energia, gorsze samopoczucie, lęk przed wykonywaniem czynności, niemoc, bezsenność. Choroba rozwijała się w czasie, ale dopadło mnie to w miarę szybko. Towarzyszył mi nieustający niepokój. Bardzo się męczyłem przez pierwsze kilka miesięcy, choć nie tak długo. Jednak uwierzcie, każdy dzień był męczarnią. Jedynie wieczór przynosił ukojenie jak mogłem się rozłożyć na sofie i nic nie robić. Zresztą Wy o tym wiecie, jeśli Was też dopadła depresja. Tak więc pierwszy raz u psychiatry byłem chyba w czerwcu. Na początku dostałem Mirtor 30mg + Sympramol, ale tak sobie to działało. Dlatego lekarz zmienił mi Sympramol na Wellbutrin XR 150mg. Wszystko opisuję w skrócie. Jak ktoś chce poznać moją dokładną historię to proszę przeczytać moje posty, nie ma ich aż tak wiele. Zwiększono mi dawki na Wellbutrin XR 300mg oraz Mirtor 45mg. Potem nadeszła próba podmiany Mirtoru na Efevelon SR 75mg (z uwagi na problem ze wstawaniem), ale bardzo się męczyłem. Nie dałem rady tego przejść, naprawdę to była męczarnia, więc wróciłem do Mirtoru. Był problem z porannym wstawaniem, ale przywykłem do tego. Pozostał jednak jeszcze problem niemocy i strachu przed wykonywaniem różnych czynności. Był już wrzesień 2015. Na tę niemoc i strach dostałem Anafranil w dawce 10mg dwa razy dziennie. Początek był trudny, ale w końcu się udało. Jeszcze raz odsyłam do moim postów, bo nie chcę tutaj w szczegółach opisywać co i jak wyglądało. Na koniec września 2015 mój stan był stabilny. Nie było idealnie, ale było do zaakceptowania. Mój stan się poprawiał. Teraz jest naprawdę nieźle, jestem ustawiony lekami, które tak trafnie dobrał mi psychiatra. Nie twierdzę, że mój epizod depresyjny był jakoś szczególnie ciężki. Nie twierdzę też, że jestem w pełni zdrowy, ale czuję się dobrze. Nie ma lęków, nie ma niepokoju, samopoczucie jest w porządku, śpię naprawdę dobrze, cieszą i bawią mnie różne rzeczy. Na psychoterapię do obecnego psychologa chodzę od września 2015 roku i nie zamierzam przestawać. Leków też na razie nie przestaję brać. Pytałem lekarza, czy już jest czas, by myśleć o schodzeniu z leków, bo czuję się naprawdę dobrze, ale ten twierdzi, że być może jakoś latem coś zaczniemy pod tym kątem robić, ale to nie jest przesądzone. Ufam mu 100% i nie zamierzam nic robić samemu. I teraz dochodzimy do sedna. Otóż z psychologami miałem więcej przygód, dopiero czwarty okazał się trafiony. A dokładnie czwarta, bo to pani psycholog. Dobrze mi się z nią współpracuje. Musiałem na nią trochę czekać, nie miała terminów, ale było warto. Mam świadomość, że kobieta zna się na rzeczy i wie, o czym mówi. Pracuję z nią zarówno nad bieżącymi sprawami jak i moją inną dolegliwością - zespołem jelita drażliwego o podłożu nerwowym (w 90%). To grubsza dolegliwość, która trwa u mnie od lat i wspomagam się farmakologicznie (najpierw Sulpiryd, potem ApoSuprid, teraz od niedawna większa dawka Anafranilu - 2 razy 25mg zamiast 2 razy 10mg). Walczę więc na dwóch frontach - psychoterapia + farmakologia. Pokonuję depresję i próbuję pokonać zespół jelita drażliwego o podłożu nerwowym (w 90%). Uważam, że bardzo ważne jest to, na jakich specjalistów się trafi. Jak już napisałem - na psychologa trafiłem dopiero za czwartym razem, ale na psychiatrę za pierwszym. Nie przez przypadek. W rodzinie mam inne zaburzenia, w tym jedną jednostkę chorobową, której nie umiem nazwać, a druga to choroba dwubiegunowa. Mam psychiatrę, który pomógł w tych dwóch przypadkach i pomógł też mi. Nie błądził z lekami. Nie trzymał się schematów. W miarę szybko mnie ustawił, choć nie obyło się bez błędów. Do tego psychiatry chodzę do tej pory. Mam z nim dobry kontakt. Jest to relatywnie młody człowiek, ale zna się na lekach, stara się stosować leki nowego typu, choć są pewne wyjątki (Anafranil, Sulpiryd, Sympramol). Pracował przez pewien czas w Danii w szpitalu psychiatrycznym, podejrzewam, że tam szkolił swój fach. Mieszkam w Warszawie, psychologa mam oczywiście z Warszawy (Mokotów) i psychiatrę też z Warszawy (Centrum). Jeżeli ktokolwiek chciałby dostać namiary to proszę pisać PW. Nie chcę tutaj publicznie wstawiać imion i nazwisk, ale na PW namiary prześlę. Nawet jeśli ktoś nie jest z Warszawy to myślę, że może spróbować szczęścia choćby u tego psychiatry. Mój brat mieszka w Łodzi i co 2 miesiące przyjeżdża do tego lekarza. Można się poświęcić w zamian za w miarę normalne życie. Wszystkim życzę dużo zdrowia i oby jak najszybciej udawało Wam się zwalczyć tę cholerną chorobę!
  2. Ja biorę równo 2 miesiące dawkę 10mg rano, 10mg po południu. U mnie zadziałało na to, co powinno. Problemem były lęki przed zwykłymi czynnościami. Wszystko wydawało się być bardzo trudne, czułem niesamowitą niemoc o obawy przed niemal wszystkim. Pierwsze 2 tygodnie na Anafranilu były bardzo słabe, bo lęki się nasiliły, ale potem już było w porządku. Jestem bardzo zadowolony z działania tego leku. Co do uboków to suchość w ustach była, już jej nie ma. Były też problemy z potliwością i zawrotami głowy przy szybkim wstawaniu. Na aktywizację biorę Wellbutrin 300mg. Drogie cholerstwo, ale na mnie działa dobrze. Mam znakomitego psychiatrę, który bardzo umiejętnie dobiera leki. Sprawdzony przez jeszcze 2 inne osoby z mojej rodziny. W razie czego mogę polecić osobom z Warszawy. Zainteresowani piszcie na PW.
  3. U mnie na mircie + wellbutrinie + anafranilu na razie jest stabilnie. Czyli apatia, anhedonia i utrata zainteresowań się utrzymują, ale jest to stan, który mogę zaakceptować. Żona twierdzi, że widzi zmianę na plus. Pracuję dodatkowo na terapii. Pokładam w niej duże nadzieje, ale wiem, że farmakoterapia jest w moim przypadku choćby na razie niezbędna.
  4. Ricah, mi dolega apatia i anhedonia. Anafranil biorę już prawie miesiąc w dawce 10mg rano i 10mg w południe, czyli w sumie 20mg dziennie. Niestety tych objawów nie wyeliminował mi Anafranil. Pomógł jednak na lęki. Dodatkowo biorę Wellbutrin rano i Mirtor wieczorem. Te leki również nie poradziły sobie u mnie z apatią i anhedonią.
  5. A jak bierzecie o 21:00 to nie jesteście śpiący zaraz potem? Nie kładziecie się spać o 21:30?
  6. Czyli z dnia na dzień coraz lepiej. To fajnie. Niebawem powinno być dobrze. Zazdroszczę Ci, że na mircie nie masz senności, to chyba najpopularniejszy skutek uboczny tego leku.
  7. Lu_80, wiem, że to straszne, ale fajnie jest wiedzieć, że ktoś jeszcze zmaga się z anhedonią w swojej depresji. Zawroty głowy na bank miną za jakiś czas. Za to poranna senność może pozostać, przynajmniej u mnie tak jest. Na szczęście u mnie sytuację ratuje wellbutrin. Jak tylko wstaję (9:00) to wędruję po tabletkę wellbutrinu, biorę prysznic i robię kawę. Wtedy jest już dobrze, najtrudniej wstać. Co do wychodzenia do kina, marketów i odwiedzin to ja też w pewnym sensie odciąłem się swego czasu, teraz to trochę wraca do normy. Ja się odciąłem ze względu na uciążliwy IBS o podłożu psychicznym, z którym zmagam się już 7 lat. Z zapraszaniem ludzi nigdy nie było problemu, bo w domu nie mam problemów jelitowych, ale wychodzenie gdziekolwiek zawsze wiązało się z kłopotami. Teraz już jest lepiej od jakiegoś miesiąca lub trochę dłużej. Nie wiem, czy to kwestia przyjmowanych leków, ale poprawiło się. Sulpiryd na to biorę już ponad rok, więc na pewno nie jest to kwestia zaskoczenia tego leku. Może jakiś inny lek (mirtor/wellbutrin) powoduje u mnie zmniejszenie nerwów, które jak dotąd powodowały ogromne problemy jelitowe. Jeśli chodzi o pracę w domu to z jednej strony to jest błogosławieństwo, z innej przekleństwo. Bardzo prawdopodobne, że jeśli bym pracował poza domem to by mnie nigdy nie dopadła depresja. -- 15 wrz 2015, 10:17 -- Jeszcze odnośnie zaproszeń/odwiedzin/spotkań to teraz nawet zalecane jest żebym jak najwięcej widywał się z ludźmi. Takie zadanie dostałem na pierwszej wizycie u mojej nowej psychoterapeutki.
  8. Lu_80, ja rocznik 81, więc w podobnym wieku jesteśmy. Fajnie, że mirta Ci niweluje lęki, to bardzo pozytywne. Ja żałuję, że anhedonii u mnie nie wyeliminowała ani mirta ani wellbutrin i męczę się z tą anhedonią, choć moim zdaniem umiarkowaną. Są rzeczy, które sprawiają mi umiarkowaną przyjemność, więc chyba jeszcze nie jest tak tragicznie. Zakładam, że przy silnej anhedonii nic nie cieszy, zgadza się? Byłem teraz w niedzielę w teatrze na Szalonych Nożyczkach (komedia) i cała sala zaśmiewała się co chwilę, a mi dosłownie jeden raz podniosły się kąciki ust. To nawet śmiech nie był, to był lekki uśmiech. Tak więc to jest mega dołujące. Cóż, w czwartek kolejna wizyta u psychoterapeutki. Duże nadzieje pokładam w terapii. Zobaczymy co z tego wyjdzie.
  9. Lu_80, trzymam kciuki żeby się Tobie udało przetrwać te cięższe momenty. Potem powinno być lepiej, a mirtazapina to naprawdę porządny lek. Mój lekarz powiedział, że mirtor działa bardzo dobrze na młodych mężczyzn. Twój lek powinien działać tak samo, zakładam, że 80 to rocznik. Z drugiej strony sam pamiętam jak mi było ciężko na wenli przez pierwsze dni i po 4 dniach odpuściłem sobie, bo było naprawdę słabo. PS. Nie wiem czym jest odrealnienie, gdyż nigdy czegoś takiego nie miałem. Ciężkich nóg też.
  10. Lu_80, ja biorę mirtę zaraz przed snem, czyli w okolicach 23:00 zazwyczaj. Wtedy tak do godziny jeszcze coś w TV oglądam o odpływam. Budzę się na sofie w okolicach 2:00 i wtedy idę do łóżka. Czasami po prostu biorę mirtę i po 30 minutach lub godzinie idę bezpośrednio do łóżka. Natomiast co do negatywnych skutków mirty to ja nie przypominam sobie innych niż tylko senność. Do tej pory pozostała senność i problem ze wstaniem od rana. Nawet jak się obudzę o 7:00 i nie mogę już wtedy zasnąć to nie w głowie mi zerwanie się tylko leżę w łóżku do 9:00. Bardzo ciężko jest mi zmotywować się do wstania np. o 8:00. Chyba jak dotąd nie udało mi się to.
  11. Jeśli to prawda to oznacza to, że prócz depresji dopadły mnie zaburzenia lękowe. Niezbyt to pocieszające. Zobaczymy co potrafi ten Anafranil, choć dostałem małą dawkę, ale mój psychiatra powiedział, że w małej dawce Anafranil działa właśnie przeciwlękowo. Natomiast co do duszności, napięcia to ja to miałem na koniec marca. Towarzyszył temu straszny niepokój i brak snu, pocenie się w nocy. Wtedy jeszcze próbowałem się leczyć naturalnymi środkami typu melisa. Kupiłem sobie w aptece też coś na nerwy na bazie ziół. Oczywiście gówno dało. Z pomocą przyszła dopiero mirtazapina.
  12. Ja mam depresję. Leczę się od końca marca lub początku kwietnia. Mowa o leczeniu farmakologicznym. Na terapię zacząłem chodzić trochę później. Natomiast co do lęków to miewam takie, ale one są związane z moją depresją i dotyczą wykonywania przeróżnych czynności. To są swego rodzaju obawy/lęki/nerwy przed wykonywaniem rzeczy, które tak naprawdę nie są wcale trudne, a wydają się wręcz awykonalne albo przynajmniej bardzo trudne. Na szczęście nie dotyczy to czynności domowych, takich jak odkurzenie, umycie naczyń, rozwieszenie prania, czy obranie ziemniaków, ale czynności, że tak powiem poza-domowych. To jest objaw depresji, którego niestety mirtazapina nie wyeliminowała. Na to dostałem Anafranil w dawce 2x10mg (rano, południe), ale nie wiem do końca, czy działa, bo nie miałem okazji go jeszcze przetestować, choć dziś już mam w głowie pewną obawę przed tym, że jutro mam wyjść z domu, pojechać i coś zrobić. Nie wiem, czy to tak naprawdę są lęki, czy raczej obawy/nerwy/stres, ale chyba raczej tak. Na pewno nie pomaga mi w chorobie praca, bo pracuję w domu, więc prawie cały czas przebywam w mojej strefie bezpieczeństwa i wszelkie próby wyjścia z niej generują jakieś lęki.
  13. Grabarz, nie zawsze dostaje się SSRI. Mi lekarz tego nie przepisywał, od razu poszedł w mirtazapinę + sympramol. Ten drugi potem zastąpił wellbutrinem, ale z SSRI nie miałem przyjemności/nieprzyjemności. Lu_80, nie musisz się przejmować sennością. Powiem Ci, że ja mam tylko problem ze wstawaniem, choć biorę Mirtor już dość długo (koniec marca), ale w ciągu dnia jest w porządku i było tak samo na początku brania Mirtoru, choć wstawało się na początku jeszcze gorzej niż teraz. Ja od razu dostałem dawkę 30mg, teraz biorę 45mg. Moim zdaniem mirtazapina to dobry lek, który mi pomógł w wielu objawach depresji. Niemal z dnia na dzień zlikwidował znaczny niepokój i problemy ze snem.
  14. Powtórzę raz jeszcze - nastrój poprawia, apetyt też, niepokój zlikwidowała, dobrze się po niej śpi. Tyle z objawów, które wyeliminowała. Pozostała anhedonia, brak motywacji, utrata zainteresowań i lęki/nerwy/obawy przed wykonywaniem różnych czynności (nie wiem, czy ten Anafranil działa). Tak więc części objawów już nie ma. Niemal z dnia na dzień mirtazapina wyeliminowała niepokój, który był bardzo dokuczliwy i nie pozwalał spać. Ze snem też sobie poradziła od razu. Lekarz stwierdził, że pod kątem depresji leki mam obstawione, czyli mirta plus bupropion, a Anafranil przepisał mi na lęki. Powiedział, że małe dawki działają przeciwlękowo. Ufam mojemu lekarzowi, bo podobno to fachowiec. Komuś trzeba zaufać, ja psychiatrą nie jestem. Zapomniałem jeszcze dodać, że miałem krótki epizod z wenlafaksyną. Lekarz próbował mi zmienić mirtę na wenlafaksynę, ale przez 4 dni się cholernie męczyłem i za zgodą lekarza powróciłem do sprawdzonego Mirtoru. Nie twierdzę, że dla mnie mirtazapina + bupropion to idealna mieszanka, bo część objawów mam nadal, ale na pewno dzięki tym lekom jestem w stanie jakoś funkcjonować, żyć, pracować, czerpać częściową przyjemność z różnych rzeczy. Na pewno do pełni zdrowia wiele brakuje, ale pozostaje pytanie, czy dalej kombinować i sprawdzać kolejne leki w nadziei, że postawią mnie w stu procentach na nogi, czy pozostać przy tym, stabilnym na razie stanie.
  15. Grabarz666, mirtę biorę od końca marca, wellbutrin chyba od początku czerwca. Najpierw przez ponad miesiąc brałem 150mg, potem doszedłem do 300mg. Mirtor na początku brałem 30mg, po pewnym czasie lekarz mi podniósł do 45mg.
  16. Grabarz666, bardzo Ci zazdroszczę takiej reakcji na 30mg mirty. Ja biorę 45mg i tylko częściowo wyeliminowała u mnie objawy depresji. W zasadzie to biorę jeszcze do tego Wellbutrin 300mg i od 2 tygodni Anafranil (2x10mg) na lęki. Pierwszym lekiem, który dostałem była właśnie mirtazapina. Nastrój poprawia, apetyt też, niepokój zlikwidowała, dobrze się po niej śpi. Tyle z objawów, które wyeliminowała. Pozostała anhedonia, brak motywacji, utrata zainteresowań i lęki/nerwy/obawy przed wykonywaniem różnych czynności (nie wiem, czy ten Anafranil działa). Rozpocząłem terapię, może to pomoże.
  17. Stefanos

    Depresja objawy

    Jestem po pierwszej wizycie u trzeciego już psychologa. Mam nadzieję, że tym razem trafiłem dobrze. Pierwsze wrażenie pozytywne. Jak dotąd nie otrzymałem od Was odpowiedzi na pytanie odnośnie objawów, ale z wizyty u psychologa wynika, że to normalne objawy depresji, a nie innej choroby.
  18. kalikali1, nie mam silnej fobii społecznej, generalnie chyba nie mam fobii społecznej. Mam depresję. Moje lęki polegają na tym, że przerażają mnie i stresują zwykłe czynności, takie jak wyjście do urzędu, czy inne tym podobne. Przede mną budowa domu (w przyszłym sezonie), która wydawała się fajnym wyzwaniem jak byłem zdrowy, teraz jest przytłaczającym problemem niemożliwym do realizacji. Wszystko wydaje się naprawdę trudne. Tak więc tego typu lęki/stresy/nerwy występują u mnie. Rozumiem, że Anafranil jest również na to. PS. Na poprawę nastroju i generalnie na depresję biorę już Wellbutrin 300 rano, Mirtor 45 na noc. Jakoś funkcjonuję, bez rewelacji, ale też bez tragedii. Od jutra terapia (trzeci terapeuta, trzecie podejście).
  19. Powiedzcie po jakim czasie początkowe nasilenie lęków zanika i zmienia się w pozytywne działanie, czyli w niwelowanie lęków.
  20. a jaką dawkę śmigasz ? Biorę 2 x 10mg (rano i w południe). -- 01 wrz 2015, 08:42 -- Jak długo może trwać faza nasilania lęku zamiast jego niwelowania? Dziś jest 7-my dzień brania Anafranilu. PS. Czy to prawda, że to silnie uzależniający lek?
  21. Dziś mija 5-ty dzień brania Anafranilu i jak na razie nie zauważyłem żadnych pozytywnych skutków. Mam nawet wrażenie, że lęki się nasiliły i byle bzdura powoduje u mnie stres i nerwy. Nie wiem, czy to efekt brania Anafranilu, czy po prostu mam gorszy okres. Właśnie wypiłem drugie piwko, bardziej mnie wyluzowało niż Anafranil przez te 5 dni. Czy może 5 dni to zdecydowanie za mało na ten lek? Warto brać dalej?
  22. Po jakim czasie można spodziewać się działania przy takiej dawce jak 2 x 10mg (rano, południe)? Dziś jest mój trzeci dzień, na razie nie odczułem zmian.
  23. Ja wczoraj w tej samej aptece, w której miesiąc temu kupowałem wellbutrin 300 za 189,90 PLN wczoraj już musiałem zapłacić 199,90 PLN. Drogi lek, ale najważniejsze, że działa.
×