Skocz do zawartości
Nerwica.com

nefretis

Użytkownik
  • Postów

    1 098
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez nefretis

  1. Hej wam Nerwa, jesteś tu i laveno i inni. Boże, czy my kiedyś bedziemy żyć całkiem normalnie? Ja nie mam siły pisać co u mnie...róznie. we wrzesniu 2018 zrobiła mi sie czerwona kropeczka nad górną jednyką, zaczerwienienie na linii dziąsła, jakby stan zapalny...Do dnia dzisiejszego mam taką czerwoną linię nad zębem, takie 3 czerwone krostki, jak nie dotykam maleją jak za mocno umyje to mam to znowu tydzen, troche piecze, mam tego dość juz tyle czasu, dentysta mówi, ze podraznienie mam sie nie martwic, periodontolog tak samo, ze od szczoteczki albo ze pod dziaslem zbiera sie jedzenie i jest zapalenie. mam obsesje na tym punkcie, 100 razy dziennie sprawdzam dziąsło, uzywałam juz wszystko, nic nie pomaga, czytałam że niegojące sie zmiany przez 2 tyg mogą oznaczac nowotwór. Ja to mam napewno ponad rok!!! Wczoraj po wieeeelu miesiącach płakałam czytając na komórce. oglądałam okropne zdjęcia raków jamy ustnej. nie wiem czy jest rak dziąsła, pisze ze niegojące owrzodzenia są prawie napewno tym. Ze to jest brodawczak, do wycięcia. Ja wiem, ze jestem może smieszna, jeszcze tego nie było zdjęcia zębów;) ale te durne krostki, nie pozwalaja mi normalnie życ. co o tym myslicie
  2. Hej, jest tu ktoś ze starych znajomych? Pozdrowienia dla wszystkich
  3. Byłam...nie dostałam NIC! Rozmowa 45min, stwierdził ze to to samo od 14 lat. Ze mam sie nie badać tylko odpuszczać kontrole. U tego psychiatry jestem od 13 lat...jestem zawiedziona ze mi nic nie dał
  4. Hej Wam wszystkim. Teksas, ja tez czasem mysle, ze nie wróci:( Ta tęsknota za normalnoscią i przeszlością potęguje cierpienie. Tak jak się godzimy na to, ze nie mamy juz np. 15 lat i jest to naturalne, oczywiste...tak trzeba sie pogodzić z tym, ze to co było, to doświadczenie normalnosci BYŁO i nie wróci. Ja niestety mam ciągle głupią nadzieję na cud? - jest to ode mnie silniejsze. Od niemal 14 lat budzę sie rano z myślą "a moze dziś bedzie normalnie" Serio. Nie umiem z siebie tej durnej nadziei wytępić A ona wcale nie jest taka fajna (bo mówi sie zeby nie tracić nadziei) - bo wczoraj NIC, dziś nic i jutro pewnie też NIC cudnego nie bedzie. Dzisiaj mam wizytę u psychiatry. czekałam 2 tygodnie. Dalej mam rozne objawy somatyczne, złośc pomieszaną z napięciem 24H, czasem smutek i beznadzieję, najgorsze jednak sa objawy i oczywiscie lęk że jestem na coś chora. Bóle w stopach, potem rękach, kciuk, palec u nogi, gorąc, poty, zimno, szczękościsk, suchość w ustach, drętwienia, prądy, bóle... w kołko coś, można zwariować. Ostatnio dominuje we mnie złość, na to gówno.
  5. Kintre...jak funkconuję? To raczej wegetacja. Wszystko od 14 lat podszyte jest lękiem. Moje 2 ciąże były wielkim odpoczynkiem od nerwicy (w drugiej myslałam ze wyzdrowiałam) Zresztą w pierwszej ciązy byłam jeszcze sobą, normalna. Wszystko się posypało około roku po urodzeniu - miałam mały guzek w piersi, okazał sie niegroźnym włokniakiem - ale ja myslałam ze to rak piersi - miałam 23 lata. Poszłam na zabieg i 2 tyg czekałam na wynik histo-patolog. Wreszcie przyszedł...był idealny. Juz myslałam, ze "teraz sobie odetchnę'' (zaznaczam - byłam jeszcze "normalna" - miałam po prostu zwykły strach...co bedzie jak umrę, kto zaopiekuje sie coreczką, płacz, ze ona mnie nigdy nie pozna bo umre). Ale stał sie paradoks - zamiast odetchnąć chyba cały moj stres wybuchł w momencie kedy byłam już po operacji, zdrowa i wolna. Minęło parę dni od odebrania wyniku i nagle zesztywniał mi kark...i jednego dnia nakręciałm sie do granic...objawy przyszły natychmiast i to trwa do dziś... Przepraszam, ze to opisuję ale tak bardzo tęsknię za normalnością. Jakby ktoś umiał odczarować tamten czas Jakby ktos umiał mi powiedzieć, ze to lęk, żebym nie diagnozowała sie sama... Kintre - obecnie pracuję w domu, tak więc moje zycia to dom dom dom Gotowanie, sprzątanie, praca przy kompie. Zero rozrywek. Jestem perfekcjonistką - muszę miec idealnie wkolo siebie. Porządek, czystość, wszystko najwyzszej jakosci, najlepsze - mam dośc tego! ale nie umiem inaczej. poza tym....oglądam swoje siki, kupe, ważę sie, mierze temp, oglądam swoje ciało codziennie i ... wiele godzin spędzam w googlach - diagnozując sie! A jak wygląda Twoje zycie? Jak to się zaczło u Ciebie?
  6. Kintre, wiem, masz rację... mam bardzo duże poczucie winy w zw. z tym, ze jestem tak nieodpowiedzialna...jeszcze niespełna rok temu badałam sie jak głupia...morfologie, usg, ginekolog, urolog, nawet laryngolog...i nagle oszalałam całkowicie. teraz wyjscie do lekarza kojarzy mi sie ostatecznie - lekarz słysząć moje straszliwe objawy na stówe wysłaby mnie do szpitala. Tak myslę. A potem szpital, bolesne badania, samotnosc, tęskonta za domem, dziecmi, oglądanie smierci i cierpienia...potem diagnoza - wyrok...leki, czeste pobyty w szpitalu, agonia..i wiadomo:( Kurde jakie to chore. Ja o tym mysle cały czas. Obsesja.
  7. Niektóre objawy nerwicowe trzymają naprawde długo, nawet latami. Sa ludzie którz np cała swoją nerwice od początku mają np. bóle głowy, piski w uszach, IBS albo bezsennosc. Kintre...ja tez mam szum w lewym uchu, stały. Od dawna. wieczeorem jest mocniejszy...nie wiem skąd to... Laveno tak myślałam, ze nie byłaś - ja tak samo - nie badam sie:(( Nie mogę. I nie wiem co jest lepsze...czy tak jak robi większość czyli natrętne wykluczanie chorób u lekarza, kontrola, wizyty czy ta cholerna niewiedza. Moim zdaniem pierwsza opcja jest lepsza i bezpieczniejsza...i uważam, ze drugi etap moze dopasc tez każdego dawniej równiez sie bardzo badałam. Niestety nie umiem stwierdzić co jest dla mnie lepsze...chyba nie badanie sie. Jak latałam po lekarzach to byłam wrakiem - wtedy też bardzo rozregulowałam sobie jelita. Stresem przed wizytą i potem czekaniem na jakies wyniki. To byl koszmar. Wtedy też chudłam.
  8. wiesz co nie wiem nawet kiedy. Ja nie zauważam tego przechodzenia objawów. Nie ma tak, ze konkretnego dnia jest stop. czasami objawy nakładają sie, w sensie gastryczne z np. neurlogicznymi czy stawowymi i ostatecznie dominują te , których się bardziej boję. Po baniu sie o brzuch przez 2 lata, lęk osiąga swoj szczyt i widzisz siebie z dystansem..."2 lata a jednak zyje i mam sie calkiem, całkiem" chociaz choroba jelit Crohn, jest przewlekła, ma remisje...i takie choroby sa najgorsze. Ja sie bałam głownie Crohna...operacje, szpitale, smierc. Z rakiem jest chyba tak, ze objawy narastają i nie cofaja sie...jest coraz gorzej w szybkim czasie. Te wszystkie gówna autoimmunolog. zabijaja powoli - są róznie niewyjasnione bóle, zagadkowe krótkotrwałe objawy, mijające, przekształcające sie - I TO JEST DLA MNIE NAJSTRASZNIEJSZE.
  9. kintre bardzo Cię rozumiem:( Napisz co tam po badaniu (które na stówe bedzie OK!)
  10. Mój na początku się przejmował...tłumaczył mi...robił mi nawet takie sesje jak psycholog...litował sie, wyręczał w obowiązkach domowych i nie tylko...ale przestał...teraz mnie ignoruje. tzn te zachowania i skargi...ma po prostu dosyć. Boje sie narzekać przy nim...ostatecznie zostałam sama...siostra nie rozumie, zmienia temat, jakby nie słyszy tego co mowię...mama pociesza i tez zmienia temat...ludzie po prostu maja swoje zycie i tyle. czasami jak mama na cos narzeka to czuje sie wspaniale, bo się dokładam i mam poczucie ze nie jestem sama (chore). aha, mąż raz poszedł ze mna do psychiatry i facet kazał mu ignorować i osmieszać moje lęki...ale nie tak po chamsku tylko z wyczuciem. Mysle, ze od tego momentu mąż mnie bardziej olewa:( Czasem jest tez zły bo juz mi nie wierzy, nie ufa...tez sie boi że możemy przegapić cos powaznego...jednak on ciągle jest w 100% pewien ze nic mi nie jest... przykre to jest. a jak wasi bliscy?
  11. Tak miałam takie kłucia, w sumie były one niezlokalizowane dokładnie ale kuło aż do brodawki sutkowej. W ciąży mozesz tak miec...mnie tez tak kuły piersi...te gruczoły sie zmieniają, rozciągają - potem jak karmiłam to takie kłucia były b. częste
  12. zakazana88 Hmm nie wiem bo tego w googlach nie pokazali:) pewnie jakby pokazali to bym miała... z tego co czytałam to jest to cieniutki stolec, ale jest cienki cały czas a nie że raz cienszy raz grubszy wąskie stolce są od napięcia/zacisku odbytu - mozesz to robic wbrew woli, wydaje Ci sie ze wszystko jest jak zwykle a jednak tyłek jest skurczony:)) Moje rówiesniczki zyją pełnia zycia...jezdżą gdzieś, uprawiaj sport, spotykają sie...ja juz nie wiem co to znaczy normalnie żyć. Czuję sie jak w więzieniu - moim więzieniem jest dom i ja sama. Z zewnątrz nic po mnie nie widać...a po Tobie? Wydaje mi sie gram, mam maskę radosnej, spokojnej osoby - wewnątrz jestem rozsypana, zlękniona, przegrana. Aha mi też wszyscy odradzali kolonke...mąż juz po prostu sobie robił ze mnie żarty... Ja też Ci radzę - nie rób! Zrobisz to i zaraz bedziesz szukać dalej...a stersu przed badaniem nie da sie opisać...ja nie wiem czmu my sobie to wszystko robimy...
  13. Nie wiem czy komukolwiek to pomogę, ale napisze parę słów o dolegliwosciach gastrycznych...teraz się ich nie boję i mam naprawdę gdzieś moją kupe - ale było tragicznie poniżyłam się do tego stopnia, ze kazałam męzowi oglądac własne gówno! Oczywiscie monitoring był non stop. Nagle (zwykle miałam zaparcia) pojawiły sie dziwne biegunki...zielone, jasne, zółtawe...no rózne oczywiscie był też stolec ołówkowaty Teraz juz wiem, ze węzszy stolec był poprostu od spiecia odbytu (mimowolnego) Bardzo długo, bo ze 2 lata meczyłam sie z niewyjasnionym bolem z prawej str. pod żebrem...przesżło jakoś 2 tyg po gastroskopii, gdy przyszły inne objawy szczescie w nieszczesciu ktos by pomyslał jednak tamte jazdy gastryczne przypisuję i wiążę z tym co mam teraz - dla mnie to jedna przewlekła, niezdiagnozowana choroba, rzucająca sie na rózne układy i narządy Dziewczyny...kawałki jedzenia są normalne w kupie. Podczas nerwów pasaz jelitowy jest przyspieszony i niektóre rzeczy nie zdążą sie strawić. Pomimo, że psychicznie wydaje sie że jest OK i nie ma napiecia. Biegunki miałam kilka razy dziennie i bardzo wczesnie rano. Do tego mdłości, nudnosci, wyczuwalne gule w jelitach (mysle, ze to były uwięźnięte gazy)... Na kolonoskopie byłam zapisana 4 razy zawsze stchórzyłam w ostatnim dniu. Odwoływałam jak idiotka, potem juz bałam sie tam dzwonić... Jak to jest, ze jedynym i obsesyjnym marzeniem młodej kobiety jest marzenie o rurze w tyłku i oglądane jelit kamerą. Absurd...zamiast cieszyc sie zyciem, byłam wtedy wrakiem, zamiast robić paznokcie, biegac do fryzjera i sie stroić, albo spełniać sie osobiscie...24h mysle o sobie, badaniach, objawach i chorobach... DzIś mi gorąco, poce sie, mam doła, bóle wędrujace w palcach, stopach, kolanach, ból szyi, gardła i nosogardła od scisku. To tyle laveno bylas u lekarza z hipoglikemia i tamtymi sprawami?
  14. A tak w ogole doszło do tego, że boje sie juz pisac nawet tutaj - że ktoś mi napisze - "no...twoje objawy są powazne chyba musisz iśc do lekarza, to nie jest normalne" albo inne pierdoły. zreszta jw pisałam z tego powodu boje sie isc do psychiatry.
  15. A z innych? Był za komuny taki film z gadającym kotem "7 zyczeń", mówiło sie Hator hator hator otwierałam okno by przed snem to wypowiedzieć, to gwarantowało mi ochrone i spełnienie marzen w szkole to było powazne natrectwo i trwało latami
  16. Mam przekonanie, że musze sie bać o swoje zdrowie, jak nie bede sie bała to coś mi będzie. Lęk chroni mnie przed realną chorobą. A wynika to z tego, że zawsze im bardziej się bałam przed wizytą u lekarza tym bardziej nic mi nie było.... Dlatego nie potrafie odpuścić - dla mnie nie bać się o objawy równa się z utrata kontroli i ściągnieciem na siebie choróbska. Pieprzone perpetum mobile
  17. Tak, najgorzej jest przed kompem, wystarczy 15 min nawet w dzien i juz czuje suchosc a to nakręca panikę. Nie wiem jak zareaguje moj psychiatra gdy to ja zaproponuję mu nazwę leku... coraz bardziej dorzewam do decyzji o psychiatrze...nie da się opisać wahań w tej kwestii. teraz mowie ze pojdę, za chwilę czuję ból, kłucie w stopach i "nie idę". Cholera no... Dlaczego zycie tak boli. czym zawiniłam? czesto mysle, że nie przebaczyłam komus tam i to ściągneło na mnie karę... nie chcę nawet wspominać o natrectwach religijnych - "Bóg wzywa do cierpienia...im wiecej cierpienia tym piekniej w oczach Boga, tym wieksza zasługa i jego upodobanie" lepiej dalej nie mówię...zryty łeb na maxa
  18. Men a myslisz, ze suchośc w ustach, oczach jest objawem nerwicowym? Powiem szczerze , że nigdzie nikt nie pisał o suchości oczu (nie wiem czy jest realna czy to tylko odczucie...płakać mogę bez problemu, mam łzy, również jak ziewam czy łażę po mrozie to zawsze mam trochę łez - wynalazłam sobie zespół sjogrena (mam obsesje na punkcie tej choroby od ponad roku - jednak w niej ludzie nie mogą płakac bo nie ma łez - u mnie leją sie strumieniami , płaczę niemal codziennie) natomiast do tej powaznej choroby nie pasuje mi to mocne napiecie, o którym pisałam juz wiele razy - stałe napiecie, szczeólnie twarzy, szyi, karku, rozwaliłam sobie stawy skr-żuchw. juz lata temu przez to... I jeszcze na dodtaek ma BMS czyli pieczenie jamy ustnej. Mam ciągle poczucie bardzo powaznej choroby. Ratunku. Dziś miałam dzwonic do psychiatry ale nie zrobiłam tego. Znowu górę wziął "rozsądek" czyli przekonanie, ze jestem chora fizycznie i powinnam w koncu przestać robić cyrki tylko zacząć badania. Mój mąz błagał mnie wręcz wczoraj bym sie umowila. Niestety antydepresanty powodują suchosc bł. sluz. - czy sa takie które nie maja takiego skutku ubocznego?
  19. Napiszcie czy waszym zdaniem lub wg waszego doświadczenia objawy danej choroby mogą być wręcz identyczne jak u osoby naprawdę chorej? Czy mieliście tak, że objawy były dokładnie takie jak np. opisuje ktoś chory na jakimś forum a potem te objawy przeszły i okazały się nerwicą? Albo przeszły po lekach?
  20. kintre ja tez mam tak od pewnego czasu, ale ten objaw raz jest raz nie. Czyli sa momenty, ze widzę prawie normalnie. bardzo się tego boję, czasami mam widzenie bardzo niewyrazne a po patrzeniu w komorke a potem gdzies w dal mam bardzo zamazane i musze dłużej wyostrzac wzrok. mam bardzo spięty kark i twarz, zaciskam zęby, mam sucho w ustach, a nawet oczach. wkoło ust mam takie białe (jak sie bardzo zacisnie usta to to sie robi) ja mam to cały czas nie umiem pozbyc sie tego spiecia
  21. Napiszcie czy waszym zdaniem lub wg waszego doświadczenia objawy danej choroby mogą być wręcz identyczne jak u osoby naprawdę chorej? Czy mieliście tak, że objawy były dokłądnie takie jak np. opisuje ktoś chory na jakimś forum a potem te objawy przeszły i okazały się nerwicą? Albo przeszły po lekach?
  22. TO zaczęło się ok. 14 lat temu. wówczas objawy somatyczne były dla mnie nowością. Zatem całkiem niewinnie w ruch poszła encyklpoedia zdrowia i po trochu net...wówczas po raz pierwszy zdiagnozowałam sobie chorobę (zap. opon mózg bo bolał mnie kark z napięcia) Poszło z górki i doszło do 2 miesięcznego lezenia w łózku ze zdrętwiałą zimną nogą, zawrotami głowy, oczopląsem, parestezjami i masą objawów neurolog. to do tego depresja i mega lęk, że to SM... Poszłam z tym do rodzinnego - zostałam natychmiast wysłana do psychiatry. Wówczas pierwszy raz w zyciu usłyszałam, że to LĘK i nerwica. Antydepresanty załatwiły sprawe na 1.5 roku - szczesliwa z ozdrowienia i pelna energii odstawiłam je...po 2 tyg nagle zgaga, reflux, bole i od nowa ... rak zoladka, trzustki...wiedziałam juz ze objawy neurolog są zw. z lękiem ale gastryczne??? nawet nie przeszło mi to przez myśl...no więc samotna walka, badanie sie...i ostatecznie psychiatra, który odmówił dania leków (byłam b. zawiedziona) i skierował na terapie na którą nie poszłam... Po co skoro czułam sie nieźle psychicznie? Lęk był stały, uogólniony, słaby wiec po co??? Dominowały w zasadzie tylko obj. somatyczne... Terapia na bóle??? Absurd. Tak wówczas myslałam i....mysle tak do dziś choć już niby sporo wiem.... Dawniej umiałam się badać. robiłam to bardzo dziwnie - nigdy nie umawiałam sie do lek. z wyprzedzeniem...tylko bardzo chaotycznie nagle, dzwonie, panikuję, ze musi mnie przyjąć bo to poważne i wizyta była tego samego dnia! Nie umiem do dziś inaczej. Nie jestem w stanie spać i żyć wiedząc o planowanej wizycie. Nie bede juz opisywać objawów...mam ich 1000 cały czas, trwają dośc długo, miesiącami, łągodnie i niezauważalnie zmieniając lokalizację. Miałam raz terapie 1 rok - nie pomogła nic! no moze na chwilkę zaraz po wizycie. leki pomogły mi tylko 2 razy - 12 lat temu Bioxetin i 1 rok temu Mirtagen - bóle ustały ale lęk i natrętne mysli pozostały. to jest koszmar, czuję sie tym spętana, nie umiem przestać mysleć o swoim ciele, kontroluję, wyczekuję objawów, analizuję, boję sie panicznie każdego ukłucia, ważę się, mam okresy mierzenia gorączek, obserwuje odchody, ogladam oczy, jame ustna, skórę,... teraz mam etap bolu stawów, miesni sciegien...jestem pewna, ze to nie są zarty, przeczytałam wszystkie fora RZS, toczen, inne...wiem wszystko, znam kazda historie i objawy. Mam podobnie jak opisujący...najgosze jest to ze najpierw to miałam a potem przeczytałam. Wiec nie wymyslam. I najgorsze (?) - ostatnie 2 lata panicznie boje sie isć badać. Ja nie pójdę i koniec, zachowuje sie jak mały wstretny bachor - nie i już. Niepokoi mnie to bardzo bo zyję w koszmarze niepewnosci, w jakimś chorym zagadkowym świecie, z nozem na gardle. chyba ze bede umierać. Nie moge isc czekanie na wynik mnie ruinuje - nie jem nie spie mam mysli samobójcze. Z zewnątrz wyglądam bardzo zdrowo (wg innych) ale wg mnie zzera mnie cos przewlekłego, powoli, i niedługo sie o tym dowiem. Takie myslenie mam od nastu lat...jednak o dziwo nie staje sie nic złego...ale za kazdym razem mysle "to juz teraz" ' Te myśli są stałe, bardzo natrętne, podobnie objawy. Są straszne, boje sie ich, płaczę gdy coś zakłuje, zdrętwieje. ostatnio czesto mysle ze gdybym dowiedziała sie o chorobie to nazarłabym sie tabl. zeby to zakonczyc. Boje sie ze cos mi jest...bole w kolanach, stopach...takie dziwne, straszące, nagłe i krótkotrwałe, wedrujace. Bola mnie duze palce u stop, zdiagnozowałam sobie dne moczanową. Potem tocznia, potem RZS, cukrzyce, moze białaczka, moze jakas inna potworna choroba...nie mam siły szukam przyczyn, ciągle mysle, analizuję - smierc brata (5l temu samobójstwo) a potem nowotwór ojca (wyleczony) i to ze jestem DDA, duzo stresów, nadwrazliwosc od dziecka, tych przyczyn moze byc wiele... przepraszam ze tak duzo pisze...niech napisze ktos kto boryka sie z czyms podobnym
  23. Hej men Dzięki za ten wątek. Powiem szczerze ze juz dawno myślałam o hipochondrii jako nerwicy natręctw. Bo mysli o chorobach sa natrętne uporczywe nałogowe ruinujace zycie. Nie wiem jak inni ale u mnie sa stałe. Niegdyś ograniczaly sie do dnia. Teraz sa tez w nocy. Bo objawy mam tez w nocy. Co nasuwa jeszcze wiekszy lęk i wątpliwości bo podobno w nerwicy objawy mijaja w nocy. Cdn.
  24. Pholler wiem....potem pożałowałam, ze wylałam swoje żale...ale nie dało się juz edytować A co Ci jest obecnie? Niestety ta pieprzona choroba stawia SIEBIE na pierwszym miejsu jako pepek świata...''to Ja mam najgorzej, to ja mam najwiecej objawów, inni udaja albo sie bawią i w ogole''...zawsze wstyd mi za takie mysli. Mam poczucie winy że nie dość, ze nie mam siły by z tego wyjść to jeszcze jestem egoistką. Nie wiem czy tez tak macie...chodzi mi o zycie w takim stałym wewn. napęciu. Nawet jak jest lepiej to kontrola i wsłuchiwanie sie w siebie nie pozwala byc normalnym. To jest tak jakby jednego dnia ktoś mnie okradł z mojej tożsamości. To sie stało naprawdę JEDNEGO DNIA - kiedy to z bólu (teraz wiem ze było to napiecie) karku 14 lat temu zrobiłam sobie zapalenie opon mózgowych. Tyle że wówczas nie było za bardzo neta ale była Encyklpedia zdrowia PWN u rodziców. O takie to gówno zniszczyło mi zycie: https://www.google.pl/search?q=Encyklopedia+zdrowia+PWN&rlz=1C1GIWA_enPL609PL609&source=lnms&tbm=isch&sa=X&ved=0ahUKEwid5sKots3ZAhWJBiwKHSPCBKEQ_AUICigB&biw=1344&bih=711 haha jestem nienormalna z tym zdjeciem- powinnam stworzyc mema:)) Potem było juz z górki...coraz wiecej objawów i coraz więcej szukania i bania się oraz ta zmora: układanie scenariuszy i czarne wizje. Przed tymi 14 laty nigdy tak nie miałam. Byłam normalna, normalnie chorowałam, nawet miałam rózne bole i miałam to w d.... To był jeden grudniowy dzien gdy wszystko sie posypało. cała ja zostałam okradziona z siebie dawnej, normalnej. potem juz nigdy nie byłam sobą. zastanawiam sie co by było gdybym olała ten kark i nie szukała w ksiązkach, potem necie. Co bym teraz robiła...moze miałabym wiecej dzieci, moze inna pracę, napewno wiecej znajomych, wyjedzałabym na wycieczki, zyła pełnią zycia...jak przedtem. Macie takie myśli?
×