Skocz do zawartości
Nerwica.com

YesWeCan

Użytkownik
  • Postów

    9
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia YesWeCan

  1. no właśnie z tym mam problem ,że nie potrafię sobie tego wyobrażić .11nocek bez snu. Nic nie spałeś ? Słyszałem ,że depresję leczą bezsennością . Nie próbowałem , nie wiem. Tak, 11 nocy bez snu. W ogóle, zero. Być może miałem jakieś epizodyczne utraty świadomości a la narkolepsja, ale jestem pewien, że w tym zakresie jakim obejmowałem to swoim umysłem nie spałem wcale. Co dziwne, nie miałem żadnych objawów psychozy etc. Neurolog, łaskawie mnie przyjęła, po tym jak w rejestracji dowiedziałem się, że najbliższy termin za dwa tygodnie, to "zażartowałem", że za dwa tygodnie będę stał na dachu przychodni w wiadomym celu... Kiedy mnie zobaczyła, to stwierdziła "nie wygląda pan na taką bezsenność". Na co ja odparłem - Chory nie ma wyglądać, tylko chorować. Dała mi Zopiklon, który dał mi 2-3 godziny snu. Latami całymi nic z tym nie robiłem i teraz jestem w punkcie, w którym jestem. Nie mam ciężkiej depresji, można nawet powiedzieć, że jest zaleczona i w remisji, ale skutki nieleczenia pozostały, w tym problemy z pamięcią - zryty hipokamp taką traumą - i bezsenność, która naprawdę reaguje dopiero na benzodiazepiny, a i to z biedą. Konsekwencje tego są też takie, że o fazie REM snu mogę pomarzyć, a co za tym idzie konsolidacji pamięci, czego na co dzień potrzebuję. Oczywiście czytając to i inne fora zdaję sobie sprawę, że moje dolegliwości dla niektórych byłyby "błogosławieństwem", więc staram się nie narzekać, ale fakt pozostaje - kiedy człowiek się nie wyśpi jak należy to dosłownie wszystko może i w którymś momencie na pewno się "posypie".
  2. W pełni Cię rozumiem, mnie największa deprecha (zero pamięci, zero motywacji, zero humoru) spotkała na ostatniej prostej studiów i jej nie leczyłem całe lata, nawet 11 dni pod rząd bez snu - wyobraź sobie, a neurolog dała mi zopiklon... Wierzę, że jest Ci trudno, ale na pewno dasz sobie radę. Do terapii trzeba mieć odpowiednie nastawienie - jak nie będziesz chciał, to i tak niczego nie osiągniesz. Pomyśl o tym tak, jakby ktoś chciał z Ciebie zrobić "konsultantkę" Avonu Uzbrojony w pomoc farmakologiczną będziesz miał łatwiej, ale traktuj ją jako sprzymierzeńca, a nie rozwiązanie. Sam też musisz się wysilić. Jak to mawiają Amerykanie - Fake it, till you make it!
  3. Biorę mianserynę 60mg, 150-300mg trazodonu, 25-50mg kwetiapiny (spróbuję jeszcze XR), w sumie 300 mg lamotryginy dziennie, 6 mg bromazepamu na noc. Leki z grupy "Z" w ogóle na mnie nie działają, są jak większa dawka hydroksyzyny , a po Zaleplonie miałem urojenia, zarówno wizualnie (nieistniejące powiadomienia na telefonie ;P, jak i słuchowe - trzaski w domu, których nie miało prawa być). Cała ta mieszanka, jak by jej nie kombinować in plus czy minus, nie daje mi absolutnie nigdy "kompletnego", wypoczętego snu - na niej zasypiam, ale budzę się co chwilę, a jeśli nie daj boże następnego dnia mam coś stresującego do zrobienia, to i tak nie śpię bez bromazepamu a z tym i tak słabo. Od kiedy zacząłem brać bromazepam, to przynajmniej czasami, bo nie zawsze, śpię 4-6 godzin pod rząd, a potem się budzę po kilka razy, aż nie trzeba rankiem wstać i wyjść z domu. Lamotrygina przerzucona na ranną dawkę super działa jeśli chodzi o nastrój, wreszcie adekwatnie antydepresyjnie, czuję z powrotem że żyję, ale też ani nie poprawiała w żaden sposób architektury snu w nocnej dawce, ani nie stabilizowała nastroju w dzień jak należy. SSRI już przerabiałem, więc to też odpada - albo nie działają, albo dają objawy z pogranicza hipomanii. Jakiś pomysł? Z góry dzięki!
  4. Jeśli Cię usypia, to fajnie, ale 30mg przeciwdepresyjnie podziała jak będziesz tego bardzo chciał. 60mg to minimum na deprechę, ale zależy co leczysz, bo może Ci pomóc już nawet 30mg jak się porządnie wyśpisz kilka razy.
  5. Zazdroszczę szczerze tym, którzy biorą kwetiapinę i śpią 10-12 godzin. Nasennie i pomocniczo w depresji standardowo bierze się od 25-50 mg, ale bywają osoby, które padają po połowie dawki. Mnie osobiście zwykła kwetiapina nie pomaga, budzę się w nocy tak, czy inaczej. Po więcej niż 50mg tylko czuję się zamulony, ale śpię i tak źle. Jeszcze do wypróbowania wersja XR Kwetaplexu.
  6. Nie stresuj się na wstępie wysypkami. Nie lękaj się! Wysypka wysypce nie równa, może być "ta zła i najgorsza", a może być łagodna i niemająca nic wspólnego ze Stevens - Johnsonem Strzał może akurat być wcale niezły, zależy od nasilenia lęków, ale jak nie spróbujesz, to się nie dowiesz. U mnie świetnie działa na stabilizację nastroju w dawce 200mg, ale nie mam lęków, jestem raczej bezczelny
  7. Mój lekarz Metylofenidat przepisał mi po bardzo długim czasie leczenia i przez wzgląd na dobrą relację. Pierwszy raz dostałem od znajomego ze Stanów Modafinil i Metylofenidat niejako "na próbę" (facet dużo podróżuje a do tego ma ADD-PI), a nuż mi pomoże a raczej nie zaszkodzi. Modafinil był genialny - koncentracja laserowa, przytomność i czas reakcji super, ale nie działa w żaden sposób na nastrój - podobno ma u nas być znowu w przyszłym roku, ale to tylko plotka. Metylofenidat nie jest do końca przewidywalny w rezultatach. Powiem Ci tyle, że o ile da "kopa", ale nie każdemu bo niektórych usypia (o.O), to objawów depresyjnych Ci nie zaleczy do końca, bo o ile dopamina da Ci to przyjemne uczucie, że nudne rzeczy są jednak całkiem ciekawe, to nastroju Ci nie poprawi (chyba, że przesadzisz z dawką, to albo wpadniesz w euforię, albo dostaniesz leku napadowego - obydwa przerabiałem, ale przez przypadek, pomijam ludzi, którzy nadużywają Metylo i go wciągają, albo jeszcze gorzej robią iniekcje ). Sam od dziecka mam problemy z koncentracją, jako dzieciak jeszcze z hiper-aktywnością, ale to wygasło, została zaburzona koncentracja, na którą pomaga Metylo, ale same zaburzenia koncentracji, jak sam pewnie wiesz, nie są podstawą do brania stymulantów, gdyż mogą wynikać choćby z niedoleczonej depresji etc. Nie mam dla Ciebie rady co do lekarza w Waw, ale przez wzgląd na "nastrój" nie próbowałeś może Lamotryginy? Ja ostatnio po paru latach brania zmieniłem reżim brania z nocnego na dzienny i przy 200mg dosłownie odzyskałem życie, mam energię przez cały dzień i nastrój na jednym, stabilnym i dobrym poziomie a SSRI przerabiałem i albo mnie znieczulały do poziomu psychopaty, albo wywoływały hipomanię. (moja diagnoza do tej pory jest dość labilna jeśli chodzi o konkretny typ zaburzeń) Z Lamo jest jednak ten problem, że do dawki ostateczne, terapeutyczne,j trzeba dążyć stopniowo, żeby nie dostać "wysypki" Ale ze stopniowym i przewlekłym braniem leków na pewno masz już do czynienia, więc możesz na dwa-trzy miesiące spróbować, bo zazwyczaj tak długo "wkręcają" się leki.
  8. Trittico na każdego działa inaczej, generalnie uspokajająco i usypiająco, działanie antydepresyjne ma słabe. W Stanach głównie jest przepisywany jak lek nasenny, bo nie jest ani benzo ani niczym z grupy Z-leków i nie uzależnia. Ja leczę się od paru lat Trittico CR, leciałem od 25mg do 300mg. Żadna z tych dawek nie daje mi tych "mitycznych" 8 godzin snu, ale są ludzie którym samo Trittico daje po łbie jak kij baseballowy i śpią, a rano nie wiedzą jak się nazywają. Zostałem na 150mg, bo "coś tam" pomaga. Ja niestety do nich nie należę, trochę usypia, tyle. Na początku może nasilać bezsenność, zatykać nos, wysuszać spojówki...
  9. Widzę, że ludzi dorosłych, biorących Metylofenidat w Polsce na podstawie zawartości tej dyskusji jest jak na lekarstwo homeopatyczne, a szkoda. Może gdyby psychiatria w Polsce trochę bardziej pochyliła się nad niedostatkami koncentracji u ludzi dorosłych, to nie byłoby problemów ze skuteczną terapią od CBT poprzez inne leki typu Adderall, Vyvanse itp. Ja biorę Metylo od ubiegłego roku i jest bardzo przydatnym lekiem, który usprawnia codzienne funkcjonowanie od jazdy samochodem (lepsze skupienie na drodze), poprzez naukę (mniejszy problem z zabraniem się do roboty), aż po pracę (nie daje efektu "socjopatycznego robota", a pozwala w bardziej zorientowany na ukończenie zadań sposób podejść do codziennej rutyny). Ma swoje minusy - faktycznie podkręca nerwowość i czasem powoduje wahania nastroju, ale nic czego nie da się opanować. Pilnować także muszę odpowiedniego odżywiania, bo z jednej strony powoduje obniżenie apetytu, a z drugiej strony bycie niedożywionym na nim daje odwrotny do zamierzonego efekt poirytowania, wręcz wściekłości bo potęguje spadek poziomu cukru we krwi. Powiem szczerze, że nie dziwię się, że psychiatrzy nie przepisują Metylo zbyt często, albo wcale gdyż po pierwsze ADD i ADHD u dorosłych według nich w Polsce nie istnieje, po drugie nie mają doświadczenia w diagnozowaniu dorosłych, a z dziećmi też wcale nie jest lepiej. Niektóre farmaceutki w bardzo niegrzeczny i nieprofesjonalny sposób podchodzą do wydawania Metylo, traktując mnie jak narkomana, co też na pewno nie pomaga, ale to akurat mogę zwalić na karb ciemnoty i głupoty tychże osób. Wreszcie w osłupienie wprawia mnie to, że moderatorzy pozwalają w ogóle wypowiadać się na forum o "alternatywnych metodach" przyjmowania i pozyskiwania substancji czynnej w postaci prochu. Każda taka dyskusja zalatuje postępowaniem karnym i uważam, że nie powinna być prowadzona publicznie. Nie wspominając już o wciąganiu Metylo przez nos, co już graniczy z narkomaństwem, bo przecież jakiego działania terapeutycznego oczekuje taka osoba!? Biorąc pod uwagę bezustannie wiszące w powietrzu afery z dopalaczami nie dziwi mnie, że lekarze boją się wydawać Metylofenidat pacjentom z krótką historią leczenia, czy niedostatecznie zdiagnozowanym, bo wartość czarnorynkowa opakowania jest całkiem spora, a dzieciaków które wezmą do pyska każdą napotkaną na podłodze tabletkę, żeby zobaczyć czy coś im po niej będzie jest zatrważająco dużo.
×