Jeden z domowników, który chodzi z jednego pomieszczenia do drugiego, później do trzeciego, później idzie do piwnicy, wychodzi stamtąd na dwór, wchodzi do domu przez taras, za chwilę znowu wychodzi na dwór, tym razem drzwiami wejściowymi itd. itd. itd. A najbardziej wkurzające jest, że gdy usłyszy mnie, to najchętniej wlazłby tam, gdzie ja jestem. Tak totalnie mnie to wkurza, bo unikam przebywania w jednym pomieszczeniu z tym osobnikiem.