Witam wszystkich, tak się przymierzałam, czy się przywitać czy nie, zarejestrowałam się niedawno, ale miałam parę koszmarnych dni czyt. ryk, śmiech, rzucanie przedmiotami, o mało co nie laptopem Nie chcę się za dużo rozpisywać, bo nikomu nie będzie się chciało czytać, w największym skrócie:
Mam 24 lata i od 18 roku życia ciągam się po psychiatrykach, od 4 lat diagnoza Chad, borderline. Wcześniej różne diagnozy, każdy lekarz miał swój własny pomysł, zaczęli mnie nazywać mieszanką wybuchową, diagnozy były różne pierwszy pobyt w szpitalu epizod depresyjny ciężki, inne: zaburzenia schizotypowe, depresja psychotyczna, twierdzili, że na pewno jakieś zaburzenia osobowości, a jeszcze w gimnajum i liceum bulimia i anoreksja.
W końcu doszli do wniosku, że jednak Chad i borderline i uzależnienia, 3 miesiące temu wróciłam z odwyku i po ciężkich stanach mieszanych, niestety odwyk nieudany, od 3 tygodni, ale staram się to jakoś dozować. Ja już sama w nic nie wierzę, jak mam poprawę, że w miarę dobrze funkcjonuje albo "przebłyski" normalności to wiem, że coś jest nie tak, ale skoro tyle razy się mylili, może to leki przez te wszystkie lata wyprały mi mózg, co jakiś czas odstawiam, wracam, zmieniam, zależnie od stanu psychicznego, ten tydzień jestem bardziej świadoma.
Miewam często urojenia ksobne, boje się wychodzić, zalepiam okna dekodery, telewizor, boje się ludzi, jak już wychodzę gdzieś bo muszę to z nunchaku w łapie, na pewno wiedzą, że jestem złym człowiekiem. Potem z kolei chodzę po mieście, klubach, zaczepiam ludzi, świetnie się bawię, zachowuję się jak nimfomanka, skaczę ze spadochronu, i tak dalej mogę wymieniać. To wszystko jest takie dziwne, że nie wiem jak się będę czuła za tydzień, jutro, czy nawet za godzinę.
Plus dziwna sytuacja życiowa od niedawna matka chciała mnie wsadzić do szpitala znowu na siłę wezwała policję, pogotowie, dodam, że ostatnio byłam sądownie, jak zazwyczaj zresztą, do października muszę się wynieść, ona zawsze była dla mnie jedynym wsparciem bo trochę rozumiała, sama zmagała się z depresją, widocznie ma mnie dość, bo jestem złym czlowiekiem. Tak naprawdę czuję to zło w sobie od dziecka, że czai się gdzieś głęboko i czasem wybucha z ogromną mocą.
omg.. ale się rozpisałam, przepraszam