Skocz do zawartości
Nerwica.com

midaa

Użytkownik
  • Postów

    135
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez midaa

  1. Misia- ale przecież to jest choroba, klasyczny przypadek NN- więc sobie to powtarzaj, wiem ,ze jest to ciężkie,ale to tylko nerwica, która próbuje Ci wmówić,ze to coś innego Każdemu NN lgną się takie głupie rzeczy do glowy.Naprawdę. Zobacz ile nas tutaj jest...
  2. ja to nawet jak byłam mała nie wiedzialam jak sobie to tłumaczyć, bo zdarzyło mi się być na pogrzebie dziecka- takiego 5 letnigo właśnie, wtedy też miałam jakoś tak 5 latek, więc jak widziałam jak on tam leży-to się zastanawiałam dlaczego... i potem się zaczęly lęki a jeszcze mam taką pracę trochę.... gdzie ludzie czasami ze zgonami noworotków przychodzą i teraz ja -planująca dziecko - znów zaczynami mieć lęki,że coś się temu dziecku stanie, ciągłe przygnębienie, zwariować można jest tak,że zawsze we wszystkim się czegoś doszukam,albo czegoś się boję, a już nie chce ewa123- a z pracą to mam to samo-najpierw sie o nią staram a potem jak już ją dostanę wpadnę w monotonie i się zaczyna,że w zasadzie nic mi ta praca nie daje- bo szczęśliwsza od niej nie jestem-czasami jest dobra bo jak mam dużo pracy to trochę oderwę sie od filozoficznych myśli...........
  3. ciężka sprawa, ja mam podobne lęki więc doskonale Cię rozumiem.u mnie było tak,że jak byłam mała miałam chyba z 5 lat to wuja zabrał mnie na pogrzeb i w zasadzie od tego się zaczęło potem bałam się,że umrę. przeszło oczywiście, jak to u dziecka,ale potem przez całe życie problem śmierci jakoś mnie dręczył, wszystkie lęki które mam są w zasadzie z tym związane: o tym, że coś komuś zrobię, że coś sobie zrobię, lęki hipochondryczne, że ktoś bliski umrze i wogóle... teraz w środę ide jeszcze na pogrzeb wuja a moja szefowa raczej nie lubi jak bierzemy wolne i tak to wszystko wygląda
  4. U mnie w pracy wszyscy są lekko przeczuleni, czasami robią jakieś badania, zależy kto,ale tak naprawdę nigdy nie wiadomo co człowieka strzeli, ja tam chce jakoś nauczyć sie podchodzić do tego z dystansem, chociaż bywa ciężko.Niedosyć ,że mamy tutaj ludzi po wypadkach, to są oczywiśnie nowotwory-różnego rodzaju, zgony w tym noworodki, a do tego ostatnio miałam faceta dokumenty -nerwicowca po pobycie w szpitalu na oddziale psychiatrii, kogoś z depresją i samobójcę.Poprostu bajka A dla mnie -takiego nerwicowca, po 2 tyg. pracy zaczęły się różne rzeczy wkręcać,ale muszę sobie z tym poradzić, bo nie uciekne od tego- to nie żadne rozwiązanie, przynajmniej tak mi się wydaje....
  5. hihi to fajnie :) nie ma co wracać do starych spraw, chociaz one same cisną sie do głowy czasami, co do chorób to wiem jak jest, ale u mnie te hipochondryczne objawy powróciły w związku z nową pracą, bo mam do czynienia z osobami poszkodowanymi w duzym skrócie mówiąc- z dokumentacją medyczną, a pracę i atmosferę lubię, tylko właśnie.... uaktywniły się myśli i muszę nad tym popracować
  6. ja też podejrzewam zawsze u siebie najgorsze, bylo lepiej przez jakiś okres czasu,ale teraz znow to wraca do mnie, a co jest jeszcze bardziej dołujące to,że właśnie stresy osłabiają nasz układ odpornościowy i powodują,że możemy zapasć na poważną chorobę np. nowotwór, uświadomiłam sobie ,że przez tę nerwicę sami siebie wykańczamy..........
  7. No ja tak mam, teraz ze względu na pracę ktora wykonuje, nakręcam sie,ze napewno mam już jakiś nowotwór i umrę niedługo, żeby było jeszcze mało to przeczytałam,że stresy powodują,że układ odpornościowy jest słabszy i też mozemy przez to zachorwać, bo jakby nie patrzeć ciągle jesteśmy w stresie, więc jest poprostu zaj*biscie......... nie chce sie stresować i martwić a ciągle to robie
  8. Wiesz z tym nie czytaniem niczego to tak do końca nie jest, bo nie ucieka się od problemu, może nie czytać ,nie oglądać a i tak od tego nie ucieknie bo np. przypadkiem coś usłyszy.Generalnie cały sęk w tym,że by funkcjonować normalnie tj. móc czytać, słuchać i nie zamartwiać się,że też się to ma.Tylko to wymaga podjęcia leczenia i dużej pracy nad sobą.
  9. Kwaśniakowa boże jakie ja miałam natręctwa, każdy tutaj coś ma i każdy cierpi, ja miałam myśli ,że komuś coś zrobie nożem a jak coś przeczytałam,że ktoś coś komuś zrobił to mi się ręce trzęsły.......... miałam silne lęki, myślałam,że jestem psychopatką, że jestem opętana, potem z kolei bałam sie,że sobie coś zrobie, jak czytałam o samobójcach to się trzęsłam, bo myślałam,że jestem jak oni, szkoda gadać.... o schizofrenie to się nie martw, poprostu nerwica tak działa ,że ją sobie wkręcasz i wiem,że pewnie tak będzie,że będziesz myśleć, a może jednak jesteś jakimś odosobnionym przypadkiem ( wiem bo ja tak często analizując coś myślałam) to tak nie jest koniec kropka.Podejrzewam,że już niebawem to natręctwo Ci przejdzie... zobaczysz i będziesz się jeszcze z tego kiedyś śmiać tak jak ja teraz z niektórych rzeczy które u mnie występowały.Głowa do góry
  10. Z tym mruganiem to masz na pewno natręctwo, wiem co czujesz, bo ja też miałam i miewam je nadal, choć może w trochę mniejszym nasileniu.Prawda jest taka,że im bardziej myślisz o tym,żeby nie mrugać to jeszcze bardziej-MRUGASZ...Wiem,że ciężko jest przestać nie myśleć o tym, skoro to samo do głowy napływa, ale moja rada jest taka,żebyś pozwolił sobie na to- mruganie....i tego jakoś nie chamował, im bardziej starsza się to powstrzymać to to bardziej atakuje.Pozwól sobie na to i nie przejmuj się,że inni to widzą, jeśli nawet to co z tego? Na pocieszenie powiem ci,że ja mam coś takiego,że jak odczuwam lęki i pojawia się jakiś stres to mrugam jedną powieką.Mam taki tik nerwowy.Coś jak Nicolas Cage w filmie "Naciągacze", tak się dosłownie zachowuje...
  11. midaa

    urojenia?

    o manie czy urojenia to chyba nie musisz sie martwić, chociaz to ,ze sie tym martwisz oznacza,ze juz coś jest nie tak- jakieś lęki próbują cię dopaść i w coś wkręcić...tak to już z tym jest, ciągle szukanie jakiś sytuacji do przejmowania się i zamartwiania..... ale myślę,że będzie dobrze ja mam też przerwę w terapi ze względu za urlop i różnie to bywa przetrwasz i porozmawiasz o tym z terapeutą jak już wróci bądz dzielny
  12. .....Szukam aktualnych informacji na necie o tej osobie, jakiś zdjęć ect. A jak już coś znajdę to tak jakby mnie piorun strzelił, kumuluje się we mnie tyle uczuć jakaś namiętność, nienawiści... zaraz bóle żołądka ect. No i wtedy mam na jakiś czas dość. Musiałbym tylko dodać,że ja byłam tą osobą odrzuconą, strasznie to przyżyłam, krótko po całym zajściu-sytuacja się odwróciała-on chciał a ja już nie, nie byłam w stanie tego znieść, tak sile emocje się kumulowały,że nawet fizycznie nie byłam się w stanie się z nim spotkać.Tak jest do dzisiaj. W dodatku ta osoba od czasu do czasu przypomina mi się po dziś dzień, a to jakiś głuchy telefonik a to coś innego, takie jakby znaki o sobie daje, jakby ją też coś gnębiło. Plusem jest to,że nie dzieje się to tak intensywnie jak kiedyś,ale po 10 latach to i tak dośc dziwne
  13. Skąd ja to znam.Ja miałam to samo w LO.Byłam po uszy zakochana w pewnym chłopaku. Teraz minęło 10 lat,a mi to co jakiś czas powraca.Dodam,że jestem w stałym-szczęśliwym związku,ale od myśli o tamtym nie mogę się uwolnić.Istna masakra, przerabiałam to już na różne sposoby... Czasami się zastanawiam ile czasu musi minąć... mam wrażenie,że to nigdy się nie skończy... To już jest chyba jakaś choroba Szukam aktualnych informacji na necie o tej osobie, jakiś zdjęć ect. Nie dzieje się to cały czas- to są takie okresy...
  14. Nie do końca mogę się z tym zgodzić.U mnie np. w poprzedniej pracy było tak,że gdy gorzej się czułam gorzej też pracowałam.I szef to widział.Nie mówiłam,że jestm chora.Pewnego dnia postanowiłam-koniec z tym muszę mu powiedzieć od czego się bierze ta moja "niezyspozycja" i poszłam do niego na rozmowę, za zamkniętymi drzwiami. I co? Okazał się wyrozumiały, nawet mi powiedziała,że dobrze,że mu to powiedziałam, bo już myślał,że mi się ta praca nie podoba itp.Zaczeliśmy nawet rozmawiać o tym,że miał wujka który też leczył nerwicę itp. Potem w tej pracy w zasadzie wszyscy wiedzieli i byli wyrozumiali, pytali jak się czuję itp. W obecnej pracy też wiedzą, bo sama o tym powiedziałam, że chodzę na terapię, a mój obecny szef jak się potem okazało- też leczył fobię.Rozmawialiśmy o tym. To,że leczę jednak nerwicę wcale nie powoduje,że mam jakoś łatwiej w pracy,ale pozwala innym zrozumieć,że np. mogę mieć gorsze dni,albo ,że mam jakieś dziwaczne zachowania i ograniczenia. Kiedyś też bałam się o tym mówić otwarcie i wcale nie dziwię się osobom, które tego nie robią- bo to też dużo zależy od otoczenia w którym się pracuje itp. Z drugiej strony jednak uważam,że nie należy się wsydzić ani bać tego mowić- bo to też świadczy o naszej sile. Pozdr, pracusiów,
  15. gdyby coś się stało to ominęłoby Cię dużo ciekawych rzeczy w życiu m.in. to jak pozytywnie zdajesz tę swoją maturę. głowa do góry. Jak zdacie to wam wszystkim natrzepie po dupach, panikarze jedni...
  16. Kurde przestańcie się tak przejmować tą maturą- ja miałam podobnie jak wy i co ? Zdałam. A z perspektywy lat wam powiem,że teraz to się z tego śmieje, jaka byłam głupia i przeżywałam to wszystko "przesadnie". Jest taki nacisk, bo matura, bo twoja przyszłość itp. Była u mnie też w klasie koleżanika, chora- taki małych kochany karzełek i jako jedyna oblała.Niedosyć,że dziewczyna poszkodowana przez los-bo chora od maleńkości tą ją jeszcze oblali-jako jedyną.Chamstwo niesamowite. A co się z nią dzisiaj dzieje? Poszła do szkoły policealnej, maturę zdała 2 lata póżniej, dzisiaj studiuje, pracuje i ma chłopaka- jest szczęśliwa. Dajcie sobie czas.Spokojnie jak nie teraz to innym razem, jak nie takie studia to inne, jak nie ta dziewczyna to poznasz jeszcze fajną. Całe życie przed wami, zdązycie. I poznacie jeszcze dużo fajnych ludzi w szkołach, na studiach a potem w pracy.... Pamiętam jak u mnie w LO też byłam zauroczona jakimś chłopakiem i jak wyjechał za granicę to byłam zrozpaczona. A dzisiaj ? Jestem zupełnie z kimś innym. Poznaję ciągle fajnych ludzi godnych mojego zaintersowania i miłości. Po prostu z perspektywy lat wszystko się zmienia- i jak dzisiaj jakaś tam matura czy wielka miłość wydaje się wam wielkim problemem- to zobaczycie,że za parę lat będziecie się pukać po głowach jacy to głupi byliście. Na marurze świat się nie kończy! A jeśli chodzi o miłość to pamiętajcie: że inni rodzice też mają fajne córki i synów. Trzymam kciuki.
  17. To jest właśnie takie "pierdzielenie" rodziców.A tak naprawdę to przez ich częste błędne metody wychowawcze my dzisiaj chorujemy.Ja mam żal do moich rodziców o to, bo uświadomiłam sobie ich błędy dopiero teraz. Dobrym wyjściem jest wyprowadzka od nich i usamodzielnienie się. Mnie też czeka teraz długi weekend z rodzinką i zastanawiam się jak od tego uciec.Nie pozostaje chyba nic innego jak tylko zdystansować się to ich "paplaniny"...
  18. hihi, tak w skrócie to się nie zawsze da:) Jakbym miała tak w skrócie coś przekazać to -może zdanie w mojej stopce. Chodzi o to,żeby właśnie całościwo coś czasami przeczytać i wyciągnąc z tego wnioski- dla siebie a nie podawać "złote myśli", bo tak naprawdę każdy ma inny problem z przeszłości z którym się boryka. Ja mam np. problem z jedną sprawą z przeszłości której nie zamknęłam i ciągle to do mnie wraca- jest to opisane w tym artykule a dotyczy odejść,pożegnań. Wraca to do mnie ciągle jak bumerang, niezależnie co bym w tej sprawie nie zrobiła i jakbym sobie tego nie tłumaczyła. Czasami to sobie nawet tak myślę,że chyba trzeba się z tymi nawracającymi myślami pogodzić.Bo co innego? Wiem,że nie każdemu się chce czytać, a to tak wkleiłam, może coś komuś "zaświta" A tak poza tym, jak ktoś już znajdzie jakieś rozwiązanie w tym temacie- jak się pozbyć myśli z przeszłości to niech zapoda tę receptę. pozdr,
  19. OTO CO ZNALAZŁAM I ZAPODAJE W TYM TEMACIE: To już koniec Jedenaście lat temu Pamela Slim, kierowniczka szkoleń w banku, leżała w łożku z zapaleniem płuc i rozmyślała o lęku przed pracą. Fuzja pozbawiła ją ukochanego szefa i współpracowników. - Nie zdawałam sobie sprawy, jak bardzo zadowolenie z pracy było związane z tymi ludźmi – mówi mająca obecnie 41 lat Slim. Nowy reżim oskarżył ją o „brak umiejętności współpracy”. W końcu musiała chyłkiem, jak kryminalista, opuścić miejsce, które kiedyś kochała. Skłoniło to Slim do przemyślenia, czego naprawdę pragnie. Zrozumiała, że chce być swoim własnym szefem i odnosi sukcesy jako coach - doradca dla przedsiębiorców i pracowników biurowych, którzy rozważają pracę na własny rachunek. W rok po opuszczeniu banku, Slim zakończyła też beznadziejny, długotrwały romans. Dlaczego zakończenia są ważne Odejścia są pełne emocji - rozczarowanie związkiem czy pracą, tęsknota za tym, co pozostawiamy za sobą, radość i oczekiwanie na nowy początek. Zapamiętujemy niewiele zdarzeń, jednak początki i zakończenia dużo łatwiej sobie przypomnieć. Dlatego mają niezwykły wpływ na opowieść o naszym życiu. Lepiej, gdy wspomnienia są zamknięte – już bez ładunku emocjonalnego. Otwarte wspomnienia to takie, które wciąż staramy się zrozumieć. Często o nich myślimy i uważamy za istotne dla obecnego życia. Zamknięte wspomnienia nas nie dręczą. Denise Beike, psycholog z University of Arkansas uważa, że naprawdę ważne jest nie to, jak kończysz, ale jak to zapamiętujesz. Jej badania wskazują, że rozpamiętywanie otwartych wspomnień zmniejsza szacunek dla samego siebie, a podnosi samokrytycyzm. - To było naprawdę straszne – mówi Lauren Stapp o zerwaniu z kimś ponad 20 lat temu. – Naprawdę go lubiłam, ale zdecydowałam, że jest dla mnie za stary. Chciałam, by mój najlepszy przyjaciel wcześniej się z nim spotkał, wiec zaprosiłam wszystkich na lunch i natychmiast potem go rzuciłam. Wciąż mi to nie daje spokoju. Zamknięte wspomnienia uwalniają ludzi i pozwalają im realizować inne cele, ponieważ nie są pogrążeni w przeszłości. Jak mówi Beike, zamykanie większej części wspomnień jest nawet korzystne dla fizycznego zdrowia. Obawiamy się pożegnań z powodu zagrożeń związanych ze zmianą. – Lęk przed zakończeniem jest częścią naszego ewolucyjnego rozwoju – mówi Barry Lubetkin, psycholog kliniczny i autor książki „Bailing Out: The Healthy Way to Get Out of a Bad Relationship and Survive.” – Oczywiście, ostatecznym zakończeniem jest śmierć, ale nawet koniec posiłku może nieco niepokoić. - Każde zakończenie to okazja do nauki - mówi psycholog Steven Hayes. – Trudno stawić czoła temu, co tracisz. Mamy tendencję do pośpiesznych zakończeń, unikania bólu oraz intensywnych emocji. Niektórzy tkwią w nudnej pracy czy martwym związku, inni na zawsze odcinają się od ludzi i znajdują nowe kariery. Na jednym końcu emocjonalnego spektrum są ludzie z dużą potrzebą zamknięcia - chcą wyraźnych odpowiedzi. Wolą zostać zwolnieni czy zerwać niż trwać w niepewności. Takie osoby lubią porządek, przewidywalność i zwykle są stanowcze. Jeśli pasujesz do tego opisu, możesz tracić korzyści wynikające z czekania na rozwój sytuacji. Niepokój pcha cię do siłowych rozwiązań, choć przejściowo możesz czuć się lepiej, to na dłuższą metę możesz stracić lepsze okazje. Ale ci, którzy unikają rozstrzygnięć pozbawiają się potencjalnie dających satysfakcję alternatyw. - Czasem ludzie czegoś nie kończą, bo są leniwi albo źle znoszą frustrację – mówi Lubetkin. – Nie mogą się zdobyć na przykład na zakończenie nudnej rozmowy. - Choć sprzeczne, to skłonności do przedwczesnego wycofania lub przeciągania mają wspólną cechę – odciągają od konfrontacji z głębszymi motywacjami, jak lęk przed porażką czy przed bliskością – mówi Hayes. - W każdym wypadku nie jesteś świadomy prawdziwych odczuć. Pamela Slim odkryła, że wiele osób bardziej od samego odejścia obawia się okresu niepewności pomiędzy fazami życia. – Nazywam to „błądzeniem po pustyni”. Nasza kultura nie lubi niejasności. Jednak to okres, w którym możesz na nowo określić swoją tożsamość. GOTOWY DO STARTU ? Skąd masz wiedzieć, czy decyzja, jaką podjąłeś jest obiektywnie dobra, czy wynika ze skłonności do rezygnowania ... albo do odwlekania? Lubetkin radzi zwrócić uwagę na uczucia lęku, depresji czy paniki, jakie pojawiają się przy rozważaniu zmiany, na przykład porzucenia nudnej pracy. Jak często się zdarzają? Weź pod uwagę sygnały od innych osób – na przykład zmiany w podejściu bądź zachowaniu szefa czy rodziny. Czy uzasadniają twoje odczucia, czy też są ich odbiciem ? Zaleca także wizualizację życia po dokonanej zmianie. Wyobraź sobie ostatnie chwile w pracy – czy widzisz siebie płaczącego lub poruszonego? Jakie będą pierwsze tygodnie bezrobocia? Gdy myślisz o zerwaniu, pomocne może być spojrzenie na problem z możliwie wielu punktów widzenia. Gdyby twój związek był filmem, jaki byłby to film? Wszyscy opowiadamy sobie historię naszych zwiazków, jednak Hayes ostrzega, że zbyt mocne trzymanie się własnej narracji może wprowadzać w błąd, bo wybierasz małe fragmenty pasujące do historii, odrzucając te, które nie pasują. Gdy chodzi o złą pracę czy zły nawyk, ludzie osiągają gotowość do rzucenia ich, zanim rzeczywiscie to zrobią – potrzebna jest właściwa motywacja. Lubetkin wspomina pacjenta, który bezskutecznie próbował rzucić palenie. – Pewnego dnia wnuczka odmówiła siadania na jego kolanach, bo za bardzo czuć go było dymem. To pomogło. Różnorodność zakończeń jest nieskończona. Można żegnać się uroczyście albo wymykać tylnymi drzwiami. Ale zawsze warto myśleć strategicznie. - Zwykle nie chcesz palić mostów - mówi Lubetkin. - Nie spiesz się. Jeśli szef cię pominął czy oszukał wspólmałżonek, pierwotny plan ewakuacji powstanie pod wpływem lęku, gniewu lub żądzy zemsty – a nie z myślą o twoich interesach. Może powinieneś powiedzieć szefowi, jakim był tyranem, ale gdy jest najpotężniejszą osobą w branży, a ty nadal chcesz w niej działać, to lepiej to przemyśl. Paul Furstenberg został zwolniony ze stanowiska przez skorumpowane władze okręgu szkolnego. – Zaakceptowałem sytuację. Przy rozwiązywaniu umowy ustalono, że superintendent nie poleci mnie innym pracodawcom. Mogłem pójść do miejscowej gazety albo bardzo się zdenerwować. Zamiast tego, wróciłem później do niego i spytałem, czy mógłby mnie polecić na stanowisko w innym stanie i zgodził się. Przypomnij sobie, jak było z poprzednimi odejściami. Czy były bolesne? Czułeś się dumny z siebie? Co zrobiłbyś inaczej ? – Upewnij się, że droga, jaką obrałeś, zgadza się z twoimi wartościami – radzi Hayes. – Jeśli szanujesz innych i chcesz być dobrym rodzicem, rozpocznij rozwód w możliwie najłagodniejszy sposób, nawet jeśli zostałeś skrzywdzony. Niezależnie od tego, jak radykalna jest zmiana, pragniemy, aby szef nadal nas lubił, a chłopak pozostał przyjacielem. – Nie da się sprawić, by widziano nas tak, jak chcemy być widziani i wszyscy uznali powody naszego odejścia za słuszne. Trzeba zaakceptować, że sprawi się przykrość innym – mówi psycholog Judith Sills. Gdy musisz coś zakończyć wbrew woli kogoś innego, wrażliwość jest wskazana. Jednak gdy sytuacja jest toksyczna lub szkodliwa, finezja jest mniej ważna niż samo zerwanie. Nie jesteś winien formalnego pożegnania komuś, kto cię naprawde źle traktuje. Pamela Slim (obecnie szczęśliwie zamężna z kimś innym) miała duże obawy, rozważając porzucenie trwającego 10 lat dysfunkcjonalnego związku. – Miałam realne powody, by obawiać się konfrontacji, dlatego zaczekałam, aż będzie za granicą, spakowałam się i porzuciłam dom. Powinnam to była zrobić wiele lat wcześniej. Praca na własną rękę dała mi siłę, aby tego dokonać. AKCEPTACJA NIEDOSKONAŁEJ PRZESZŁOŚCI Nie możesz zmienić tego, co było, ale możesz zmniejszyć wpływ dawnych wydarzeń. Sills pracował z klientką, która miała romans, ale nie mogła się zdobyć na porzucenie małżeństwa. Dała się przyłapać z kochankiem, co pogorszyło sytuację wszystkich. Teraz żałuje, ale wówcas nie była w stanie zrobić nic innego. Jest zadowolona, że zrezygnowała z małżeństwa. Zdaniem Sillsa powinna sobie wybaczyć i wyciągnąć naukę z błędu. Jak mówi Beike, najlepszym sposobem na ukojenie bolesnych wspomnień jest myśl o odniesionych korzyściach. Może nie jest tak źle, jak było w zeszłym miesiącu? Skoncentruj się na faktach. Pamiętaj, że z czasem ludzie bardziej żałują niedziałania niż działania, a wiele wspomnień zamyka się z upływem czasu. Zmiana pracy Uprzedź o swoim odejściu co najmniej dwa tygodnie wcześniej. Pomóż pracodawcy znaleźć kogoś na swoje miejsce. Pomóż w szkoleniu tej osoby. Pracuj najlepiej jak możesz aż do dnia i godziny odejścia. Pozostaw kompletną pisemną dokumentację swojej pracy, kontaktów, protokołów i innych rzeczy ważnych dla pracy biura. Upewnij się, że koledzy mogą nawiązać z tobą kontakt w razie potrzeby i pomóż im, gdy tak się stanie. Nie trać kontaktu z kolegami. To może zaprocentować w przyszłości. Przerwany romans Takie zdarzenia pozostają w pamięci, więc pokaż się od jak najlepszej strony – jeśli nie możesz wskrzesić miłości, zachowaj godność. Oprzyj się pokusie, by całą winę zrzucić na kochanka(ę). Na śmierć i życie. Jesteś winnien(a) sobie i partnerowi wyjaśnienie, potraktuj to jak prezent na pożegnanie. Zrywasz, bo brak ci czegoś fundamentalnego – szacunku, uczciwości, zaufania, uwagi, zrozumienia, pomocy. Trzeba się na tym skoncentrować i wyjaśnić partnerowi. „Potrzebowałem (am) X i nie dostałam tego od ciebie. Dlatego czuję, że nie dość się o mnie troszczysz.” W ten sposób sprecyzujesz własne potrzeby i dasz byłemu partnerowi ważne informacje, które dadzą mu szansę się zmienić. Szybkie zerwanie. Jeśli związek ograniczył się do kilku randek czy trwał parę tygodni, nie musisz dawać głębokich wyjaśnień komuś, kogo ledwo znasz – wystarczy powiedzieć, że nie jest ci dobrze. Trzeba być miłym i uprzejmym, ale nie ma co obnażać duszy. Pamiętaj, że życie jest pełne niespodzianek. Bądź miły(a) dla tych, których opuszczasz. Na dłuższą metę oznacza to bycie miłym dla samego siebie. Telefoniczne gaduły Po prostu przerwij i powiedz: „Przykro mi, muszę już iść. Oddzwonię, dobrze?” Jeśli rozmówca spyta o szczegóły, po prostu powiedz, że to nie jest dobry moment. W każdym razie nie kłam - w ostateczności możesz udawać zakłócenia na linii. Rozwód: Kseruj wszystkie dokumenty finansowe. Dowiedz się tyle, ile możesz o kontach bankowych rodziny i udokumentuj dochody partnera, w tym świadczenia dodatkowe. Osoby prowadzące dom: Oszczędzaj pieniadze przez rok, aby móc się z łatwością wyprowadzić. Zarabiający: Upewnij się, że znasz nauczycieli i numery butów swoich dzieci, nie mówiąc już o ich ulubionych historiach. Pamiętaj, musisz dać partnerowi czas na przygotowanie się do sprawy w sądzie. I powiedz, dlaczego odchodzisz – przerwanie komunikacji tak kompletnie, że on czy ona nigdy nie dowie się, co poszło źle, jest zbyt okrutne. © 2008 Premium Health News Service, Reed Business Information Ltd. All rights reserved. Distributed by Tribune Media Services International.
  20. Ostatnio przeczytałam że korzystając z terapii nerwica jest w 20-30% całkowicie uleczlana, a pozostała częśc osob czyli to 70-80% udaje się podleczyć.Mało tego są pewne uwarunkowania biologiczne-genetyczne, które predysponują do tego,że się na nią zachoruje. Ja się generalnie z taką opinią zgadzam.
  21. No cóż, skąd ja to znam, też wspominam różne historie.Ostatnio dzieje się to nader często.Tak jakbym nie widomo jaką struszką była i nie wiem czego to jest efektem, czy terapi która przechodzę?
  22. Kasiu, czy Ci się te studia podobały czy nie pracę napisz. Zawsze to Ci się przyda, łatwiej o pracę, możesz sobie zrobić potem studia podyplomowe z tej dziedziny która Ci będzie odpowiadać. I nie wamwiaj sobie,że tej pracy nie napiszesz, bo napiszesz.Masz taki kryzys teraz. Nie spiesz się.Myśl pozytywnie i małymi kroczkami do przodu.Będzie dobrze zobaczysz. Ja mogę napisać tylko tyle,że zdawałam na medycynę, a skoczyłam prawo-pod nacisikem ojca, nie jestem z tych studiów zadowolona, ale zawsze mogę jeszcze coś zmienić, tak czy owak- pracę napisałam, obroniłam i teraz ten dyplom się przydaje.Zawsze lepiej go mieć niż nie.Pozdr.
  23. bzdura, czasami temat trzeba przerobić, a jeśli to są natręctwa to tym bardziej trzeba zrozumieć ,że ludzie się wgłębiają, bo po części nie jest to od nich zależne, to choroba.Taka ucieczka do znajomych nic nie zmieni, nawet jak się od tego uciknie to zaatakuje z drugiej strony,przed nerwicą się nie ucieka. dziwni jesteście!!!! Mafju88 ty sobie przypomnij jak sam na tym forum panikowałeś i prosiłeś o rade, a teraz jak się komuś troszkę polepszyło -to nagle staje się wielkim specjalistą od nerwicy...NIE PAMIĘTA WÓŁ JAK CIELĘCIEM BYŁ !! ja się też dużo lepiej czuje niż jeszcze rok temu, no ale.......... właśnie: pamiętaj,że z nerwica to podstępna choroba!! i za chwilę to znów ty może będziesz potrzebował rady oczywiście nie zycze Ci tego żebyś musiał tutaj jeszcze kiedykolwiek zaglądać. troche wyrozumiałości ludzie, a jak was to forum drażni to nie wchodzcie. jakich wy tutaj się spodziewacie postów? na forum poświęconym NERWICY I DEPRESJI??
  24. midaa

    Witam serdecznie

    witaj Julcio mam nadzieje,że to forum Ci pomoze
  25. a no to,że właśnie sobie zdałam sprawę z tego,że rok temu mój kuzyn wylądował przez to w szpitalu, miał poważne problemy z sercem, leczy schizofrenię i stany lękowe. A ZNN jest właśnie od brania leków psychotropowych,lekarze tak mu je przepisali,że rozwalił sobie serducho albo jego organizm nie był na nie podatny, suma sumarum-branie tych leków na dłuższą metę nie pozstaje wcale takie obojętne dla zdrowia i życia w niektórych przypadkach o czym np. nasi lekarze zdają się zapominć czasami W Anglii jest np. tak,że za przepisanie ludziom chorym na nerwicę leków psychotropowych grozi nawet utrata możliwości wykonywania zawodu co innego w przypadku depresji...
×