Skocz do zawartości
Nerwica.com

Ryszard J.

Użytkownik
  • Postów

    44
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Ryszard J.

  1. Ryszard J.

    OSTRZEŻENIE

    Będzie o sprawie drastycznej, o czymś, co każdego może zniszczyć. Być może uznacie, że to nie miejsce na takie sprawy, ale uznalem, ze wiele przypadków tu na forum opisywanych i omawianych może mieć ścisły lub nawet luźny związek z tym tematem. Będzie o skrajnym debilizmie. Niestety, ten debilizm niszczy mózgi i psychikę coraz większego grona wyznawców tej osobliwej "religii". Skutków tego doświadczyłem dziś z ręki osoby, na której mi bardzo zależy, którą kocham i zrobię WSZYSTKO, aby ją z tego szaleństwa wyrwać, nawet gdyby to miało mi zaszkodzić, lub nawet - zabić. Oto link do tekstu na ten temat. Ostrzegam, ze czytanie tekstu może doprowadzić do wymóżdżenia lub nawet wywołać torsje. U mnie skończyło się torsjami - całe śniadanie "wróciło" http://www.buddyzm.com.pl/?k=&e=&s=&app=1&menu=all&pos=86 Czy ktoś wie, jak pomoc ludziom, ogarniętym tym szaleństwem, a może raczej - nałogiem??? Bo to jest nałóg. Wyznawcy tej teorii są gotowi zabijać, niszczyć ludzi ze swojego otoczenia, im przyjaznych. Są jak alkoholicy, którym brak alkoholu. Lub narkotyków. Bo wielu ludzi, którzy trafili do tej sekty, sięga po narkotyki, aby spotęgować odczucia... Zainteresowanym służę szczegółami, pozwalającymi zidentyfikować gurusów i ich "msze" zwane szkoleniami rozwoju. http://www.buddyzm.com.pl/?k=&e=&s=&app=1&menu=all&pos=86
  2. Nikt jej nie zmusza. Natomiast "zmusza" ją wewnętrzna potrzeba uczestnictwa, stąd teza o sekciarstwie. Znam kilka sekt i wiem, że ich czlonkowie poddani różnym zabiegom socjotechnicznym właśnie tak się zachowują jak ona, takiego samego języka używają i takiej samej retoryki, opartej bardziej na inwektywach i zachwycie nad genialnym guru, niż na rzeczowych argumentach. Podobnie zachowują się np. wyznawcy Amway. Czy ona wytrzymuje? Tak, ale chyba głównie na zasadach, ślepej wiary w geniusz guru. Potem w domu odreagowuje to, opowiada o tym i to ją kompletnie wykańcza, dołuje. Ale ponieważ guru powiedział, że tak musi być, a ona mu wierzy, więc nie trafiają do niej żadne argumenty. Denerwuje się, płacze, staje się agresywna lub całkowicie bierna, zamknięta w sobie. Obawiam się o jej zdrowie...
  3. Ryszard J.

    Jak żyć ze schizo?

    Ja wydałem 5 książek + 2 jako współautor, w największych polskich wydawnictwach (PWN, MUZA, Ossolineum). Niektórzy uzaliby to za sukces. Bo aż 3 z nich zostały nagrodzone. A ja chodzę bez grosza przy duszy - bo dżungla zareagowała natychmiast. Po prostu ustalono, że mi sie nalezy jedynie ostracyzm. Bo wyszedłem przed szereg, i to dość daleko. SF to fajna literatura. Kiedyś za nią szalałem. Potem przestawiłem się na literature faktu: góry, żagle. Napisalem też poradnik "Zastosowanie technik alpinistycznych w żeglarstwie". Już wiesz, kim jestem?
  4. Ryszard J.

    Jak żyć ze schizo?

    Podobnie, jak sailorka byłem dziennikarzem. Zrezygnowalem z powodu "wypalenia się". A objawiało się to właśnie brakiem skladnego mowienia, nieumiejętnością jasnego wyrażania myśli, chwilowymi pustkami w głowie. W zawodzie miałem sporo wymiernych sukcesów. I każdy sukces był kolejną klęską. Im byłem lepszy, tym trudniej miałem o zlecenia. Dżungla dawała mi w kość. Teraz wegetuję, trochę jak ważywko. Ale nadl zyję, przerzuciłem się na muzykowanie. Nie daj sie zjeść!!!
  5. " wiem od zainteresowanej osoby, wiec mogą być jakieś O przebiegu tych "szkoleń" wiem od opisanej osoby, sam w nich nie uczestniczę. Jest to rodzaj grupowej terapii, skoro uczestnicy są zmuszani do publicznego opowiadania o swoich najbardziej traumatycznych przeżyciah z przeszłości. Potem te wypowiedzi są komentowane przez innych uczestników. Szczegółami - z adresem gdzie to się odbywa" podam zainteresowanym na priv... mój priv to felix.lynx@gazeta.pl -- 17 sie 2014, 09:48 -- Skrzywdzić kogoś łatwo. Gdybym był na takim "szkoleniU", nie zastanawiałbym się ani chwili, aby to opisać i opublikować z najdrobniejszymi szczegółami. Niestety, znam to z ust osoby, którą to spotkało, a nie mam możliości zweryfikowania, czy nie ma w tym przekłamań, dlatego unikam podawania szczegółów, np. adresu czy nazwisk organizatorów tych "szkoleń".
  6. Gdyby kogoś zainteresował temat, sużę szczególami. Nie odpuszczę tej sprawy! Proszę zainteresowanych o podanie możliwości kontaktu POZA tym forum
  7. Jak zniszczyć człowieka? Można na wiele sposobów. Najskuteczniejszym jest - poradzić mu aby udał się na terapię do coacha albo do jego guru. Ci pseudofachowcy w ciągu jednego seansu doprowadzą każdego do silnego rozstroju nerwowego, a w skrajnym wypadku popchną go do ostatecznych kroków. Jeszcze skuteczniejszą metodą jest namowienie chorego na... udział w "szkoleniach", podczas których swoimi SEKCIARSKIMI technikami potrafią tak namieszać w głowach, że ludzie z lekkimi schorzeniami stają się chodzącymi wrakami. Nie piszę tego gołosłownie. Po wczorajszym "szkoleniu" moja znajoma dotarła do domu w stanie straszliwego rozstroju nerwowego, z poważnymi dolegliwościami gastrycznymi. "szkolenie" trwało dokladnie tyle, ile potrzeba, aby doprowadzić do totalnego prania mózgów uczestników (ponad 18 godzin!!!) i zaowocowało tym, ze dziewczyna wyszla z niego roztrzęsiona, przekonana o tym, że jest najgorzą matką na świecie, że skrzywdziła osobę, którą kocha ponad życie... czyli własne dziecko. Jak powiedziała, rzygać jej się chciało na swoje życie, na swoje zachowanie, na wszystko... Na szczęście nie miała myśli samobójczych, ale kto wie, czy na dzisiejszej, podobnie długiej sesji nie wypiorą jej tak mózgu, że dojdzie do najgorszego. Wczoraj miała szczęście, że mogła wypłakać się w mój rękaw. A jak będzie dziś??? Obawiam sie o to, że po dwoch dniach takiego "szkolenia" będzie wymagała wielomiesięcznej kuracji, aby p do stanu psychicznego z przedwczoraj. Co można zrobić, aby powstrzymać pseudofachowców (ZE ZNANYMI W ŚRODOWISKU NAZWISKAMI), PRZED NISZCZENIEM PSYCHIKI NIEŚWIADOMYCH LUDZI, których potrafili omamić swoją osobowością i kuglarskimi sztuczkami??? Pomożcie, proszę, powstrzymać tych gurusów przed niszczeniem ludzi i zdobywaniem w tn sposób klientów do swoich pseudoterapeutycznych gabinetów!!! Jeżeli ktoś przeżył traumę w wyniku podobnych szkoleń, niech się tu dopisze. Jeżeli ktoś wie, jak na drodze prwnej można rozwiązać ten problem i zlikwidować te sekty, niech się ze mną skontaktuje. Może należy tym sandalem zainteresować media??? Zależy mi bardzo na osobie, o której wspomniałem wyżej, ale z drugiej strony nie mogę już wytrzymać tego, co się z nią dzieje po każdym takim "szkoleniu". Moje nerwy nie są z tytanowego drutu!!! Czasem nie wytrzymuję, czasem powiem o jedno słowo za dużo i w koncu ten związek się rozpadnie... A sekciarze zatriumfują - zdobędą kolejną duszę do swojego piekła. RATUJMY TYCH, co jeszcze nie wpadli w te sprytnie zastawiane sidła.
  8. Ale ta szarlataneria może mieć nieprzewidywalne skutki, do śmierci "pacjenta" włącznie. Znachor, gdy uśmierci pacjenta, idzie do paki, a co z koachem, który doprowadził do samobójstwa swojego klienta?
  9. Podobno są certyfikaty... Czy nie są to kursy z rodzaju "Nauka wspinaczki w weekend"??? Czy można tu mówić o profesjonalizmie, jeżeli kursy trwają kilka dni, zamiast kilku lub nawet kilkunastu miesięcy? I tak naprawdę, jaki jest zakres coachingu? Jak głęboko w naszą psychikę może ingerować taki coach?
  10. Chodzi głównie o coaching. -- 04 sie 2014, 13:19 -- Chodzi głównie o coaching.
  11. OK, lista piękna, ale czy jedyna? Może są inne, tworzone przez inne organizacje i stowarzyszenia? Czy istnieje pojęcie coachingu nielegalnego?
  12. Ryszard J.

    Jak sprawdzić???

    Czy isnieją oficjalne, publicznie dostępne listy coachów, terapeutów itp. zajmujących się naszym stanem psychicznym??? Z moich obserwacji wynika, że na tym rynku jeswt sporo hochsztaplerów i naciągaczy, którzy podejmują się diagnozowania i... leczenia różnych przypadłości zwiazanych z depresją, nerwicami itp. Chodzi mi o możliwość sprawdzenia, czy przypadkiem nie trafimy na kogoś, kto przez swoją niewiedzę lub chęć zemsty nad połową populacji za swoje niepowodzenia życiowe może zniszczyć naszą psychikę i doprowadzić nawet do próby samobójczej lub samobójstwa.
  13. Ryszard J.

    Żyję pozorami

    Boże, jak pieknie opisujesz moje problemy, moje zycie. Skad je tak dobrze znasz? Mam dokladnie tak samo, jak ty, moze nawet gorzej, ale jeszcze nie dotarlem do lekarzy. Nie martw sie, da sie z tym "balastem" zyc, choc nie jest lekko. Nie poddawaj sie. Ja sie juz poddalem i wiem, ze z tego nie mozna sie wycofac. Wiec nie podawaj sie. Zawsze mozesz do mnie napisac, moze bedzie ci przez to lzej.
  14. Zmarnowane życie, brak perspektyw, brak rodziny, przyjaciół... Skąd ja to znam? Przejebane... Nie jesteś sam. Jest wiele takich osób. Ja swoje życie zjebałem sam, choć pomogli mi w tym moi rodzice. I co? Trzeba żyć. Tak się mowi. Ja żyć już nie chcę, a nijak ubić się nie moge. Nawet to mi nie wychodzi.
  15. Sęk w tym, ze wielu coachów uważa się za psychologów i robią oni tak nieprawdopodobne spustoszenie w psychice chorego, że za zabicie takiego coacha powinna być nagroda. Coach nie posiada żadnego dyplomu lecz tylko "certyfikat" czyli świstek papieru wypisany przez obercoacha za stosowną sumę. Dla wlasnego dobra omijajcie szerokim łukiem tych falszywych psychologów.
  16. Mam to samo. Moja pani (od kilku dni chyba już nie moja) mówiła często: "Twoim zdaniem najlepsza decyzja to niepodejmowanie decyzji". Niestety, tak mam. Stany lękowe przed konsekwencjami błędnej decyzji powodują, że wszystkie decyzje traktuję jako błędne i w zasadzie jedyną, jaką podejmuję dobrowolnie, to upicie się i szukanie możliwości pozbawienia się życia. Szukanie, bo samo pozbawienie się życia wymaga podjęcia decyzji, a z tym jest problem.
  17. Ryszard J.

    Wstyd

    Dzis zrobiłem na rowerze ponad 80 km i nikt nawet nie probowal mnie zabic. Pech. Wróciłem do pustego domu, wypiłem kilka piw, wysłałem smsa do mojej ukochanej (może już nie mojej) chwaląc się osiągnięciem (średnia prędkosc prawie 30 km/h, a mam juz ponad 60 lat). Przedtem bardzo we mnie wierzyla i cieszyla sie z najmniejszych sukcesow. Ide sie uchlac i jade na miasto - mam tego dosyc. Szkoda mi tego kierowcy, ktory mnie zabije. Przepraszam go - nawrt nie bedzie wiedzial, ze postapil zgodnie z moja mysla. A jak nie daj Boze pzrezyje, to jutro znow rusz e w trase. -- 26 lip 2014, 22:59 -- Q...a, znow przeżyłem. Jeden kierowca autobusu zapytał nawet, czy mi życie miłe, na co odpowiedziałem, że ja już nie żyję, a wypadek na drodze to tyko formalność.
  18. Ryszard J.

    Wstyd

    Wstyd mi, że żyje. Całe życie, a jest ono dlugie, szukam smierci. I brak mi odwagi, aby ja sobie zadać. Ostatnią probe samobojczą podjalem 3 dni temu po awanturze, jaką zrobilem osobie, którą kocham i to kocham bardziej, niż jakąkolwiek wczesniej. Poszło o kilka drobiazgow. Potem, gdy do mnie dotarlo, co zrobilem, upiłem się, wsiadlem na rower i jezdzilem pół nocy po mieście, liczac, że jakiś samochód mnie rozjedzie. Kolejny raz mój pech dal znać o sobie. Nikt nie zechcial mnie zabić! Caly czas modlilem się do Boga "Panie, zabij mnie albo pomóż żyć, z tą kobietą i dla tej kobiety". I Bog mnie nie wysluchał. zy mam się tego wstydzic? Powinienem i wstydzę się. A wieczorem mi przechodzi i wyruszam na poszukiwanie smierci. I pewno Bóg znow nie uslyszy mojej modlitwy... Prepraszam, ze ze swoimi problemami wciąłem się w ten wątek.
×