Skocz do zawartości
Nerwica.com

andrzej57

Użytkownik
  • Postów

    188
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez andrzej57

  1. Przemek_44, nie no ten awatar oddaje (przynajmniej dla mnie) Twoje cechy charakteru (teraz budzisz respekt przed nowicjuszami) - z reguły się nie śmieję,ale mnie ubawiłeś poprzednim (ciepły dziadziuś w kołyszącym foteliku). Co niektóre posty jeszcze raz przeczytałem,wiem,że niedobrze postąpiłem zwiększając dawkę,no ale czasu nie cofnę. Będę stosował się do Twoich wskazówek i zmniejszał z częstotliwością co 3 tygodnie. Za jakiś czas tu wskoczę,gdybym miał wątpliwości jakieś,czy jakieś problemy z sobą. Na razie funkcjonuje moja psycha dobrze. Jeszcze raz wielkie dzięki,że się odezwaliście ( a tak bałem się tu zalogować) dzięki wielkie i pozdrawiam serdecznie. -- 30 cze 2014, 18:08 -- Nikt nie udzielił mi odpowiedzi, dlaczego u nas nie stosuje się odstawiania leku metodą P.prof.Ashton? Psychiatrzy,sądzę znają tą stronkę, a mimo wszystko skazują pacjentów na totalne katusze! A może ktoś stosował tą metodę z forumowiczów,aczkolwiek jak czytałem wpisy,często tą stronkę polecacie, ale nikt nie napisał,że tą metodą odstawiania schodził. Ta myśl mi się zaplątała w moim umyśle ciasnym. Przecież nie pójdę we wrześniu i powiem lekarzowi,że mam stronkę P.prof. i chciałbym w ten sposób schodzić - porażka dla tego psychiatry!! -- 30 cze 2014, 18:10 --
  2. W piątek wieczorem jak się rozpisałem,wracając do swoich przeżyć minionych - niestety wczoraj rano zwiększyłem o 0,125 dawkę i biorę teraz 1.625 i myślę,że tydzień będę na tej dawce,a potem wrócę do 1,5mg (sam nie wiem czy dobrze postąpiłem?). Stronkę,którą podał LATEK1962, jest znana-myślę,że psychiatrzy znają tą metodę odstawiania i zastanawiam się,czemu się do niej nie stosują, skoro można taki odwyk przeprowadzić w domu. Tego nie mogę zrozumieć, dlaczego takie katorgi ludzie przechodzą na odwyku. Widzę,że się odezwał teraz INTEL 1, i jak czytałem wszystkie posty o odstawianiu, to właśnie chyba Twoimi wpisami się zasugerowałem,jakie zastosowałeś sam. Nie pamiętam już ile czasu z tego wychodziłeś? (nie mam cierpliwości już wracać do początku wpisów), pewnie jesteś młodszy i psychicznie dałeś radę znieść skutki odstawienne,choć nie były miłe! Przemek_44, Ty już to horror przeżyłeś w odstawianiu,mózg się lasuje na samą myśl,czytając. INTEL 1, co ile zmniejszałeś zdawkę i co jaki czas i po jakim czasie zszedłeś na zero? Przemek_44, jak napisałeś powoli i chyba, a raczej na pewno nie będę się spieszył - co 3 tygodnie o 0,125. Nie chcę żadnej innej chemii,mam dość klona zgromadzonego przez 20 lat w całym organizmie. Zmieniłeś awatar, moim skromnym zdaniem - z poprzedniego awataru biła Twoja charyzma charakteru,nawet próbowałem sobie Ciebie zwizualizować ! Tak posty scarlett33, są też mi znane - ot kłopoty i kłopoty z tym badziewiem i życie Cię też nie rozpieszcza! Cóż człowiek istotą słabą jest. A tak w ogóle nie mam co się spieszyć ze schodzeniem mam czas do emerytury, ale rozsądek mi dyktuje,że lepiej dłużej być na dawce, aniżeli wskakiwać na wyższą i znowu schodzić - co myślicie? Każda uwaga jest dla mnie cenna.
  3. LATEK1962, tak znam tą stronkę,czytałem wszystko na tym forum. Przemek_44, dużo zawsze piszesz,ale czyta się Twoje posty,że tak ujmę "lekko". w miarę spróbuję odpowiedzieć na Twoje pytania,żebyś miał jasność mojej sytuacji. Kiedyś dawno pamiętam łykałem relanium 5 mg,bo mieliśmy kolegę,syna lekarza i zawsze przed sesją na studiach bezstresowo podchodziło się do egzaminów,ale to było tylko w czasie sesji. Natomiast potem już nie miałem kontaktu z żadnymi uspokajaczami. 20 lat temu przeszedłem dużą traumę,zginęła cała moja rodzina w wypadku drogowym (rodzice i siostra). Jak zadzwoniono do mnie,nogi się ugięły, szok - koleżanka w pracy mi dała relanium, a że miała 4 szt.w listku wszystko na raz zażyłem,usiadłem i dochodziłem do siebie(pamiętam jak dziś ten dzień).Długo nie mogłem się pozbierac po tym wszystkim,aż poszedłem do neurologa (w tamtych czasach wiecie jaki był ciemnogród - kto chodził do psychiatry? bez komentarza). Powiedziałem jemu,że nie radzę sobie z sytuacją i dał mi clonazepam 2 mg, gdzie mu wspomniałem,że zażyłem 4 tabletki relanium"5" naraz. On mi powiedział,to jest 1 tabletka clonazepamu, zamiast brać 4 relanium. I tak się zaczęło. Potem w sytuacjach stresowych brałem nawet przez miesiąc po 6 mg codziennie. Nigdy w trakcie brania i dużych dawek nie czułem jakiś skutków odrealnienia,umysł pracował i zmysły normalnie do dziś. Po prostu brałem. Ale też był okres,że jak nie miałem przy sobie i się zorientowałem wówczas szybko po tabletki do domu jak galareta,panika wielka(wtedy nie wiedziałem,że jestem w głębokim uzależnieniu)-nie odstępowałem ich przez 17 lat. Od 3,może 4 lat już nie muszę o nich pamiętać, biorę rano i najnormalniej w świecie funkcjonuję. Od ubiegłego roku brałem po 1 mg, kiedyś zapomniałem wziąśc przed pracą i jadąc samochodem miałem odczucie nadchodzącego zawału (ucisk w klatce piersiowej straszny), zawróciłem do domu i wówczas zażyłem już 2 mg i wszystko się rozeszło i od tego czasu zdałem sobie fakt,że jestem uzależniony. Nie skupiałem się na benzo,bo mam inne choroby przewlekłe,z którymi sobie radzę. W tym roku trochę szarżowałem z alkoholem - kolega z pracy miał kłopoty rodzinne i zachodził do mnie po pracy i tak przy flaszce męska rozmowa 2-3 razy w tygodniu, nie było to upijanie się,zresztą ja z alkoholem zawsze byłem ostrożny przy moich chorobach. Ale Przemek_44, mając cukrzycę,wiadomo alkohol (czysty) obniża poziom cukru na drugi dzień, a ja sądziłem,że to roztrzęsienie wewnętrzne to sprawka alkoholu i zarzucałem 2 mg dawkę,aż kiedyś zbadałem sobie cukier,a tu 40md% na gluko i ewidentne hipo. Także niepotrzebnie łykałem,zamiast podnieść cukier-no,ale to się nie wróci. Kolega,z którym się spotykałem do lutego(sprawy rodzinne jego się unormowały już),kiedyś tak potwornie się trząsł,bo z innym kolegą wypił większą dawkę i pytał się czy nie mam czegoś na serducho,po buls miał 160. Dałem mu 1/4,czyli 0,5 mg - słuchaj,był wniebowzięty stanem jaki osiągnął i nalegał,żeby dać mu nazwę leku - nie dałem,bo wiem czym to grozi. Ot i tak szybko można się wp.......... w benzo,nie mając świadomości. Dzisiaj np.o 20.00 wróciłem z pracy, chaos wewnętrzny,ale nie biorę klona tylko mierzę cukier i hipo (56), a kiedyś często łapałem za klona w taki stanach. Pytasz jak zszedłem z 3 na 1,5? Nie wiem sam, odwaliłem alkohol nawet w minimalnej dawce(nie upijałem się nigdy w życiu,pełna kontrola)- nie piję i mi taka dawka wystarcza,zmniejszałem sam ot sobie przy śniadaniu co 2-3 tygodnie (jak zacząłem czytać to forum). Teraz jestem 1,5 ale nie bardzo czuję się żebym zmniejszył teraz i myślę ze 2 tygodnie podtrzymać dawkę. Jeśli dobrze pamiętam kiedyś brałem od lekarza chyba xetanor czy coś podobnego,ale on mnie zamulał i po 3 miesiącach przesiadłem się spowrotem na klona. Wiesz brałbym,bo mi nie przeszkadzał,ale po co? Tak szczerze,to teraz czuję się b.ch........... jak zmniejszam niż tak przy tej "dwójce". Lekarz mi powiedział,że nie widzi wyjścia z tego leku, a ja jakość optymistycznie jestem nastawiony. Myślę,że co 2 tygodnie po tylu latach za szybkie schodzenie,dam 3 tygodnie-co myślisz? Boję się każdego leku od psychiatry i przed nim mam strach. Ciśnienie,czy nadciśnienie - jak zwał,to zwał,ale mam w normie,leki biorę - tak jak wspomniałem-mamy wspólne przewlekłe choróbska i z tym da się żyć, nadwagi nigdy nie miałem 179 wzrostu/81-83kg (często zapominam o posiłku i wtedy łapie mnie hipo,muszę zmniejszyć dawkę leku na cukier -biorę diaprel mr 60mg), ale te klony mnie po prostu wk......., a jeszcze bardziej zaczęły od momentu jak przeczytałem to forum W rodzinie mojej nikt żadnych nałogów nie posiadał,nawet kawowych (ojciec mój nie znał zapachu alkoholu,papierosa,kawy-mama tym bardziej,także genetyka wek!). Ot i moja cała historia ostatniego 20-lecia. Ja piję kawy 2 dziennie i palę papierosy. Wszystko opisałem-długo i szeroko no i Przemek_44, masz co czytać teraz i czekam na Twoją podpowiedź - jak to wszystko widzisz ze swego punktu widzenia? Do usłyszenia -- 27 cze 2014, 22:36 -- Przemek_44, nasunęła mi się taka myśl, a może przy odstawianiu klona pójść prywatnie do psychiatry (muszę podzwonić po nich,który jest w temacie odstawiania benzo,bo ci na NFZ są w temacie przepisywania benzo) i pogadać,żeby dał mi lek jakiś, który wyciszyłby skutki odstawienne, sam nie wiem,strach mnie oblatuje i lęki nachodzą z tym odstawianiem - czy są w ogóle leki,które łagodzą skutki odstawienne,ale nie benzo i antydepresanty? Poradź. Dobrej nocy forumowicze życzę.
  4. andrzej57

    Witam!

    Pozdrawiam jasaw,że mnie przywitałeś i tez liczę na pomoc tutaj.
  5. Wiem,że Przemek pracujący i pewnie się odezwie. A może ktos jest na forum (a jest) i się odezwie jak schodził z klonów małymi dawkami i w jakich odstępach czasu. Jestem wdzięczny za każdą wskazówkę,która jest dla mnie cenna.
  6. andrzej57

    Witam!

    Jestem pierwszy raz na forum,ale czytam go już od lutego 2014r. - przeczytałem wszystkie posty na tym forum. Niektóre b.dołują, a są też takie,że widzę światełko w tunelu w odstawianiu benzodiazepiny, a konkretnie clonów. Biorę nieprzerwanie od 20 lat.Mam 57 lat,pracuję.Pozdrawiam wszystkich forumowiczów. Andrzej
  7. Witam wszystkich na forum,pierwszy jest to mój post. Czytałem Przemku Twoje wszystkie posty,a także blog Twój od dechy do dechy. Chciałbym opisać Ci moje odstawianie, a masz wiedzę nie tylko teoretyczną,ale i przeszedłeś wszystko na "swoim organizmie". Walkę stoczyłeś ogromną,pełną determinacji. Zawsze wypowiedzi sa merytoryczne z głębokim, a zarazem zrozumiałem sensem. Od lutego br. gdy skończyły się moje problemy życiowe, a wiec i te emocjonalne zacząłem stopniowo sam schodzic z dawki clona 3 mg powoli.Wcześniej brałem i po 5 mg i tak przez 20 lat (problemy w pracy i w rodzinie- dzisiaj wszystko w normie). Najwięcej,bo przez miesiąc brałem po 4-5mg styczeń 2013 codziennie(miałem koszmar w domu wtedy).Do tego piłem alkohol 2-3 razy w tygodniu i wtedy na drugi dzień musiałem wziąść więcej clona,bo byłem galaretą w środku. Dzisiaj jestem na dawce 1,5 clona - zmniejszam co 2-3 tygodnie o 0,125. Psychiatra mi powiedział,że do końca będę już na tych clonach,jednak postanowiłem zmniejszać i od lutego zero alkoholu. Proszę napisz w-g swojej posiadanej wiedzy czy dam radę sam odstawić, a przynajmniej zmniejszyć do minimum. Detox odpada,bo mam 57 lat i z tego co czytałem tu na forum,to horror(a psychiatra mi to proponował). Być może ten pierwszy wpis mój chaotyczny,ale napisałem to co mi myśli moje dyktują w tym momencie. Mam lęk cholerny przed innymi lekami zamiennymi. Dodam,że dawkę biorę rano i normalnie funkcjonuję cały dzień,ana sen żadnych leków nie brałem,bo nie mam kłopotów jak na razie z zasypianiem i nigdy nie miałem.A muszę też dodać,że wszystkie choroby przewlekłe co sam masz,ja je też mam i nie wiedząc wcześniej,że np. jak miałem hipoglikemię łykałem clona,bo myślałem,że to od niskich cukrów,a to uzależnienie - nie miałem pojęcia. Byłem przedwczoraj u mego psychiatry - rozmowa żadna,pytanie "ile" - wypisał mi 5 opak.0,5mg i cała rozmowa z lekarzem. Pozdrawiam i liczę na odpowiedź.
×