Skocz do zawartości
Nerwica.com

upadlastudentka

Użytkownik
  • Postów

    38
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez upadlastudentka

  1. Czuję się chora na samą myśl że miałabym kiedyś podlegać pod kogoś w pracy jako szeregowy pracownik.......... Wszystkim pracujacym współczuje i mam nadzieje ze to tylko moja schiza .
  2. Ach ci znajomi którzy zawsze wszystko mają przynoszą robią i biorą udział w konkursach ...
  3. Siema : ] tu prawie zawsze jest dużo ludzi
  4. Tak, ja tam przytulam w środku nieswiadome ofiary i wysysam z nich energię jak wampir energetyczny. A co do bycia artysta - to moja aspiracja i dawny cel, nie realne miano ktorym się określam. To miano którym bym się CHCIAŁA nazwać. Nie byłam pewna czy napisać też o innych rzeczach które mnie spotkały w życiu, ale chyba napiszę, ponieważ chyba nie jestem dobrze rozumiana. Przez całe moje życie aż do liceum byłam prześladowana przez moją własną matkę i bita. A mój brat i siostra byli koachani. Wszystko w domu było zawsze moją winą. Nie byłąm kochana, moj tato pracował za granicą a matka w tym czasie urządzała mi w domu piekło. Mam milion urazów psychicznych, jestem jakaś niekompletna, długo miałam kompleksy ktore dzis juz na szczescie mineły. Nie miałam sasiadów bo mieszkalam w lesniczowce. Nie mialam kolegów ani koleżanek aż do podstawówki 4-6 ale nikt z nich nigdy nie był u mnie w domu do tej pory u mnie w domu, juz po przeprowadzce w bardziej cywilizowane miejsce bylo moze 5 osób. Nikt mnie nie lubil i sie smiali ze mnie zwlaszcza chlopcy. Byłam zaszczuta jak mały kundel i w szkole płaszczyłam sie na scianach zeby nikt na mnie nie patrzył kiedy ide pzrez korytarz, a zawsze wydawalo mi sie ze ide jakos smiesznie albo wygladam głupio. Nie czułam się dziewczynką ani dzieckiem jak inne tylko jakimś zwierzęciem, jakimś CZYMŚ. W domu matka lała mnie za stopnie i za wszystko co zrobiłam i co nie zrobiła,m. W gimnazjum był bunt i matka przestała mnie bic. Teraz jest w miare ok, moja matka sobie dała spokój jest teraz normalna ale dalej ma swoje schiozy bo zawsze mi zabraniala wszystkiego. W podstawowce nie wolno mi bylo odwiedzac innych dzieci, jesc chipsow a sama nigdy nie kupowala slodyczy. Az do dzis nie mam wlasnych kluczy do domu i jak wroce po 21 to nie wpusci mnie do domu albo wpusci i bedzie mi zmywac leb pzrez tydzien jak ja smialam przyjsc o takiej godzinie. O godz 21 mam też byc w swoim pokoju nie moge np sobie siedziec w salonie i ogladac tv, ani nie moge jesc kolacji pozniej. Wyrwalam sie stamtad do wroclawia i jestem na studiach, tu moge robic co chce ale wolnosc jaka sie przede mna otworzyla, otworzyła też i rozdarła moje serce, a zaglądając do środka tej małej czarnej bryły widzę tylko pustkę. Ja nie wiem dzis jak udało mi sie tak rozkwitnac w liceum kiedy pozbyłam sie cholerni niskiego poczucia swojej wartości, odkryłam że jestem podobna do innych, nauczyłam się odmawiać ludziom, znalazłam sobie jakies zainteresowania i czułam się sczesliwa mimo tej dziwnej atmosfery w domu. Ja nie wiem tez, jak majac takie dziecinstwo wyrosłam na w miare normalnego czlowieka i mam tak zaskakujaco mało urazów blizn i traum. Ja to sie stało, ze nie sprawiło to stoczenia się na samo dno.
  5. Taki pojazd to nie pojazd tylko pocieszenie jak dla mnie... Dzięki za motywację.
  6. Chyba czuję pewne podobieństwo Twojej historii z moją. Niezorganizowanie jest chyba najgorsze jak już się ma jakieś siły na robienie czegokolwiek. Po kilku latach zyciu w bałaganie i chaosie doszłam jednak do paru rzeczy ktore mi jako tako pomagają: 1. Kupiłam kalendarz, dość duży książeczkowy, w którym zapsuje wszystkie terminy, co mam do zrobeinia adresy telefony ważne notatki, co mam kupić, oraz liste rzeczy do zrobienia na ktora patrze podczas pracy i skreslam markerem co juz zrobilam. 2. Wywaliłam wszystkie moje niepotrzebne rzeczy. Zrobiłąm totalny renament. Moje rzeczy sie zmniejszyły o 2/3. Teraz mam ich mało wszystko jest potrzebne wszystko moge znaleźć. Ciezko sie było rozstać z niektórymi więc zrobiłam je foty i włożyłam do małego pudła z pamiątkami. Z wieloma rzeczami jest dylemat ze moga sie jeszcze kiedys przydac- ale skoro nie przydały się do tej pory, to chyba juz nigdy... Rzeczy o wiekszej wartosci rozdałam lub sprzedałam 3. Przed pracą ZAWSZE sprzątam blat biurka. 4. Uczę się rezygnować ze zbędnych zajęc w moim kalendarzu. To zabiear mnostwo czasu i energii i sprawia ze zapominasz o wazniejszych rzeczach oprocz tego trzeba nadac najwazniejszym rzeczom pierwszenstwo wwkonania .
  7. No widzisz nerwowa jestem. Przepraszam. Szybko się denerwuję, zniechęcam, zniesmaczam, jestem niewytrwała i nerwowa. Dlatego myslę że to raczej w tym jest problem i ja muszę zrobić coś ze sobą, a nie z moimi studiami- myślę że powinnam je skończyć bo ta cała niechęć to mój słomiany zapał i to, że jest tu trudno i trzeba dużo pracy umiejętności... Dlatego, jak napisałam w dalszych postach planuje je skonczyc, sie pomeczyc jeszcze, a potem zobaczymy... Nie opłaca mi się na razie zmieniac, skoro jestem w staie je skonczyc Dobija mnie tylko to, ze muszę to wszystko ogarnąć inaczej mnie wyrzucą. I ten je*any 3d max. A po tej całej rozmowiena forum i z Wami zaczynam się zastanawiać że to chyba nie studia są przyczyną mojego permanentnego smutku i apatii tylko smutek i apatia nie pozwala mi na interesowanie sie nimi, pracę aktywność, hamuje mi kreatywność i zamyka umysł... Co było 1sze, jajko czy kura? Już nie wiem...
  8. gdybym brała na poważnie zostanie gitarzystka albo aktorką już bym sie o to starała ale wiem że to niemożliwe,i nigdy tak nie bedzie. Bez jaj, nie jestem takim gimbusem. Nie boli mnie to i właśnie podając takie przykłady udowadniam że to nie jest w moim przypadku możliwe. -- 11 maja 2014, 22:43 -- Nie lubię takiej postawy "co ty wiesz o zyciu". Nie żyję w teenage dreamie i nie uważam to za realne rzeczy, z tym ze nie zostane nikim takim nie mam problemu tylko właśnie to nim jest że nie widze REALNEJ alternatywy... Z reszta mam juz tak namieszane w głowie że nie wiem od jakiej strony ugryźć temat "co ja własciwie robie z moim zyciem"
  9. Arkona [videoyoutube=]https://www.youtube.com/watch?v=ou2V5NrcE_M[/videoyoutube]
  10. Myslę, że to jest możliwe, dlatego ja się n ie poddaję. Pamiętam chwile w moim życiu, czasy kiedy byłam naprawdę szczęśliwa. Coś pięknego. Co złego może się stać przy zmianie na lepsze?
  11. upadlastudentka

    Samotność

    To zrób coś z tym. Ale co? To zależy od tego jaki się ma problem czasem się jest samotnym nawet wśród ludzi...
  12. upadlastudentka

    Witam was kochani

    Cześć też jestem tu nowa ale myślę że jesteś w dobrym miejscu.
  13. Ale chodzisz na swoje zajęcia i ogarniasz wszystko mniej więcej?
  14. a co studiujesz który rok i gdzie?
  15. Epizody depresyjne jednakże mają się do tego nijak i ylko pozbawiają mnie energii totalnie. W złe dni nawet po schodach wleźć nie mogę bo waże cala milion ton i każdy ruch sprawia mi trudność i nie wiem dlaczego skoro moje ciało normalnie funkcjonuje w dobre dni wtedy potrzebuje tyle wysiłku żeby choćby przejść si e pieszo na ASP albo do pobliskiego sklepu
  16. Nikt u mnie nie zdiagnozował nerwicy, ale: nie bedę malować na płótnie które zagruntował kto inny i gruntuję nawet te zagruntowane fabrycznie, ze sklepu, karton musi być grubo zagruntowany w 2 warstwach, nie rysuję na kartce która jest brudna pognieciona albo ma jakąkolwiek najmniejszą skazę, często liczę wokół różne rzeczy, nie dotykam niczego w autobusach i tramwajach, jak idę na ryby muszę użyć WSZYSTKICH swoich błystek żeby inne nie były nieużywane, nie pozwalam nikomu dotykać moich osobistych noży typu kieszonkowy Oppinel czy scyzoryk Victorinox, nie pozwalam i nienawidzę kiedy ktokolwiek dotyka mojej gitary. Jak czytam książkę muszę powąchać kartki i sprawdzić dwoma palcami strukturę papieru zanim przewrócę stronę.
  17. upadlastudentka

    Samotność

    Momentary lapse of reason najlepsze
  18. witam amelia83 . A Ty barbieturan co za film znalazłaś?
  19. Rozmowa na forum i to ze w końcu komuś ponarzekałam zamiast wiecznie udawać zadowoloną....
  20. No może kiedyś się załapie jak juz nie uda mi sie z niczym na to ale to tylko do kogoś do warsztatu bo ja nawet durnego pistoletu do lakieru nie mam swojego. Zobaczymy........... Wlasnie nie powinnam sie tak martwic bo jak sie uda to ok to super a jak nie to nie dosc ze uwolnie sie od obsranych projektow to znajde cos alternatywnego... Ale tego nie umiem zwalczyc tego czarnowidztwa tego ze sie tak spinam na cale zycie -- 11 maja 2014, 00:02 -- a co do skretu mz etz nie narzekaj ścigi to dopiero mają symboliczny skręt
  21. a motory ? -- 10 maja 2014, 23:48 -- ale jaka poźniej satysfakcja że takie ścierwo zamieniło się w takie dzieło sztuki... I wiesz wtedy że każda śrubka jest dokręcona na tyle newtonometrów na ile trzeba i zrobiłeś wszystko sam, nikt przy nim ci nie grzebał, no i też znasz swoją maszyne. On będzie rozkładany na części pierwsze, nic się nie ukryje.
×