Prawko zrobiłam a motor dopiero składam, kupiłam po okazji truchło gs 500E a teraz zbieram części, czytam książkę serwisową. Połamany błotnik cieknące lagi, amortyzator główny spawany (!), spalona "elektryka" w której jakiś cebularz dołączał wszystko na złodzieja, iskry nie ma, opony łyse, przełączniki kierownicy luźne, rollgaz się zacina(tempomat, haha.) nie ma akumulatora, modułu zapłonowego, przedniej lampy (a zamiast niej nadobna niczym kwiecie ziemniaka owiewka ufo). Bak wgnieciony, lakier musiałam zedrzeć do gołej blachy. Głowica wymaga planowania i regeneracji gniazd zaworów. Nawet korek wlewu paliwa ma w środku złamany kluczyk , taka wisienka na torcie.
Nie mogę chyba powiedzieć że jeżdże skoro jezdzilam tylko trochę na simsonie brata, na pożyczanej mz etz 250 przez miesiąc, na suzuki gs500e w autoszkole, kilka razy na suzuki gs750 z lat70. Swój motór chcę zrobić na klasyka, chromowane lusterka, szparunki. Czarna rama, bak i plastiki ciemnowiśniowy metallic ze złotymi paskami. Jak go postawię na nogi, będę mogła nazwać dopiero siebie motocyklistką.