
braksił22
Użytkownik-
Postów
184 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez braksił22
-
Nerwica Lękowa Co zrobić? Moja historia...część 2
braksił22 odpowiedział(a) na LDR temat w Nerwica lękowa
Byłem leczony farmakologicznie, oraz uczęszczałem na psychoterapii przez 3 miesiące, ale takie leczenie nie przynosiło skutków. Po kolejnych wizytach u psychiatry nie dostałem żadnych leków, bo nie było podstawy do ich wypisania. Lekarze na SORze powiedzieli mi, że nerwicę stwierdza się tylko wtedy, kiedy wszystkie możliwe choroby zostały wykluczone, więc dążę do tego, żeby porobić wszystkie badania na choroby, które mogą powodować u mnie takie objawy. Przede wszystkim chcę udać się do endokrynologa, bo u mnie w rodzinie choroby endokrynologiczne są czymś normalnym, a i moje badania odnośnie hormonów nie są, że tak się wyrażę, stabilne. TSH skacze jak głupie, a moja mama ma stwierdzoną niedoczynność tarczycy, a siostra ma rozpoznany nowotwór tego samego narządu. Dziadek z kolei zmarł przez powikłania rakowiaka (guz neuroendokrynny). Stąd moje obawy, niekoniecznie racjonalne. Z pewnością skuszę się na wizytę u kolejnego psychiatry, jednak co do farmakoterapii to nie jestem przekonany. -
Cześć
-
Hipochondria - jakie choroby sobie przypisywaliście..?
braksił22 odpowiedział(a) na LINA temat w Nerwica lękowa
Coś podobnego i ja miałem okazję obserwować. Czekając na tomograf babka obok wpadła w panikę i zaczęła się drzeć "Nie chcę do trumny! Nie wrzucajcie mnie do trumny! Nie chcę tego badania". Weszła, wyszła po chwili i tyle ze strachu Żeby to tak łatwo się umierało... Też mam znamię na podeszwie stóp odkąd pamiętam i chyba pójdę do dermatologa w końcu je usunąć, bo z tego co wiem, to takie znamiona warto usuwać. Tobie też polecam wizytę u dermatologa :) -
Cześć. Jestem nowy na forum, ale już doświadczony w sferach zaburzeń psychicznych. Mam 22 lata. Tutaj znajdziecie historię mojej, nazwijmy to choroby. ca-a-moja-historia-t49778.html
-
Nerwica Lękowa Co zrobić? Moja historia...część 2
braksił22 odpowiedział(a) na LDR temat w Nerwica lękowa
Witam. Jestem nowy na forum, ale na pewno nie nowy jeśli chodzi o objawy, których doświadczam od kilku lat, a które doszczętnie rujnują mi życie. Mam dopiero 22 lata, a żaden z lekarzy, z którymi miałem kontakt, nie chce mi pomóc. Opiszę tutaj dokładnie etapy mojego życia. Dzieciństwo i dorastanie Od dziecka miałem niełatwo. Pochodzę z ubogiej rodziny, często brakuje nam nawet na podstawowe rzeczy do lodówki. Mama z ojcem rozeszła się jak byłem małym dzieckiem (może miałem ze 3 lata) i od tamtej pory wychowywała nas sama. Ta kobieta też wycierpiała co nie miara. Już jako mały dzieciak musiałem robić za jej tarczę, gdy to jej konkubent bił ją i szarpał. Przeprowadzaliśmy się co chwila z powodu braku pieniędzy na opłacenie wynajmu. Jako dziecko podobno bałem się wszystkiego. Sytuacja ustabilizowała się gdy mama dostała mieszkanie socjalne, a ja sam przeprowadziłem się do babci. Wtedy był chyba najlepszy okres mojego życia. Miałem stały dach nad głową, nie miałem z niczym problemów. Byłem aktywnym dzieckiem i nastolatkiem. Miałem wrażenie, że wszystkiego co się nie dotknę, zamieniało się w złoto. Uczyłem się dobrze, trenowałem różne sporty z sukcesami, miałem powodzenie u dziewczyn. Było cudnie! Problemy zaczęły się po wypadku w szkole (2 klasa gimnazjum). Podczas wf'u uderzyłem mocno głową o betonowe boisko. Traciłem przytomność kilkakrotnie, miałem drgawki. Do tej pory nie mogę sobie przypomnieć co robiłem na wf'ie i chwilę przed nim. Pielęgniarka szkolna nie zadzwoniła na pogotowie, a jedynie po moją starszą siostrę. Siostra zabrała mnie ze szkoły do domu. Będąc w domu, nie mogłem wytrzymać bólu i zawrotów głowy jakie mi towarzyszyły, więc postanowiliśmy pojechać do szpitala. W szpitalu zostawili mnie na 3dniowej obserwacji i zrobili TYLKO prześwietlenie głowy. Żadnych tomografów ani specjalistycznych badań. Odleżałem 3 dni i wróciłem do domu. Po kilku dniach nagle zacząłem sobie wymyślać choroby (paranoja), jakieś sepsy, raki, wszystko co możliwe. Trwało to stosunkowo krótko i po jakimś czasie kompletnie nie było po tym śladu. Wróciłem do normalnego trybu życia. Zacząłem trenować akrobatykę, parkour i życie toczyło się szybkim tempem. Bóle brzucha? Pewnie jelito drażliwe Po jakimś czasie zaczęły doskwierać mi bóle brzucha. Początkowo były to sporadyczne bóle, ale z czasem zaczęły się utrwalać. Poszedłem zgłosić ten fakt lekarzowi rodzinnemu, ale oczywiście zostałem uznany za wariata i bez żadnej diagnostyki wystawiono opinię "jelito drażliwe". Przyjąłem to do wiadomości i uznałem, że widocznie tak musi być. W tym okresie niestety zmarła moja babcia, którą traktowałem po części jak własną matkę. Wraz z nią "umarło" też i moje życie. Musiałem wrócić do mamy, więc standardy życia poleciały drastycznie w dół. Dni, miesiące mijały, a ból utrzymywał się praktycznie przez cały czas. Kolejne wizyty u lekarza rodzinnego nie przynosiły zamierzonych efektów, a wychodząc z gabinetu czułem się jeszcze bardziej chory, niż przed samym wejściem do niego. Postanowiłem zmienić lekarza, na młodszą panią doktor. Już wtedy byłem pewien, że choruję na chorobę wrzodową, więc postawiłem taką hipotezę przed panią doktor, od której w końcu otrzymałem skierowanie do gastroenterologa celem wykonania gastroskopii. Pozostało jedynie poczekać na termin wizyty. Nadszedł dzień gastroskopii. Przekonany o tym, że mam wrzody, poszedłem bez żadnego lęku i niepokoju. Wynik przeszedł jednak moje oczekiwania, a słów doktora robiącego gastroskopię nie zapomnę chyba do końca życia. Brzmiały one tak: "Masz szczęście, że trafiłeś do nas dzisiaj, bo za tydzień mogłoby być za późno. Wrzód zaczął pękać" Z wynikiem gastroskopii udałem się do mojej lekarki i zaczęliśmy twarde leczenie. Stosowałem antybiotyki celem eradykacji HP i przeszedłem na dietę. Zacząłem też ćwiczyć na siłowni i w końcu po tylu miesiącach cierpień wracałem do żywych. Przytyłem 10 kg, a wrzody wydawały się być wyleczone. Czy to wszystko wraca? Nie miałem okazji długo nacieszyć się powrotem do pełni sił. Po około roku zaczęły się znowu bóle brzucha, schudłem i zrobiłem się okropnie blady. Aparycja anemika przysparzała mi kompleksów. Cały czas rozmyślałem nad tym, co ludzie mogą o mnie myśleć. Pewnie myślą, że jestem ćpunem. Zacząłem maniakalnie kontrolować barwę swojego ciała (jakkolwiek to brzmi), co chwilę sprawdzałem jakiego koloru są moje dłonie czy twarz. Po jakimś czasie przeżyłem coś okropnego, mianowicie atak paniki. Zdarzyło się to po lekcjach w technikum, jak już szedłem na autobus. Usiadłem w autobusie i nagle serducho zaczęło walić jak szalone, zlałem się potem i wydawało mi się, że wyzionę ducha. Na następnym przystanku wysiadłem i pognałem do domu. Po przyjściu do domu trochę się wszystko uspokoiło, ale ja sam nie pamiętałem jak do tego domu dotarłem. Takie epizody powtarzały się co jakiś czas, ale nie utrudniały mi jakoś specjalnie życia. Ciągły lęk! Boże nie daję rady. Po ekscesach z atakami paniki, pojawił się lęk i niepokój towarzyszący praktycznie każdej godzinie jaką od tamtej pory przeżyłem. Na szczęście udało mi się skończyć szkołę zanim to wszystko zaczęło się na dobre, bo strach pomyśleć co by było, gdyby zdarzyło się to pół roku-rok wcześniej. Zacząłem się martwić o swoje zdrowie. Postanowiłem opowiedzieć o wszystkim mojej pani doktor. Oczywiście gdy tylko napomknąłem jej o tym, że odczuwam lęk, to uznała mnie za nerwicowca i odesłała do psychiatry. Powiedziałem również o tym, że bóle brzucha wróciły i stają się coraz silniejsze, więc zostałem skierowany na ponowną gastroskopię. Gastroskopia wykazała wrzód dwunastnicy, zapalenie przełyku, zapalenie żołądka. Tym razem jednak nie wykryto bakterii helicobacter pylori, więc obyło się bez antybiotyków. Miesiące mijały, brałem (i biorę) cały czas controloc 40, bo wystarczy, że przez 2-3 dni zaprzestanę i bóle wracają. Lęk i niepokój narastał, aż nabawiłem się agorafobii. Wszystko wskazywało na to, że jednak jestem chory psychicznie. Wizyta u psychiatry W końcu zdecydowałem się na wizytę u psychiatry. Podczas rozmowy opowiedziałem o wszystkim czego doświadczam, o agorafobii, o derealizacji i depersonalizacji, o objawach somatycznych. Został mi wypisany asertin oraz zomiren i miałem wrócić po 3 miesiącach. Zomiren stosowałem doraźnie i jedyne co robił, to mnie wyciszał, a asertin? To chyba był jakiś lek placebo, bo kompletnie na mnie to nie działało. Wróciłem do lekarza psychiatry i o wszystkim opowiedziałem. Lekarz chyba zaczął mi wierzyć, że to co się dzieje w mojej psychice, może być skutkiem jakiejś choroby somatycznej. Postanowiliśmy przerwać leczenie psychiatryczne, a skupić się na diagnostyce. Wysłał mnie do lekarza rodzinnego celem szerokiej diagnostyki. Lekarz rodzinny, utrata przytomności, SOR Lekarka rodzinna zleciła na początek podstawowe badania (mocz, krew, tsh, ob). Wynik badania krwi wykazał głęboką anemię spowodowaną brakiem żelaza. TSH z kolei było podwyższone (5,4) i wskazujące na niedoczynność tarczycy. Zleciła kolejne badania, ale nie miałem okazji ich zrobić, ponieważ zasłabłem pewnego dnia i zostałem przewieziony na SOR. Na SOR'ze wyłapali tachykardię zatokową, wysokie ciśnienie 190/120, ale ogólne badania były ok. Dostałem skierowanie na oddział kardiologiczny, celem dalszej diagnostyki. Oddział kardiologiczny i wewnętrzny Dzień po otrzymaniu skierowania na oddział kardiologiczny, zostałem przyjęty na owy oddział. Porobili mi chyba wszystkie możliwe badania oprócz ekg wysiłkowego. TILL Test, 2x holter ekg, holter ciśnieniowy, badania krwi, badania moczu, zwykłe ekg, usg jamy brzusznej, dno oka. Wszystko było ok, serducho jak młody bóg, wszystko poza wynikami krwi wskazującymi na głęboką niedokrwistość ze skrajnym niedoborem żelaza i lekkim niedociśnieniem. Miałem też przeprowadzaną rozmowę z panią psycholog, która absolutnie wykluczyła jakoby moje problemy miały podłoże psychiczne. Nie wiem czy na to wszystko miał znaczenie fakt, że w trakcie pobytu na oddziale kardiologicznym kompletnie nie odczuwałem jakichkolwiek objawów. Zostałem skierowany na oddział wewnętrzny celem diagnostyki niedoboru żelaza i niedokrwistości. Przeleżałem tam tydzień i w sumie nawet nie wiem po co. Porobili jakieś testy na krew utajoną i krzywą żelaza i w sumie to tyle. Podczas pobytu na tym oddziale wykryto też u mnie zakażenie wału paznokciowego gronkowcem. Dostawałem antybiotyki i zrobili mi zabieg. Palec wyzdrowiał. Po odleżeniu tygodnia, dostałem wypis, recepty oraz skierowanie na kolejną gastroskopię. Zacząłem stosować żelazo w tabletkach, dalej wcinałem controlog 40 i czekałem na gastroskopię. Nadszedł dzień gastroskopii. Niektórzy boją tego badania, a ja je powoli traktuję jak badanie krwi. Wynik był gorszy niż na ostatniej gastroskopii. Wyszło zapalenie dwunastnicy, owrzodzenie dwunastnicy, zapalenie przełyku i żołądka, polipy. Znowu wykryto bakterie, więc znowu musiałem wcinać antybiotyki. Leczenie miał prowadzić lekarz rodzinny, więc z wynikiem udałem się do mojej pani doktor. Zaczęliśmy kolejną eradykację, znowu przeszedłem na dietę, ale leczenie kompletnie nie przyniosło efektów. Wrzód jak był tak jest i nie wiem, czy kiedykolwiek się go pozbędę. Objawy -bladość, sucha skóra -wypryski na plecach, barkach, twarzy i klatce piersiowej -zaburzenia psychiczne (lęki, fobie) -zaburzenia poznawcze -zaburzenia rytmu serca (dziwne trzepotanie serca, dodatkowe skurcze, tachykardie i bradykardie, kołatania serca) -białawy nalot na języku z rana -pojawiające się dziwne plamy na języku, coś a'la język geograficzny -okropne bóle głowy -zaburzenia koncentracji, obniżenie sprawności umysłowej, niemożliwość uczenia się nowych rzeczy -ataki całkowitego zaburzenia świadomości -zmęczenie, wyczerpanie, senność -niedobór masy ciała -skoki ciśnienia ze współistniejącym niedociśnieniem -ataki wilczego apetyty, szczególnie na słodycze -zatkany nos -dziwny śluz na tylnej stronie gardła, ciężko go przełknąć czy odkrztusić -refluks, odbijanie się jajami, gazy, bóle wrzodowe, burczenie, przelewanie, niestrawność, wzdęcia -poty nocne -ciągłe zakażenie wału paznokciowego (ustępujące i pojawiające się samoistnie) -nieprzyjemny zapach stóp -psujące się zęby, próchnica mimo bardzo wysokiej higieny jamy ustnej -stałe piski, szumy uszne (niekiedy nagły, silny szum, po którym przez kilka minut nie słyszę kompletnie nic) -jakiś guz na głowie (chyba kaszak) i pod pachą (może zatkany gruczoł potowy) -nawracające bóle stawowe -cykliczność objawów (kilka dni jest dobrze i objawy w/w słabną lub ustępują całkowicie, a kilka kolejnych jest okropnych i wszystko się nasila) Wykonane badania Diagnostyka kardiologiczna - ok, lekkie niedociśnienie nie wymagające leczenia Diagnostyka gastrologiczna - wrzód trawienny dwunastnicy, zapalenie żołądka, dwunastnicy i przełyku, polipy Diagnostyka ogólna - ogólnie w normie Diagnostyka neurologiczna - (tomograf, EEG) w normie Diagnostyka psychiatryczna - opisałem wyżej Gdzie mam szukać pomocy? Chciałbym wykluczyć jeszcze kilka badań na boreliozę, przyrost grzyba candida albicans, czy badanie mikroflory bakteryjnej oraz nietolerancji pokarmowej, ale lekarz lekarka niechętnie słucha moich hipotez. Ostatnio dostałem skierowanie do alergologa i gastroenterologa (znowu... do znudzenia), więc tyle dobrego. Nie stać mnie na robienie badań prywatnie, więc jestem w kropce. Chciałbym znowu zacząć normalnie żyć i w końcu odciążyć mamę. Czuję się jak jakiś zafajdany pasożyt... to nie jest miłe. Czy ktokolwiek może mi pomóc? Tracę nadzieję... -- 01 maja 2014, 15:31 -- Wiem, że trochę się rozpisałem i nie każdemu może chcieć się czytać, ale proszę o jakąkolwiek wskazówkę.