
veni_vidi_vici_80
Użytkownik-
Postów
59 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez veni_vidi_vici_80
-
exodus!, 6 tygodni bez leków. Ostawienie przebiegło prawie bezboleśnie. Miałem na początku zawroty głowy, takie że jazda samochodem była niebezpieczna, bo zerknięcie w lusterko czy wskaźnik prędkości już powodował zawirowanie w głowie. Przez klika dni wybudzałem się w nocy, za to teraz ciężko mi się dobudzić o 9 czy 10 rano, a jutro już powrót do pracy i pobudka o 6. Miałem rozchwianie emocjonalne, wybuchy wzruszenia, później gniewu, drażliwość, teraz się to stabilizuje. Przez ostatnie 2 tygodnie organizm został przepłukany kilkukrotnie alkoholem, więc paroksetyny nie powinno być już w organizmie :) Czuć już brak paro-wspomagania, blokady negatywnych myśli. Drobny pierdół, typu wylana cola, problem ze wciśnięciem się w miejsce na parkingu, powoduje że muszę walczyć, żeby nie zdołować się myślami, jaki to jestem beznadziejny. Za 2 dni mam wizytę u psychiatry i ciekawy jestem co ona powie o odstawieniu leków bez konsultacji. Na dzisiaj jestem pewien, że chcę walczyć bez pomocy leków.
-
dontstoprunman, źrenice wracają do normy najszybciej, kwestia 2 tygodni myślę. A co do efektu przeciwdepresyjnego/przeciwlękowego po kliku tygodniach powinna nadejść poprawa. Początkowe pogorszenie mija szybko, chociaż rzeczywiście często w pierwszych 1-2 tygodniach czujemy się gorzej, niż bez leków i ma się ochotę rzucić to w cholerę. Co prawda niektórzy piszą o 3-6 miesiącach, gdy dopiero nastąpiła poprawa, ale kto wie, czy w tak długim czasie poprawa nie nastąpiłaby sama, nawet bez leków. Leki to wielka niewiadoma, loteria i nauka cierpliwości.
-
Co trzyma was przy życiu?
veni_vidi_vici_80 odpowiedział(a) na TheGrengolada temat w Kroki do wolności
Moja żona, mój synek, moja 2-miesięczna córeczka. Szczególnie ona, gdy uśmiecha się do mnie, te bezcenne chwile szczęścia i powinność wychowania dzieci na dobrych ludzi. Myśl o wiośnie i budzącej się do życia przyrodzie. Letnie upały i gorący piasek na pod stopami, morskie fale. Jesienne słoty i niepowtarzalne mgły nad tatrzańskimi szczytami rankiem. Zapach mroźnego powietrza w nozdrzach, skrzypiący śnieg i szadź mieniąca się na drzewach w słoneczny zimowy dzień. Tyle tego jest, choć w życiu piękne są tylko chwile. -
onet700, szczerze Ci powiem, że im mniej czytasz forum, tym będziesz zdrowszy/a. Czytając to forum rzeczywiście można odnieść wrażenie, że biorąc leki, jest się skazanym na nie na całe życie, a dodatkowo przynoszą więcej szkody niż pożytku. Moja rada, to nie czytać tego smutnego forum i zaufać lekarzowi. Jednak bierz leki, jeśli naprawdę sytuacja jest już na tyle beznadziejna, że nie dajesz sobie ze sobą rady. Traktuj leki jako ostateczność.
-
Mózg-Pain, nie poddawaj się, odstawiaj dalej paro, bo to wcale nie jest lek na każde zło. Najważniejsze, abyś poukładał sobie w głowie, że nie potrzebujesz leków, miał wsparcie rodziny i stabilizację życiową. Wówczas zobojętnienie jakie daje paro nie jest potrzebne. U mnie minął miesiąc bez leków i czuję się jak zdrowy człowiek. Są święta i mogę posiedzieć i popić przy stole bez obawy, że coś mi się pogorszy. Nie muszę się zastanawiać, czy mogę się wk...wić i powiedzieć co leży mi na wątrobie, bez obaw czy te nerwy mi jakoś nie zaszkodzą. Jestem mocno przeziębiony ale samopoczucie mam dobre i nie muszę szukać w ulotkach, czy zażycie teraflu i otrivinu jest dla mnie bezpieczne. Jedyne moje życzenie na nowy rok jest takie, abym nie musiał wracać do leków. Niech będzie tak jak było w te święta.
-
1986, bezsenność nie bierze się z niczego. Jest wynikiem depresji czy nerwicy i na to sertralina powinna pomóc. W konsekwencji poprawi się także sen. Jednak w przypadku problemów ze snem, na początku leczenia, zanim ssri wkręci się na dobre, najczęściej dostaje się na noc lek wspomagający, który poprawia sen już od pierwszej tableki (mianseryna, mirtazapina, chlorprothixen, kwetiapina i inne).
-
khaleesi, problem w tym, że uzależnienie od seksu nie ma nic wspólnego z libido. Można mieć niskie libido i być erotomanem. Tu prędzej zdadzą egzamin leki na obniżenie napięcia psychicznego, natręctw myślowych, antydepresanty czy neuroleptyki albo leki pomocne przy odstawieniu alkoholu, narkotyków. Mechanizm uzależnienia jest podobny. Jednak leki to tylko wspomagacze, brane na początku terapii. Tutaj potrzeba terapii prowadzonej przez specjalistę od leczenia uzależnień, seksuologa. Wyleczony erotoman, to jak wyleczony alkoholik, może stać się przykładnym mężem.
-
MIRTAZAPINA (Auromirta ORO, Mirtagen, Mirtor, Mirzaten, Remirta ORO)
veni_vidi_vici_80 odpowiedział(a) na yoan22 temat w Leki - Indeks leków
Bezsenność to poważny problem, bo można nie przespać jednej nocy, ale po kilku człowiek nie może już normalnie funkcjonować. Zadbanie o higienę snu nic nie da, bo problem siedzi w głowie. Kładąc się spać świadomie lub nie, boisz się tego że nie zaśniesz i oczywiście tak jest. Cały dzień boisz się wieczora i tego, że znów sytuacja się powtórzy. Ciężko wyjść z tego błędnego koła. Sam to przerabiałem. Wybawieniem był dla mnie chlorprothixen - 15-30 mg. Po ok. 8 m-cach łykania tabletek na spanie, raz zasnąłem przy TV bez tabletek. Wtedy zrozumiałem, że ich nie potrzebuję. Coś się w głowie odblokowało. I teraz śpię bez tabletek, chociaż nie jest to taki nieprzerywany 8-godzinny sen, ale ważne że naturalny, bez tabletek. -
hank.m, na początek zajrzyj na forum onanizm.pl. Jest tam wielu ludzi, którzy zmagają się z podobnymi problemami. Znajdziesz tam wsparcie, odnośniki do fachowej lektury. Dowiesz się jak z nałogiem erotomanii radzą sobie inni. Bez odpowiedniej terapii się nie obejdzie, jeśli rzeczywiście chcesz z tym zerwać. Uwolnienie jak najbardziej jest możliwe.
-
Mózg-Pain, ja odstawiłem paroksetyne, właśnie ze względu na przyrost wagi. U mnie było to +1kg co miesiąc, bez jakiegoś objadania się. Dopóki brałem paroksetynę, to waga ani drgnęła. Teraz po ponad 2 tygodniach bez tabletek jest prawie 2 kg w dół, czyli ewidentnie te tabletki coś psują z metabolizmem, czy zatrzymaniem płynów, nie wiem. Do tego cholesterol w górę. Na szczęście u mnie odstawienie paroksetyny nie było bardzo dokuczliwe i zawroty głowy są coraz mniejsze. Zmniejszałem dawkowanie 10 mg na tydzień i tyle. Inna kwestia ile bez leków wytrzymam. Może powinieneś się czymś wspomóc podczas odstawiania, choćby afobam, czy lżejszy chlorprothixen. Albo zastąpić paroksetynę innym ssri o dłuższym czasie półtrwania, który łatwiej później odstawić, np. fluoksetynę.
-
Martiszon, żart może śmieszny, pod warunkiem, że ktoś ma podobne preferencje polityczne Polityka to w naszym podzielonym kraju bardzo śliski temat, a tu masa znerwicowanych ludzi, no i temat o lekach... Nie muszę się nad sobą zastanawiać, bo wiem, że jestem "konserwą" i "moherem" jak ładnie o nas "pis-iorach" mówią :) Spoko luz i EOT. Zdrówka życzę.
-
Minęły 2 tygodnie od całkowitego odstawienia paroksetyny i czuję się coraz lepiej. Brain zapsy są coraz lżejsze i rzadsze, sen wrócił do normy, nie ma żadnych lęków czy przygnębienia. W sumie czuję się tak samo jak 2 lata temu, zanim cała gówniana nerwica się zaczęła. Za to jestem bogatszy o doświadczenia i bardziej poznałem siebie. Po paroksetynie został jedynie balast 10 kg do zrzucenia. Zmniejszając dawkowanie o 10 mg na tydzień, tak jak napisano na ulotce, odstawienie nie było dla mnie ciężkie. Tak zmniejszałem kiedyś z 40 mg do 20 i teraz z 20 mg do 0. Niczym się przy tym nie wspomagałem. Nie ma co się tego bać, tym bardziej jak lek nie pomaga, czy przynosi więcej szkody, niż pożytku. Co do spożywania alkoholu podczas brania paroksetyny, to u mnie żadnych interakcji nie było. Piłem tak samo na lekach, jak i bez nich. Najczęściej jedno, dwa piwka w weekend, ale okazjonalnie zdarzało się 0.5 l czystej i ani urwania filmu, ani większego kaca na drugi dzień nie miałem. Lekarka też nie odradzała alkoholu, tylko mówiła żeby pić z głową i nie przesadzić.
-
Brałem paroksetynę od października 2013 roku na nerwicę lękową z napadami paniki i natręctwa myślowe. Dociągnąłem do dawki 40 mg dziennie. Wiosną zszedłem do 20 mg i tak leciałem do listopada. Później przez tydzień brałem 10 mg i od tygodnia 0. Nie mam jakiś wielkich jazd po odstawieniu. Najbardziej męczą mnie takie trwające ułamki sek. wstrząsy, coś jakby podczas zasypiania, gdy nagle wybudzamy się. Dzieje się tak podczas odwracania głowy, czy przewracania samymi gałkami ocznymi. Słyszę też wtedy lekki szum w uszach i zakłócenia wizji :) Jednak jest odrobinę lepiej niż 2-3 dni temu. Co jeszcze. Uderzenia gorąca, przejściowe nudności, pogorszenie snu i wyraziste sny. Odstawiłem do 0 paro bez konsultacji z lekarzem, bo umówiliśmy się że do stycznia nic nie zmieniam. Powód odstawienia? 3-cyfrówka na wadze. Okrągłe 100 kg, a startowałem z pułapu 88 kg. Nie zmieniłem nawyków żywieniowych, nie objadałem się, nie miałem też jakiegoś wzrostu apetytu. Po prostu coś pochrzaniło mi się z metabolizmem. Do tego cholesterol skoczył mi do 230 mg/dl. Z mniej dokuczliwych uboków podczas stosowania paro mogę wymienić pocenie się w dzień i zlewne poty w nocy. Paroksetyna ładnie uodparniała mnie na stres, mało co mnie ruszało. Puls zawsze 60-70, bez względu na sytuacje. To było super. Nie podobało mi się jednak to, że byłem na niej takim misiem, bez jaj, na wszystko przystawałem, nie wyrażałem własnego zdania. Teraz czuję różnicę, jestem bardziej bezczelny i bezpośredni, chociaż żona wolała misia :) Mam nadzieję, że nic się nie pochrzani. Nie wykluczam powrotu do leków, jednak do paroksetyny już nie. +1 kg w każdym miesiącu jest dla mnie nie do przyjęcia. Zrzucić taki balast nie będzie łatwo.
-
Cześć tu Luki. Znalazłem jeszcze jakieś stare konto na tym forum, więc skrobnę coś na koniec. To mój post pożegnalny. Tojaaa, nie wołaj mnie już, bo ja nie chcę tu przebywać. Nie potrzebuję tego forum, nie ma mi ono nic do zaoferowania. Nie mam też potrzeby zwierzania się tu ze swego życia. Wszystko co chciałem przekazać, dawno zostało przeze mnie napisane. Doszedłem do takiego etapu, gdzie czytanie o zaburzeniach, nerwicach źle na mnie działa. Odcinam się od tego całkowicie, nie chcę nawet wracać myślami. Chcę przebywać z ludźmi zdrowymi i żyć tak jak oni. To kolejny etap zdrowienia. Pewnie część z Was też dojdzie do takiego momentu. Tojaaa, masz tu ludzi, którzy dobrze Ci radzą, słuchaj ich, dużo pokrywa się z tym, co sam Ci wielokrotnie radziłem. Chociaż jak pisali tu niektórzy, ja nie wiem o czym piszę, nie mam doświadczenia, w ogóle nie powinienem zabierać głosu. Dobrze, zatem nie będę. Mam za to coś, czego nie mają inni, Ci doświadczeni latami leczenia. Wielką wiarę, że uporam się z chorobą raz na zawsze. Ja i moi najbliżsi widzą moją zmianę i nie jest to wywołane tabletkami, tylko moją pracą i modlitwą. A tutaj na forum moja wiara jest podcinana, bo ja nic nie wiem, bo wierzę w zabobony. Jeśli komuś czegoś zabraniałem pisać na forum, to nie dlatego że mam dyktatorki charakter, tylko dlatego żeby chronić pewne osoby, które chłoną jak gąbka wszystkie złe treści. Tak Tojaaa, głównie o Tobie mowa. Im więcej czytasz, tym bardziej jesteś w tym zagubiona. Tak to widzę. Także raz jeszcze żegnam wszystkich. Dzięki za wspólne rozmowy. I proszę nie wołajcie mnie już więcej. Niestety forum kusi i czasem wejdę tutaj i przeglądam wpisy. Walczę z tym i pewnie uda mi się już tego nie robić. Pewnie z 3 tygodnie odwyku wystarczy, żeby tu już nie wracać. Trzymajcie się i zdrowiejcie.