Skocz do zawartości
Nerwica.com

DCPMM

Użytkownik
  • Postów

    57
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez DCPMM

  1. Ja również łykam lamo od mniej więcej tego samego czasu co Ty i zapewniam Cię, że w ten sposób na początku lamo na mnie działało od pierwszych tabletek i do tego wyregulowałem sobie sen. Inna sprawa, że u mnie nie był to efekt wiecznie trwający. Wiele osób w ten sposób reaguje nA lamotryginę, wystarczy poczytać ten wątek. A co do SSRI, to są idealne jak ktoś nie ma gonitwy myśli, a chciałby mieć, nie ma lęków a chciałby oraz dobrze śpi a chciałby sobie sen rozregulować. Takie moje doświadczenia. Nie ma reguły, każdy reaguje inaczej na leki i nie ma co się licytować, a tym bardziej nie ma co "ha ha".
  2. W tej chwili mam depresję, a w ogóle prawdopodobnie ChAD, albo depresję nawracającą. Prawdopodobne, że ChAD, ale z nie z maniami tylko ew. z hipomaniami, których niestety nie umiem wyłapywać, bo u mnie to nie stan jakiegoś wielkiego szczęścia, tylko przyspieszenie myślenia połączone z drażliwością, gadatliwością i brakiem koncentracji. Z czasem przychodzi, zmęczenie, brak odczuwania satysfakcji z czegokolwiek, niepokój itd... Cieszę się bardzo, że lamotrygina Ci pomaga. Za mało jest pozytywnych przykładów na tym forum. Wszyscy, którym lek pomógł powinni tu wracać raz na kwartał i pisać "tak, lek mi pomógł, funkcjonuję normalnie - da się" :) Marzę o takim efekcie jak Twój. Wyciszyć się wewnętrznie, pozbyć się tego cholernego natłoku myśli i niepokoju, odzyskać koncentrację, móc pospać 7h.... Ech... czekam. Najgorzej, że latam "kompulsywnie" po tym forum po różnych wątkach i tylko się niepotrzebnie nakręcam negatywnie.
  3. Dawno jesteś na paroxetynie? Nie działała w pełni? Lamo bierzesz jako profilaktyka? Ja od dziś mam dodane 150mg Wellbutrinu do 150mg lamo. Oby wreszcie pomogło bo bardzo słabo funkcjonuję.
  4. amelia83, oczywiście, że możliwe, a nawet bardzo prawdopodobne. Każdy lek psychotropowy musi być odstawiany stopniowo. Biochemia mózgu musi się dostosować do funkcjonowania bez leku. Czasami nawet kilka tygodni. Także nie przejmuj się zbytnio, wróć do leku, a jak masz odstawiać to po 25mg co kilka dni. A najlepiej to uzgodnić z lekarzem.
  5. Cieszę się, że Ci pomaga :) Życzę, żeby tak było zawsze. Potrzeba pozytywnych przykładów na forum.
  6. mogę prosić o jakieś info albo linka? Za 40 to bankowo jakaś podróbka z Chin. Oni podrabiają wszystko, łącznie z lekami. Kiedyś czytałem o porabianej Viagrze, w której zawartość leku w pojedynczych tabletkach wahała się pomiędzy 20-150% prawidłowej dawki. Z aspiryną to można pewnie zaryzykować, ale z psychotropami to bym się bał. Na zachodzie są ponoć jakieś tańsze genetyki, może da się jakoś sprowadzić? Ja płaciłem 104,90 za 150mg w bardzo taniej i dobrej aptece.
  7. Nie wkręciłaś sobie. Na większość osób tak lamo działa, przynajmniej na początku i to nawet w malutkich dawkach. Tak miałem nawet na 25mg. Na docelowej dawce (75mg) też się ten efekt utrzymywał i to długo, może nawet ponad rok. Teraz biorę 150mg (50-0-100) i nie czuję senności po 100-lamo wieczorem. A akurat teraz bym chciał.
  8. Gdyby tak było, to jaki sens miałoby branie stabilizatora w ogóle? Stabilizator stabilizuje nastrój i zapobiega nawrotom choroby. Gdy jest depresja włącza się dodatkowo antydepresant, a gdy mania/hipomania dodatkiem do stabilizatora jest najczęściej hamujący neuroleptyk. Taki jest model. Gdy jest remisja choroby sam stabilizator jest ok.
  9. Nie żebym Ci źle życzył, ale obstawiam, że Cię obsypie. Nie szarżował bym zbytnio.
  10. evil never dies, też zaglądam na to forum z sentymentu, trochę tak kompulsywnie - próbuję rozładować swoje napięcie. Życzę Ci, żeby wenla Ci pomogła. Brałeś ją już kiedyś? Jeszcze taka uwaga, trochę na boku: to jak się czujemy w depresji jest w dużym stopniu pochodną ilości nadziei, która jest w nas. I o nią trzeba walczyć. Nie pozwolić się nakręcać własnej głowie, że już nigdy nie będzie lepiej. Ja 13-14 lat temu byłem pewien na 1000%, że to koniec, że czeka mnie już tylko kalectwo i piekło na ziemi. A nie stało się tak. W końcu stanąłem na nogi. Były też potem okresy szczęśliwe: ożeniłem się, urodziły się dzieci. Mam dobrą pracę, zwiedziłem kawał świata. Pomimo, że depresja wraca i wtedy wszystko co było i będzie wydaje się bez znaczenia, i nieraz trwa to bardzo długo to nie wolno się nam poddawać - czego wszystkim czytającym życzę. Jeszcze jedna uwaga: na tych forach lekowych można się ostro negatywnie nakręcić, mnóstwo narzekań i cierpiących ludzi, ale pamiętajmy - te proporcje są zaburzone. Jak ktoś zdrowieje to ucieka z forum, bo zwyczajnie szkoda czasu. I to też pocieszające, nie jest aż tak źle jak mogło by się wydawać.
  11. Być może któryś z leków brałem nawet ze 2 miesiące już nie pamiętam dokładnie. Nigdy nie miałem poczucia, że któryś z tych leków ruszył cokolwiek, a chyba tak powinno być, żeby po tych 4 tygodniach móc powiedzieć, że w jakimś obszarze się poprawiło - to daje motywację, żeby brać dalej i czekać. A ja mogłem mówić tylko o tym co jest gorzej (i to niekiedy gorzej nie do wytrzymania) i walczyć każdego dnia, żeby łyknąć kolejną tabletkę. 10 lat temu obiecałem sobie, że nigdy do leków serotoninowych nie wrócę. Niestety zrobiłem 2 wyjątki na leki, które działają na serotoninę ale w inny sposób niż SSRI i była ta sama jazda (Moklobemid i Coaxil). Nie twierdzę, że tak działają na wszystkich, wielu pomagają, są na to dowody na forum. Żeby nie rysować takiego czarnego obrazka, miewałem dobre jakościowo remisje pomiędzy depresjami, ale nigdy nie przychodziły na lekach. Dopiero lamotrygina była pierwszym lekiem, na którym wyszedłem z depresji (solo w monoterapii). Drugim lekiem był w maju br. Sulpiryd, który zadziałał praktycznie od razu (2-3 dnia!), byłem w pozytywnym szoku. Niestety przygoda trwała ze 3 tygodnie i czar prysł (tak ponoć z tym lekiem bywa).
  12. Było tylko gorzej (większy niepokój wewnętrzny, zamulenie, odrealnienie, derealizacja itd.). Wiem, że wielu te leki pomagają, na innych nie działają wcale a jeszcze innym szkodzą i ja jestem chyba w tej 3-ciej grupie. Muszę zastrzec, że na żadnym z SSRI/SNRI nie wytrwałem dłużej niż 2 miesiące, zmieniałem w locie na kolejny na następny miesiąc/dwa. Niemniej nie wierzę, że jeśli nic się nie ruszyło w kilka tygodni to zacznie nagle pomagać. -- 23 lip 2014, 16:43 -- Wtedy (2,5 roku temu) poczułem poprawę w depresji, chyba że branie lamotryginy nałożyło mi się na kończący się epizod depresyjny, ale wydaje mi się, że jednak pomogła. Pamiętam, jak wieczorem łykałem lamo (najpierw 25mg, potem 50mg) i pojawiała się błogość, uspokojenie i sen. To z pewnością pomogło mi ustabilizować się wewnętrznie i wyciszyć. Zaczęło pojawiać się światełko w tunelu. Była jeszcze słaba koncentracja i lekkie otumanienie ale z czasem depresja ustąpiła. Niestety zostałem na dawce 75mg i chyba to był błąd. Albo tak po prostu miało być, bo kilka miesięcy temu depresja wróciła. Teraz jestem od 10 dni na 150mg i wciąż czekam na efekty, a tych brak. Dodam, że nic innego nie biorę. Dziś byłem u lekarki - mam wjechać na 200mg lamotryginy i włączyć za 2 tyg. Wellbutrin. Jedna rzecz, która jest w tym wszystkim pocieszająca, jak sądzę, że chociaż wszyscy na tych forach narzekamy, że leki nie działają, to obstawiam, że jak ktoś zdrowieje to zwyczajnie znika stąd i nie dzieli się już swoimi opiniami, że coś mu pomogło. Ze mną tak było. Coś tam jeszcze pozytywnego z raz napisałem o lamotryginie, a potem już mnie tu nie było.
  13. Dream*, tak - samą Lamotryginę. Zawsze na wszystkich SSRI nie szło wytrzymać. Lamo była pierwszym lekiem, który mi pomagał, a nie pogarszał. Z tym, że ja mam podejrzenie ChAD u poprzedniej lekarki. Obecna pewna nie jest. A w ChAD stabilizator to podstawa. Lamotrygina prawdopodobnie w najmniejszym stopniu, spośród stabilizatorów obciąża wątrobę. Raz na kilka kwartałów nie zaszkodzi zrobić morfologię jak się bierze jakieś leki na stałe. Co do alkoholu to raczej lamo jest dość neutralna, nie pamiętam jakichś sensacji. Natomiast przeczytałem gdzieś ostatnio, że ChAD bardzo lubi zarywanie nocy (nieregularny sen) alkohol i stres. Wszystkie te rzeczy mogą indukować chorobę. Nie ciągnie mnie do alkoholu, a piwa nie lubię ale zdarzało mi się raz/dwa razy do roku wypić przy jakiejś okazji. Zamierzam od tej pory luzować po symbolicznym toaście lampką szampana. Podobno nawet jedna dobra impreza z alkoholem potrafi wywołać nawrót choroby. Bez alkoholu można jednak żyć dużo łatwiej niż z depresją :l
  14. Wiem, evil never dies. Tak tylko się asekuruję, żebyś sobie nie pomyślał, że zarzucam Ci, że "głupio zrobiłeś" bo posłuchałeś lekarki. Po prostu nie miałeś na to wpływu, a na koniec - tak jak piszesz - to lekarz odpowiada za leczenie pacjenta, a nie znachorzy z forum. Niemniej pamiętaj o lamotryginie, zwłaszcza, że Ci pomagała - może kiedyś w jakichś okolicznościach będziesz miał okazję/konieczność wrócić do tematu. -- 22 lip 2014, 11:40 -- Dream, Popiół, mnie dawka 75mg wyciągnęła z depresji - myślę, że właśnie dzięki temu subtelnemu efektowi uspokojenia na początku leczenia, regulacji snu itd. Niestety nie zabezpieczyła mnie przed dość silnym nawrotem po 2 latach. Ale to moje osobnicze doświadczenia. Ulotki leku mówią jednak o terapeutycznej dawce 100-200. Teraz od 10 dni jestem na 150 mg i czekam na efekty, zobaczymy.
  15. evil never dies - wiem, że to nie Twoja decyzja o odstawieniu, więc nie piszę tego aby Cię przekonywać do czegokolwiek, ale podpowiedzieć innym, żeby przede wszystkim przedyskutowali tempo wprowadzania leku z lekarzem, zamiast zbyt szybko się wycofywać z terapii, skoro lek pomaga. Wysypka jest "potencjalnie" niebezpieczna, co nie oznacza, że zawsze. Tak jest w ulotce leku. Jest tam też napisane, że w przypadku wysypki lekarz może zdecydować o odstawieniu leku ale może też zalecić zmniejszenie dawki. Jest też taki zapis: Informowano o niepożądanych reakcjach skórnych, które występowały zwykle w ciągu pierwszych ośmiu tygodni po rozpoczęciu leczenia lamotryginą. Większość przypadków wysypki ma łagodne nasilenie i ustępuje samoistnie, jednak informowano także o ciężkich przypadkach wysypki, wymagających hospitalizacji i przerwania stosowania lamotryginy. Uważam, że zmniejszenie dawki + kontrolne badania morfologii krwi pozwalają bezpiecznie kontrolować wysypkę i przeczekać aż ustąpi. Jeśli by się niebezpiecznie nasilała - telefon do lekarza i szybkie ustalenie co dalej. Polecam ulotkę leku o nazwie handlowej Lamotrix (=lamotrygina), gdzie jest rozpisany schemat dawkowania. Wynika z niego, że w pierwszym miesiącu dawkę leku zwiększa się o 25 mg co 2 tygodnie, a nie co tydzień: http://leki.urpl.gov.pl/files/Lamotrix_25.pdf
  16. Dream, możesz się spodziewać pozytywnych efektów, wiele osób chwali ten lek. Bądź jednak przygotowana na wysypki skórne takie jak alergiczne przez jakiś czas. Mnóstwo osób ma taki efekt uboczny. Po czasie przechodzą. W ogromnej większości przypadków nie są groźne i przechodzą po czasie, trzeba tylko bardzo powoli zwiększać dawkę o 25mg co nawet 2 tygodnie. No i kontrolować, żeby jakoś się bardzo nie rozprzestrzeniły. Pozdrowienia.
  17. Dawno nikt tu nic nie pisał, więc pozwolę sobie "podbić" wątek. Jestem w tej chwili na samej Lamotryginie (150 mg). Jest bardzo źle i nie mam już chyba nic do stracenia jak wypróbować Wellbutrin. Na wszystkich lekach, które cokolwiek robią z serotoniną (SSRI, SNRI, TLPD, mobemid, coaxil) było zawsze tylko gorzej. Na mojej długiej liście leków, znajdują się 2 na które dobrze zareagowałem (lamotrygina, ponad 2,5 roku temu) oraz Sulpiryd w maju. Niestety czar sulpirydu prysł po 3 tygodniach. Ale sam fakt, że "zaskoczył" na te kilkanaście dni dał mi do myślenia i jakąś nadzieję, że leki związane z dopaminą mogą być ostatnią deską ratunku. Mam zamiar poprosić lekarkę o Wellbutrin, sądzę, że dostałbym go, bo miałem już raz przepisany, ale wymiękłem ze strachu przed działaniem noradrenalinowym biorąc może ze 3 tabletki (obawiałem się podkręcenia mojego "wolnopłynącego" lęku). Nawet nie pamiętam, czy Wellbutrin miał jakieś efekty uboczne czy nie. W tamtym czasie wygrzebałem się jakoś z depresji w ciągu kilku miesięcy będąc na samej lamotryginie i wellbutrin odpuściłem ostatecznie. A teraz do meritum: czy ma ktoś takie doświadczenia, że SSRI działają na niego fatalnie (pogorszenie) a dobrze podziałał Wellbutrin? Na ile działanie Sulpirydu i Wellbutrinu jest podobne? Oczywiście wiem, że Sulpiryd to neuroleptyk atypowy a Wellbutrin to NDRI, ale Sulpiryd to też lek aktywizujący (w małych dawkach) i też działa w jakiś sposób na dopaminę. Będę wdzięczny za odpowiedź.
  18. Właśnie chyba jest atypowym. Sprawdź w jakiejś Wikipedii, albo nawet w ulotce leku. Bierzesz kilka leków i zmieniasz 2 praktycznie w locie. Nie wiadomo od czego tak masz i czy się szybko nie skończy. Xanax uspokaja, a sulpiryd aktywizuje w małej dawce. Może to obie rzeczy się nałożyły tzn. odstawienie jednego i wprowadzenie drugiego.
  19. Bardzo możliwe, że to objawy abstynencyjne po xanaxie. Nigdy go nie brałem ale piszą, że szybko uzależnia. Raportuj jak tam na sulpirydzie, ciekaw jestem jak Ci pójdzie. Pozdrowienia :)
  20. Ja silny niepokój odczuwałem 1-szego dnia. Nie wiem czy od leku czy sam się nie nakręciłem obawą jak zareaguję na lek. Jeśli to napięcie wiążesz z lekiem, to może bierz po 50 przez 3-4 dni? A potem 100.
  21. Od razu, ja miałem tylko pierwszy dzień fatalny, a potem z każdym dniem lepiej. A gdzieś po 5-ciu - super. Niestety, u wielu osób (w tym u mnie) szybko się skończyło (maks. 3 tyg.) Ty masz spore combo leków, więc nie wiem jak zadziała w miksie. Do tego zaczynasz od razu od 100, ja miałem 4 dni po 50 potem 4 po 100, 4 po 150 i miałem wjeżdżać dalej na 200, ale było już dobrze, więc zostawiłem sobie przestrzeń na gorsze czasy. Jak zaczął się zjazd, kombinowanie w górę i dół (w zakresie 50-200) już nic nie dawało. Na początku (ze 2-3 dni) nakręcało delikatnie lękowo, zaraz po łyknięciu przez godzinkę. Życzę Ci, żeby u Ciebie pomagało w sposób trwały. A co do pudełka - faktycznie wygląda jak wyprodukowane w roku 1982 w PRL.
  22. A czy Twoim zdaniem, taka pozytywna (początkowo) reakcja na Sulpiryd oznacza, że w moim przypadku szukać należy wśród leków powiązanych z dopaminą, czy to bez znaczenia (efekt krótkotrwałego haju)? Na lekach, które wpływają w jakikolwiek sposób na serotoninę czułem się zawsze tylko gorzej.
  23. coma Ja chyba wierzę, choć modlić się raczej nie umiem (a przynajmniej nie mam sukcesów na tym polu). Więc podejmę wyzwanie i pomodlę się za Ciebie. Masz w ciągu jednego dnia takie zmiany nastroju o 180 stopni następujące po sobie, czy objawy manii i depresji na raz w tym samym czasie? Przepraszam, za powyże być może infantylne, albo nawet niestosowne pytanie (wynikające z tego, że sam próbuję zrozumieć swój ChAD, o ile jest ChAD'em). A te chwile euforii nie są jakimś oddechem, nie ładują akumulatorów na walkę z depresją? Z punktu widzenia laika, zastrzegam to ponownie, taki stan wydaje się być bardziej znośny, niż depresja 24/7. Tak czy inaczej, trzymam kciuki za Ciebie.
  24. Brałem sulpiryd krótko, na depresję (wraz z lamotryginą). Zadziałał pozytywnie byłskawicznie, chyba już 2 lub 3-go dnia (w dawce 50 lub 100mg). Miałem zwiększać do docelowej dawki 200 chyba co 4 dni. Czułem się super, depresja zniknęła. Niestety cały czar prysł po około 2, maksymalnie 3 tygodniach i depresja wróciła, może nawet głębsza. Z tego co czytałem, bywa tak na sulpirydzie. Czy ktoś wie dlaczego tak się może dziać? Jaki mechanizm stoi za takim działaniem tego leku? Dodam, że nigdy nie zareagowałem dobrze na leki SSRI, SNRI, TLPD.
×