Skocz do zawartości
Nerwica.com

DCPMM

Użytkownik
  • Postów

    57
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez DCPMM

  1. faeton Od jak dawna jest u Ciebie ok na Topiramacie? Nie usypia Cię, jak nastrój i sprawność intelektualna? Brałeś kiedyś lamotryginę? Grad pytań, ale Twoje doświadczenia dały mi sporą nadzieję...
  2. Podnoszenie dawek lamotryginy może dawać na początku objawy grypo-pochodne (osłabienie, mdłości, ból głowy itp.). Ta sama sprawa jak z wysypkami. Normalne objawy reakcji uczuleniowej. Spokojnie przeczekaj kilka dni (7-14) bez zmniejszania dawki. Organizm powinien się przyzwyczaić i będzie ok. Jeśli są to objawy "do wytrzymania", bez gwałtownego i pogarszającego się przebiegu, to radzę przeczekać. Miałem i wysypki i poczucie jakby mnie brało przeziębienie, kilkudniowy ból głowy przy każdym podbijaniu dawki o 25mg. Wszystko się cofa po pewnym czasie.
  3. Jeśli musisz odstawiać, to po prostu powoli zmniejszaj dawkę. Np. o 25mg na tydzień/dwa. Moim zdaniem Lamotrygina jest nieźle tolerowanym lekiem (przynajmniej w moim przypadku). Schudłem 8-10kg (do 74) i utrzymywałem wagę bez większego problemu, jeździłem samochodem, pracowałem i ogólnie nieźle funkcjonowałem. Po czasie nie miałem żadnych uboków. Brałem 75mg przez około 2,5 roku, tyle, że wchodziłem na lek powoli. Myślę, że 75mg to chyba jednak zbyt mała dawka była.
  4. Dziękuję za odpowiedź. A jak z lękiem u Ciebie? Nie prowokowała Asentra dodatkowych lęków? W jakiej dawce bierzesz?
  5. SSRI brałem już wszystkie - w tym Sertralinę z 8 lat temu. Generalnie z pewnością nie było ciekawie (lęki, rozwalony sen itd.), bo tak wspominam wszystkie SSRI. A skąd pomysł? Bo brałem już niemal wszystko i chyba lekarce skończyły się pomysły. Nawracającą depresję (albo ChAD?) leczę już od 13 lat, bywały okresy dobrej remisji, ale nigdy dzięki SSRI. Jedyną nadzieją jest to, że nigdy nie brałem żadnego SSRI jakoś długo w stałej dawce. Najczęściej były zmiany co 1-2 miesiące, bo wymiękałem z ubokami. Może brałem zbyt krótko, może w zbyt wysokich dawkach. Nie wiem, ale kompletnie nie mam motywacji do przechodzenia przez to wszystko po raz kolejny.
  6. Czy ktokolwiek bierze Asentrę na noc? Tak mam zapisaną, ale nie wiem czy to nie jest jakaś pomyłka?? W tej chwili śpię płytko i za krótko, wstaję zbyt wcześnie i zmęczony. Nigdy mi żaden SSRI nie pomógł, nie wiem czy jest sens się w to znowu pchać, nie wiem czy przetrwam uboki. Jeszcze ta asentra na noc przy moich problemach ze snem... Nie wiem co sądzić o mojej lekarce... Tym razem innowacyjny ma być bardzo powolny sposób wprowadzania leku - mam zacząć od 1/4 tabletki 50mg przez kilka dni.
  7. Zdaję sobie sprawę, że to nie benzo, jednak wiele osób na forum czuło odprężające działanie leku od razu. Ktoś tam pisał, że po pierwszej dawce spał 14h... Sam jak zaczynałem lamotryginę 3lata temu odczuwałem efekt odprężeni nawet przy tak małej dawce od początku. Dlatego usypiałem jak dziecko. Na to samo liczyłem z Lyricą. No nic, będę próbował dalej i pisał jak postępy (chyba, że wymięknę i odstawię). Przydałoby mi się bardzo, żeby podzielił się swoimi doświadczeniami ktoś, kto zażywał i u niego lek zaskoczył po kilku dniach, nie od razu. -- 07 paź 2014, 08:21 -- Dziś zaczynam 4-ty dzień na dawkach 75mg rano i 75mg wieczorem. Jak dotychczas nie widzę żadnych pozytywów tego leku w kontekście mojej choroby. Może zbyt wcześnie, może za mała dawka. -- 09 paź 2014, 11:21 -- Wczoraj poszło już dawkowanie 75mg rano / 150mg wieczorem. Ani po tym lepiej nie śpię, ani nie jestem jakość szczególnie spokojniejszy, ani nastrój nie jest lepszy, nie czuję też żadnego stabilizacyjnego działania. Wątpię, że Lyrica jeszcze zaskoczy. Pewnie sprawdzę jeszcze kilka dni na dawce 150-0-150, żeby mieć już pełen ogląd sytuacji, ale na wiele nie liczę. W sumie to nie jestem jakoś bardzo rozczarowany tym lekiem, bo nie jest on zarejestrowany jako lek na depresję ani jako stabilizator nastroju, więc trudno tu mówić, że nie zadziałał jak powinien... Gdzieś tam trochę się łudziłem, że pomoże na niektóre objawy depresji, ale widzę że raczej nie tędy droga. -- 11 paź 2014, 12:54 -- Dziś rano po raz pierwsi wziąłem 150 rano. Po dwóch godzinach czuję się jak pijany. Myśli pływają, czuję zawroty głowy. Bałbym się wsiadać do samochodu. Dobrze, że jest sobota i nie muszę nic robić. W depresji i bezsenności zero ulgi. Dodam jeszcze tylko, że ten "cudowny" lek kosztował mnie 313 PLN za pudełko 56 tabl. 150mg. Czyli tyle kosztuje miesięczna kuracja w standardowej dawce.
  8. Mam silną depresję z przewlekłym lękiem/niepokojem i dużymi problemami ze snem. Schodzę z lamotryginy (25mg), w ciągu dnia doraźnie niewielkie dawki afobamu i na sen wróciłem do zolpidemu (stilnox). 2 dni temu wziąłem pierwszą dawkę lyricy (75mg) przed snem. Liczyłem na efekt nasenny/uspokojenia i spokojny sen, dlatego nie wziąłem nic innego. Niestety, skończyło się na nieprzespanej nocy (usnąłem po 4-ej na 2h). Z tego powodu zrobiłem dzień przerwy od Lyricy, żeby przespać następną noc. Wczoraj wziąłem lyricę 75mg znowu ok 21:00, czekałem 1,5h, żaden efekt uspokojenia i odprężenia nie nastąpił. Wtedy wziąłem nasenny stilnox i przespałem >6h. Zmartwiłem się tym, że nie poczułem tego czego oczekiwałem po tych pierwszych dawkach. Ci co brali - uważacie, że lek ma szansę jeszcze 'zaskoczyć'? Po ilu dniach? Może dawka za mała? Docelowo mam brać 2x dziennie po 150, ale boję się od razu na dzień. Jeżdżę do pracy samochodem...
  9. Ja już 8 dzień na dawkach 200 lub 150 (musiałem zejść o 50 w dół, bo przypuszczałem, że rozstrój żołądka jest od kwetiapiny). Żołądek przeszedł po ok. 5-6 dniach. Sen twardy. I wciąż tylko tyle dobrego mogę powiedzieć. Odcięcie od świata żywych i depresja trwa. Ciężko pozbierać myśli, już nawet nie wiem czy to pustka w głowie czy gonitwa myśli. Nic nie daje jakiejkolwiek przyjemności, nigdzie nie da się uciec. Niepokój wewnętrzny. W piątek rano nawet atak paniki. Ktoś przechodził przez to na kwetiapinie? Po jakim czasie lek zaskoczył i było lepiej?
  10. Wcale nie jestem pewien. Depresje mają różną przyczynę i dlatego są różne leki. Pożary gasi się wodą, pianą albo kocem gaśniczym, w zależności od tego co się pali. Zastosowanie złego środka może często pogorszyć sprawę albo w najlepszym razie być nieskuteczne. Dziś na noc było już 150mg kwetiapiny. Sen twardy, 9h. Musiałem wstać do pracy, inaczej bym jeszcze pewnie pospał. -- 03 wrz 2014, 16:34 -- Jeździ się po kwetiapinie samochodem (bezpiecznie)? -- 04 wrz 2014, 16:41 -- Wcale nie jestem pewien. Depresje mają różną przyczynę i dlatego są różne leki. Pożary gasi się wodą, pianą albo kocem gaśniczym, w zależności od tego co się pali. Zastosowanie złego środka może często pogorszyć sprawę albo w najlepszym razie być nieskuteczne. Dziś na noc było już 150mg kwetiapiny. Sen twardy, 9h. Musiałem wstać do pracy, inaczej bym jeszcze pewnie pospał. -- 03 wrz 2014, 16:34 -- Jeździ się po kwetiapinie samochodem (bezpiecznie)? Siódmy dzień na leku, drugi na dawce 200mg (na noc). Śpi się na leku dobrze, lepiej niż przed. I tylko tyle dobrego mogę powiedzieć. W dzień rozdygotanie wewnętrzne, silny niepokój trwa. Do tego dodam 2-gi dzień niestrawności, choć nie wiem czy to na 100% od leku. Ciężko wytrzymać rozdygotanie. Można się wspomagać benzo w tym czasie? Ile trzeba czekać, aż lek zaskoczy przeciwdepresyjnie? Oczywiście wiem, że to indywidualna sprawa itd... pytam tylko o Wasze własne doświadczenia. -- 04 wrz 2014, 20:33 -- Powyżej pomyłka - nie 2-gi a 3-ci dzień kompletnego rozstroju układu pokarmowego. To jednak na 99% od leku. Na co dzień mam bardzo mocny żołądek, a tu już 3-ci dzień... Może za szybko wchodziłem na dawkę 200? Jeśli nie przejdzie, to chyba czeka mnie koniec przygody z kwetiapiną.
  11. Elfrid, teraz złapałem, że chyba Ty mnie pytałeś. Zmyliło mnie to 'elfrid' na początku. Zawsze solo brałem, raz coś tylko razem z litem (zaliczyłem bardzo krótką przygodę z litem), ale było bez większej różnicy razem czy osobno. Lamo biorę 2,5 roku. Było nieźle, ale chyba zbyt małą dawkę brałem (75) i depresja wróciła. Dziś mój 4-ty dzień z kwetiapiną, zaraz łykam 100 (było 25, 50, 75), za 2 dni ma być docelowe 200. Śpię twardo i dłużej. Dziś prawie 9h. Innych pozytywów brak, mam nadzieję że do czasu. Po ilu dniach mają szansę pojawić się efekty antydepresyjne? Kwetiapina raczej stosowana jest do ściągania w dół w maniach, mnie ma wyciągnąć z doła. Pomogło komuś? Po jakim czasie?
  12. Kwatiepina czy lamo? Mówisz o karbamazepinie, czy też o kwetiapinie? A kwetiapinę odstawiasz? O ile dobrze rozumiem, to chyba dopiero zacząłeś brać?
  13. elfrid, Biorę też lamotryginę 100mg. Nie biorę żadnych typowych antydepresantów. Nie mam dobrych doświadczeń z nimi. Lamo mi raczej pomagało (przez 2 lata). Będąc na 300mg kwetiapiny, po jakim czasie czujesz się lepiej? Rozumiem, że równolegle bierzesz też inne leki, tak?
  14. Witajcie. Mam sporo pytań odnośnie tego leku, jak na jeden post. Oczywiście pytam wyłącznie o Wasze indywidualne doświadczenia a nie "co mówi psychiatria" i tak traktuję ew. odpowiedzi. Jak długo trzeba czekać na pierwsze efekty działania przeciwdepresyjnego? Jaki mieliście schemat wchodzenia na dawkę leczniczą (faza depresji w ChAD)? Ja mam stopniowo codziennie zwiększać dawkę leku 25-50-75-100-150-200 (docelowa). Wczoraj wziąłem 25 i po 40 min. poszedłem spać - przespałem bez wybudzeń 8h do 7-ej a potem jeszcze godzinkę do 8-mej. Dotychczas na nasennym Zolpidemie połówce (5mg) spałem po 5-6h. Kompletnie nie rozumiem mechanizmu działania tego leku. Wiele osób pisze, że już najmniejsze dawki 25-50mg glebują i ścinają z nóg a inni, że się świetnie czują i funkcjonują na dawkach 300mg? Czy oznacza to, że efekt sedacyjny leku nie pogłębia się wraz z dawką i jest podobny na 25mg i na 300mg, a za to dołącza się działanie antydepresyjne? elfrid, brałeś lek i wiem, że byłeś zadowolony (nie licząc tycia) - wchodzenie na lek bardzo Cię poniewierało? kiedy zaczęło pomagać i w jakiej dawce? Jeździcie po kwetiapinie samochodem? Pewnie sobie wkręcam, bo ogólnie poziom lęku wszelkiego w depresji mam wysoki, ale cholernie się boję, że kwetiapina jako neuroleptyk, może nieodwracalnie zmieniać funkcjonowanie mózgu, co o tym sądzicie?
  15. Ja wspominam, że na początku lamo 25mg działało przyjemnie relaksacyjnie a nawet nasennie wieczorem i na bank nic sobie nie wkręcałem, bo w moim stanie przeskok był ogromny. Tak po prostu było. Inna sprawa, że to bardzo mała dawka na dłuższą metę, do której organizm się przyzwyczaja i która nie będzie stabilizować w dłuższym okresie. To jest krok do wchodzenia na wyższe dawki. Wszędzie podają, że jako stabilizator powinno się brać 100-200. Najczęściej, z tego co widzę, ludzie biorą 100.
  16. lunatic Czyli rozumiem, że masz się względnie dobrze? Bierzesz coś jeszcze czy solo?
  17. A bierzesz pierwszy raz, czy już kiedyś brałeś, przestał działać i wróciłeś do leku po przerwie? Chodzi mi o złapanie czy lek jest "wielokrotnego użytku" w terapii i warto wracać po przerwie, czy jest "na raz".
  18. Sulpiryd ma trochę krótszy czas półtrwania (chyba 8h), a Amisulpryd ok. 12h. Stąd pewnie zalecenia na 2 razy. Tak jest w ulotce (druga dawka do 16-ej, żeby nie zaburzać snu). devnull, jeszcze jedno pytanie, na które nie znalazłem nigdzie odpowiedzi. Powiedzmy, że ktoś brał ten lek 6 tygodni, lek przestał działać przeciwdepresyjnie po 3-ech, 4-ech tygodniach. Czy jeśli po przerwie wróci się do tego leku w trybie brania nie na co dzień, to lek znów będzie działał, czy jest "spalony" po tej pierwszej 6-tygodniowej próbie?
  19. devnull Bardzo potrzebuję opisania Twoich doświadczeń, o ile zaglądasz tu jeszcze. Przeszedłem przygodę z Sulpirydem podobną do wielu osób, które się tu wypowiadały. Wiem, że Sulpiryd to nie Amisulpryd, ale jednak bardzo podobny lek o podobnym mechanizmie działania, tylko starszy. Miałem przepisane: 50mg w trybie: 4 dni 1-0-0 potem 4 dni 1-1-0 potem 4 dni 2-1-0 potem 4 dni 2-2-0. Chyba 2-giego lub 3-ciego dnia zacząłem się czuć wyraźnie lepiej, a po paru dniach wręcz super. Trochę spowolniłem to wchodzenie bo przy dawce 100mg było już całkiem dobrze. Po ok. 2, maks 3 tygodniach na dawce 150 zaczął się już delikatny zjazd, ale jeszcze tego nie dopuszczałem do świadomości. Podkręciłem do 200 ale już oczywiście to niczego nie dało - zjazd do punktu wyjścia się już dokonał. Po łącznie ok. 7 tygodniach odstawiłem do 0. Od tamtego czasu minęło już ok. 6 tygodni. Czy, Twoim zdaniem organizm się zregenerował na tyle, że Sulpiryd ma szansę "zaskoczyć" ponownie? Oczywiście tym razem brałbym go w minimalnej dawce dającej względny poziom funkcjonowania, z przerwami tak jak u Ciebie. Dodam tylko, że w tej chwili moja depresja jest silniejsza niż przed 1-szą próbą z Sulpirydem (większa gonitwa myśli, lęk, potężne problemy ze spaniem). A może taka przygoda z Sulpirydem możliwa jest tylko raz w życiu? Z drugiej strony u Ciebie pewnie było podobnie - za 1-szym razem nie mogłeś wiedzieć, że lek działa tylko przez pewien czas, więc brałeś go "w opór" a potem odstawiłeś i po jakimś czasie wróciłeś, prawda? Jak w ogóle odkryłeś, że Twój organizm w ten sposób reaguje na Amisulpryd?
  20. Depas, jak Ci na amisulpirydzie? Bierzesz razem z paroxetyną? Przy okazji mam pytanie - ok. 10 tygodni temu miałem kilkutygodniową przygodę z krewnym Amisulpirydu - Suplirydem. Zadziałał praktycznie po 2-3 dniach i to w małej dawce. Miałem poczucie, że moja depresja odeszła jak ręką odjął. Niestety mam podejrzenie, że mnie przerzuciło mnie trochę w drugą stronę - hipomania, chyba, że to była tylko radość z zakończenia kilkumiesięcznej depresji. Niestety po ok. 3 tygodniach czar zaczął pryskać i depresja wróciła, z czasem nawet chyba silniejsza niż przed Sulpirydem. Czy jest możliwość, że amisulpiryd "zaskoczyłby" i pomógł, przy czym jego efekt nie wyczerpałby się tak szybko?
  21. Mam następujące pytanie. Sulpiryd zadziałał na mnie szybko i silnie przeciwdepresyjnie w dawkach (50-150) jakieś 10-12 tygodnie temu. Ale ponieważ po ok. 2-3 tygodniach przestał działać, to z czasem odstawiłem. Przy tym leku szybko rosnąca tolerancja jest podobno dość powszechna. Czy powrót do tego leku ma szansę znowu przynieść jakąś ulgę choćby na te 2-3 tygodnie, czy szkoda sobie zawracać głowę? Jestem zdesperowany i nawet tak krótki czas to zawsze coś...
×