Skocz do zawartości
Nerwica.com

Psychoanalepsja_SS

Użytkownik
  • Postów

    2 165
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi opublikowane przez Psychoanalepsja_SS

  1. W dniu 6.12.2022 o 09:17, Dalja napisał:

    Czy można łączyć z wenlafaksyna i pregabalina?

     

    Imho można. Jeżeli o coś mogłabyś się teoretycznie obawiać, to o wenlę. Warto popytać lekarza, poczytać ulotkę i strony [...]

     

    W dniu 19.10.2022 o 21:12, minou napisał:

    Czy można pic alko to już kwestia osobista, w końcu ludzie biorący fetę i koks piją na umór… podobno przy braniu wersji cr powinno się zachować min 8 godz odstępu i pic z umiarem, bo medikinet zwiększa niby tolerancje na alko, ale przecież alko nie zmniejsza przy tym swojej toksyczności.

    Metylofenidat + etanol = etylofenidat. Nie dochodzi jednak raczej do syntezy EPH w stopniu jakkolwiek oddziałującym na ciało/umysł. Z drugiej strony przy równoczesnym spożywaniu alko i kokainy dochodzi do syntezy kokaetylenu, który jest toksyczny dla wątroby. EPH nie ma, z tego co wiem, takiego działania.
    Większe zagrożenie w tym, że metylofenidat jako stymulant sprawia, że czujemy się mniej zmęczeni, senni, bardziej świadomi, obecni, więc możemy więcej wypić. Efekt może być potem opłakany. Osobiście znam człowieka, który przepił się na stymulantach, ale tutaj mówimy o dawkach o wieeeeele większych niż terapeutyczne.

  2. 41 minut temu, minou napisał:

    Czy ktoś z Was spotkał się z danymi, że metylofenidat może po jakimś czasie aktywować serotoninę, nie dopaminę?

    Nie może. MPH praktycznie nie działa na sero. Nie spotkałem się z tym, żeby po jakimś czasie zaczął igrać z serotoniną, nie słyszałem też o takim mechanizmie działania.

    41 minut temu, minou napisał:

    Czy to możliwe, ze po uregulowaniu niedoborów dopaminy poprawia się tez poziom i dostępność pozostałych neuroprzekaźników?

    Może to efekt zwyczajnej "dopaminowej" euforii.

  3. W dniu 1.03.2023 o 20:49, skakunna napisał:

    Dosłownie przetłumaczyłem, a to nie zawsze popłaca, można zignorować. 🙂

    Podaj termin w języku oryginalnym, kontekst, źródło.

    W dniu 1.03.2023 o 21:15, Wirginia Zachodnia napisał:

    Przeczytałam taką wypowiedź w internecie, że niby każde Zaburzenie osobowości wraz  z wiekiem, troszkę się zmniejsza.

    Zbliżam się do trzydziestki i wydaje mi się, że jeszcze mocniej zatracam się w swoich chorych schematach. Wiadomo - pojedyncze wystąpienie nie zaprzecza regule.

  4. W dniu 19.11.2022 o 07:03, Dominik999 napisał:

    Czy selegeline w dawce 2,5mg można łączyć z dulo 60mg?

    Łączenie MAOi z SNRI jest raczej niezalecane. Selegilina jest MAOi selektywnym i odwracalnym, niemniej nie mogę Ci powiedzieć, że ten miks byłby spoko. Może akurat u Ciebie wystąpiłaby nadwrażliwość na to połączenie. Co lekarz na to?

     

    W dniu 1.02.2022 o 17:47, MarekWawka01 napisał:

    Dużo bezpieczniejsze są antagonisty presynaptycznych D2/D3 jak np. sulpiryd i amisulpryd - jeśli potrzeba ci dopaminy na motywację. One mają potwierdzone działanie w depresjach, które źle reagują na klasyczne antydepresanty

    Antagoniści dopaminy mogą powodować dyskinezy, jak również np. wspomniany przez kolegę wyżej wyrzut prolaktyny. Nie wiem, czy to takie bezpieczniejsze. Ktoś w innym temacie zarzucił ankietę na Reddicie ze sporą ilością wypowiedzi, jakie leki działają na anhedonię. Selegilina zajmuje wysokie miejsce (to oczywiście ankieta dotycząca anhedonii, a nie motywacji, but still). U mnie sulpiryd czy Solian w ogóle nie dawały motywacji. Wręcz przeciwnie. Trudno było mi chcieć coś robić, kiedy czułem senność.

     

     

    Btw, jestem zainteresowany opiniami ludzisk o tym leku.

  5. W dniu 9.04.2016 o 17:09, benzowiec napisał:

    ja zaczynam stostować na obniżenie prolakty , po nieszczęsnych SSRI do tego clomid, na zaaktywowanie przysadki , wzrostu LH , a co za tym idzie pośrednio wzrostu testosteronu

     

    bo moje wyniki hormonów są w opłakanym stanie

    Jak zadziałała na Ciebie ta kuracja?

     

    Czy ktoś inny brał kabergolinę na obniżenie prolaktyny? Jak się po niej czuliście?

  6. W dniu 15.03.2023 o 22:20, Wirginia Zachodnia napisał:

    Czwartek byłby w porządku. 

    Oki. Co byście powiedzieli na czwartek 13 kwietnia? Godzina jak dla mnie raczej nie przed 16. Lokal jakiś spokojny mogę wymyślić, chyba że macie jakieś typy co do rodzaju miejsca/dokładnego miejsca?

    No i gdyby ktoś miał ochotę wcześniej się spotkać, to tez zapraszam. Jeśli ktoś lubi zwiedzać miejsca kulturalne typu galeria czy muzeum, to ja bardzo chętnie się piszę :).

  7. 23 godziny temu, 6062 napisał:

     

    Stawiają wielką sztuczną waginę i musisz z niej wyjść?

    Świadomy oddech - głęboki wdech i wydech bez pauz. Jakoś to niby ma walczyć z traumą porodową... Rozkoszny cytat ze strony promującej te koromysły:
    Ludzie chorujący na astmę, byli zwykle bardzo źle traktowani w chwili narodzin lub we wczesnym dzieciństwie i wówczas podjęli decyzję, że chcą umrzeć. Gdy uwolnią się od traumy narodzin, od pierwotnego zranienia, nauczą się oddychać prawidłowo, astma będzie uleczona, podobnie jak wiele innych chorób.

    Były jednak eksperymenty podobne do tych z Twojego pytania, ale niezwiązane z tą formą 'terapii' - sprawa dziesięciolatki, która zmarła wskutek symulowania ponownych narodzin. Owinięto ją w pościel i poduszki i naciskano na nią ciężarem czterech ludzi tak długo, aż przestała oddychać.

  8. 19 godzin temu, 6062 napisał:

    W sumie to raz czytałam w internecie o czymś takim jak trauma z życia płodowego, więc jak widać wszystko jest możliwe XDDDD 

    Tak, były jakieś koncepcje traumy porodowej, terapie polegające na ponownym przeżywaniu narodzin z wykorzystaniem technik oddychania (rebirthing). Wszystko jest możliwe, kiedy falsyfikowalność twierdzeń zbywa się "wyparciem wspomnień".

    Trochę szarlataneria, ale cóż, jak duża część psychologii 😕.

     

     

  9. W dniu 11.12.2022 o 18:36, KarinaMarina napisał:

    Hej, przyznajcie szczerze, gdyby rodziny wasze nie były dysfunkcyjne, nie mielibyście nerwic i innych problemów z umysłem.

    Gdyby każdy otrzymał bezpieczeństwo, akceptację i bezwarunkową miłość inaczej by się żyło.

    Nie przyznam tak. Zaburzenia psychiczne nie biorą się jedynie z elementów środowiskowych. Jeśli w dysfunkcyjnej rodzinie przyjdzie na świat dziecko i zostanie oddane do adopcji przez wspaniałą rodzinę zastępczą bezpośrednio z porodówki, to wciąż jest duża szansa, że obciążenie genetyczne (które osoby tworzące rodzinę dysfunkcyjną mogą posiadać) da o sobie prędzej czy później znać. Pomimo idealnych warunków rozwoju dziecka.

     

    W dniu 11.12.2022 o 18:36, KarinaMarina napisał:

    Mam wrażenie że ludzie mają dzieci (...) , bo państwo wspiera

    (...) Im więcej glutów tym więcej pieniędzy, czego nie rozumiecie?

    Nawet rządowe raporty pokazują, że 500+ zasadniczo nie ma wielkiego wpływu na dzietność. Ktoś by się musiał cenić na poziomie groszowym, żeby za pół koła rozmyślnie przynosić na świat dziecko, którym nie ma ochoty się zajmować. Przecież takie dziecko będzie mu zwyczajnie koszmarnie przeszkadzać w prowadzeniu swojego dysfunkcyjnego życia. Taka osoba będzie cierpieć (na inny sposób niż dziecko) - czy warto dla takich pieniędzy?

     

    W dniu 11.12.2022 o 18:36, KarinaMarina napisał:

    Prawda jest taka iż jestem już na takiej skrajności iż uważam że państwo powinno robić wielokrotne testy i licencje na zostanie rodzicem, a sami rodzice powinni wykazać się środkami finansowymi które pokryją zapotrzebowanie dzieciaka minimum na 18 lat życia.

    To są półśrodki oparte na błędnym założeniu wyłącznie środowiskowego podłoża zaburzeń. Aby poprawić skuteczność takiej polityki, należałoby dodać, oprócz sięgania po kartoteki poradni zdrowia psychicznego, testy genetyczne dla przyszłych rodziców oraz dzieci na poziomie płodowym. Osoby z "czystym genomem" żyłyby na koszt państwa, pod warunkiem utrzymania wysokiej dzietności.

    Eugeniczne science-fiction... Nie szedłbym tą drogą.

     

    W dniu 11.12.2022 o 18:36, KarinaMarina napisał:

    Czasami już lepiej nie mieć dzieci niż fundować im takie życie. Kto się zgadza? 

    Jeśli byłaby to niezależna decyzja rodziców, zamiast urzędnika wydziału ds. dzietności lokalnego urzędu, to spoko. Ale to jest  wyrzeczenie i poświęcenie w przypadku osób, które jednak czują potrzebę posiadania dzieci, którzy czerpaliby z tego mimo wszystko radość. No i trochę, wiesz. Po co się starać, brać leki, wydawać nierzadko ekwiwalent 500+ lub i więcej na psychoterapię, skoro i tak nie powinno się mieć nadziei, że to pomoże, że będziemy potrafili zapewnić potomstwu opiekę i zdrowy rozwój? Po co się starać, skoro i tak jesteśmy już przegrani?

  10. W dniu 27.02.2023 o 01:45, Sarunciax napisał:

    Mam na imię Sara i w tym roku będę miała 26 lat. 

    Bardzo długo się zabierałam do wyduszenia czegokolwiek z siebie, ponieważ nie jest to łatwy dla mnie temat. Do założenia konta tutaj przekonała mnie samotność i posiadanie fobii społecznej pomimo, której normalnie pracuję tylko, że online. Chciałabym mieć z kim popisać, podzielić się swoimi problemami, a nawet uśmiechnąć chociaż na chwilę. Żyję sobie z babcią, której troszkę pomagam. Moja mama zmarła gdy miałam 13 lat na raka płuc, a tata 2 lata później uciekł do innego miasta ze swoją nową partnerką zostawiając mnie pod opieką babci. Bardzo cierpiałam z powodu odejścia mamy i potrzebowałam wsparcia, którego i tak nie otrzymałam od taty. Z babcią żyje mi się świetnie, lecz z roku na rok jej stan zdrowia już nie jest taki sam jak na początku gdy do niej trafiłam. Zastąpiła mi mamę w 101%, zawsze mogę na nią liczyć, choć gust w kwestii ubioru trochę za murzynami 🙂 Nadszedł dzień 18-tych urodzin, z części pieniążków które odkładała wiele lat wyprawiła mi taką imprezę, że nie jedne dziecko mogło by pozazdrościć. Bawiła się razem ze mną, uczyła mnie tańczyć. Jest najbardziej przebojową babcią jaką znam! Później była szkoła, wspólnie z babcią wybrałam wymarzony kierunek, którym była kosmetologia. Nawet babcia po 2 latach szkoły pozwoliła mi zrobić jej pierwsze paznokcie, żeby zobaczyć jak bardzo może być dumna z wnusio - córeczki. Rok później - zakończenie roku szkolnego, a na nim dumna babcia wraz ze mną na wręczaniu dyplomu, kątem oka widziałam jak jej nos dumnie pnie się w kierunku sufitu, gdy wyczytano moje imię i nazwisko. Po wyczerpującym odbiorze świadectw wróciłyśmy do domku, gdzie w lodówce w ramach niespodzianki babcia zrobiła moje ulubione ciasto. Był to sernik z brzoskwiniami, jak sobie pomyślę... Boże, mogłabym go jeść kilogramami. 

    Nadszedł weekend. Koleżanka napisała czy nie poszłabym z nią na dyskotekę ten pierwszy raz, może poznamy jakiegoś chłopaka. W duchu marzyłam o tym, żeby mieć oparcie nie tylko na swojej babci. Po odczytaniu wiadomości poszłam do babci i ze skruchą zapytałam czy mogłabym z koleżanką pójść na dyskotekę, obiecuję będę uważała i żadnego alkoholu. Babcia zgodziła się mówiąc, że zasłużyłam i chciałaby abym w końcu przyprowadziła jakiegoś przystojnego kawalera. Ubrałam się jak prawdziwa księżniczka, makijaż nie z tej ziemi, w końcu dziewczyna po fachu :D Schodząc na dół, babcia aż zaniemówiła... "Jesteś najpiękniejszą wnuczką jaką mogłam sobie wymarzyć..." Przyjechał po mnie ojciec koleżanki, który obiecał że nas zawiezie na miejsce bezpiecznie i jeśli będziemy chciały wrócić mamy dzwonić choćby była 5 rano. Po dotarciu na miejsce byłyśmy zachwycone, muzyka, światła, lasery, pięknie odbijający kolorowe światełka parkiet na którym mogłyśmy wywijać do samiuśkiego ranka. Impreza trwała, bawiłyśmy się na całego, poznałam chłopaka. Miał na imię Szymon. Piękny śnieżnobiały uśmiech i niebieskie oczy. Przyglądając mu się po 10 minutach rzucił "może się czegoś napijesz?". Odparłam, że nie piję alkoholu, po czym podstawił mi colę w szklance mówiąc "nie szkodzi, napij się coli, ma cukier to odzyskasz siłę do dalszej zabawy". Tak też było, bawiłam się jeszcze 15 minut później zaczęłam się dziwnie czuć. Koleżanka mówi, żebym usiadła sobie odpoczęła ona jeszcze raz sobie zatańczy i dzwoni po tatę. Gdy popatrzyłam na zegarek była 4:49. Podszedł do mnie Szymon i zapytał czy dobrze się czuję, na to odpowiedziałam, że kręci mi się w głowie... i zasnęłam. 

    Nie wiem ile minęło czasu, przebudziłam się. Bolała mnie strasznie głowa, z resztą wszystko mnie bolało, było mi bardzo zimno, cała się trzęsłam. Pierwsza myśl jaka mi przyszła do głowy, że zawiodłam swoją babcię i się upiłam, ale tak nie było. Gdy podniosłam głowę zobaczyłam, że jestem w jakimś obiekcie bez okien, leżałam na betonie. Od pasa w dół miałam wszystkie ubrania zerwane, wszystko we mnie pulsowało, a pode mną była plama krwi... Na brzuchu i udach miałam dziwne pręgi jakby mnie ktoś bił kijem albo prętem. Zaczęłam płakać i krzyczeć. Wołałam o pomoc z całych swoich ostatnich sił aż zemdlałam. Nie wiem jak długo to trwało lecz obudziło mnie bardzo jasne światło. Leżałam na łóżku, a wokół mnie było dużo lekarzy... 

    Nie rozpisując się dalej jak sami pewnie domyślicie się po tej krótkiej historii zostałam brutalnie zgwałcona. Przez 7 dni leżałam w bezruchu, z nikim nie chciałam rozmawiać, bałam się każdego mężczyzny, który do mnie podchodził, zostało mi to do teraz. Przez długi czas byłam pod opieką psychologów, psychiatrów, gdzie dopiero po 3 latach zaczęłam normalnie funkcjonować. Skutki uboczne tegoż zdarzenia zostały do dziś na pamiątkę i zostaną do końca życia. Całkowicie nie trzymam moczu ani w dzień ani w nocy, każde wyjście do ludzi chociaż nawet po bułki skutkuje lękiem, czasem paranoją, automatycznym opróżnieniem pęcherza i jak to nazwałam "galaretką" gdzie się cała trzęsę jakbym miała 40 stopni gorączki. 

    Mam nadzieję, że nikogo nie zanudziłam. 

    Pozdrowionka. 

    Cześć. To, co napiszę, może być /nie na miejscu/: masz świetny styl pisania.

    Nie wiem, co napisać odnośnie samego wydarzenia oraz jego następstw... Stwierdzenie, że jest mi przykro, zabrzmi jak spore niedopowiedzenie... Przerażające. Cieszy fakt, że po tych trzech latach udało Ci się choć wrócić do żywych. Mam nadzieję, że z czasem i te następstwa, przez które cierpisz, zmniejszą swoje nasilenie. Może wypracujesz sposoby na skuteczną walkę z nimi.

    Witaj na forum Sara, rozgość się tutaj i pisz śmiało.

  11. W dniu 20.02.2023 o 15:24, dariaa@ napisał:

    Hej. Jestem słaba w przywitania, więc powiem tylko, że jestem 37-latką z Lublina, która chętnie nawiąże kontakt i wymieni poglądy na różne tematy.

    Witaj, pisz śmiało.

  12. 4 minuty temu, initium napisał:

    @Psychoanalepsja_SS myślę, że po prostu ktoś musi rzucić datą, godziną i miejscem, i kto przyjdzie ten przyjdzie. Ja nie jestem psychicznie w stanie tego organizować, ale może się doczłapię, jeśli będzie spotkanie.

    Nie jestem biegły w "miejscach", ale jakieś tam lokale znam, bo raz na jakiś czas udam się na koncert czy gdzieś indziej. Na plener na razie może być ciut za chłodno. Pomyślę nad tą kwestią.

    Wyprzedzenie miesięczne - więc coś w okolicach połowy kwietnia? Teraz musicie się wypowiedzieć, jakie dni i godziny pasują :).

  13. W dniu 6.03.2023 o 22:03, 6062 napisał:

    W sumie to trochę forum to trochę jak powrót do dawnych czasów, kiedy social media dopiero raczkowały i fora miały swój złoty czas polarności.

    Bardziej przejrzyste, podpisujesz się nickiem, a nie imieniem i nazwiskiem, mało rozpraszających reklam, brak propozycji tematów/contentu. Moim zdaniem o wiele lepsze rozwiązanie od mediów społecznościowych w takich tematach jak zainteresowania czy choćby zdrowie psychiczne :).

    W dniu 6.03.2023 o 22:03, 6062 napisał:

    Więc tak, można mieć coś nie tak z głową nie mając na koncie żadnej traumy. 

    Wypada mi się tylko zgodzić. Sam nie przeżyłem żadnej traumy, choć moje problemy w sporym stopniu wykreowały się na bazie relacji z rodzicami (zwłaszcza z matką). Moja rodzina nie była jednak dysfunkcyjna. W przeszłości jeden z nurtów psychoterapii, zajmujący się leczeniem traum, uporczywym szukaniem urazów z dzieciństwa doprowadził klientów do nabycia fałszywych wspomnień, w wyniku czego rzucali oni oskarżenia względem swojej rodziny o molestowanie seksualne.

     

    W dniu 7.03.2023 o 12:41, 6062 napisał:

    Znikąd, trzeba było wpisać 4 znaki, to wpisałam 4 randomowe cyfry niewiele się zastanawiając.

    A nick fajny, estetyczny i zgrabny.

     

    Btw, duży nacisk kładziesz na kwestię (braku) traumy, więc z ciekawości spytam - czy spotkałaś się z usilnym wmawianiem, że skoro cierpisz na zaburzenia psychiczne, to koniecznie za dzieciaka musiałaś przeżyć coś koszmarnego?

×