Skocz do zawartości
Nerwica.com

Lisa_

Użytkownik
  • Postów

    329
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Lisa_

  1. Dzięki Wam za rady. Dokładnie, poszłam do psychiatry, bo miałam dość tego, że męczyły mnie objawy somatyczne. Napady lęku były stosunkowo rzadkie, ale ciągle chodziłam przymulona i 'kręciło' mi się w głowie. Piszę o tym w swoim wątku w powitaniach Tylko wiecie, chyba się spodziewałam fajerwerków. Że wezmę tabletkę i będzie pięknie. A tymczasem jestem roztrojona wewnętrznie jak stare radio.
  2. xyz90, dostałam Hydroxyzinum w syropie, ale moja panika przed nowymi lekami sprawia, że jeszcze go nawet nie tknęłam, bo się boję, że mnie uspokoi tak, że po prostu zetnie z nóg. Mam ochotę wywalić esci i żyć dalej po swojemu. Nie wiem nawet, czy ta wizyta u psychiatry mi była potrzebna...
  3. Biorę esci od soboty. Sobota, niedziela - 5 mg, wczoraj i dziś 10 mg. Ogólnie nie wiem, czy jest dobrze, czy źle... Czuję się jak na małym haju, chyba mam lekko powiększone źrenice, bo mi się dziwnie patrzy. Ale mam różne inne odpały. Wczoraj nagle zaczęło mi walić serce jak głupie. A dziś niedawno brakowało mi tchu i miałam wrażenie, że się zaraz uduszę a teraz strasznie drżą mi palce u rąk... Ktoś tak miał? Pomocy, bo przez to nastrajam się tylko gorzej i boję się i w ogóle...
  4. Lisa_

    Cześć :)

    Wita Was wszystkich nowa duszyczka na tym forum Dawno się nigdzie nie udzielałam (jeśli o fora chodzi), ale chyba jeszcze pisać umiem. Otóż mam 20 lat. Zawsze byłam postrzegana jako pełna życia, wiecznie uśmiechnięta dziewczyna, której nic nie brakuje, która jest szczęśliwa. I tak chyba było. Moje życiowe motto brzmiało "Carpe diem", nie martw się, uśmiechaj, wszystko jest piękne, życie jest piękne. I tak było, poza pojedynczymi fazami smutku. Ale łatwo wszystko tłumaczyłam, przesilenie wiosenne, jesienna chandra, zmęczenie, dół. I tak sobie żyłam, dorastałam, wszystko było okej. Ogólnie "przygoda" z tym wszystkim zaczęła się w lipcu 2013 roku. Byłam w szpitalu (z dziadkiem, nie ja), stałam długo na izbie i nagle poczułam, że robi mi się po prostu słabo. Ciemno przed oczami, dotarłam do krzesła, usiadłam, minęło. Ale wraz z tymi objawami przyszła panika. Od tego czasu męczyły mnie ciągłe zawroty głowy. Ale nie, nie kręciło mi się w głowie, zdawało mi się, że tak jest. To jest gdzieś w środku. Nie zaburza mojej równowagi ani nic, więc to nie są prawdziwe zawroty. Poza tym doszły takie rzeczy jak bóle brzucha, nie mogłam długo stać, bo miałam wrażenie, że zemdleję, wmawiałam sobie rózne choroby... Długo chyba by wymieniać, a nie umiem teraz sobie wszystkiego przypomnieć. Jakoś w styczniu dostałam napadu lęku. Siedziałam, trzęsłam się, nie umiałam opanować. W końcu zasnęłam, odpoczęłam, było nieco lepiej, ale nadal były te objawy głównie od zawrotów głowy, które nie były zawrotami. Określam to jako "coś mnie muli w głowie". W piątek byłam na pierwszej wizycie u psychiatry. Jakoś tak trafiło, że zostałam pokierowana w taką stronę. Nie wiem, może trzeba było iść do neurologa, kardiologa, wszystkich możliwych lekarzy...? Mniejsza o to. Podobno to nerwica. Dostałam Escitalopram 10 mg - Servenon. Na temat leków i inne, będę się wypowiadać w odpowiednich wątkach. Tu chcę się przywitać. Także witam wszystkich :)
×