Skocz do zawartości
Nerwica.com

NaturalWonder

Użytkownik
  • Postów

    5
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez NaturalWonder

  1. Nie powiedziałabym, że robi bo nie raz widziałam jak miał atak. Widzę jak cierpi i to przeżywa. Jednak jest bardzo uparty i ma trudny charakter więc trudno jest w nim coś zmienić... na dodatek szybko się poddaje i straszny z niego pesymista. Miałam nadzieję, że znajdzie się tu osoba, który ma podobny problem albo taka, która zna osobę z podobnym i coś może mi doradzić
  2. Cześć, dawno mnie tu nie było, ponieważ z moją nerwicą radzę sobie o wiele lepiej. Jednak jak to w moim życiu bywa gdy coś mi dobrze idzie, zaraz coś innego musi się sypać.. Proszę o pomoc bo nie wiem jak mam sobie poradzić. To wszystko mnie przerasta.Tym razem nie chodzi o mnie a o mojego chłopaka, który już od paru miesięcy cierpi na nerwice!! co za ironia losu! ja borykam się ze swoją już 5 lat a tu nagle on też...jednak jego sytuacja jest beznadziejna. W dzień czasami zdarza się, że ma ataki paniki ale najgorzej jest w nocy gdy kładzie się do łóżka. Nie może spać, ma ataki (drętwieją mu kończyny, szybkie bicie serca, uczucie duszenia się) przez to zasypia dopiero o 5,6 czasami 7. Najgorsze jest to, że przez to śpi do późna, czasami nawet budzi się po 16, przez co zawala studia, nie pojawia się na zajęciach, wykładowcy ostatni semestr ledwo mu zaliczyli...co prawda egzaminy pisze bardzo dobrze ale ma pełno nieobecności!. Do psychiatry czy nawet psychologa nie pójdzie bo nawet ja (najbliższa mu osoba) z wielkim trudem wyciągam od niego informacje (wiadomo, to jest facet, a faceci nie lubią gadać o swoich słabościach). Nie mieszkam z moim chłopakiem więc nie mam możliwości budzenia go, jego rodzice wychodzą wcześnie do pracy więc nawet jak go obudzą o 7 to on zaraz znowu zasypia (czasami nawet nie pamięta, że ktoś go budził). Przez to wszystko mój chłopak od jakiegoś czasu zaczyna wycofywać się z życia towarzyskiego, już nie tak chętnie jak kiedyś spotyka się z naszymi znajomymi, a o wyjściu na imprezę w sumie można zapomnieć, bo nawet jak pójdziemy to ani ja ani on nie mamy z tego radości bo on źle się czuje. Próbuję go nauczyć tego samego co mnie moja terapeutka, żeby nie bać się ataków bo nic nam nie mogą zrobić, są po prostu nie przyjemne i tyle, ale moje tłumaczenia na nic się nie przydają.... już nie wiem jak mam mu pomóc, a przecież też sama mam nerwicę i codziennie muszę z nią walczyć, a co dopiero jeszcze pomagać drugiej znerwicowanej osobie... Czy ktoś też miał takie problemy ze wstawaniem, zasypianiem? jeśli tak to co Wam pomaga, a co szkodzi? proszę o pomoc
  3. moja codzienność... mdłości, bóle brzucha, zawroty głowy, jakieś wysypki alergiczne, trudności w oddychaniu, drętwienie rąk,nierówne bicie serca... a wszystkie badania książkowe... jednak przez moją głupią głowę przechodzą myśli o tym, że może mam zapalenie wyrostka, raka, wadę serca, wrzody,atak astmy...już jestem zmęczona tym wszystkim...
  4. Nerwica i ataki paniki towarzyszą mi już od 4 lat, początki były tragiczne...czytam sobie wasze posty i przypomina mi się jak niewiele kiedyś wiedziałam na temat tego co mi jest ,tak samo jak część z was :) od dłuższego czasu umiem zatrzymać nadchodzący atak :)... nie biorę i nigdy nie brałam żadnych leków i innych wspomagaczy, które jeżeli chodzi o nerwice są moim zdaniem totalnie nie potrzebne. Najważniejsza jest akceptacja tego z czym żyć nam przyszło, nie można ukrywać nerwicy przed rodziną i znajomymi, trzeba mówić otwarcie o tym co nam jest. Trzeba zrozumieć, że nie jest się żadnym psycholem i człowiekiem gorszym od innych! przecież nikt z nas nie prosił o ataki paniki,czy lęk przed wyjściem prawda?. Drugą bardzo ważną rzeczą jest uświadomienie sobie co tak naprawdę nam dolega.Gdy macie ataki paniki i czujecie, że zaraz serce wam wyskoczy z piersi, udusicie się albo stracicie przytomność TO PRZYSIĘGAM WAM,że tak się nie stanie. NIE MA ŻADNEJ MOŻLIWOŚCI ŻEBY COŚ SIĘ STAŁO! wiem,że te uczucia są tak silne,że jesteśmy pewni że zaraz padniemy trupem na ziemie ale tak się nie stanie!. Ataki to nic innego jak uwalnianie się wielkiej ilości adrenaliny w naszym organizmie, przez którą nasze serce wali jak szalone, pocimy się a oddech przyspiesza.Jest to naturalna reakcja naszego organizmu na sytuacje,które według nas mogą zagrażać naszemu życiu.Dokładnie tak samo czuje się człowiek uciekający przed jakimś dzikim zwierzęciem :) tylko, że wtedy jest to całkowicie zrozumiałe. Osoby, które mają nerwice są jednak tak wrażliwe jak piórko, wystarczy lekki podmuch wiatru żeby je poruszyć (mam nadzieję, że zrozumieliście tę przenośnię? ) .GDY CZUJECIE, ŻE NADCHODZI ATAK PANIKI to pomyślcie (i naprawdę w to uwierzcie) "dostanę atak i co z tego?, tak jest to nie przyjemne ale nic mi się nie stanie, tyle razy go miałam i co ? nadal żyję, jestem sprawnym człowiekiem " ja, gdy pierwszy raz tak pomyślałam, czując zbliżający się atak, siedząc w zadymionym pubie ze znajomymi pokonałam go pierwszy raz! zaczęłam dalej rozmawiać z koleżanką i już nie pamiętałam, że przed chwilą czułam jak ręce mi się trzęsły :). Myślę, że zrobiłam duży postęp a to wszystko dzięki terapii... teraz tylko muszę stoczyć bitwę z moim strachem przed podróżami i wyjściem gdzieś dalej na miasto, ale myślę że będzie to już łatwiejsze gdy pokonałam przyczynę tego - lęk przed lękiem :) życzę tego Wam wszystkim!!!
  5. Nerwica i ataki paniki towarzyszą mi już od 4 lat, początki były tragiczne...czytam sobie wasze posty i przypomina mi się jak niewiele kiedyś wiedziałam na temat tego co mi jest ,tak samo jak część z was :) od dłuższego czasu umiem zatrzymać nadchodzący atak :)... nie biorę i nigdy nie brałam żadnych leków i innych wspomagaczy, które jeżeli chodzi o nerwice są moim zdaniem totalnie nie potrzebne. Najważniejsza jest akceptacja tego z czym żyć nam przyszło, nie można ukrywać nerwicy przed rodziną i znajomymi, trzeba mówić otwarcie o tym co nam jest. Trzeba zrozumieć, że nie jest się żadnym psycholem i człowiekiem gorszym od innych! przecież nikt z nas nie prosił o ataki paniki,czy lęk przed wyjściem prawda?. Drugą bardzo ważną rzeczą jest uświadomienie sobie co tak naprawdę nam dolega.Gdy macie ataki paniki i czujecie, że zaraz serce wam wyskoczy z piersi, udusicie się albo stracicie przytomność TO PRZYSIĘGAM WAM,że tak się nie stanie. NIE MA ŻADNEJ MOŻLIWOŚCI ŻEBY COŚ SIĘ STAŁO! wiem,że te uczucia są tak silne,że jesteśmy pewni że zaraz padniemy trupem na ziemie ale tak się nie stanie!. Ataki to nic innego jak uwalnianie się wielkiej ilości adrenaliny w naszym organizmie, przez którą nasze serce wali jak szalone, pocimy się a oddech przyspiesza.Jest to naturalna reakcja naszego organizmu na sytuacje,które według nas mogą zagrażać naszemu życiu.Dokładnie tak samo czuje się człowiek uciekający przed jakimś dzikim zwierzęciem :) tylko, że wtedy jest to całkowicie zrozumiałe. Osoby, które mają nerwice są jednak tak wrażliwe jak piórko, wystarczy lekki podmuch wiatru żeby je poruszyć (mam nadzieję, że zrozumieliście tę przenośnię? ) .GDY CZUJECIE, ŻE NADCHODZI ATAK PANIKI to pomyślcie (i naprawdę w to uwierzcie) "dostanę atak i co z tego?, tak jest to nie przyjemne ale nic mi się nie stanie, tyle razy go miałam i co ? nadal żyję, jestem sprawnym człowiekiem " ja, gdy pierwszy raz tak pomyślałam, czując zbliżający się atak, siedząc w zadymionym pubie ze znajomymi pokonałam go pierwszy raz! zaczęłam dalej rozmawiać z koleżanką i już nie pamiętałam, że przed chwilą czułam jak ręce mi się trzęsły :). Myślę, że zrobiłam duży postęp a to wszystko dzięki terapii... teraz tylko muszę stoczyć bitwę z moim strachem przed podróżami i wyjściem gdzieś dalej na miasto, ale myślę że będzie to już łatwiejsze gdy pokonałam przyczynę tego - lęk przed lękiem :) życzę tego Wam wszystkim!!!
×