Nerwica i ataki paniki towarzyszą mi już od 4 lat, początki były tragiczne...czytam sobie wasze posty i przypomina mi się jak niewiele kiedyś wiedziałam na temat tego co mi jest ,tak samo jak część z was :) od dłuższego czasu umiem zatrzymać nadchodzący atak :)... nie biorę i nigdy nie brałam żadnych leków i innych wspomagaczy, które jeżeli chodzi o nerwice są moim zdaniem totalnie nie potrzebne.
Najważniejsza jest akceptacja tego z czym żyć nam przyszło, nie można ukrywać nerwicy przed rodziną i znajomymi, trzeba mówić otwarcie o tym co nam jest. Trzeba zrozumieć, że nie jest się żadnym psycholem i człowiekiem gorszym od innych! przecież nikt z nas nie prosił o ataki paniki,czy lęk przed wyjściem prawda?. Drugą bardzo ważną rzeczą jest uświadomienie sobie co tak naprawdę nam dolega.Gdy macie ataki paniki i czujecie, że zaraz serce wam wyskoczy z piersi, udusicie się albo stracicie przytomność TO PRZYSIĘGAM WAM,że tak się nie stanie.
NIE MA ŻADNEJ MOŻLIWOŚCI ŻEBY COŚ SIĘ STAŁO! wiem,że te uczucia są tak silne,że jesteśmy pewni że zaraz padniemy trupem na ziemie ale tak się nie stanie!. Ataki to nic innego jak uwalnianie się wielkiej ilości adrenaliny w naszym organizmie, przez którą nasze serce wali jak szalone, pocimy się a oddech przyspiesza.Jest to naturalna reakcja naszego organizmu na sytuacje,które według nas mogą zagrażać naszemu życiu.Dokładnie tak samo czuje się człowiek uciekający przed jakimś dzikim zwierzęciem :) tylko, że wtedy jest to całkowicie zrozumiałe.
Osoby, które mają nerwice są jednak tak wrażliwe jak piórko, wystarczy lekki podmuch wiatru żeby je poruszyć (mam nadzieję, że zrozumieliście tę przenośnię? ) .GDY CZUJECIE, ŻE NADCHODZI ATAK PANIKI to pomyślcie (i naprawdę w to uwierzcie) "dostanę atak i co z tego?, tak jest to nie przyjemne ale nic mi się nie stanie, tyle razy go miałam i co ? nadal żyję, jestem sprawnym człowiekiem " ja, gdy pierwszy raz tak pomyślałam, czując zbliżający się atak, siedząc w zadymionym pubie ze znajomymi pokonałam go pierwszy raz! zaczęłam dalej rozmawiać z koleżanką i już nie pamiętałam, że przed chwilą czułam jak ręce mi się trzęsły :). Myślę, że zrobiłam duży postęp a to wszystko dzięki terapii... teraz tylko muszę stoczyć bitwę z moim strachem przed podróżami i wyjściem gdzieś dalej na miasto, ale myślę że będzie to już łatwiejsze gdy pokonałam przyczynę tego - lęk przed lękiem :) życzę tego Wam wszystkim!!!