
Hatifnatow5
Użytkownik-
Postów
108 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez Hatifnatow5
-
tak. wtedy najczęściej mówię albo robię coś idiotycznego, nie kontroluję się z tego stresu, a potem mi wstyd i robię sobie krzywdę. najlepiej się zamknąć na cztery spusty i trzymać się z dala od ludzi. może to po prostu porąbana ja, a nie zaburzenie?
-
Osobowość chwiejna emocjonalnie (typ BORDERLINE)
Hatifnatow5 odpowiedział(a) na atrucha temat w Zaburzenia osobowości
zależy od człowieka. trzeba myśleć, pracować nad sobą. -
krótkotrwałe pozbawienie snu powoduje właśnie taką reakcję, to jest normalne, coś tam się w mózgu blokuje, czegoś się więcej wydziela, nie znam się dokładnie na całej biochemii mózgu, ale deprywacja snu na stany depresyjne jak najbardziej. pamiętam jak po nieprzespanych nockach szłam na uczelnię czy do pracy - funkcjonowałam dużo lepiej. tylko to jest działanie na krótką metę - 24-48 h. jeśli dłużej to wiadomo jak to się może skończyć.
-
psychiatra nie robi testów.
-
monooso, autodiagnoza nigdy nie jest dobrym pomysłem. przejdź się gdzieś do poradni na diagnostykę. zrobisz może parę testów, odbędziesz parę rozmów, będziesz miał bardziej wiarygodne (?) informacje zwrotne.
-
tak myślałam
-
ktoś miał może do czynienia z terapią w nurcie psychologii pozytywnej? nie ma jej w tym wykazie.
-
Korat, co czytałeś? podrzucisz coś do zgłębienia tematu troszkę? bo nie wiem jak mam siebie ugryźć...
-
Oddział Leczenia Zaburzeń Osobowości i Nerwic - 7F
Hatifnatow5 odpowiedział(a) na mała defetystka temat w Psychiatria
wel2, co się stało? co Cię tak nagle w tym co napisała pomarańczka uraziło/przestraszyło, że zupełnie zmieniłaś front, ton wypowiedzi? moim zdaniem pomarańczka bardzo mądrze, świadomie pisze. -
Oddział Leczenia Zaburzeń Osobowości i Nerwic - 7F
Hatifnatow5 odpowiedział(a) na mała defetystka temat w Psychiatria
wel, może to dobrze, że się nie dostałaś? ja na wiosnę też próbowałam, też nie wyszło, ale od tamtego czasu trochę mi się pozmieniało w życiu i cenię to. myślę, że dobrze ocenili moją zdolność do poradzenia sobie w warunkach poza oddziałem. nie wiem jakie oni tam mają kryteria doboru, ale na pewno nie powiedziałabym, że się trzeba jakoś za****ście starać i naginać, żeby się tam dostać. nie wiem, jakoś tak mi się to jawi. miałam to szczęście, że konsultował mnie zastępca ordynatorki, bo chyba bym sobie nie dała rady tak świetnie jak Ty. -
Oddział Leczenia Zaburzeń Osobowości i Nerwic - 7F
Hatifnatow5 odpowiedział(a) na mała defetystka temat w Psychiatria
pomaranczka, możesz dzwonić o przyspieszenie terminu. ja dzwoniłam w zeszłym roku w grudniu, pierwszą konsultację mi wyznaczyli na lipiec, ale po x telefonach poszłam 29 stycznia i 11 marca byłam już po wszystkim (odpowiedź negatywna). także nie czeka się miesiącami na kolejne konsultacje, tylko są po tygodniu, ostatnią miałam po chyba 3 od poprzedniej. -
z tego co widzę to nie ma już ówczesnej pani ordynator, panie terapeutki zostały te same, przynajmniej prowadzące moją grupę. i tylko raz później zdarzyło mi się trafić na równie jałowych w mojej ocenie terapeutów. zasady zasadami, wiadomo, że wszędzie muszą być, ale ja bym jednak chciała, żeby mnie traktowano jak kogoś w miarę inteligentnego, bo za taką osobę się uważam, a nie jak "bo to jest tylko takie pani odczuwanie". pani ordynator... ch*j z tym, że zimna, analityczna, okej, wolno jej, ale tak po ludzku niekulturalna. odwracanie kota ogonem na milion sposobów - na porządku dziennym. mam porównanie z jeszcze jednym oddziałem dziennym, na którym za bardzo nic się nie dzieje i on jest na przeczekanie raczej niż do czegokolwiek innego i multimedis wypada jednak dużo lepiej jeśli chodzi o ilość i jakość zajęć, ale dla mnie... no, nie. nie i już. są osoby z mojej grupy, o których wiem, że nie potrzebowały dalszego leczenia. a są i takie, które jeszcze przez jakiś czas (a może i do teraz?) się bujają.
-
ja nie wiem co było z terapeutami i z p. ordynator. trudno mi to jakoś rozwinąć, bo nie wiem jak to powinno wyglądać, co jest moim subiektywnym wrażeniem wynikającym np. z zaburzenia, a co jest jakimś powiedzmy faktem. na pewno taka terapia nie jest dla wszystkich. być może ci z mniejszym nasileniem problemów albo bardziej podatni lepiej na takiej terapii korzystają. mi się nie udało i mam wręcz traumę. ale to pewnie kwestia mojej osobowości i mojego postrzegania tamtejszej rzeczywistości. poza tym, minęło parę lat, trochę dorosłam, trochę się pozmieniało, choć leczyć się nadal powinnam.
-
madseason, jak myślisz, co by Ci dała ta konfrontacja z tymi terapeutkami? co byś im powiedziała? ja się chyba nie nadaję do aż tak silnie ustrukturyzowanego środowiska i też mi to dało po dupie. bo o ile z ludźmi się fajnie dogadałam, to terapeutek nie mogłam ogarnąć zupełnie. obecnie (a minęło już parę dobrych lat) przymierzam się do kolejnej terapii, tym razem indywidualnej, i mam nadzieję tego nie spier[beep]lić.
-
madseason, te wspomnienia są pozytywne czy negatywne bardziej? bo ja też byłam parę lat temu i też mam dość silne wspomnienia...
-
mariusz_, nie chce mi się o tym myśleć, bo wpadam w panikę jak sobie coś próbuję przypomnieć, straszne mi się to wydaje, choć pewnie takie nie jest i nie było.
-
coś w tym jest, może jakaś reguła nawet, bo u mnie dokładnie, dokładnie tak samo, z tą różnicą, że ojciec nie pił, ale był agresywny, despotyczny.
-
wystarczy już.
-
trzeba taką terapię jeszcze mieć.
-
dla mnie frustrujące jest, że nie wiem, czy zaburzenie jest głębokie i jak to ma wyglądać, żeby było dobrze. to znaczy jak mają wyglądać zdrowe relacje, proporcje zależność/niezależność, "zdrowy" egoizm, zaangażowanie i pomoc innym. i nikt mi na te wątpliwości nie odpowie, o.
-
matko, Iwan Iljicz, ten Twój pierwszy post... jakbyś pisał o mnie. w tych właśnie słowach, których z dużym prawdopodobieństwem użyłabym, gdybym miała opisać się pod kątem zaburzenia. normalnie wydrukuję i zaniosę psychiatrze.
-
nooo, jest dokładnie tak jak piszesz, Alu... czasem to cierpienie jest bardzo silne, nie do wytrzymania, doprowadzające do obłędu niemal... i nie ma z niego wyjścia.
-
ja wracam nieraz "rozpadająca się" ze zmęczenia po pracy. i nie ma powodu, bo praca nie jest jakaś mega ciężka, uciążliwa, wręcz ją lubię. tylko mam wrażenie, że uchodzę za jakiegoś gbura, milczka, kretyna, bo trudno mi się zdobyć na kontakt... a jeszcze jak po pracy współlokatorka mnie zagaduje (akurat nie pracuje, całe dnie spędza sama i szuka kontaktu) to nie potrafię już w ogóle, a zmuszać mi się już nawet nie chce...
-
inaczej: intensywna terapia nie w znaczeniu takim... medycznym, no, jak OIOM. intensywna czyli codzienna ciężka praca nad sobą w sporej społeczności... przez 6 m-cy.
-
ok, ala1983, zaczekam cyklopka, nie byłam na 7F (byłam na kwalifikacjach, widziałam jakieś migawki tamtejszego życia) ale z tego co wiem, to wygląda on zdecydowanie inaczej niż standardowy oddział ogólnopsychiatryczny - przede wszystkim masz intensywną terapię...