Mam do Was pytanie. Podobnie jak Cyprian jako źródło mojej depresji widzę pracę. Nie radzę sobie z panującą tam atmosferą. Są dni, kiedy czuję, że nie dam rady tam iść, a kiedy już tam jestem, mam najgorsze myśli. Brałam pod uwagę pójście na l4, żeby pozwolić psychice wrócić do względnej równowagi, tj. Takiej, która pozwala na jakiekolwiek funkcjonowania. Z drugiej strony mam ochotę złożyć wypowiedzenie i zacząć życie na nowo. Z innej strony mam najbliższych lamentujących bardziej nad obecnym rynkiem pracy niż nad moją chorobą. Zostaje jeszcze potrzeba "bycia fair" czyli nie odchodzenia nagle i zostawiania innych z moimi obowiązkami. Depresja już nie pozwala mi na pracę, rok próbowałam zaciskać zęby, teraz już nie daję rady, moja pamięć i koncentracja są nie te, mam siłę tylko patrzeć w pustkę. Jak sądzicie, które z tych wyjść jest najlepsze?