Muszę w końcu wywalić to z siebie. Jestem pood ścianą.Mogę straić wszystko co mam. Straciłam już zaufanie mojego partnera, boję się, że mnie zostawi. Nie chcę też stracić Taty. Po raz kolejny stałam się bezwzględną lekomanką, która ćpa bez względu na wszystko,rani bliskich, okrada ich, manipuluje, oszukuje. Nawet nie wiem kiedy straciłam kontrolę nad własnym życiem. Jak to w ogóle możlliwe?
Kodeinę zaczęłam brać około 13 lat temu.Wtedy pojawiły sie u mnie objawy silnej depresji. Zaczęłam “leczyć się” na własną rękę – kodeina była lekiem na całe zło. Niestety okazało się, że używanie jej będzie miało swoje konsekwencje w postaci uzależnienia fizycznego jak i psychicznego. Brałam w ciągach, miałam również przerwy ale zawsze do tego wracałam. Potem pojawił się fentanyl i morfina, które to podbierałam chorej na raka, umierającej (!) mamie. Poszłam na terapię uzależnień, następnie wróciłam do kodeiny. I tak do ostatniego ciągu. Mój partner zaczął kontrolować moje wydatki kiedy dowiedział się, że ćpam. Zaczęłam okradać ojca, robiłam to przez wiele miesięcy. Do tego dochodziło sprzedawanie rzeczy w lombardzie. Doświadczyłam jakiegoś totalnego upadku.
Nie biorę kodeiny od 1.5 miesiąca. Dopiero niedawno wytrzezwiałam i zobaczyłam co tak naprawdę się stało. Jestem wstrząśnięta swoją bezwzględnością , zakłamaniem. Mam wrażenie, że robiła to jakaś inna osboa, ktoś zupełnie obcy, wyprany z uczuć. Byłam w jakimś totalnym amoku. Teraz dotała do mnie prawda I to bardzo boli. Bardzo cierpię, I dobrze. Mam za swoje . Nie jest mi siebie żal.To wszystko spowodowało, ze chcę się leczyć I zmienić swoje postępowanie. Czuję. Jakby coś się we mnie w końcu zmieniło....