Ten temat zajmuje moje myśli czasami. Bo tak jest - alko społeczeństwo i płytkość relacji. Życie od.weekendu do weekendu, często też w tygodniu imprezy. Gadki szmatki, śmichy chichy, głupie akcję po wódzie, o których można później opowiadać, ale tak na.prawdę to strata czasu, pieniędzy i energii oraz zdrowia. Czasem jakąś głębsza rozmowa, z której najczęściej nic nie wynika. Co ciekawe część znajomych co dużo pije i imprezuje ma świadomość bez sensu tego, ale "co zrobić, nie ma alternatywy". Są różne formy tego alko życia, picie by się najebać, picie i pójście na kluby, więc kobiety, ale co to za kontakt, napruty, nawet jak na jednym razie się nie skończy to płytka nic nie znaczącą relacja, picie przy każdej okazji, wycieczka, plaża i to nie jedno, dwa piwa dla orzeźwienia " grubo albo wcale". Nie chodzisz na imprezy masz mało znajomych, powierzchowne kontakty, chodzisz na imprezy - więcej znajomych, więcej kontraktu, więcej spotkań ale więcej alko i często też płytkie relacje.