Skocz do zawartości
Nerwica.com

Ewawe

Użytkownik
  • Postów

    77
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Ewawe

  1. Ewawe

    Śmiech to zdrowie...

    Zapraszam wszystkich do cytowania kawałów lub śmiesznych sytuacji z waszego życia, Co was rozśmieszyło? Jak możemy się rozśmieszać?Skoro już tu jesteśmy...może przyda się trochę humoru. To mój kawał na dziś: Idzie ksiądz przez las. Nagle słyszy, że za krzakami coś się skrada, więc zaczyna się modlić: - Panie Boże, spraw aby to zwierzę było chrześcijańsko nastawione. - Nagle zza krzaków wychodzi wilk. Klęka na kolanach, składa łapki i mówi: - Panie Boże, pobłogosław ten oto posiłek...
  2. Jak można ćwiczyć? -Cieszenie się -Poczucie własnej wartości -Proszenie -Mówienie "Nie" czyli odmawianie w różnych sytuacjach -Wyrażanie swojego zdania macie jakieś cenne doświadczenia, co wam pomgło, jak my możemy ćwiczyć, by stać się bardziej pewnymi wierzącymi w siebie, szczęśliwszymi? Jak możemy się bronić, będąc nieśmiałymi i zamkniętymi w sobie?
  3. Ucieszylo mnie dziś moje zorganizowanie i to że się nie stresowałam, to,że się sprzeciwiłam, ja się nigdy nie sprzeciwiam, to jest bardzo ciężkie dla mnie wolę, zawsze pójść na ustępstwa swoim kosztem a później mam do siebie straszne pretensje, że nie dałam rady postawić na swoim, swoją drogą macie na to jakiś sposób? Jak to można ćwiczyć?
  4. Ewawe

    Depresja a praca

    Moja poprzednia praca, nadzwyczaj kreatywna i nadzwyczaj wykańczająca, przyprawiała mnie o ogromne lęki i frustracje. Teraz się tułam. siedzę w internecie, przesypiam pół dnia, kompletne warzywo. Mój psycholog mówi, że trzeba siebie polubić. Lubię siebie, najbardziej jak nic nie muszę robić i nigdzie wychodzić. Wydaję mi się,że jestem infantylna i nieporadna, dużo umiem ale nie potrafię tej wiedzy udostępnić. Jak się zestresuję to koniec, nic wtedy nie zrobię.Zastanawiam się nad przekwalifikowaniem na coś spokojniejszego, ale to tak długa droga.
  5. Mam teraz taki atak lęku, że boję się nie wiem czego, dodatkowo mam wrażenie zmarnowanego życia po ciężkiej nauce i pracy. Obecnie jestem bez pracy na myśl o jakiejkolwiek dostaję gęsiej skórki. Chciałam w życiu coś osiągnąc a moim osiągnięciem na dzień dzisiejszy może być wstanie o przyzwoitej porze i nie umartwianie się. Pozdrawiam, życzę oby Tobie Aniu sie udało, wszystko tkwi w akceptacji siebie i poczuciu, że jest się we właściwym miejscu o właściwym czasie z właściwymi ludźmi. Takie jest moje zdanie. Ja zawsze mam: Jejku, co ja tu robię, to nie moja bajka.
  6. Cieszę się że nie jestem sama.
  7. Sporo jest rzeczy, ktróre nas cieszą, fantastycznie, uśmiałam się z tych kapci z zimną wodą heheh super, od jednej uciechy do 100 a co tam nie ma co sobie żałować, mnie dziś ucieszyło to,że się nie zadręczałam niepotrzebnymi myślami, posprzątałam, porysowałam, podlałam kwiatki wreszcie, wczoraj dostałam takie linki do filmów od kolegi świetne, postawiły mnie do pionu:) Zobaczcie:) http://www.youtube.com/watch?v=9oxTy7KIAaA o człowieku, który zawsze chciał śpiewać, wszło mu fantastycznie Historia Steva Jobsa http://www.youtube.com/watch?v=9oxTy7KIAaA
  8. Ucieszyło mnie dziś,że wstałam dziś o 8.00,dałam radę, to mnie bardzo cieszy,ucieszyło mnie, że udało mi się zarobić niewielkie pieniądze:)
  9. Napiszcie proszę, jaki odnieśliście dziś mały sukces, co was ucieszyło, czy zadowolilo,każda odpowiedź jest dobra, też będę często coś wpisywać, może to stanie się naszym wspólnym pomocnikiem terapii. Co was ucieszyło? To może być najmniejsza rzecz. Mnie na przyklad ucieszyło to, że jestem dziś zła, że nie jest mi dziś tylko przykro jak zawsze i nie chce mi się płakać tylko ogarnia mnie złość i tak jakbym się zaczęła nudzić, w stanie depresji jestem zawieszona, nic nie czuję, wstałam dziś wcześniej, pouczyłam się trochę:)
  10. Moja mama mówiła, że jestem do niczego,chciałam,żeby mnie pochwaliła kiedyś, skończyłam prawie dwa fakultety(jeden na 3 roku przerwałam), zawsze miałam pasek, stypendium, dla niej kurcze, dla niej, ona nigdy mnie nie pochwaliła, ja w siebe nie w ogóle nie wierzę, jestem w stanie rozkładu, juz z nią nie mieszkam ale czuję jej pogardę nadal,moi rodzice mnie nie rozumieli nigdy, od dziecka, tata mnie przedrzeźniał, jak ja tego nie cierpiałam albo przygryzanie, ciągle wiecznie mi przygryzali, nigdy nie przytulili, już leczyłam się w liceum(do szkoły przez 2mies. nie chodzilam) byłam wtedy chyba bardziej chora niż teraz, teraz starsza jestem o 10 lat trochę ianczej na to patrzę, mogę poradzić ze swojego doświadczenia, że gdybym tylko miała możliwości i odwagę wyprowadzila bym się kilka lat wcześniej. Dla mnie im mniej kontaktu z rodzicami tym lepiej, już im przebaczam, nie mam wyjścia, to są moi rodzice, dobrze,że mam ich, bo tak na prawdę pomimo wszystko bardzo ich kocham, choć mnie skrzywdzili.
  11. Wie,że chodzę do psychologa, ale o forum nie wie, nie chcę żeby tu się zarejstrował jako na przykład Kasia i czytal, co wlaśnie napisalam, to moja prywatna sprawa, On wie ,że ja mam problem, nie sposob ukryć ale przy nim staram się nie pokazywac depresji, kto by wytrzymał i tak nazywa mnie czasem "marudką".:) Jesteś pewnie bardzo wrażliwa i dlatego się przejmujesz, pewnie można z tym walczyć albo się uczyć posiadania grubszej skóry, cóż, jak każda nauka, to wymaga czasu:) [ Dodano: Dzisiaj o godz. 9:18 am ] Wstałam o 9, sukces to żaden ale zawsze coś od 8 się zwlekałam, jutro postaram siękrócej zwlekać pozdrawiam
  12. Tak mają czesto bardzo wartościowi ludzie, którzy nie mogą sobie poradzić, bo są za wrażliwi, bo czują się inni, bo nie mogą sobie poradzić, mój kolega, który z pewnością mogę stwierdzić, że był z nas najlepszy na studiach ze wszystkich lat, był na prawdę genialny, od czterech lat nie wychodzi z domu, coś mu się pewnego dnia stało i popadł w ogromną depresję, on żyje w innej rzeczywistości, miał też ciężką sytuację w domu. Często tak jest, to bardzo boli, że tacy ludzie trawią czas na grach, kolejny przykład to moja koleżanka, wszechstronnie uzdolniona, od kilku miesięcy gra w gry, nie umiem jej pomoc bo sama sobie nie umiem pomóc, zastanawiam się czemu to takich ludzi dotyka, wrażliwych i dobrych, ona jest taka dobra, serce by każdemu oddała. Tacy ludzie nie umieja się bronić chyba. Najważniejsze są studia dla Ciebie. Pomyśl to tylko raz na dwa tygodnie:) Trzymaj się, trzeba się jakoś wspierać, jak już wyzdrowiejemy to się będziemy z tego śmiać, ja w to wierzę, to jest choroba duszy, tak uważam. Powodzenia, może jutro na przykład o 8.30 wstaniemy, co? :) Pozdrawiam:) Jak wstanę to coś napiszę pocieszjącego:) Jak nie to też coś pocieszjące skrobnę [ Dodano: Dzisiaj o godz. 3:07 pm ] Myszko wzruszam się często niestety, mam nadzieję ,że to minie, jestem często na tym forum, nie mam gg, to komputer mojego narzeczonego, on nie wie ,że ja tu przebywam na forum i niech tak zostanie więc zapraszam Cię do wymieniania myśli tutaj, może uda nam się arzem pokonać tego okrutnego robala-bakcyla, który w nas siedzi. Pozdrawiam:)
  13. Gratuluję, że wstałaś, widzisz, dałaś radę,to Twój sukces, dla innych to po prostu wstanie, ale dla Ciebie jest ono sukcesem, trzymaj tak dalej i postaraj ucieszyć:)Studiowanie to fajna rzecz, szkoda przez wstawanie zaprzepaścić. Następny zjazd, będzie jeszcze lepiej zobaczysz:) Masz po co wstawać, ja na przyklad teraz nie mam, po ciężkich studiach nauce, pracy na najwyższych obrotach, nie mam po co jutro rano wstać. pozdrawiam serdecznie
  14. Ewawe

    Depresja a praca

    Pomimo dobrego wykształcenia nie mogę znaleźć pracy. Drażni mnie to, jestem zła na siebie ale ogarnia mnie również taka globalna złość na kraj, na sytację młodych ludzi. Wiem jednak, że to uogólnienie, bo niektórzy młodzi mają się świetnie. Taka"litania" złości zdarza się kilka razy na dzień, mam wrażenie, że nie jestem nikomu potrzebna, że nie mam swojego miejsca i wstydzę się tego. Ten wstyd jest najgorszy.Mój depresyjny stan utrudnia mi poszukiwanie pracy, mam wrażenie na każdej rozmowie, że rozmówca wie, że coś jest nie tak. Nie bardzo wiem, czy i jak mogłabym utrzymać tę pracę. Jakie są wasze odczucia? Czy możecie podzielić się ze mną swoimi obserwacjami? Co w takiej sytuacji zrobić?
  15. hehe ale ja wtedy bym musiała tak wstać, a to graniczy z cudem. Wiele osób ma problemy tego typu ale mi uniemożliwia to funkcjonowanie, dodatkowo rannemu wstawaniu towarzyszy ogromny lęk i paradoksalnie bardzo niska samoocena, kiedy wstaję później te dolegliwości są mniejsze, przez sztuczne przedłużenie snu. To jakiś dziwny schemat, który mnie dopadł. Wierzę Ci, że wstajesz tak wcześnie, jak mieszkałam w domu, pamiętam jeszcze, że moi rodzice wstają bez żadnych problemów ok. 5.00-6.00. Oni by nie mogli poźniej. Zaczeło się kilka lat temu od niewinnego późniejszego wstawania, teraz się bardzo nasiliło. Mam wrażenie, że nie mam po co żyć, więc przesypianie jest lekarstwem na depresję,tak mniemam, może to reakcja obronna na długotrwały stres, początkowo na życie na największych obrotach, teraz na kompletną pustkę. Pozdrawiam serdecznie. Zasypiaj spokojnie, wycisz się przed zaśnięciem, posłuchaj relaksacyjnej muzyki, ja uwielbiam poważną, przewietrz pokoj, w którym śpisz i pomyśl, co milego mogłoby Ci się tej nocy przyśnić. Jeśli nie możesz zasnąć, wstań na chwilę, poczytaj coś, pospaceruj po mieszkaniu. Cokolwiek i najważniejsze, nie myśl o tym ,że nie możesz zasnąć.
  16. Pytałam się psychologa, co z tym począć, jakoś nie specjalnie zareagował, 5.00 godzina , dla mnie to byłby wręcz cud, gdybym wstała, im wcześniej tym większy lęk, tym trudniej wstać, dla mnie 7.00 jest godziną której nie przeszłam od dawna, choć notorycznie ustawiam budzik, wstaje w jakims amoku dokładnie o 6.58, 6.59 zawsze punktualnie i wyłączam budzik, jakbym była zaprogramowana, jak ustawię na 8.00 to wstaje pomiędzy7.55 a 7.59, tak żeby budzik nie zadzwonił, przećwiczyłam wsystko, myślę, że to tkwi gdzieś w podświadomości, bo człowiek wstając nie jest jeszcze w swoim rytmie, czytałam wiele o fazach snu, staram się stosować do wszystkich zasad przed snem, nie pomaga;) Życzę, żebyś wstała na zjazd, pomyśl sobie ,że trzymam za Ciebie kciuki i że będę bardzo szczęśliwa jak wstaniesz:) O czymś miłym staraj się myśleć jak będziesz próbować wstawać, ok? 3maj się
  17. Dziękuję, że nie jestem sama, bardzo to ważne dla mnie
  18. Ależ nie przepraszaj to niezwykle ciekawe, co piszesz, życzę Ci powodzenia z całego serca, mam nadzieję,że się uwolnisz od tego strachu przed wstawainiem, uwierz mi, ja tego nienawidzę, to mi całkowicie komplikuje życie, to że jakby udaje i muszę więcej spać i wstaję za późno Mój narzeczony długo pracuje nie ma go nigdy, jeszcze w weekendy chodzi na jakieś kursy, więc jestem z tym sama. wygląda to tak jak już się prawie budzę to mówię sobie, a w zasadzie coś mi mówi, nie nie jeszcze musisz spać, nie wolno tak rano wstawać, później mam ogromny lęk przed podniesieniem się, jak to będzię, zawsze rano czuję się jak wrak człowieka
  19. Może masz i rację Moniko, chodzę teraz do psychologa, brałam kiedyś leki, które tylko osłupiały, pozwalały na pewną ulgę, wiem że w moim przypadku,jak również wprzypadku wielu chorych, leki nie spowodują wyzdrowienia tylko zaleczenie objawów, więc próbuję teraz innych sposobów. Pozdrawiam serdecznie.
  20. Nie martw się. Głowa do góry. Na pierwszym spotkaniu będzie pewnie robił wywiad, starał się dowiedzieć jak najwięcej o Tobie i Twoich uczuciach,żeby móc później pomóc. Ja się kompletnie rozpłakałam jak zaczełam mówić o swojej sytuacji. Nie przejmuj się, wszystko będzie dobrze. Trzymam kciuki:)
  21. Uwierzyć jest ciężko, powiedzieć sobie, że wierzę jest prosto, a naprawdę uwierzyć w siebie jest ciężko. Moja mama nie wierzyła we mnie, teraz widzę, że dlatego bo sama w siebie nie wierzy, to taki pokoleniowy balast tak myślę, który trzeba wreszcie zrzucić. Jeszcze jedno trzeba zrobić, wstawać rano, nie bać się wstawać rano. Ja rano udaję, że śpię przed samą sobą, żeby nie wstać. To bardzo dziwne zaburzenie. Pozdrawiam was serdecznie
  22. Wszystko się zmienia. Mam obsesję przemijania. Najgorsze jest to, że można żyć z depresją wiele lat, nic z tym nie robiąc. Mam takie wrażenie, że można się z tym pogodzić i tkwić w stanie obojętności, połączonej z napadami lęku, jaki miałam wczoraj. Ja jakgdyby się z tym pogodziłam, choć czasem, tak jak wczoraj, lęki świadczą, że jednak nie do końca. Chciałbym bardzo nie czuć się jak wrak. Dziękuję za odpowiedzi, dzięki temu forum i Wam mam wsparcie. Trzeba pomimo wszystko iść do przodu, czyniąc małe kroczki i starać się cieszyć z małych rzeczy, tak piszą serdeczni Forumowicze, a to bardzo piękne i wartościowe.
  23. Boję sie, nie wiem czego, czuję ogromne rozdarcie, bardzo się starałam przez całe zycie a teraz nie mam nic z tego. To taki fizyczno-psychiczny ból. Czuę że przegrałam. Ogromne uczucie porażki towarzyszy mi codziennie. Coś przeoczyłam? Z czymś nie dałam sobie rady? Jestem jakby zawieszona w próżni, świat idzie do przodu, dzień za dniem, a ja wypadłam niczym z pędząccego pociągu... Czy jest tutaj ktoś kto czuje podobnie? Czy jest ktoś kto mnie słyszy?
  24. Bardzo dziękuję. Wzruszyłam sie . Nie spodziewałam się że ktoś odpiszę. trzy lata zwlekałam, żeby pójść do specjalisty, już ruszyłam z machiną naprawczą mam taką nadzieję. Napiszę czy zadziałało kakao. Efekt6- jesteś bardzo odważny i cieszę się, że poszedłeś do lekarza, trzeba sie przełamać, szkoda życia. Bardzo dziękuję:) Hej, niektóre kolorki zostawmy funkcyjnym (dop. Lith)
  25. Twoje objawy są dość podobne do moich, mama też w zasadzie ma skłonności do depresji, nic jej nie mówie o swoich problemach, staram się żeby nikt nie wiedział. Trwa to u mnie od trzech lat. To jest jakieś okropne. Aktualnie po prostu obserwuję ludzi, jak bym była takim biernym widzem, nie mam siły, nie wiem, co z tym zrobić leczę się u psychologa nie mam wsparcia, więc zaczęłam dziś pisać tutaj. Przestałam sie jakoś przejmować, to najgorsze z tego jakbym już nie reagowała,cóż mogę napisać, to dość trudne wyjść z tego stanu ale trzeba wierzyć że nam się uda
×