Skocz do zawartości
Nerwica.com

Ivona

Użytkownik
  • Postów

    25
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia Ivona

  1. Ivona

    Czy macie tatuaże?

    Mam delfina na ramieniu..
  2. Gdybym mogła być na czyimś utrzymaniu to chętnie bym sie zapisała, ale póki co.. musze koniecznie znalezć pracę (mieszkanie na utrzymaniu) i sie czyms zając :/
  3. Piszę o szpitalu w Ochojcu.. Poradnia leczenia nerwicy.
  4. Czy ktos zna to miejsce ? Czy może ktoś juz uczestniczył w takiej terapi grupowej ? I może dokładnie w tym miejscu. Byłam dziś pierwszy raz w poradni.. Bardzo miła pani wysłuchała mnie i Dostałam na początek tabletki Stimuloton 50 i zalecenie terapi grupowej Z tego co się dowiedziałam to terapia odbywa sie przez dokładnie 3 miesiące, bez przerwy dziennie i trwa po pare godzin. Gdzies od 9 do 14. Trzeba się na nią wstawiać jak na zajęcia do szkoły. Mam sie zastanowić co do terapi bo powiedziałam że jestem w trakcie zmiany pracy i przyjść do kontroli za miesiąc. Zrobic sobie po drodze psychotesty które wykażą na jaką dokładnie grupę terapi mnie skierować. To wszystko wydaje mi się takie dziwne.. Czy każda terapia grupowa tak wygląda ? Czy jeśli chcemy się leczyć nie ma czasu na pracę ? Czy konieczne jest udanie się do prywatnej kliniki czy też lekarza by konsultacje były skuteczne ? Nie wiem co mam do końca o tym wszystkim myslec. Te tabletki co dostałam mają mi starczyć na miesiąc bo to na próbe, a kolejna wizyte mam za 2 miesiące. Bo innych terminów nie ma.. Czyli jak skończy się opakowanie poprostu mam mieć przerwe zanim lekarz wypisze mi kolejne ? Mogę tak poprostu sobie je przerwać czy samemu na własną rękę załatwić sobie recepte jeśli będą skuteczne. H E L P ! ! !
  5. Pośmiałam się z Was, nie ukrywam dlatego sie rozpisze bo też mam do zaoferowania nie mały ubaw, przy najmniej po części. (po za ostatnim wątkiem). A więc.. Z tymi płytkami chodnikowymi to miałam podobnie, tyle że stawałam na co drugiej, uważając na łączenia – i niech nikt nie stanie mi na drodze Do tej pory gdy siedzę w pokoju lub leże w wannie to liczę kafelki na ścianie, ilość rzędów, wzorków. Dziurki w otworze wentylacyjnym na drzwiach, kwiatki na firance. Uczyłam się nazw płynów łazienkowych, czy też składu mydła w płynie w ubikacji, a później jak wchodziłam tam po raz kolejny to sprawdzałam czy pamiętam, mówiłam sobie w myślach i zerkałam czy dobrze. Co do rejestracji samochodów to była kiedyś taka wyliczanka czy cos takiego: 00 – niespodzianka 11 – koleżanka, 22 – kolega, 33 – dobre sny, 44 – chłopak szczery, 55 - dobra chęć, 66 – dobrze zjeść, Itd. (reszty nie pamiętam ). I wtedy jak chodziłam po ulicy wypatrywałam samochodów z rejestracją o takiej kombinacji i wyliczałam sobie co to znaczy, czy będę mieć pecha czy szczęście. Wyobraźcie sobie jaka radocha była gdy zauważyłam rejestracje o nr. np. SK 0044 podwójne szczęście. Parę lat temu może jeszcze nie tak dawno (ok.18 lat miałam), gdy musiałam wyjść sama z domu, to miałam już przygotowany w ręce klucz od drzwi, uchylałam je, rozglądając się czy ktoś nie stoi na klatce ( w obawie o mordercę - chyba za dużo filmów :/), chyba że było ciemno na klatce to wysuwałam pierw rękę by zapalić światło, szybko ją chowając i sprawdzając sytuacje. Szybko wychodziłam i zamykałam drzwi. I później jak wychodziłam z klatki musiałam się rozejrzeć po okolicy czy ktoś podejrzany nie chodzi. Oglądałam się za siebie kilkakrotnie, a później samo mijało. Jeszcze wcześniej (w wieku 8-13lat) gdy zostawałam sama w domu z babcią. Bałam się wieczorami przejść z pokoju do pokoju albo nawet do ubikacji. Myślałam że tam się ktoś kręci po mieszkaniu. Jak coś potrzebowałam to mówiłam babci żeby ze mną poszła po coś bo sama się boje. Nie zawsze jej się chciało bo mogłam być męcząca przy którejś z kolei takiej prośbie wiec pierw przemyślałam sprawę czy jest mi potrzebne aż tak to po co chciałam iść czy się obejdę bez tego. No chyba że musiałam siku i wtedy.. zbierałam się na odwagę, powoli skradając się przechodząc z pokoju do przedpokoju i ubikacji, po drodze zapalałam wszędzie światło. Załatwiałam z pędzie swoją potrzebę po czym powrotnie prawie już w biegu wracałam. Pamiętam że mój brat też miał taki okres.. Dzielenie jedzenia to mam od kąd pamiętam, zazwyczaj danie składa się z ziemniaków, mięska i sałatki, surówki, ogórka czy czegoś takiego, więc początkowe jedzenie jest mniej skupiające, ale kiedy już na talerzu mam coraz mniej, wtedy robie sobie porcje tak żeby starczyło mi z każdego do wszystkiego, tzn. nie włożę do ust tylko ziemniaków z kapusta czy tylko mięska z ziemniakami. Nawet gdybym nie miała zjeść całej porcji obiadowej to podzielone musi być. Gdyby jednak mi brakło to podbiorę kawałek ogórka mamię, bratu czy chłopakowi. Za to w odwrotności gdyby taki podzielony już kawałek ktoś mnie podprowadził, to zacznę krzyczeć ze miałam podzielone i teraz to już tego nie zjem. Coraz rzadziej już to robię, chyba przez obecność chłopaka w ostatnim czasie. Z tymi błędami w zeszycie to miałam też w szkole problem bo jak nie wiedziałam że jest zle napisane, to było OK ale jak się spostrzegłam że coś napisałam zle, to nie było mowy żeby skreślić i dopisać obok, tylko korektor albo zmazywacz w rękę i dawaj. Jak już było za dużo tego do wymazania, to wyrywałam kartkę, doklejając nową z brudnopisu, tak żeby ilość się zgadzała i przepisywałam na nowo. Na sedesie publicznym nie siadam od zawsze a klapę otwieram noga. Czasem u znajomych też mam problem z siadaniem. Nie wyjdę z domu jak łóżka nie pościelę. Kiedyś też zapisywałam w pamiętniku wszystkie smsy, które dostałam. Zdarza mi się ze strachu przed zatrzaśnięciem kluczyków w aucie, po zaparkowaniu wyjąć je od razu ze stacyjki i schować do torebki, odsuwam fotel żeby się wygramolić i zastanawiam się jak zamknę drzwi skoro je schowałam. Przecież to normalne że drzwi się nie zatrzasną z tej strony ale nie wiem czemu to robię. Wyjmuje je przed wyjściem z auta, ciągle zerkając czy je trzymam. Po wejściu do samochodu też zastanawiam się co z nimi zrobiłam. Robię notatki w telefonie, co mam kupić na kolejnych zakupach, później tylko edytuje i dopisuję, chodzę po pokojach, sprawdzam kąty, co trzeba jeszcze dopisać żeby nie zapomnieć. Często też rozważam cos ze sobą zazwyczaj na ulicy, a najśmieszniejsze jest to że jak ktoś mnie w tym czasie mija i dziwnie zerka to ja zaczynam nucić jakaś piosenkę tak dla ściemy Biorę prysznic 2 razy dziennie, wieczorem bo po całym dniu jestem brudna i tak się nie położę do łóżka choć bym nie wiem jak była zmęczona, i znowu rano gdy wstanę bo czuje się spocona i brudna. Rodzice zawsze mnie pytali po co się kąpie rano ? „ zbrudziłaś się w śnie ?” – słyszałam. Najgorsze w tym wszystkim u mnie jest kontrolowanie mojego chłopaka, nie potrafię się oprzeć od nie przeczytania smsa którego wcześniej dostał, lub kto do niego dzwonił, z kim rozmawiał tyle na gg i o czym. I to mi sprawia wielka trudność w życiu. Z tego najbardziej chciała bym się wyleczyć. :(
  6. Jak dla mnie jest suuper. Czasem się popłaczę przed monitorem, z powodu czyjejś histori, czasem mi się dziubek uśmiechnie gdy ktoś mnie wspiera. I to nam pomaga.. Świadomość że nie jesteśmy jedynymi chorymi borykającymi się z takimi problemami.
  7. Ivona

    Witajcie

    Witamy Cię cieplutko.. Dobrze że się przełamałaś i napisałas do nas. Napewno każdy kto będzie potrafił wesprze Cię dobrym słowem.
  8. Zawsze mi mówił że mnie kocha, ze mam mu ufać bo nic złego nie robi.. ale tak jak pisałam nie potrafie sie od tego powstrzymać. Mam chyba uraz po wczesniejszym facecie. Mój ukochany twierdzi ze już mi nie ufa i mnie nie kocha. Że sama to wszystko zniszczyłam mam sobie tylko dziękować, bo kiedy niby jest coś wporządku to ja znowu czymś to zepsuję bo mam jakies urojenia. Nie ma ochoty mnie przytulać, muszę sie prosić o buziaka. Poprostu odpycham go swoją osobą. Wiem że go potrzebuje i dla tej miłości jestem w stanie zrobic wszystko. Dlatego wciąż prosze go o pomoc, żeby dał nam szanse odbudować to na nowo. Gdyby nie moja pomoc to mieszkania by nie było, wydaje mi się że przynajmniej z tego powodu jakaś szansa mi się nalezy a może się mylę ? Teraz kiedy się nim nie zdążyłam jeszcze nacieszyć powinnam sie wynieść, wiedząc co straciłam. Nie potrafie sie z tą myślą pogodzić. Powiedzcie mi czy ja jestem jakaś nienormalna czy tylko za bardzo Kocham.. [ Dodano: Dzisiaj o godz. 12:24 pm ] Kocham, Kocham, Kocham do szaleństwa.. Zerwaliśmy, jest mi z tym strasznie ciężko, ponieważ teraz kiedy tego najbardziej potrzebuje nie mam do kogo się przytulic. Choć by na chwilę poczuć czyjeś ciepło. Chyba nie muszę Wam tłumaczyć jak to jest. Po nocy spać nie mogę, płacze w poduszkę.. Nawet tabletki nie pomagają (biorę 1-2 Hydroxizinum bo nie chce przesadzić, dodaję czasem ziołowe Dziurawca). Gdyby tylko sie połozył obok mnie, była bym spokojniejsza. Wczoraj na urodzinach babci gdy podano mi mały kieliszek wina, o mało nie wylałam go na plecy "szwagra". Myślałam że jestem w miarę opanowana, ale gdzieś to chyba siedziało znowu we mnie. Ręce mi się zatrzęsły jak nigdy. Było mi strasznie głupio, bo kilka osób to zauwarzyło, na szczęście obeszło się bez jakiś bardziej dotykających mnie pytań. Typu: "co sie dzieje?", "zdenerwowana jesteś?". Mój nietypowy nastrój chyba mówił sam za siebie. Mieszkamy jeszcze razem ale.. żebyśmy spróbowali na nowo byc razem i by było jeszcze coś dobrze między nami to mam się wykazać. Powiedział że inaczej nie potrafi, musze coś dać z siebie. Ponieważ na razie nic go do mnie nie przekonuje, wręcz przeciwnie, odpycha. Póki co, szukam sobie zajęcia, by oderwac sie od myśli które mnie załamują, ale nie mogę znalezć dla siebie żadnego kąta. Jestem w tej chwili, sama, zupełnie sama, odepchnieta przez miłość. Bez wsparcia i z małą ilością nadziei. Staram się byc twarda ale na razie mi nie wychodzi Pomózcie mi to przetrwać, proszę
  9. Potrzebuję pomocy dlatego przedstawię moją obecną sytuację.. Parę dni temu wyprowadziłam się od rodziców z moim ukochanym. Około 2 lat czekaliśmy na mieszkanie, aż w końcu się udało. Umowa jest na niego Ja tam jestem wpisana tylko jako nieoficjalna "narzeczona". Ostatni rok mieszkaliśmy u moich rodziców w oczekiwaniu na swoje. Teraz kiedy już wszystko przewieźliśmy z potrzebnych rzeczy na nowe miejsce, a rodzice chcą nam kupić kuchnie ( bo widomo jak to jest gdy się zaczyna od podstaw), to on ma mnie dość. Nie ma ochoty ze mną mieszkać, doprowadzam go do szału. Ograniczam, nie ma własnej prywatności. Bardzo by chciał bym zabrała swoje rzeczy i poszła sobie gdzieś. Załamuję się tym wszystkim gdyż nie bardzo mam gdzie. Rodzice są bardzo szczęśliwi że znalazłam sobie kąt. Nie znają naszej sytuacji ponieważ nie potrafię się przed nimi otworzyć. Nie chcę ich martwić, no i wiem że tego nie zrozumieją. Zawsze mieli do mnie pretensje o takie błędy. Będą mi wypominać „ a nie mówiłam, że on nie jest dla Ciebie.”, „ że pożytku nie będziesz miała.” (jest ode mnie 4 lata młodszy, ja mam już prawie 27). Na tą chwilę mój pokój rodzice przeznaczyli już dla brata, a z jego pokoju sobie robią sypialnię o której zawsze marzyli. Nie mam pojęcia co począć w takiej sytuacji jeśli już dojdzie do tego ze mam się spakować i wyjść. Co najgorsze temu wszystkiemu towarzyszą głupie myśli Ponieważ nie chcę rodzicom popsuć możliwości. Wiem też że robiąc to, co on uważa za słuszne nie dając mi szansy naprawienia swojego błędu, zrani też swoją mamę. Ona najwięcej starała się dla NAS o to mieszkanie, nie tylko dla niego. Zawsze mam tak że patrzę na wszystko wokół, co ludzie powiedzą, jak tak można. Chyba jest to spowodowane wychowaniem rodziców. Mój chłopak twierdzi że nie potrafi już ze mną rozmawiać, mówi mi że jestem hipokrytką że ja się nie zmienię a on marnuje tylko czas. Lecz gdy mówię że zapisałam się do lekarza, czekam na wizytę i chcę żeby mi pomógł to przetrwać bo go potrzebuję w takiej chwili to słyszę „ja nie potrafię Ci pomóc, sama musisz sobie pomóc.” A teraz oficjalnie przyznam się do błędu popełnionego z miłości… Dlaczego jak to piszę chce mi się płakać ? Wiem że cała ta sytuacja jest moja winą ponieważ jestem przewrażliwiona na jego punkcie. Kocham go całym sercem i nie potrafię sobie poradzić bez niego. Tylko w nim zawsze miałam oparcie. Czuję że potrzebuje go w każdej chwili, jak powietrze. Gdy go nie ma bo np. jest w pracy, ja bez większego powodu się zamartwiam, co robi? Co się z nim dzieje? Kiedy wróci? Czemu tak długo go nie ma ? Pracuje jako barman więc chyba mogę mieć takie obawy skoro wiadomo ile studentek z okolicznej uczelni ślinią się pod barem na młodego, przystojnego barman który rzuca butelkami i tworzy przepiękne drinki. Denerwuję się kiedy całymi dniami wysyła gdzieś smsy. Mówiąc mi że nie ważne gdzie pisze, mam się nie interesować. To co wtedy mam myśleć gdy mnie nie odpisuje ponieważ wymówka jest brak czasu albo „ przecież wiesz że ja nie lubię pisać.” On chce żebym mu ufała ale ja staram się to robić. Tylko to samo tak nie wychodzi. Czuję się jak kleptomanka, wiem że coś robię żle, chce z tym walczyć ale jest to silniejsze. Sprawdzałam mu telefon, czytałam smsy, brałam nr. tel. sama nie wiem po co zdarzyło mi się wysłać takiej osobie wiadomości z pogróżkami. Tylko że zawsze to wychodziło jak każde kłamstwo i waliłam za sobą fundamenty związku. A ponieważ ja dostępu do swojego tel. nie ukrywam to nie pomyślałam za pierwszym razem że może go to aż tak zdenerwować. Obiecałam mu tego nie robić ale nie radze sobie z tym i dlatego zapisałam się do poradni osób znerwicowanych. Po przeczytaniu różnych artykułów mogę sądzić iż mam NERWICĘ LĘKOWA / FOBIE. Ale czekam na opinie lekarza. Wmawiam sobie już że to kontrolowanie nie ma najmniejszego sensu, ze kocham go tak bardzo że jestem przecież w stanie ścierpieć jego znajomości z koleżankami byle tylko naprawić wszystko co zepsułam i by był ze mną. To zdanie „im mniej wiesz tym lepiej żyjesz.” Jest całkowitą prawdą w tym wypadku. Wiem że bardzo go zraniłam ale potrzebuje szansy. Pomóżcie mi to naprawić Jak mogę go przekonać do siebie ? Zdobyć na nowo zaufanie ? I jak w temacie.. Jestem toksyczna ? Czy nie zasługuje już na kolejną szanse jeśli jedną już zmarnowałam ? Jak to wszystko pokonać, jak walczyć, jak z tym żyć, jak w ogóle przeżyć ? Czy w ogóle lekarz jest w stanie zmienić tak głupią moja podświadomość ? Taka historia i tyle pytań.. Mam nadzieje że ktoś cierpliwy przeczyta o moim uczuciu i załamaniu i doradzi.. Z góry bardzo dziękuj. Gdybym coś ominęła albo opisała mało szczegółowo to pytajcie, jestem tu dziś do wieczora. Póki co załamuję się siedząc sama, ze łzami w oczach i nie wiem już co robić.. (on w pracy do 22) Nie było mi łatwo o tym pisać bo jak o tym pomyślę to samej mi się wydaję że jestem jakąś psychicznie chorą maniaczką Przelewam cały smutek na to forum i wiem tylko tyle.. Jeśli będę go mieć w zasięgu ręki to postaram się coś robić, jeszcze nie wiem co bo nie zdecydował o tym czy wytrzyma jeszcze na tyle ze mną bym mogła się wykazać, spóbować coś zrobić. Zależy mi na tym by spróbować jeszcze raz, na nowo, zupełnie coś innego, budując od podstaw. Wiem że.. Bardzo boję się zostać sama bo mogę tego nie wytrzymać.
  10. Ivona

    Mój pulpit :)

    a oto i mój :) http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/pelny/73a17cda0588f1dc.html
  11. anand22 podrzuć fotke to Ci powiem czy jest Ok Jakos ja wole DiCaprio niz Ronn Moss-a bo ma też cos w sobie ja jakoś w ostatnim czasie przy ogromnym stresie straciłam dużo w krótkim czasie, spodnie mi spadają z pupy a mój brzuch poprostu się ulotnił :/ w sumie to się cieszę ale.. kiedys to na to potrzebowałam wspomagacza :-) a teraz mogę niebawem zniknąć
  12. Hej.. Ja też bardzo chętnie sie przyłącze na takie spotkania jesli mogę :) Dawno mnie tu nie było.. Zdążyłam się tylko przywitać i troche poczytać. Ostatnio znowu tu zaglądam bo mam problem ale oficjalnie staram się nie siedziec za dużo przed kompem, dlatego.. Jeśli ktoś był by zainteresowany spotkaniem w cztery oczy, porozmawiać o wszystkim i o niczym to ja jestem bardzo chętna :) Zawsze wstępnie można się umówić na gg a więc Zapraszam Nazwa mi sie strasznie podoba Jest OK
  13. Ivona

    Witam wszystkich :)

    Jestem po wizycie u gastrologa i lekarka przepisała mi jak na razie.. Tribux 3 x dziennie i Pramolan 50mg na noc. Kolejną wizyte mam umówioną na 31 listopada wtedy zobaczymy czy cos się zmieni :) Mam nadzieje że w końcu tak.
  14. Ivona

    Filmy i seriale

    Od wakacji.. zaraziłam się i "Pensjonat pod różą" "Pierwsza miłość".
  15. Uwilbiam powieści psychologiczne, trillery wiec.. niedawno zabrałam się za Harlan-a COBEN-a, mam zamiar przerobic całą tę serię :) obecnie czytam "Nie mów nikomu" a to krótki opis książki: "Od śmierci Elizabeth z rąk seryjnego zabójcy mineło osiem lat, ale młody lekarz David Beck nie potrafi o niej zapomnieć. Niespodziewanie pocztą elektroniczną otrzymuje od anonimowego nadawcy wiadomość zawierającą niezbity dowód, że jego żona nadal żyje. Jak to możliwe, skoro jej ciało zostało zidentyfikowane ponad wszelką wątpliwość? Beck ignoruje ostrzeżenie "nie mów nikomu" i próbuje dotrzeć do sedna mrocznej tajemnicy, której ślady wiodą w przeszłość. Padają następne ofiary, zagadka goni zagadkę.." Świetna książka, strasznie wciąga, gorąco polecam :) Ponadto przeczytałam prawie całą serie W. Wharton-a (przynajmniej tyle co było w bibliotece) w szczególności polecam.. "Spóźnieni kochankowie ", http://pl.wikiquote.org/wiki/Spóźnieni_kochankowie "Niezawinione śmierci", " Rubio", " Stado", "Wieści". Kto przeczyta nie pożałuje a napewno sięgnie po kolejną. Mam jeszcze "Tato" i niebawem się za nia zabiorę bo teraz czyta mój ojciec i mówi że ciekawa ale ciężka lektura na początku. Jednak nie odpuszczę sobie. Jeśli ktoś zna równie ciekawe thriller, mogą być psychologiczne to bardzo poproszę tytuły na PW.
×