Skocz do zawartości
Nerwica.com

trust_me

Użytkownik
  • Postów

    170
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez trust_me

  1. Ja już nie mogę wytrzymać stanu w którym się znajduje. Wczoraj miałam szkolenie związane z pracą, dowiedziałam się, że będę musiała wykonywać sto telefonów dziennie. To mnie przerasta, boję się i nienawidzę dzwonić! Jeszcze ten ogrom do nauczenia na dzisiejsze szkolenie z branży która jest mi kompletnie obca i zupełnie mnie nie interesuje... Moja koncentracja do tego wynosi minus milion. Nie wiem jak się tego nauczę, mam 2,5 godziny. A jutro praktyki i jestem przerażona, bo nie mogę dać plamy. Muszę umalować dziewczyny na galę i musi być to świetnie wykonane. Boże, powstrzymuję się żeby nie zrezygnować, mam jeszcze dwie godziny na podjęcie decyzji. chociaż nie powinnam, nie mogę odwołać tego w ostatniej chwili, bo nie wiem czy znajdą zastępstwo. DAJCIE MI SIŁĘ BŁAGAM!
  2. Nie znasz mojej mamy. Nie przejdzie jej... Właśnie przeszłam szkolenie, będę musiała wykonywać sto telefonów dziennie. Jestem przerażona. Nie dam rady. -- 23 lis 2013, 21:47 -- powinno teoretycznie być lepiej, a praktycznie nadal każdy dzień jest walką. zastanawiam się, czy kiedyś się to zmieni. pragnę normalności
  3. bardzo się boję nadchodzących dni i nie umiem sobie z tym poradzić :(
  4. Jeśli się wyprowadzę, znów będę miała konflikt z mamą (potrafi się nie odzywać i olewać mnie 4 miesiące) i to też nie wpływa na mnie dobrze. Musiałabym się wyprowadzić gdzieś gdzie będę mieszkać sama i utrzymywać się. Wiadomo potrzebne są pieniądze. Niby mam pracę (której jeszcze nie zaczęłam, dziś się szkolę i umieram ze strachu, bo materiału jest ogrom.), ale chciałabym odłożyć trochę... Leczenie pochłania ogromne sumy, bo leczę się prywatnie, do tego leki. Co do leków, byłam dwa tyg temu u lekarza i zmieniłyśmy leki, więc teoretycznie pozostaje mi czekać na poprawę, ale już nie mam na to siły. Dziś podnosiłam się z łóżka 4 godziny, tak mi wstyd. A teraz przede mną cztery mega trudne dni, wymagające pracy na najwyższych obrotach (szkolenia, praktyki w szkole, zaliczenie), jestem przerażona. Jadę na lekach uspakajających i tyle. A co wieczór mam ochotę wziąć wszystko co mam. Dorosłość mnie przerosła.
  5. Jak rok temu uciekłam z domu do dziadków było lepiej, spokojniej. Ale teraz nie mogę tam wrócić. Nie mam wyjścia, muszę tu mieszkać. Przynajmniej narazie.
  6. nie mogę. to lekarz który podoba się mojej matce, dzięki temu mam spokój w domu... i nie muszę uciekać nigdzie.
  7. Dziękuję wam wszystkim za ciepłe słowa- są dla mnie bardzo ważne. olan, prawda jest taka, że gdybym była kimś, moje życie nie wyglądałoby tak jak wygląda.... lolil, nie wiem jak długo, gdzieś ze dwa miesiące, chociaż dla mnie to cała wieczność. muszę iść do pracy, bo się czepiają, twierdzą że praca mi pomoże. a terapia z pracą się wyklucza, terminy się nakładają. Napisałam do mojej psycholog, odpisała że postara się coś wykombinować, żebyśmy mogły się dalej spotykać. Ona wie, że bez terapii jeszcze nie dam rady i modlę się, żeby udało jej się coś z godzinami wyczarować. Sama nie czuję się się na siłach żeby w obecnym stanie pracować, ale mus to mus. Jutro szkolenie... Bardzo się boję. Tym bardziej, że zaczynam od cc, gdzie głosem pracować trzeba, a mój głos brzmi w większości jakbym umierała ostatnio. refren, mówię, że nie mogę sobie pozwolić na błędy, bo na ostatnich praktykach popełniłam ich za dużo (będąc oczywiście w dole). Muszę teraz pokazać, że umiem dać sobie radę (ale czy umiem? boję się że znowu mogę coś zawalić i się poddać). Tak bardzo się boję. A mama, ona twierdzi że już powinnam być już "normalna", pracować, uczyć się... chodzi ze mną do lekarza, ale jak nie rozumiała o co chodzi, tak nadal nie rozumie. Mówi, że jak zacznę pracować, nie będę mogła pozwolić sobie na "lenistwo" i gorsze dni. A mnie to tak boli. Chcę tylko zrozumienia. Gram i płaczę w poduszkę. Gram bo nie chcę się kłócić. Mam coraz mniej sił na udawanie, że jest "normalnie".
  8. mam to samo i też zaczynam się zastanawiać, czy po prostu jestem tylko leniwa i nie leniwa...
  9. czy to, że ponoć jestem spowolniona i senna może być objawem depresji? matka się czepia, że było lepiej a teraz "coś mi się stało". najchętniej nie wychodzilabym z łóżka i nie mam siły, nadziei, odwagi, no ale nie mogę jej powiedzieć, że się gorzej czuję, więc ona twierdzi że jestem leniwa i może ma rację, stąd moje pytanie.... przepraszam za chaos.
  10. wiecie co, nie mogę się uspokoić, tak mnie trzęsie w środku, że wariuję. mam dziwny mętlik w głowie, nie ogarniam sytuacji.
  11. ja chyba brałam 10, albo 15. bo dostępne są dawki 5 mg i 10mg prawda?
  12. elicee brałam dwa razy, na początku nie pomagała, zwiększyłyśmy dawkę (nie pamiętam dokładnie dawek ) i po 4 dniach latałam, babcia nie mogła ze mną wytrzymać, słowotok, energia, potem wszystko zaczęło mnie drażnić, nie mogłam wytrzymać mętliku w głowie, wszystko było głośne i niesamowicie wolne. i inne już nie tak fajne lekki napęd i poczucie własnej wysokiej wartości atrakcje. odstawiłyśmy i dostałam cloranxen na wyciszenie. później przy kolejnym dole znów włączyłyśmy elicee i znów po 4-5 dniach latałam... czasem mam ochotę ją wziąć szczególnie w takim okresie jak teraz. rzecz jasna nie tyle, żeby "dobry nastrój" był utrapieniem dla mnie i innych...
  13. myślę, że branie systematycznie stabilizatorów ma ogromne znaczenie, a nie każdy antydepresant wywoła stan mieszany, wiele zależy od organizmu. u mnie tylko po elicei miałam hipomanie. teraz biorę antydepresanty i narazie jestem w stablinym dole ;/ Asmo, kocie... zazdroszczę 5 mg ja muszę brać 20mg... przy 15mg mam mieszany albo hipo. różnie bywa.
  14. O tak. Mieszany to najgorsze dziadostwo jakie może być, zmiksowany mózg i niemożność określenia się. Paskudztwo. Ja za to nie mogę przestać się bać, talepie mnie, a matka krzyczy, że jadę na prochach. Co mam zrobić innego? Płakać mi się chce i okropnie się boję soboty, matko. I środy, bo zaczynam pracę...
  15. Bylam otwarta, pozniej przezylam traume i to sie zmienilo... a teraz nie wiem jaka jestem bo ponoc choruje ponad 4 lata... -- 09 lis 2013, 20:45 -- wszytsko odbiera mi lęk i brak sił. to co planuję później niszczę. jestem okropna.
  16. Lecze sie ponad rok. A lekarze? Nie wiem, zmieniamy leki. Psycholog twierdzi ze mam teraz stan depresyjny i tyle... -- 09 lis 2013, 16:59 -- Lecze sie ponad rok. A lekarze? Nie wiem, zmieniamy leki. Psycholog twierdzi ze mam teraz stan depresyjny i tyle...
  17. O tym, że choruję na chad dowiedziałam się ponad rok temu. Wydaje się, że to szmat czasu, że powinnam się już przyzwyczaić do zmian nastroju, umieć się kontrolować i radzić sobie w życiu. Mam jednak dni, takie jak dziś, że jestem w totalnej rozsypce... Talepie mnie i nie umiem się uspokoić, nie mam siły. Rodzina znów się czepia, że jestem "nieobecna", w szkole kompletna katastrofa, bo wymaga ode mnie dużej wyobraźni, siły przebicia, odwagi, a czuję się jak żółw który chowa się w skorupę i ucieka. Nie jestem sobą, coś zabrało mi mnie, czuję się jak w filmie... Do tego zaczynam pracę, przez którą muszę zrezygnować z terapii. Nie dam rady funkcjonować normalnie bez terapii, bardzo jej potrzebuję. Przede mną praktyki i dosłownie umieram ze strachu, wiem że muszę dać z siebie wszystko, nie mogę sobie pozwolić na błędy, a moja koncentracja leży. Mogę z nich zrezygnować, ale matka mnie za to zabije. A ja zwyczajnie nie mam siły, nie mam siły wstawać z łóżka, nie mam siły umyć włosów, nie mam siły sprzątać. Zmuszam się jak mogę. Nienawidzę siebie. I cały czas mam wrażenie, że jestem leniwa, nie chora. Nie umiem sobie z tym poradzić. Nienawidzę siebie. Czy już zawsze tak będzie, jestem przerażona życiem. Moje lęki wgniatają mnie w podłogę. Jak żyć? Jak normalnie żyć? Jak mieć siłę, motywację, jak się nie bać? Nie umiem...
  18. mam nadzieję. nie potrzebuję jeszcze jednego problemu...
  19. muszę zrezygnować z terapii, jestem załamana. głupia praca!!!! co mi po pracy, jak bez terapii nie dam sobie rady?
  20. ogólnie to wszystko mnie drażni, nie mam już siły, nie mam ochoty, nie mam nadziei, nie mam nic. cały czas chce mi się spać, to śpię, bo chociaż powinnam pracować już od wtorku, praca milczy. nikt nie dzwoni. psycholog wczoraj stwierdziła, że to co się stało ostatnio w szkole, to moja samospełniająca się przepowiednia. mam dość wszystkiego, boję się tego co mnie czeka i marzę o tym żeby usnąć i się nie obudzić. bo po co. sama siebie nie rozumiem. nienawidzę i nie chcę patrzeć w lustro. chciałabym żeby mi się poprawiło, bo ponoć nie jestem sobą, ponoć to depresja.
  21. Kiedy w czerwcu tego roku dostałam skierowanie do szpitala, na które nie wyraziłam zgody, byłam przerażona, nie wyobrażałam sobie siebie w szpitalu. dziś wiem, że gdybym tam trafiła najprawdopodobniej nie musiałabym się bawić w dobieranie leków do dziś... warto to rozważyć mimo wszystko Asmo. mnie przyjaciele bardzo wspierali w tych trudnych chwilach, masz kogoś bliskiego? mama się czepia, że wyglądam na śpiącą i pewnie czegoś biorę za dużo, albo jadę na uspokajaczach, bo taaakaaaa apatyczna jestem jak nie ja. a ja jej na to: jest ok, choć chciałabym wykrzyczeć depresja mamo, depresja. przygniata mnie i miażdży moją duszę tak bardzo, że prawie nie czuję.
  22. biorę lamitrin, neurotop, zolafren, tianesal i po wczorajszej zmianie do tego wellbutrin i remirta, doraźnie cloranxen. te w drugiej linijce to te które kiedyś brałam i odstawiłam.
  23. tylko czekam aż zacznę świecić. a ty jesteś silny i dasz radę, trzymaj się dzielnie i spokojnie Asmo.
×