
vespertine
Użytkownik-
Postów
40 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez vespertine
-
Paroksetyna cie do tych stanów doprowadzi Mnie tam przez długi, długi czas wyleczyła z takich stanów. Teraz jestem umówiona do mojej lekarki, bo 40mg Xetanoru z tymi myślami samobójczymi i chęcią płaczu to coś nie tak. Zwłaszcza, że biorę ten lek nie od dziś. Co prawda brałam już 40mg ale to było z 2 lata temu i nic mi nie było, tak samo z zejściem na 20mg (oczywiście trzymając się zaleceń stopniowego zmniejszania dawki.) Jedyne co mogę ostrzec was to, to żeby dokładnie pilnować czy leki się nie kończą. 3-4 dni bez leku i zaczyna się horror. Dlatego teraz zawsze dostaje receptę na kilka opakowań (ostatnio na 5^^). Myślę też czy nie poprosić o zwiększenie ilości Xanaxu z 0,25mg na 2mg. Ostatnio i tak łykam po 4 tabletki mojej 0,25. Moja psycholog mówi, że to przez zbyt wiele obowiązków praca+studia (co prawda zdalne, ale w tym roku mgr.)+ kurs chińskiego 2 x w tygodniu. Coś w tym jest bo zauważyłam, że praca strasznie zaczęła mnie męczyć, chociaż pewnie na to wszystko ma ogromny kryzys z facetem który po 6 latach stwierdził, że ma dość niańczenia mnie. Od 6 klasy szkoły podstawowej jestem na jakiś lekach, czy kiedykolwiek to się skończy?
-
Biorę Xetanor już któryś rok. Najpierw 40 mg (oczywiście zaczynając od 20 i potem stopniowo zwiększanie dawki i zejście na 20mg i tak z rok.) A teraz od jakichś 2tyg znów miałam brać stopniowo więcej żeby dojść do 40mg (2 tabletki) a że jestem niecierpliwa to zaczęłam brać od razu 2x20mg i chyba to był błąd...włączyły mi się straszne myśli samobójcze które tylko Xanax powstrzymuje. Kiedyś pamiętam na wakacjach zabrakło mi Xetanoru to myślałam, że umrę, głowa pękająca, nudności itp. na szczęście po telefonie do mojego lekarza udało mi się szybko załatwić tabletkę i wszystko przeszło jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki.
-
Ataki (jak wyglądają, jak sobie radzimy)
vespertine odpowiedział(a) na cicha woda temat w Nerwica lękowa
U mnie to wygląda tak, że zaczynam w środku czuć jakby uczucie gorąca jednocześnie czując dygotanie (choć się nie trzęsę, czuję zimno z zewnątrz). Do tego dochodzą pieczenie/kłucie w sercu [mój kardiolog mówi, że nie powinnam się denerwować (mam powiększoną lewą komorę serca), ale jak to zrobić mając nerwicę? ]. Ale chyba najgorsze jest uczucie w żołądku, to nawet ciężko opisać tak jakby się chciał przewrócić na drugą stronę-dziwne uczucie może zrozumiecie o co chodzi. Jak sobie radzę? Dla mnie najlepszy sposób to Xanax 0,25 mg chociaż ostatnio muszę brać go x4 to i tak mało pomaga. -
Ostatnio coraz częściej mam takie myśli. Doszło nawet do tego, że założyłam pasek na szyję, przewiesiłam przez rurkę od zasłony prysznicowej i...i się zerwała uderzając mnie w głowę. Potraktowałam to jako swoisty znak od Boga "Co Ty robisz?!" jednak coraz częściej myślę jakby to było gdyby mnie nie było. Dziś w nocy zrobiłam sobie nawet taką listę za i przeciw, dochodząc do wniosku, że te myśli są formą zwrócenia uwagi na siebie i karą dla mojego faceta który po 6 latach wybiera spotkania i imprezki z kolegami niż spotkania ze mną (bo "jestem nudna"). Moja historia jest pewnie jak wiele innych i sięga aż szkoły podstawowej dokładniej przełomu 2001/2002. W skrócie fobia szkolna (która obecnie przekształciła się w fobię społeczną i ergofobię), nerwica, zaburzenia osobowości, klaustrofobia. Szereg różnych terapii, leków. Od kilku lat biorę codziennie Xetanor 40mg i ostatnio coraz częściej Xanax (od kilku dni 3xdziennie po 0,25mg). Nie mogę spać, jeść, jak sobie pomyślę o tym wszystkim to czuje ucisk w żołądku i mdłości. Pokonałam wiele trudności, mimo fobii szkolnej skończyłam studia, mimo ergofobii zaczęłam pracę-co prawda zdalną ale nieźle płatną. Nie mogę sobie poradzić z tym. Nie jest miło usłyszeć, że ma się beznadziejny charakter, że zmarnowało się tyle lat na niańczenie mnie, a koledzy są ważniejsi. Mam 25 lat a problemy jak nastolatka. Moja mama radzi mi przeczekać. Ale ja nie chcę czekać bo niby na co? Czuje się mniej warta od śmiecia i codziennie w myślach szukam jak tutaj ulżyć cierpieniu. Tylko najgorsze jest to, że jestem tchórzem i cały czas brakuje mi tej odwagi, żeby raz na zawsze to zakończyć.
-
O ile mi wiadomo nie muszę mówić tego że studiuję a moja "ułomność" powstała w trakcie nauki jak wymagają przepisy. A co do uczelni, jak mówiłam studiuję w formie elektronicznej-bez wychodzenia z domu. Na uczelni pojawiam się 2 razy do roku a i to nie zawsze. Nic złożyć, złożę, nic nie tracę. Nerwów i tak mi nie ubędzie
-
Pracować pracowałam aż 2tyg bo dłużej się nie dało... Jaki plan? nie wiem...dzięki samozaparciu moim i rodziców obecnie z 2letnią przerwą w nauce jestem na 1roku studiów magisterskich w systemie PUW (studia przez internet) gdyż jak wiadomo z fobią szkolną inne raczej nie wchodzą w grę. Kiedyś chciałam jak najdłużej zostać na uczelni, zrobić doktorat, wykładać-ale jak? skoro pewne rzeczy są dla mnie nie osiągalne.
-
Wiesz czemu nie chcę? Bo jak zapytałam lekarza który leczy mnie od 2002 czy to mi pomoże itp. Odpowiedział krótko "nie", bo to są nawroty-jedynie pomogłoby mi wg. niego w akceptacji mojej choroby i chwilowym wyciszeniu. Więc jaki sens zamykać się? Jedynym plusem dla osZUSta byłby ten papierek...
-
Witam! Długo szukałam działu w którym mogę się dowiedzieć co nieco o rencie socjalnej z tytułu niezdolności do pracy. Dokładnie o szansach na jej przyznanie. Moja historia jest pewnie jak wiele innych i sięga aż szkoły podstawowej dokładniej przełomu 2001/2002. W skrócie fobia szkolna (która obecnie przekształciła się w fobię społeczną i ergofobię), nerwica, zaburzenia osobowości, klaustrofobia. Szereg różnych terapii, leków (od słabej hydroksylizyny poprzez xanax itd). Już w szkole podstawowej proponowano mi terapię w ośrodku zamkniętym, czemu stanowczo odmówiłam (choć wtedy moja zgoda i tak nie miała nic do znaczenia), a teraz w miniony czwartek mój lekarz zaproponował mi leczenie w ośrodku w Tworkach-Komorowie. Czemu też stanowczo odmawiam (mam paniczny lęk przed takim miejscem). Jak myślicie jest sens stawać przed tą komisją? (dodam tylko, że w listopadzie kończę 25lat), więc "połowę" życia spędzam na leczeniu. Pozdrawiam i dziękuję za odpowiedzi!
-
Zbadaj tarczycę, nadmierne pocenie może być spowodowane jej zaburzeniami.
-
Mi się zdarzało nie odbierać takich telefonów.. Nawet nie wiem czemu po prostu, serce nagle w gardle, wszystkie objawy paniki i nie dało się. Telefon przestał dzwonić i nagle błogi spokój. Ja potrafię pójść na rozmowę kwalifikacyjną, wymęczyć się (plecy całe mokre itp.) i np. kiedy pracodawca był mną zainteresowany, zrezygnować ze strachu, że sobie nie poradzę, że się nie nadaję, że nie sprostam oczekiwaniom innych. Dla mnie najlepszą pracą była by chyba praca w domu-chociaż wiadomo jakie tam są zarobki...
-
Można uciekać fakt, ale co zrobić bez szkoły? Bez szkoły praktycznie nie ma pracy nawet, żeby zamiatać ulice niedługo trzeba będzie mieć wyższe wykształcenie. U mnie z pracą to i tak jest nieciekawie, bo poza stwierdzoną fobią szkolną, zaczynam odkrywać w sobie symptomy ergofobii. 30082013 udaj się jak najszybciej do poradni psychologicznej, spróbują Ci pomóc, może nawet dostaniesz indywidualne nauczanie (zaraz posypią się pioruny na moją głowę, ale jako człowiek który je miał, będę polecać je wszystkim fobikom), albo odpowiednią terapią i delikatnymi lekami dojdziesz do siebie.
-
Moja historia zaczyna się banalnie od strachu dziecka przed szkołą po wagary, w 6 klasie szkoły podstawowej kiedy to wybrałam się na 2 miesięczne "wolne"... pierwsze i tak długie. A potem poszło z górki, poradnia psychologiczna, masa testów, pytań, psychologów, lekarzy i diagnoza fobia szkolna... Pierwsza klasa gimnazjum była koszmarem, męką okraszoną strachem dziecka przed przeprowadzką do nowego miasta. Na ironię nowa szkoła i klasa okazała się cudowna a fobia zniknęła na 3 kolejne lata by powrócić pod koniec 1 klasy liceum i dopaść mnie potężnym atakiem w 2. Druga klasa była już moim sprzeciwem, nie mogłam usiedzieć nawet 45 minut w klasie. I znów po 3 latach pojawiłam się u mojej lekarki, tym razem znów ta sama diagnoza: fobia i tym razem indywidualne nauczanie. Było to dla mnie błogosławieństwo, zawsze lubiłam się uczyć a taka forma była jak marzenie. I tak do końca liceum + matura w indywidualnej sali (ach, tylko ja i komisja <3 ). Następnie przyszedł czas na studia...zaoczne aby odciążyć mój organizm. 2 lata spokoju od fobii. By znów zaatakowała mnie pod koniec 2 roku. Przemęczyłam, ograniczając sobie i tak już małą ilość zajęć do minimum. Obroniłam się i zapragnęłam iść na studia dzienne...Dostałam się, dostałam akademik. W akademiku, w dzień zameldowań dostałam ataku paniki i wróciłam do domu. Zrezygnowałam ze studiów dziennych i wróciłam na macierzystą uczelnię. Wytrzymałam pół roku. Znów zrezygnowałam. W między czasie dostawałam coraz mocniejsze leki (obecnie Xetanor i od czasu do czasu Xanax). Myśląc, że już po mojej fobii znów zapragnęłam dziennych studiów...powtórka z rozrywki, atak paniki tym razem nastąpił w domu, w dzień wyjazdu. Rok przerwy tym razem bez studiów, ale za to w pracy-w której czułam się tak jak w szkole (duszności, mdłości, ból brzucha itp). Wytrzymałam niewiele ponad miesiąc. Obecnie znów zapisałam sie na studia tym razem, w formie e-learningu ze zjazdami ograniczonymi do minimum. Tak, uparłam się na tego magistra, ale może to moja chora ambicja albo chęć pokazania rodzinie, że coś poza nad przeciętną inteligencją (po serii wizyt u psychologów tyle się tylko dowiedziałam ) mogę osiągnąć Bo póki co czuje się jak nieudacznik, pasożyt który zawodzi rodzinę, siebie i psychologów którzy chyba już nie mają pomysłu jak pokonać mój lęk przed szkołą.
-
Trochę poczytałam o tej fobii i całkiem prawdopodobne, zwłaszcza, że większość osób z tą fobią miało wcześniej fobię szkolną(a ja nadal ją mam )i potem fobia pracy była jako przedłużenie fobii szkolnej na okres dorosłości.
-
Cześć! Nawet nie wiem od czego zacząć, bo tak naprawdę nie wiem, czy mam fobię społeczną. Podejrzewam, że tak bo jak wiadomo fobia szkolna, stwierdzona od 6 klasy szkoły podstawowej, (obecnie jestem na I roku mgr, z 2 letnią przerwą po skończeniu licencjata bo 'nie dało się' ) często łączy się z fobią społeczną. I o ile fobia szkolna jest dla mnie udręką przez którą czuję się jak nieudacznik to nie jestem pewna czy nie mam początków fobii społecznej. Mój psycholog twierdzi, że nie-ale jak wytłumaczyć to, że w miejscach publicznych np. kościół czuje się tak jak gdybym miała zemdleć (duszności, kołatanie serca, zalanie gorącem itp.). Tak samo czuję się gdy np. idę na rozmowę kwalifikacyjną czy pomyślę, że mam wysłać CV, a nawet gdy przeglądam oferty pracy! - ból brzucha i chęć wymiotów daje o sobie znać. Moja rodzina mówi, że to zwykłe lenistwo, z trudem przyjęli fobie szkolną i to, że miałam już 2 lata przerwy od nauki. W tym czasie nawet krótko pracowałam, ale każdego dnia czułam się jakbym szła na ścięcie. Myśl o pójściu do pracy czy na uczelnie mnie przeraża. Najchętniej zostałabym w domu. Mam 23 lata a system nerwowy tak zniszczony, że mój psycholog śmieje się, że jak po 30 latach ciężkiej pracy. Codziennie biorę Xetanor i od czasu do czasu Xanax (ale jak mówiłam, oficjalnie na fobie szkolną), nie wiem już co robić, czy to faktycznie lenistwo czy może ja po prostu nie dorosłam do tego świata i tutaj nie pasuje.