Skocz do zawartości
Nerwica.com

Dorotk@

Użytkownik
  • Postów

    27
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia Dorotk@

  1. Mam podobne doświadczenia z byłym chłopakiem i potwierdzam - można później być szczęśliwym. ZDZICHA96, z góry przepraszam, jeśli poczujesz się urażona pytaniem: jak radzisz sobie z własną seksualnością, współżyciem itp? Czy miałaś/masz jakieś problemy?
  2. bittersweet, czy możesz się ze mnie nie nabijać? Jak to przeczytałam, to aż mi się niebobrze zrobiło. Wiesz, miałam kiedyś chłopaka, który stosował na mnie przemoc seksualną. To jest właśnie ten mój trup w łóżku. To chodzenie z dwoma facetami miało być metaforą. Myślałam że co jak co, ale w tym dziale i w tym wątku będzie to zrozumiałe.
  3. Sama czasem sobie myślę, że kiedyś chodziłam do łóżka z dwoma facetami. I niestety nadal zdarza mi się, że ten "drugi" mnie nawiedza.
  4. Terapia nie jest cudownym lekiem na wszystko, ale jak dotąd nikt nic lepszego nie wymyślił. To jak z chemioterapią/radioterapią - wyniszcza organizm, nie zawsze przynosi skutek, ale na chwilę obecną to najlepszy sposób pokonania raka. Rzeczywiście, czasu cofnąć się nie da, ale nawet 1/100 sukcesu to jeden krok naprzód.
  5. Bo ta blokada ma z tym związek. I wcale nie byłaś głupia, że go nie odpychałaś. Sytuacja była dość skomplikowana. Podobał Ci się, pragnęłaś jego uwagi, może też bliskości, a że dało się ją osiągnąć tylko w ten sposób... Piszę tak, bo przeżyłam coś podobnego. Byłam nawet w podobnym wieku. Też mogę powiedzieć, że u mnie mogłoby się skończyć wymuszonym stosunkiem, gdyby nie "coś". Też potem przez długi czas traktowałam to wszystko jako "nic". Nic się w końcu nie stało, nie ma się czym martwić. Tak w sobie zdusiłam uczucia z tym związane, że znalazłam inne powody, by go móc nienawidzić. Taka mała sugestia z mojej strony: może ta cała blokada bierze się ze strachu, że terapeuta Cię obwini za brak reakcji (np. że sama go wpuściłaś do pokoju itp.)? Ja tak miałam i właściwie mam ciągle chociaż wiem, że nie powinnam myśleć w ten sposób. Powiedz koniecznie terapeucie. Nie męcz się z tym. Nie popełniaj moich błędów.
  6. Anetixi, powinnaś powiedzieć o tym terapeucie. Wiem, trudno jest mówić o tym komukolwiek. Dwa lata to wbrew pozorom bardzo krótko, prawdopodobnie nie ujawniły się wszystkie konsekwencje tego, co zaszło.
  7. zuza123, ja również doświadczyłam przemocy seksualnej ze strony partnera. Jeśli chcesz pogadać na ten temat, wal śmiało na priv.
  8. Widzę, że jak zwykle u mnie wszystko jest na odwrót. Sama ponad pół roku temu zdecydowałam się napisać przez NK do tego faceta, który skrzywdził mnie najmocniej. Taki zamiar chodził za mną od jakichś sześciu lat. Myślałam, że się wścieknie, ale efekt totalnie przerósł wszelkie oczekiwania. Przejął się bardzo mocno, odpisał że czuje się winny. W wakacje spotkałam się z nim. Nazwał się "szmatą", powiedział mi kilkukrotnie, że to wcale nie była moja wina i że skąd to mi w ogóle przyszło do głowy. Potem przez dwa dni leżałam praktycznie przez cały czas w hamaku i nie byłam w stanie robić nic innego. Czy było warto? I tak i nie. Tak, bo po pierwsze - to że czuje się winny i źle mu z tym jest dla mnie jakimś sposobem ukarania go, po drugie - gdy nachodzi mnie znowu myśl, że to była moje wina, przypominam sobie to co usłyszałam. Nie, bo chyba łatwiej by mi było, gdy mnie jednak op...ył.
  9. Po raz pierwszy postanowiłam się założyć temat, bo wcześniej chyba nikt nie poruszył tego problemu. Czy kiedykolwiek odważyliście się powiedzieć sprawcy Waszego cierpienia, co Wam zrobił, wygarnąć mu swój żal? Jakie to miało konsekwencje? Czy uważacie, że było warto?
  10. Dorotk@

    witam

    Cześć wszystkim. Wcześniej prawie nigdy nie pisałam na żadnym forum, więc z góry przepraszam za jakieś ewentualne wpadki Mam 31 lat, za sobą dwa przypadki molestowania seksualnego i całą masę problemów z tym związanych oraz długą drogę wychodzenia z depresji. Chociaż tak naprawdę nie wiem, czy z tej depresji tak naprawdę wyleczyłam się do końca. Mam wrażenie, że już na trwałe wpisała się w moją osobowość. Pozdrawiam :)
  11. Nie byłam co prawda zgwałcona, tylko molestowana, ale niestety to miałam. Udało mi się z tego wyleczyć, ale łatwo nie było. Pierwsza reakcja, to był szok, miały być fajerwerki, a był tylko ból. Do mojego partnera miałam ogromne zaufanie, pociągał mnie fizycznie, a tu taka niespodzianka Lekarz stwierdził podłoże psychiczne i praktycznie rozłożył ręce. Przez jakieś półtora roku wszelkie próby były nieudane, a we mnie narastała frustracja, na szczęście mój mąż był wyrozumiały i cierpliwy. Któregoś razu przeczytałam, że po traumatycznych doświadczeniach to bywa normalne. W momencie, jak się z tym pogodziłam wreszcie się udało i na dodatek okazało się, że ból występuje tylko na początku, potem jest lepiej. Przez kilka lat ćwiczyłam rozluźnianie się mimo bólu i stopniowo ten ból zanikał, aż zniknął w 99%. To jest uleczalne. Może przy pomocy specjalisty to trwa krócej. Myślę jednak, że najważniejsze w takich sytuacjach jest wsparcie i wyrozumiałość partnera.
  12. Tuż po bardzo raniącym dla mnie molestowaniu miałam kompletną dziurę w głowie co do wydarzeń z kluczowych miesięcy. Najpierw stwierdziłam, że przecież nic takiego się nie stało, więc nie warto do tego wracać. Potem była kompletna pustka, nie pamiętałam zupełnie nic, i do tej pustki zaczęły wkradać się fałszywe wspomnienia. Uparłam się, że tę pamięć muszę sobie przywrócić i udało mi się w zdecydowanej większości. Tylko że lata mi zajęło oddzielanie fałszywych wspomnień od prawdziwych.
×