Skocz do zawartości
Nerwica.com

adrianoos966

Użytkownik
  • Postów

    82
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez adrianoos966

  1. U mnie to było tak. Jak byłem bardzo młodym idiotą to stres mnie zjadł i powaliło mi się we łbie. Edukacja trwała tylko że szło coraz gorzej a poświęcony na nią czas nie przynosił nic konkretnego . Teraz nauka totalnie mnie nie satysfakcjonuje, wypala mnie, jadę na minimalnych (dłuższe okresy, krótsze są OK) po co się uczyć na marne 3 a 4 i 5 za chiny nie będę miał. Można to porównać pracy za 1200zł i bezrobocia. Po co harować jak można mieć trochę mniej kasy za darmo... Co do mojego perfekcjonizmu to miałem b. dużo sytuacji które według mnie spiepsz... zaprzestawałem działania. Po czasie w strachu, stresie, łzach, nerwicach kontynułowałem aż wychodziło i jakoś idzie. Moje błędy które tak mnie "niszczyły" okazały się przezemnie wykreowane w czasie "ataku" Do tego i tak wyszło można rzec idealnie, a tak się stresowałem. W jeden dzień widzę niesamowite (wykreowane) spieprzenie sprawy w inny widzę to samo ale "jest ok" i to właśnie w takie dni biorę się OSTRO do odrobienia zaległości! mogę normalnie funkcjonać... do czasu -- 02 lis 2013, 22:17 -- Powiem jeszcze że dzisiaj mam taki "dobry" dzień i właśnie się uczę cholernej matematyki. Tak, nie żartuje. Może trochę za puźno ale od rana byłem poza domem
  2. Wracając to perfekcjonizmu natkąłem się na artykół w którym pisze..., chcę aby forum było "bogate" i pełne różnych informacji potrzebnych dla innych "Według badaczy, istnieją dwie formy perfekcjonizmu: zewnętrzny i wewnętrzny. Ten pierwszy przymusza dążenie do ideału w celu uzyskania podziwu i respekt otoczenia. Najczęściej dotyczy osób, które były mało wzmacniane pozytywnymi bodźcami przez najbliższe otoczenie – rodziców. Często czują się one beznadziejne i przytłoczone życiem. Żeby wyjść z tego stanu, żyją w świecie wyimaginowanej perfekcji. Z kolei perfekcjonizm wewnętrzny jest bardziej złożony i nie da się go zdefiniować w paru zdaniach. Przy niskim natężeniu stresu, osoba nim kierowana, radzi sobie nieźle. Gorzej, gdy poziom stresu wzrasta. Wtedy taki człowiek jest poddenerwowany, ma trudności z wykonaniem danego zadania i częściej myśli o samobójstwie." Cholera wie czy to prawda.
  3. Nauka po szkole nie u mnie, właśnie wieczorem uczy mi się najlepiej, mam spokojny umysł a lęki atakują najrzadziej, czuję się wtedy DUŻO lepiej niż przez resztę dnia. Angielski tak tragicznie jak mówisz mi nie idzie, umiem parę czasów tylko mylą mi się regułki past z prestent i każdy z każdym. Tak "średnio" podstawowo to ang. umiem. Co do matury, no nie wiem. Pomyślę Przy mojej sytuacji przypomina mi się film "sala samobójców" nie wiem czy oglądałeś
  4. Powiem serio że nie potrafię się uczyć głównie matematyki (problemy zacząłem mieć już od 1gim?) oraz angielskiego, jest to wywołane tym że 7? lat uczyłem się niemieckiego, angielski od 1gim w tym że nauczycielka była poj... miała wszystko w d... Uczyliśmy się NOWĄ zasr... podstawą programową. Pierwsza lekcja gramatyka! ZERO słów przez 3 lata nauki, jako że miałem iść do zawodówki nie miałem samozaparcia aby samemu uczyć się ang. I miałem takie super szczęście że do zawodówki i technikum lekarz NIE dał mi pozwolenia, oczywiście miał mocne podstawy. Problem było to że nie wyklucza mnie do końca życia ale WŁAŚNIE w TYM momencie kiedy wybierałem szkoły (śmiechu warte) Tak więc jeśli chce to bez większych problemów nauczę się innych przedmiotów. Ale przez majce i ang. dostawałem takiego kosmicznego paraliżującego stresu gdy trzeba było poprawiać oceny że klękajcie narody. Chciałem BARDZO się nauczyć, próbowałem, jeszcze gorzej było gdy "ucząc się" nie nauczyłem sie prawie nic. Czułem się zagrożony, bez wyjścia (jak zdać zakichaną majcię i ang. o wiadomości poprawek w sierpniu lub powtarzaniu klasy stawałem się sztywny. Z majcy jakoś przepchłem cały rok z angielskiego miałem poprawkę w marcu. Zdałem ale musiałem siłą pokonać paraliżujący stres przez co dostałem nerwicy lękowej (w każdym razie miałem bezpodstawne lęki całą dobę) Na koniec roku też ledwo zdałem 1 dzień przed konferencją. Do 2 połowy lipca miałem lęki. Jeśli się uczę do długo i podchodzę spokojnie ale patrząc na lektorów z internetu jest TYLE SPOSOBÓW I METOD że jestem mały niczym pył we wrzechświecie. Nie piszę matury dlatego że i tak nie będe szedł na studia, może bym zdał bo do 30% może bym dobił. Może kiedyś jakieś licencjat czy jakoś tak, zdarza się to tego nie trzeba matury(jest duży niż demograficzny) Mam dość stresu, czas się leczyć, szkoła nie przynosi mi motywacji w przeciwieństwie do kasy . Wystarczy mi wyksz. średnie, poradzę sobie, to moja sprawa. Od czasów zrodzenia się zaburzeń osobowości "straciłem" mózg i lekcji nie wynosiłem nic. Teraz nawet nie potrafię porządnie czytać ze zrozumieniem dłuższych tekstów. Ostatecznie cieszę się że los pokierował mnie do liceum, mając do wyboru liceum- zawodówa wolę katować się psychicznie. Ogólnie to wszystko to moja wina. Mojej mamie i wszystkim powiedziałem że oceny to MOJA sprawa (czas się całkowicie usamodzielnić, jeszcze mam niskie poczucie własnej wartości bo siedzę tzw. "pod pierzykną mamusi" czyli finanse). Nigdy nigdzie nikomu nie mówie o moich problemach o szkole. Co z tego że mama wie, co zrobi??? Na korepetycje mnie nie stać. Jestem nieudacznikiem edukacyjnym i to moja wina. Nie żebym się żalił, broń Boże. Piszę to bo dostałem takie zapytanie. OGÓLNIE NIE MA PROBLEMU A teraz idę się uczyć, COŚ (na serio!)
  5. Ok, i tak nie miałem najmniejszego zamiaru iść na studia a nawet nie będe pisał matury, wyksz. średnie mi starczy, (proszę o nie wszczynaniu kłutni na temat "czy bez matury ma się wyksz. średnie", ma się nawet patrzę teraz na papiery brata z ukończenia szkoły, nie matury i piszę. "ŚWIADECTWO JEST DOKUMENTEM POTWIERDZAJĄCYM POSIADANIE WYKSZTAŁCENIA ŚREDNIEGO" Co do perfekcjonizmu, nie jest to skrajny przypadek tylko taka "mocniejsza" cecha. Ten "perfekcjonizm" w edukacji ustał po kilkudziesięciu nieudanych próbach nauki majcy której za chiny ludowe nie rozumiałem. Nie żebym był jakimś cepem matematycznym jeśli jest mi potrzeba coś konkretnego policzyć to zrobię to bez większych problemów. W innych sferach życia jeśli nie zrobię coś idealnie to mam duże poczucie winy i zniżenie samooceny, ale to chyba jednak nie podchodzi pod perfekcjonizm w tak silnym stopniu jak mi się wydaje. Zdrówka psychicznego życzę.
  6. Uradowany to tym NIE jestem. Napisałem post o moim "problemie" Spytaj się jakiegokolwiek perfekcjonisty czy miło mu gdy bez końca w podświadomości musi być naj i naj. To forum jest do wylewania żali, podtrzymania na duchu. Nawet nie musicie odpisywać. Trzymajcie się.
  7. Napiszę taką ciekawostkę o mnie że za wszelką cenę muszę/chcę być najlepszy ze wszystkiego. W dziedzinach które mi idą dobrze chcę być jeszcze lepszy. Albo dla przykładu upoluję sobie "zajebiste" "ciekawszę", bardziej modne od innych ubrania na Allegro, ubieram się w nie pierwszy raz, potem drugi. Za 2 dni już mnie nie jarają, myślę sobie, upoluje COŚ lepszego. Jestem przedsiębiorczy i innowacyjny, słyszę to od ludzi. Wieć robię co mogę aby być JESZCZĘ TROCHĘ lepszy, ładniejszy, "pracowitszy" I tak bez końca, a gdy COŚ mi nie idzie to rozpacz. Prawda jest jednak taka że nadmierny ambicjonalizm uchronił mnie od możliwego samobójstwa i totalnej rozpaczy. Ten problem co teraz opisuje to skutek uboczny walki między dżumą a cholerą czyli moją psychiką. Tak tylko chciałem napisać. DLA JAJ
  8. adrianoos966

    Depresja- nauka

    Powiedzcie mi czy "depresja" wpływa na naukę? Mam duże problemy, nie potrafię się uczyć! nie mogę wziąść się do nauki a jak się wezmę to efekty zerowe i zdołowanie. I jak mam się uczyć jak nie mogę się nauczyć choćbym nie wiem jak podchodził do tego, raz agresywnie, nie działa (nie dziwne) potem spokojnie też prawie nic. Problemem nie jest zapamiętywanie na blachę, bo to idzie mi dobrze tylko wszystko inne, połapanie się, mętlik w głowie. Chodzę do liceum (z powodu mojego wybitnego szczęścia, bo miałem iść do zawodówki) Cała moja rodzina bliska i daleka uczy się b. dobrze. Przed "depresją" w 4kl. podstawówki były same 4, był pasek. Ale to norma w podstawówce, chodzi o to że ja w ogóle się nie uczyłem! wszystko pamiętałem z lekcji na lekcje, dosłownie WSZYSTKO! Zaczęła się 5 kl. problemy z psychiką powstałe poza szkołą. Miałem myśli samobójcze. I zaczęło się. Średnia 3,6. Do 1 gimnazjum wylądowałem ze średnia 2.6. Od dziecka przedmioty które mi źle idą do dziś to majca i poprzednio niemiecki teraz angielski, (jestem typowym humanistą, melancholikiem zapewne) resztę idzie OK, choć nauczyć też się nie mogę. Ogólnie problemem jest motywacja a raczej jej brak. Uczę się a efekty że tylko płakać. Powiedzcie mi czy to choć trochę wina problemów psychicznych czy wytłumaczenie lenistwa, choć hobby mam b. bogate i jestem dobry z innych dziedzin zawodowych i "myślowych" i tam też obecnie się spełniam. Mój perfekcjonizm też robi swoje. O porzuceniu liceum nie ma mowy, to moja decyzja. Zawsze chciałem mieć wyksz. średnie. Do matury nie podchodzę, tylko muszę przepchać się jeszcze 1 rok. Ale jak??? Od zawsze obwiniałem siebie że jestem leniem. CZY SŁUSZNIE??? -- 19 paź 2013, 10:49 -- A i "mam" derealizacje od 12r. życia. Tak przynajmniej wskazują wszystkie objawy. No chyba nie czułbym się przez 6lat jak naćpany! -- 19 paź 2013, 10:54 -- Gdy jakiś zwykły sprawdzian czy coś większego pójdzie mi dobrze chęć do nauki i życia znacznie wzrasta
  9. adrianoos966

    Niechęc do pracy

    Człowieku! mam 100% to samo co napisałeś, WSZYSTKO się zgadza i u mnie. Od remontów po "niezdolność" -- 15 paź 2013, 22:38 -- Ja otwieram nielegalny handel w internecie. Czekam na 18 lat i działam. MUSI wyjść, nie ma innej opcji. Bardzo lubię ekonomię i handel, jak dla mnie bardzo ciekawa "praca"! Siedzę w domu, sprzedaje, reklamuje, kaskę przesyłam przez internet. Mam w d... socjalizm w PL!
  10. Chciałbym COŚ napisać ale boję się że wkroczy CBŚ a ja muszę jutro do budy! Dobra, napiszę tylko że gaz lub setki lin rozwiązałoby polityczne i setki innych problemów w POLSCE. POLSKA NARODOWO-DEMOKRATYCZNA! -- 15 paź 2013, 22:41 -- Podludzi należy tępić! Nowa SILNA POLSKA powinna być na poziomie Francji!
  11. Żyję dzięki idei i celowi. Gdy brak mi większego celu moje życie gaśnie jak świeczka
  12. Jesteście pier... nie dziwnę że POLSKA już upadła moralnie i ekonomicznie! POLSKA NARODOWO-DEMOKRATYCZNA! w każdym razie radykalna.
  13. No, już dawno doceniłem "siłę" zainteresowania czym kolwiek. Doskonale pamiętam kiedy wyznaczyłem sobie poważniejszy cel, jakiego dostałem kopa życia. Do dzisiaj stawiam sobie miliony celów i cały czas mam zawalony (prawie) Doceniam to! to poważna pomoc w walce o życie.
  14. Specem od psychologi nie jestem bo też niedawno się tu zarejestrowałem. Najlepiej psychiatra ale tu trzeba coś więcej. Najlepiej byłoby się uzależnić ale to PRAWIE nie możliwe, zależy też ile masz lat ... Też czasami mam takie uczucie że nigdzie nie ma dla mnie miejsca. To szczególnie trudny problem
  15. "Pieprzyj" takich "rodziców" najlepiej odejść w siną dal ale nie wyszyscy mogą Upozoruj samobójstwo- ostateczna ostateczność na zmianę zachowania rodziców Wiem, napisałem ostre słowa
  16. Nie wiem -- 09 paź 2013, 12:21 -- Oczywiście śpie prawie zawsze o stałych porach 23-24 do 6.30 Żadko się zdarze że śpie w dzień, a na pewno nie z powodu załamki
  17. U mnie szkoła jest poza klasowością, dla mnie szkoła to piekło . Na co dzień jest dobrze, ale momenty stresu mnie wykańczają totalnie. Wieczne zagrożenie i lęk że nie zdam do następnej klasy. Niepokój niestabilność, brak alternatywnej drogi :zonk: Poza szkołą jestem całkowicie inny. Moim drastycznym sposobem na przełamanie się (ten plan tylko w szkole) jest: 1. Powiedz "Chcę do odpowiedzi, ..." nie myślę wtedy o niczym, im szybciej tym lepiej, byle to powiedzieć za wszelką cenę. 2. Potem leci, zwykle dobrze Ale choć nauczę się materiału boję się zgłosić (bo rzekomo mało wiem) ale w przypadku historii i geografii które lubie, uwielbiam a nauczycielki są b. fajne (dla mnie) itd. wiem że jestem b. dobry, dosłownie wymiatam. Jestem najllepszy w klasie. Bez nauki same 4,5 lecą choć smucę się że jest 4 a nie 5. I wszyscy mnie chwalą i podziwiają skąd tyle umiem. BO TO LUBIĘ! Taka jest prawda że jeśli czegoś NAPRAWDĘ chce się neuczyć i mnie ciekawi uczę się bez końca, niekiedy siedzę do północy i czytam setki tekstów zafascynowany a rano do budy. -- 08 paź 2013, 14:44 -- Boli mnie również to że NIE potrafię odpoczywać psychicznie. Pójdę spać i to jest mój jedyny odpoczynek psychiczny. Jeszcze 2-3 lata temu przyszłem ze szkoły i nie przejmowałem się bo ileż można się stresować. Teraz tego nie potrafię. Odpoczynek czynny dla mnie nie istnieje. Zawsze wołałem trochę bardziej odpoczynek bierny ale nie zawsze można o czymś myśleć. Tak więc MUSZĘ coś robić konkretnego. Przeglądać na internecie fora budowlane (remontuje sam dom) prawne i całą masę, oglądać czasami TV strasznie nieudolnie uczyć się W ciszy nic nie robiąc mogę ale poczekać do lekarza ... ale w domu czy gdzieś, po 15s. wstaje bo jestem zmęczony siedzeniem i nic nie robieniem. Uczę się beznadziejnie oprócz paru przedmiotów. W rodzinie istnieje kult wykształcenia, choć wszyscy teraz klepią nędze! po nastawiać życie na naukę?? Wiadomo że do średniego sprzydałoby się. A że ja się g... uczę bo nie potrafię i mi nie wychodzi, nie mam motywacji totalnie żadnej, za to potrafię robić dużo innych rzeczy zawodowych, i uczę się metodą prób i błędów (też jest trudno z motywacją ale idzie nieźle) tak więc podświadomie wmówiłem sobie że nie uczę się, nie pracuje bo szkoła= nie robię nic= nie mogę odpoczywać i robić tego co przyjemne. Bo choć fizycznie jestem gotów do pracy a psychika leży Itd, itd, itd -- 08 paź 2013, 14:46 -- Muszę coś robić, byle robić aby ukryć lęki -- 08 paź 2013, 20:31 -- Wracając do jakości mojego "życia". Śmierć mojego ojca 9 lat temu gdy miałem 9 lat w wyznaczając w skali trudnego życia to 1,5-2 do 10 obecnego "życia" -- 08 paź 2013, 20:32 -- I taka jest prawda! -- 08 paź 2013, 20:38 -- Gdy skończe zas... edukacje to będzie jak wyjście z dzunglii na równinę.
  18. Mam problem (jak zwykle) To tak. Czasami dopadają mnie natrętne myśli "zabij ją", "rozwal komputer", "zgwałć ją" o zgroza! "przetnij kabel" od głośników, od prądu. "Włóż palec do gniazdka... pod piłe do cięcia drewna" "utnij ręke siekierą" W przypadku np. rzeczy żeby poznać jak bardzo te absurdalne myśli mogą się spełnić. Spokojnie pod kontrolą biorę kabel np. od głośników, biorę nożyczki heh (cały czas mam myśli) przykładam nożyczki do kabla i ... i mówię do siebie "TNIJ!" czekam z rozwartymi nożykami przy kablu co się będzie dziać. Po chwili mam myśli "po co?" "będą problemy" "stracę dodatkową kasę przez idiotyczne myśli... i czyny" podobnie robię z siekierą i ręką Co prawda myśli zaczęcają do "złych" czynów ale ostatecznie nie wpływają na konkretny występek. Przynajmniej u mnie. Napisałem to jako dopełnienie do mojego PRAWDZIWEGO problemu. więc czasami też dopadaja mnie "stany" schizofremiczne? ale raczej nie Wygląda to tak, mam natrętne, myśli? słyszę? raczej intensywnie myślę, przypominam sobie słowa ludzi, ciotek, brata, matki czasem jakieś niewyraźne brednie. Raczej nic nowego, same cytaty. Słowa które szczególnie zapadły mi w pamięć i dokładnie pamiętam wymowę i zdają mi się jakbym miał "głosy"? Niczego mi nie nakazują, w czasie tego ataku czuję się jak przy zwykłych myślach "nakazowych" jestem "zamulony"- otępiały mam myśli samobójcze. Może dlatego że to coś nowego?. Zaśmiałem się gdy po "ataku" zacząłem planowac samobójstwo, mylę "chola nie zamierzam się zabić" Oczywiście trochę to olewam, więcej nie mogę chodzbym nie wiem jak się starał. Nie przejmuje się tym jakoś szczególnie. Dodam że zacząłem brać dużo magnezu, odstawiłem wszelakie napoje wypłukujace magnez, (piłem tego dużo) a z tego co słyszałem np. depresanty powodują początkowo pogorszenie nastroju. Odpiszcie coś odbierać "głosy" jako głosy czy natrętne myśli. Może ktoś tak ma? -- 06 paź 2013, 13:38 -- Głosy dopadają mnie tylko i wyłącznie w okresach długiej, kilkugodzinnej ciszy, pracy i trwają krótko -- 06 paź 2013, 13:38 -- Głosy dopadają mnie tylko i wyłącznie w okresach długiej, kilkugodzinnej ciszy, pracy i trwają krótko -- 06 paź 2013, 13:41 -- Przed wczorajszym incydentem popołudniowym od piątku po południu miałem b. dobry humor. Chyba nie muszę mówić dlaczego
  19. Dziękuje -- 06 paź 2013, 13:53 -- U mnie wygląda to tak że choćby było tragicznie i tak będe prubował dalej tak że załamka jest chwilowa, niestety na szkodę psychiki i jakości życia w tym problem. A na błędach to ja sie uczę b.dobrze, z tym nie ma problemu. Ale dziękuje spróbuje lżej reagować w chwialach niepowodzeń.
  20. ... dopada mnie drastyczne obniżenie nastroju z powodu tego że coś mi się nie udało(perfekcjonista), myśli samobójcze, bezsens życia i wszystkiego, zaniżenie własnej wartości. Jak walczyć. -"Szturmować" czyli działać za wszelką cenę, u mnie jest taki problem że z psychą jest coraz gorzej -Uspokoić się i działać dalej. -Ustąpić i zaprzestać działania i znów problem, bo boję się kontynuować i nic nie robię dopuki się nie przełamie. Właśnie dziś miałem problem z zajebistym obniżeniem nastroju. Jak wy sobie radzicie?
  21. Zauważyłem że dopóki nie wyjdę z depresji za chiny ludowe nie zmienie nastawienia. Tu potrzebny psychiatra, zresztą od 8lat!. -- 30 wrz 2013, 19:05 -- Napiszę jeszcze coś ciekawego. Kiedy wszyscy z domu są daleko za 7 górami i lasami nie nie wrócą przez np 2 dni, nagle przychodzi mi ochota na wszystko a problemów psychicznych w tych dniach nie uświadczę. -- 30 wrz 2013, 19:07 -- Ja BARDZO chce żyć, spotykać sie, ŻYĆ!!. Jednak nie było mi danę być normalnym. -- 06 paź 2013, 13:59 -- Dobra, zacząłem zmieniać podejście do życia Gdy zrobie z siebię idiotę mam to w d... Ogólenie mam wyj... na wszystko i na wszystkich, nie mam wstydu.
  22. Tak, pamiętam jak zamykałem się w łazience i mówiłem "chce umrzeć" ... Zresztą nie jestem odosobnionym przypadkiem. Nawet u 6 latków możliwy jest rozwój depresji Nie stawiam ostatecznych diagnozy, co mi z diagnozy z internetu, skupiam się na walce z tymi syfami. Teraz część "chorób" psychicznych mi przeszła, teraz głównie przeszkadza mi poczucie winy, lęki i "brak uczucia bycia sobą" nadal nasunie mi się idiotyczne pytanie, "kim ja jestem", nie czuje się normalnie, może od dziecka nauczyłem się żyć z "tym" wszystkim i to olewać, wiem czasami jestem idiotą. -- 26 wrz 2013, 21:58 -- No i dopada mnie uczucie beznadziejności, braku nadzieji, braku sił... na szczęście nie cały czas
  23. I po co się zamartwiać??? Trzeba wieżyć i lać moczem na przeciwności losu. Chcesz znać mój sposób?? "Alleluja i do przodu", brzmi śmiesznie ale to najprawdziwsza prawda. Jeśli "front" psychiczny nie chce się przełamać trzeba szturmować. ha
  24. Wzruszyłem się widząc że ktokolwiek odpisał. Pisałem tu z myślą o wyżaleniu się... Odpowiem na twoje pytania najlepiej jak mogę. "Czy uwazasz,ze poza tym co opisales jest jeszcze cos co mogloby miec na to wplyw" - Tak, moja osobowość, melancholik (perfekcjonista, depresje i lęki to norma osobowości) A;e naprawdę na luzie potrafię z ODPOWIEDNIMI osobami żartować i śmiać się do bólu. Nienawidzę cwaniaków... downów heh co żłobią wódkę do rana i na drugi dzień podniecaja się jak to było. Żałosne. Mówię im jakie maja żałosne tematy, a co tam będe siebie uciszał! Jak często widać takie osoby tworzą grupy i są towarzyscy, umieją wcisnąć wszędzie d... są tzw. elitami w hierarchi szkolnej, wiecie o co chodzi. Na siłę chciałem sie upodobnić do nich ale byłem młody i głupi, było to sprzeczne z moim "ja", to wywołało u mnie problemy psychiczne, potem zacząłem ich olewać ale psycha i tak była zryta. Dodam że moja mama również ma podobne tendencje osobowości, PECH. "Piszesz,ze w podstawowce dostales derealizacji. Skad ta diagnoza?" - Byłem na rynku w dużym mieście, nie czułem się komfortowo, miałem duże kompleksy. Bolało mnie to że ludzie tam że tak powiem "coś konkretnego robili, nie mieli kompleksów, swobodnie rozmawiali" W pewnej chwili poczułem sie dziwnie, tak jakbym przeszedł na inny tor świadomości, pamiętam jak mówiłem do mamy "ej, coś mi się dzieje" potem zaczęły się pytania "kto ja jestem" "co to za ręka", czasami "atak" nadmiernej jaskrawości kolorów i światła Na internecie czytałem i w wszystko się zgadzało. Więc sądze że to derealizacja. Jedziem z tym śledziem Teraz fobia społeczna, jak miałem 11 lat czasami miałem "napady" że bałem się nawet kuzynki, porażka Wielką trudność miałem z wyjściem na plac pełen ludzi, kręciło mi sie w głowie, pociłem się niesamowicie bałem się spotkań w większym gronie. Może to nie jest jakaś silna fobia społeczna ale zaczynało sie lęk przed masą ludzi. Bo rozmowa w pojedynkę była git. "Piszesz tez o nerwicach I roznych cudach, moglbys to troszke rozwinac?" Przedewszystkim natręctwa, myślowe, "ruchowe",wielkie wachania nastroju,wieczne poczucie winy, LĘKI!!! w środku wakacji mam lęki, myślałem od czego jasny gwint?, nie mogłem tego zwalczyć, w ogóle nie potrafię odpoczywać, cały czas muszę być w ruchu, być czujny na "ataki" życia, wiem że ataków nie będzie ale to nie chce przejść, muszę działać, bo szkoła bo ... choć tak naprawdę mało co robię w kierunku szkoły (dopada mnie paraliżujący stres i stach. I rodzi sie depresja, poczucie winy. Miałem myśli samobójcze, potężne kompleksy, nie pamiętam wszystkiego, ale psychiczne życie komfortowe NIE było. Nikt nigdy nie wiedział, nie wiem i nie dowie się o MOICH problemach, dowie się psychiatra do którego idę na wiosnę (jak nie będzie kolejek) Na koniec dodam że jestem indywidualistą, człowiekiem konkretnym, nie nawidzę bezsensownego klepania o niczym, moje motto "DZIAŁAJ!". Zresztą CAŁA rodzina od strony ojca jest niesamowicie pracowita. Nie lubie użalania się nad sobą (tak ciężko mi było pisać pierwszy temat) i nie lubię jak ktoś "podnosi mnie na duchu" w ciężkiej chwili. Ja sam wiem że mam sie nie poddawać i działać a nie poddawać się. Boli mnie to że chce walczyć i nie iść a biec naprzód ale moje problemy psychiczne to jak łapanie wiatru w polu. "MUSIMY wierzyć w lepsze jutro"! -- 26 wrz 2013, 21:01 -- Jeszcze dodam że jestem b. honorowy, wyznaje zasadę albo walka albo kula w łeb, jako że nie mam pistoletu trzeba walczyć -- 26 wrz 2013, 21:17 -- I teraz czuje że sie przechwalam czego niesamowicie nie trawie.
  25. Mówili żeby wychodzić na słońce, mówili aby się męczyć Jestem młody, postanowiłem że sobie ocieple grubo dom 130m2, od kwietnia do dzisiaj pracuje jak się zachce, gigatony roboty. Najwięcej pracowałem w maju i czerwcu jak słońce było "normalne". Poza tym murowałem, tynkowałem potem pracowałem przy ścianach zewnętrznych w samych "gaciach". Ludzie, ja pierwszy raz w życiu się opaliłem. A zmian jak nie było tak nie ma. Masa słońca i pracy do bólu NIC nie dały. To mnie dobija najbardziej. Podejrzewam u siebie dystymie. Nie mam pomysłów jak z tym walczyć (oprócz leków). Na wiosnę zapiszę się do psychiatry to już ostateczność. Patrzmy z radością w przyszłość, szkoda aby życie uciekało między palcami. Jak o tym pomyśle to odrazu próbuje się radować "małymi rzeczami" wychodzi tylko że ledwo co "wchodzi" do głowy.
×