Poszłaś do pracy jak zawsze. Wiedziałaś, że ten dzień będzie dokładnie taki sam jak wszystkie poprzednie - flak z olejem i ciągnący się glut stresu, taka specyfika pracy. Nie płacą Ci dobrze, a już na pewno nieadekwatnie do zakresu obowiązków. Tyrasz za 10, zostajesz po godzinach, użerasz się z lekko tępawymi klientami. Dzisiaj wchodzisz do firmy, a tam szef uśmiechnięty od ucha do ucha wita Cię serdeczną nutą:
- O, pani Artemizjo, świetnie że już pani przyszła. Proszę do mojego gabinetu, musimy chwilkę porozmawiać.
Na Twojej twarzy pojawia się konsternacja. Zaczynasz zastanawiać się, czy ten uśmiech nie miał czasem wymiaru sadystycznego i czy za chwilę szef nie oznajmi Ci,że zostajesz pracownikiem wysokościowym i oprócz sprzątania sal po zidiociałych firmowych spotkaniach musisz codziennie zakładać szelki i spuszczać się na linie z budynku i myć okna (najczęściej zarzygane przez wyżej wspomnianych gości).
Idziesz niepewnie do pokoju. Otwierasz drzwi, siadasz na niewygodnym, starym krzesełku, szef patrzy na Ciebie z ogromną dobrocią.
- Pani Artemizjo, konsultowałem się ze współpracownikami. Uznaliśmy, ze jest pani bardzo dobrym pracownikiem i zrozumiałem, że płaca, jaką pani otrzymuje nie jest odpowiednia do obowiązków jakie na panią nakładam każdego dnia. Dlatego od dzisiaj postanowiłem dać pani 300% podwyż...
Szef nie zdążył skończyć. Za oknem nastąpiła seria wybuchów i strzałów. Wybuchła wojna. Wyspy Wielkanocne zaatakowały Polskę.
Chciałabym mieć las pod domem