
Balladyna
Użytkownik-
Postów
131 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez Balladyna
-
Witajcie wieczorową porą :-) ja też próbuje żyć ... wczoraj nawet udało mi się wyjść na kolację z przyjaciółmi. Dziś miałam zaplanowane badanie a konkretnie USG piersi, od rana lęk jak zwykle + czarnowidztwo jaki będzie wynik ... zdecydowałam się na wzięcie 0,25 mg Afobamu - bo czułam ze wpadam w panikę a jeszcze nawet z domu nie wyszłam. Wyniki OK :-) i cały dzien jakoś tak miałam siłę spędzić poza domem. Wiem że to w dużej mierze zasługa Afobamu ale fajnie było poczuć troszke "normalności" i może marne pocieszenie ale to kolejny dowód na to że nic poza lękami mi nie jest. Taka mała tabletka powoduje że objawów nie ma ... ech dalej czekam na cudowne działanie Asertinu :-)
-
Heather dokładnie tak jak napisałaś ... widzę znaczącą różnicę pomiędzy marudzeniem a opisem tego co jest ... a skutki uboczne podczas brania SSRI zwyczajnie są ... i dokładnie jest tak że gdybym tylko ja je miała no to pewnie zwariowałabym a to ze moge sie z kimś zidentyfikować pozwala mi "bezpieczniej poczuć się w przechodzeniu przez te skutki uboczne" :-) Ernest00 nikogo nie zmuszamy do czytania o naszych odczuciach ... naprawdę i ja osobiście nikomu nie życzę aby musiał mierzyć się z tym co my tutaj. Jakbyś wczytał się dokładnie we wszystko to ja osobiscie sporo swego czasu pisałam o tym jak mi ten lek pomógł, jak zmieniło sie moje życie ... to że mam nawrót po kilku latach ... cóż taki mój urok ... i muszę po raz kolejny przejść etap wchodzenia na lek ... gdybym miała wybór z pewnoscią wybrałabym leżenie na plaży ... Dobrego dnia dla Ciebie ...
-
Inez spokojnie - afobam pozwala się wyciszyć :-) Ja rozpoczęłam 13 dzień dawka nadal 50 mg. Wczoraj zgodnie z porannym założeniem wyszłam pobiegac - zrobiłam 5 km z ogromnym trudem, mianowicie ilekroć opuszczam klatkę schodową to serce zaczyna mi szybciej bić, odczuwam ścisk w klatce, wiem że tak własnie objawia się moja nerwica lękowa, dziś było to samo kiedy wychodziłam do sklepu a potem na spacer. Miewa ktoś podobnie ? tak poza tym jest w miarę ... śpię bez problemów. Chciałabym ruszyć się gdzieś dalej ... no ale chyba potrzebuje jeszcze troche czasu.
-
12 dzień z Asertinem - ale najpierw ciut o wczoraj ... rano było dla mnie dziwne ale o tym już napisałam ... około 12-tej pojechałam do rodziców na grilla, miało być na nim również sporo dalszej rodziny, miałam wiele obaw, o siebie o swoje lęki, o to jaka będę - wiedziałam jedno nie chce spedzić kolejnego dnia sama w domu (pokusiłam się o wzięcie 0,25 mg afobamu) - spędziłam dobre popołudnie z bliskimi a do domu wróciłam około 22-ej, zasnęłam bez problemu na 8 godzin. Dziś wstałam jak zwykle z rana z lękiem ale też postanowiłam odsunąć go na dalszy plan oczywiście na tyle na ile bede w stanie. Postanowiłam że wyjde na dwór na spacer, z początku troszkę na trzesących nogach ale udało się przespacerować 4 km. Bardzo mi brakuje mojego biegania ... zobacze może wieczór bedzie na tyle łaskaw że odważę się na jakies 5 km truchtu. Ale to jest jedna wielka niewiadoma. Póki co ciesze się z tego co jest. Co do jedzenia ... też troszkę na siłę i z rozsądku jem, jakoś specjalnie nie mam apetytu.
-
10 dzień na Asertinie (50mg) Lęku jakby z dnia na dzień było ciut mniej ale ciagle na tyle dużo że chwilami płakać mi sie chce z bezsilności. Za oknem słonce, piękny dzien a ja siedzę w domu smutna, zalękniona, bez motywacji. Dni lepsze przeplatają się z takimi jak ten dziś. Chyba najwiekszy lęk to ten że ten stan nie minie ... choc gdzies w sercu mam nadzieje że skoro już raz Asertin postawił mnie na nogi to i tym razem mi pomoże. Nie wolno nam się poddawać - damy radę :-)
-
W tym wszystkim najgorsze są dla mnie poranki ... czyli lęk przed lękiem itd ... Dziś kiedy rano otworzyłam oczy było podobnie ale o dziwo zadziało się wiele dobrego ... jakoś samej sobie powiedziałam że dziś muszę coś zrobić, nie chce przeleżeć kolejnego dnia, ale jak to zrobić jak nogi się trzęsą, głowa wariuje - no jak ? musze się czymś zająć: pozmywam ... ? udało się ;-) wpada kolejna mysl - może poszłabym do kosmetyczki (no ale się boję - ponadto asertin ciągle się wkręca a od niego moja głowa się kręci) - trudno ide, co ma byc to bedzie, miedzy ludźmi nawet udało mi się zapomnieć że mam lęki. Wracam do domu i postanawiam kontynuować robienie "czegoś". Niespodziewanie przyjeżdża znajomy, który wrócił z podróży z Izraela i przywiózł mi upominek, średnio mi się chciało gadać ale wkręciłam sie w rozmowę, tym bardziej że ów Kolega ma podobnie od czasu do czasu jak ja więc się rozumiemy i nie musze udawac. Te niby proste rzeczy, które czasem w obliczu lęku wydają się jakimś odległym kosmosem - dały mi dziś nadzieję i dużo siły ... zrobiłam dziś wiele jak na "mój stan" - nie wiem co bedzie jutro i nie zamierzam poki co się tym przejmowac. Z Wami jest mi lżej znosić to "coś" - nie mam poczucia osamotnienia w tej nierównej walce :-)
-
Po 3 latach wracam na forum ... powód: powrót stanów lękowych. Od środy biorę ponownie Asertin (poprzednim razem postawił mnie na nogi) ale na to musiałam chwilę zaczekać. Pierwsze dwa tygodnie to był koszmar: zawroty głowy, bóle głowy, znużenie, senność, funkcje życiowe ograniczone do minimum minimum ;-) - tym razem jest podobnie, może ciut lepiej dla mojej głowy bo chyba już wiem z czym to sie "je". Momentami mam szczerze dosyć ... miałam naprawdę trzy dobre lata ... w tym dwa z Asertinem (50mg) ... jeszcze dwa tygodnie temu bylam na najlepszej drodze do przygotowań do półmaratonu a teraz z trudem ide do sklepu. Ale to tez nie jest tak że nie ma w tym stanie mojego udziału: pracowałam ponad siły, trenowałam ponad siły, mało spałam, bo kto da rade jak nie ja - już od marca czułam sie słabsza ale zlekceważyłam sygnały .... no to teraz mam co mam ;-)
-
TRAZODON (Azoneurax, Trazodone Neuraxpharm, Trittico CR/XR)
Balladyna odpowiedział(a) na jowita temat w Leki przeciwdepresyjne
Mam kilka pytań dotyczących Trittico. Może najpierw podzielę się najkrócej jak się da tym co mi doskwiera, mianowicie; 4 lata temu - stwierdzona zostaje u mnie nerwica lękowa, dostaję Asertin w najniższej dawce (pierwszy tydzień był straszny, chodziłam po ścianie doraźnie brałam hydroksyzynę) - stanęłam na nogi, wróciłam do pracy. W styczniu tego roku odstawiłam Asertin - podczas wizyty, lekarka zaproponowałam mi abym zamieniła lek na Trittico. Odstawiłam zupełnie Asertin ... i pomyślałam że dam rade bez leków. Miej więcej w połowie kwietnia sięgnęłam po Trittico - duże natężenie stresu ... pomyslalam że moze mi pomoże. Brałam jak mi się przypomniało a miałam brac regularnie 1/3 (z 75) na noc. Kiedy pierwszy raz wzięłam Trittico - miałam odlot po 15 minutach, musiałam wyprosić koleżankę z domu bo nie byłam w stanie ustać na nogach. Rzeczywiście sen był mocny. Ale tak jak napisałam raz brałam raz nie. Tydzien temu chciałam wypróbować większą dawkę czyli 2/3 (z 75) - rano miałam okropne zawroty głowy ( z natury mam niskie ciśnienie a lekarka uprzedzała mnie że ten lek jeszcze je obniża) ... pół dnia nie mogłam dojść do siebie ? i tu zaczynają się moje pytania: czy ten lek podobnie dawał komuś znac o sobie ? I dalej ... w minioną sobotę w godzinach popołudniowych poczułam ogromną senność a przy niej drżenie rąk, nogi jak z waty ... oczywiscie moja głowa wykorzystała moment i szybciutko wykombinowała że coś mi jest (choć tego dnia mało kto normalny dobrze sie czuł) ... a i pragnę dodac ze jestem po badaniach pełnej morfologi itd. ekg - wszystko idealnie. Ale od soboty nie potrafię rozstać sie ze swoim lękiem. Panikuje, odczuwam ból w przodzie głowy, trochę jakby ścisk przy uszach, nogi jak z waty (i tu oczywiscie glowa podpowiada mi wszystkie choroby świata) - w środę mam wizytę w swojej psychiatry. Zaczynam znowu panikować ... czy ktoś z Was odczuwał jakieś podobne skutki uboczne ? -
Od ponad 7 lat nie piję (mam 33 lata) .... za nim zaczęłam pic doświadczałam w swoim życiu różnych rzeczy, kiedy miałam jakieś 15 lat moim życiem zawładnęły lęki, pierwsze wizyty u lekarza i diagnoza że to nerwy, że wymysły mojej głowy i dobre rady "zajmij się czymś a nie wmawiasz sobie". Odkąd pamiętam czułam gdzieś w okolicy serca ból, ale nie taki fizyczny ale emocjonalny, cierpiała moja dusza, kiedy rano otwierałam oczy ja już sie bałam, nic się nie działo niby wszystko dookoła było ok ale w mojej głowie się działo, dużo się działo. Kiedy pojawił się alkohol w moim życiu gdzieś w wieku 20 lat zobaczyłam pewną zależnośc: kiedy wypijałam alkohol mijały moje lęki, byłam śmielsza, lepiej o sobie myślałam - gdzieś znikało moje niskie poczucie własnej wartości, snułam plany na przyszłosc, wierzyłam w siebie. Polubiłam ten stan ..... zaczełam co raz czesciej pic dla tego własnie efektu. Chyba nie musze pisac jak to się skonczyło. Detoks/y/ -> terapia -> mitingi AA. Jak wspomniałam na początku swojego postu nie piję od ponad 7 lat, jestem zdrowiejącą alkoholiczką. I Bóg zapłac za tę chorobę, gdyby nie ona pewnie dalej zyłabym w lękach, niepokojach, i z przekonaniem że jestem jakaś psychiczna. Kiedy dotarłam do źródła moich problemów i zaczelam nad tym pracowac z dnia na dzien zaczełam czuc się lepiej. Dziś żyje mi się jak nigdy przedtem, rano nie budzą mnie strachy że kolejny dzien przede mną, nie czuje tego braku w sercu w którego próbowałam przez lata upychac mężczyzn, lepsze prace itp, z nadzieją że to bedzie ten brakujący element który pozwoli mi byc szczesliwą ... nic bardziej mylnego. Dziś czuję się wolna, dziś mam wybór / mogę pic albo nie pic - dziś alkohol nie jest mi zupełnie do niczego potrzebny. Jeśli ktoś szuka pomocy - to ja jestem przykładem że z tego się wychodzi, idź na miting, przeczytaj książkę Anonimowi Alkoholicy i poczuj że "jest sposób" - daj sobie szansę :-) pozdrawiam :-)
-
Ja od 21 maja biorę Sertralinę w dawce 50 mg (czyli ponad miesiąc). Opisywałam wcześniej w postach jak znosiłam początki jej brania - nie było przyjemnie. Miesiąc czasu byłam na L-4 bez żadnej wiary że uda mi się szybko wrócic do pracy, bo lęki które mi towarzyszyły w zasadzie przez pierwsze 3 tygodnie nie pozwalały mi opuścici domu. Ponadto niechęć do robienia czegokolwiek, brak motywacji powodowały doła. W okolicach 4 tygodnia brania Sertraliny mój stan zaczoł się poprawiac z dnia na dzień, ale i ja postanowiłam że nie chce marnowac życia że muszę coś od siebie dac, wbrew moim lękom i temu co robiła mi moja głowa. Wróciłam do pracy, na nowo cieszę się życiem, wczoraj byłam na całodniowych warsztatach w Warszawie gdzie było mnóstwo ludzi a ja nie czułam lęku, staram się jak mogę nie myslec o swoich lekach i wymyslac co moze się wydarzyc. Dziękuje Bogu że pozwolił mi wyjsc z tego obłędu.
-
Steviear, ja brałam Sertrę rok temu od lipca do grudnia w dawce 50 mg (bardzo dobrze na mnie zadziałała - skutki uboczne przez pierwsze 2 tyg były okropne, ale warto było to przeczekac). W tym roku w maju ponownie zaczełam brac Sertrę i też w dawce 50 mg. Początki równiez nie były przyjemne, biorę ją ciut ponad miesiąc i od kilku dni czuje wyraźną oprawę, od jutra wracam do pracy, wracają mi również chęci do życia i uśmiech czego i Tobię życze.
-
Poprawa samopoczucia na tyle że od poniedziałku wracam do pracy po miesiecznej przerwie
-
Dziś mija dokładnie miesiąc jak biorę Asertin (50mg). Cieszę się bardzo że przetrzymałam pierwsze dni, a nie było łatwo o czym pisałam wcześniej. Od dokładnie 3 dni czyli od wizyty u mojej P. Dr i rozmowie z nią coś się zmieniło, wynajdowałam sobie zajęcia w domu, uwierzyłam że jak dam z siebie jakieś minimum to moja głowa też odpuści. Wczoraj pojechałam sam do miasta załatwic różne rzeczy - co nie miało miejsca od miesiąca. Do lekarza, czy zakupy woziła mnie przyjaciółka. A dziś zadzwoniłam do Prezesa firmy ze chce od poniedziałku wrócic do pracy o ile to mozliwe. Ucieszył się - jest we mnie jeszcze sporo lęku, ale jak ja robie ten pierwszy krok aby się od niego uwalniac, to cała reszta świata mi sprzyja. Nie moge i nie chce zamykac się w domu, jak zostaje sam na sam ze swoją głową to jest dramat. Wiem że sporo pracy mnie jeszcze czeka w walce ze swoją nerwicą ale dziś jestem przekonana że moje działanie nie jest bez znaczenia.
-
Lu80 wczoraj miałam wizytę u swojego lekarza. Rozmawiałaśmy własnie na ten temat a raczej ja pytałam czy Asertin zadziała i tym razem skoro rok temu przez 5 miesięcy go brałam i miałam pol roku przerwy. Nie usłyszałam że nie zadziała, w kazdym razie zdecydowała że jesli przez kolejne 2 tyg. moje samopoczucie się nie poprawi to zwiększymy dawkę do 100 mg - i zobaczmy jak wtedy bede się czuła. Ciesze się ze moja lekarka nie wymysla mi co chwilę nowych leków. Mam do niej pełne zaufanie.
-
Ladywind ja dziś zaobserwowałam coś takiego: Musiałam rano wczesnie wstac poniewaz miałam na 9.00 wyznaczoną wizytę u lekarza, więc rano kapiel, szykowanie, kawa, potem wyjazd do lekarza, tam kolejka, wizyta, potem zakupy, sprzątanie w domu - kiedy ciągle byłam czyms zajęta czułam się dobrze i nie odczuwałam nic na literę "D". Kiedy tylko miałam juz czas na to aby usiasc to moja głowa na nowo zaczeła pracowac. Szkoda ze na co dzień nie umiem zaangazowac się w robienie czegoś dla samej siebie. Nie umiem przejsc tej bariery na dziś. -- 18 cze 2014, 20:17 -- Ola super ujełaś to co i ja przezywam. Ja własnie od miesiąca biorę Asertin i to przy nim mam taki stan, moze póki co to efekt uboczny - moze z czasem to minie.
-
Byłam dziś na wizycie u psychiatry (lekarza, który rok temu postawił mnie na nogi). Żałuje że w minionym roku mogłam korzystac z wizyt u tej Pani tylko "po znajomosci" - miejsce w którym pracowała miało podpisany tylko kontrakt na leczenie osób u których w diagnozie jest uzależnienie od alkoholu. Ja jestem zdrowiejącą alkoholiczką ale moje zaburzenie z którym do niej rok temu trafiłam to nerwica lękowa. Stąd musiałam poszukac innego lekarza. Trafiałam na różnych lekarzy w tym czasie ... niestety żaden nie wzbudzał mojego zaufania. W tym roku nerwica wróciła - brałam i biorę od miesiąca Asertin w dawce 50 mg. Lekarz u którego w przeciągu tego miesiąca byłam juz 2 razy, dwukrotnie chciał mi juz zmieniac leki. Ręcę mi opadały - postanowiłam że chocbym miała stanac na głowie do pojde do Pani Dr która rok temu mi pomogła. I tak się stało - dziś byłam na wizycie. Pani Dr pamiętała "mój przypadek" - przez ponad godzinę wypytywała o różne rzeczy, zadawała sporo pytań. Jest bardzo rzeczową, konkretną, miłą osobą. Kiedy jestem u niej czuje się bardzo zaoopiekowana. Zaproponowała mi abym przez kolejne dwa tygodnie brała nadal Asertin w tej samej dawce, a jak nic się w moim samopoczuciu nie zmieni to mam zwiększac stopniowo dawkę do 100mg. Bardzo mnie uspokoiła tym jak ze mna rozmawiała i zaprosiła na kolejną wizyte za 3 tygodnie - zaznaczyła ze gdyby cokolwiek się działo to mam dzwonic. Jak juz od niej wyszłam to się lepiej poczułam. Cieszę się że będę się mogła u niej już leczyc z uwagi na zmianę przepisów które zaistniały tam gdzie przyjmuje.
-
Czyli i mnie to dotyczy. Paskudne uczucie - jakbym nie była sobą.