Skocz do zawartości
Nerwica.com

Balladyna

Użytkownik
  • Postów

    131
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Balladyna

  1. Ktośtam ja rok czasu SAMA próbowałam odstawić alkohol, czego ja nie próbowałam to tylko Bóg jeden wie ... efekt był żaden ... a mój stan tak naprawdę ciągle się pogarszał. W moim odczuciu walka z uzależnieniem to coś więcej niż samo odstawienie używki ... ja tysiąc razy odstawiałam wódę ... problem polegał na tym że kolejne razy po nią sięgałam. Poszłam do poradni uzależnień i na miting AA i dopiero tam dowiedziałam się gdzie jest źródło mojego problemu. Problemem nie była wóda to już był skutek. Problemem było dla mnie życie i moja chora głowa. Całe życie żyłam oczekiwaniami, marzeniami, w swoich wyobrażeniach, zalękniona, z niskim poczuciem własnej wartości, nie kochana ... no i przyszedł taki moment kiedy znalazłam "lek"na moje życiowe braki. W pierwszych miesiącach pozornie żyło mi się lepiej, alkohol wprowadzał mnie w cudowny świat w którym mogłam wszystko, byłam w swoich wyobrażeniach kim tylko chciałam, planowałam, marzyłam ... i tak dzień po dniu dobijałam dna i dobiłam ... Dziś moje życie to już inna BAJKA ... Sama bym sobie nie poradziła ... Mam 31 lat a od ponad 5 lat nie piję. Kiedyś kiedy chlałam wyśmiewałam się z AA itp. dziś to samo AA ratuje mi życie, a pójście na Miting AA to była najlepsza decyzja w moim życiu. Ktośtam życzę Ci dobrych wyborów ... z tego się wychodzi
  2. Kalebx3 Psychiatra zaleciła mi abym zaczęła od dawki 0,25 mg (rano) - trwało to 5 dni, a następnie 50 mg (rano). Doraźnie dostałam Hydroksyzynę 25 mg i w pierwszych kilku dniach brałam ją na noc. Skutki uboczne jakie mi towarzyszyły to: okropny ból głowy, zawroty głowy, kołatanie serca, wrażliwość na dźwięki. Jeśli chodzi o stan lękowy to w zasadzie przez jakieś pierwsze dwa tygodnie nie odczułam aby lęki się nasilały lub znacząco ustąpiły. Po drugim tygodniu w zasadzie z dnia na dzień zaczęłam odczuwać poprawę i na dziś lęki ustąpiły. W międzyczasie zapisałam się również na psychoterapię. Byłam póki co na dwóch rozmowach a regularne spotkania z psychoterapeutką zaczynam od 21.08. Nie mam zamiaru brać przez całe życie leków, chce poznać podłoże moich lęków i nauczyć się sobie z nimi radzić. Pozdrawiam Cię serdecznie
  3. Lili7, ja biorę Asertin od 17 czerwca w dawce 50 mg - początki były trudne ale warto było się "przemęczyć". Objawy uboczne zupełnie ustąpiły a ja czuje się o "niebo" lepiej. Lili7 głowa go góry, pierś do przodu - będzie dobrze :-)
  4. Zmienny ja nie zamierzam nic nikomu udowadniać, nie zależy mi również na tym aby mieć rację, i tym bardziej jestem daleka od stawiania komuś diagnozy. Moim jedynym celem jest dzielić się swoim doświadczeniem i czuję się odpowiedzialna za to aby komuś kto szuka pomocy w temacie uzależnienia od alkoholu przekazać informację : "że jest sposób" aby z tego "wyjść". Rozdział 3 "Anonimowych Alkoholików" pod tytułem "Więcej na temat alkoholizmu" jak dla mnie bardzo trafny sposób obrazuje sposób myślenia i działania ludzi w fazie czynnej tej choroby i jej istotę. Ja osobiście przez parę lat swojej trzeźwości słyszałam tysiące historii osobistych ludzi uzależnionych i NIGDY nie spotkałam się z informacją że ktoś kto stracił kontrolę nad swoim piciem alkoholu ją odzyskał. A to jeden z fragmentów z 3 rozdziału: ....Większość z nas nie chcę przyznać się do alkoholizmu.Nikt nie lubi myśleć, że fizycznie i umysłowo różni się od innych.Nic dziwnego zatem, że nasze pijackie kariery charakteryzują się niezliczonymi próbami dowiedzenia tego, że potrafimy pić tak jak inni. Towarzysząca nam uparta myśl, że jakoś, kiedyś będziemy w stanie jednak kontrolować picie alkoholu jest czymś w rodzaju manii każdego alkoholika. Upór, z jakim podtrzymujemy w sobie tę myśl jest zadziwiający. Prowadzi on wielu z nas do szaleństwa lub śmierci. Pierwszy krok na drodze do zdrowienia, to dojście do stanu, kiedy musimy przede wszystkim upewnić się i przekonać samych siebie, że jesteśmy alkoholikami. Musimy pozbyć się złudnej wiary, że jesteśmy tacy sami jak inni.My, alkoholicy, zarówno mężczyźni, jak i kobiety, jesteśmy ludźmi, którzy utracili możność kontroli nad swoim piciem alkoholu. Wiemy, że żaden alkoholik NIGDY nie odzyska tej kontroli. Każdy z nas w rożnych okresach czuł, że zaczyna budować w sobie umiejętność samokontroli. Są to jednak zazwyczaj krótkie epizody. Po nich nieuchronnie następuje stan tym większej utraty panowania nad sytuacją, co prowadzi do pożałowania godnej i niewyobrażalnej demoralizacji. Przekonaliśmy się, że nasza choroba rozwija się. Z biegiem czasu nasz stan pogarsza się, nigdy zaś odwrotnie. Jesteśmy podobni do ludzi, którym amputowano nogi i którym nowe nigdy nie odrosną. Nie ma sposobu leczenia, który z alkoholików zrobiłby ludzi podobnych do innych. Próbowaliśmy wszystkich możliwych leków. Niekiedy następowała krótka poprawa, ale zawsze kończyło się to jeszcze dramatyczniejszym nawrotem choroby. Lekarze obeznani z alkoholizmem sa zgodni co do tego, że nie jest możliwa przemiana alkoholika, w człowieka pijącego umiarkowanie. By może kiedyś nauce uda się tego dokonać. Dotychczas to nie nastąpiło. ...... .....Przy pomocy każdego możliwego sposobu samookłamywania i racjonalizowania staramy się dowieść że nie jesteśmy alkoholikami. A o to niektóre sposoby, jakiś próbowaliśmy: picie wyłącznie piwa, ograniczenie liczby kieliszków, niepicie w pracy, niepicie w samotności, picie wyłącznie na imprezach itd.... .....Właściwe rozpoznanie swego stanu ma dużą wartość.... Trudność polega na tym, że niewielu alkoholików pragnęło się zatrzymać zanim nie było jeszcze za późno...... .....Słyszeliśmy o kilku przypadkach, gdy ludzie będący niewątpliwie alkoholikami byli w stanie wytrzymać bez alkoholu przez długi okres czasu, gdyż kierowała nimi silna determinacja. Oto jeden z przykładów....Tu odwołuję do lektury, ciekawe jest zakończenie tej historii. Tyle ode mnie.
  5. Książka "Anonimowi Alkoholicy" - przetłumaczona na większosc języków świata, psychiatrzy, terapeuci mówią zgodnie: że kto raz stał się Alkoholikiem zostanie nim do końca życia ale pewnie te "miliony" doświadczonych ludzi się mylą a Ty znasz i masz receptę na alkoholizm :-) I owszem nie-alkoholicy równiez zaglądają w tematykę "uzaleznień od alkoholu" ale ja chciałam przekazac: że "normalnie pijący" zazwyczaj nie liczą kiedy ostatnio pili, ile dziennie piją itd ... sama po sobie wiem i pamietam że kiedy już problem zaczął się pojawiac w moim życiu to dokładnie (do czasu) pamiętałam ilosci wypitego przeze mnie alkoholu. To były moje pierwsze próby samokontroli i pokazania sobie i innym że radze sobie w zyciu i doskonale nim kieruję. To nic innego jak okłamywanie samego siebie ...
  6. Czytam koleżanki i nie wierzę w to co czytam. Sama jestem zdrowiejącą alkoholiczką - od ponad 5 lat nie piję (zaprzestałam picia w wieku niespełna 26 lat). Co nie co wiem na temat tej choroby: tego jak jest podstępna, zwodnicza ... dla mnie samo pisanie w tym temacie pokazuje że coś jest "na rzeczy". Ludzie którzy piją w sposób normalny, taki który nie przysparza im kłopotów (zawodowych, rodzinnych, zdrowotnych, społecznych) - nie zaglądają w tematykę problemu uzależnienia od alkoholu. WYKOŃCZONY - "Korkociąg" to bardzo dobra "lektura". Wielu ludziom WYDAJE się że ten filmik pokazuje skrajne przypadki ... nic bardziej mylnego. Ta choroba powoduje własnie takie konsekwencje i wiele innych. Od 5 lat bywam w różnych miejscach: Zakładach Karnych, Izbach Wytrzeźwień, Detoksach, Szpitalach (w ramach mitingów AA) i widzę skutki picia wódki (co raz częściej u młodych ludzi). Ja w swoim piciu też daleko zaszłam. Ale dzięki Bogu udało mi się zatrzymać tę chorobę i dziś jestem szczęśliwą kobietą. Z tą chorobą można życ godnie i pogodnie.
  7. THJ_nw trochę wiary a będzie dobrze. Moim dodatkowym "utrudnieniem" jest uzależnienie od alkoholu. Nie pije ponad 5 lat, i kiedy dopadły mnie lęki mój mózg bardzo szybko przypomniał sobie "stary sposób" radzenia sobie z nimi. Każdego dnia wkładam pracę w swoje zdrowienie z alkoholizmu a teraz dodatkowo z lękami. p.s. wielu leków nie mogłam zastosować ze względu na moją chorobę alkoholową i tym bardziej ciesze się z poprawy po pierwszym wypróbowanym leku. Będzie dobrze :-)
  8. Mija miesiąc odkąd biorę ASERTIN w dawce 50 mg (rano). Skutków ubocznych na dziś nie mam już w zasadzie żadnych choć początki były bardzo trudne. Czuje że wracam do życia. Lęki znacznie ustąpiły. Jeszcze miesiąc temu nie widziałam dla siebie ratunku, bałam się że stan, który mi towarzyszył już nie minie - zwykłe sprawy jak: zadbanie o siebie, wyjście z domu, obiad, porządki - sprawiały mi ból. To było straszne uczucie. Z wesołej, cieszącej się z życia dziewczyny w szybki sposób stałam się zalęknioną osobą. Dzięki Bogu to mija. Dziś wysprzątałam z chęcią mieszkanie, umyłam okna, zrobiłam obiad - tak zwyczajnie jak to było wcześniej. Czuje ogromną ulgę. Od września zaczynam psychoterapię, ponieważ jestem świadoma tego że moje lęki mogą powrócić. A ja chce poznać ich podłoże i nauczyć się w miarę możliwości im przeciwdziałać. Nie chce tracić czasu, życia i zdrowia z powodu wymysłów mojej głowy.
  9. Ilonko ja biorę Asertin 17 dzień. Przez pierwsze 4 dni brałam dawkę 25 mg (pół tabletki rano). Po 4 dniach psychiatra zaleciła mi abym zaczęła brać całą tabletkę czyli 50 mg. Początki były trudne: silny ból głowy, zawroty głowy, nocne poty ... chodziłam po ścianach i przez 3 dni nie wychodziłam z łóżka. Ale czułam że psychicznie z każdym dniem było lepiej. Od jakiś 6/7 dni czuje znaczną poprawę. Lęk jest o wiele mniejszy i czuje że wracam do życia, choc wiem że lek na dobre się jeszcze nie rozkręcił. Ponadto zapisałam się na psychoterapię, którą zaczynam z początkiem września i ściśle stosuje się do zaleceń lekarza (nie kombinuje po swojemu). Życzę Ci wytrwalości i wiary w lepsze jutro. -- 13 lip 2013, 18:03 -- P.s. a i doraźnie dostałam Hydroksyzynę 25 mg, którą miałam brac 3 razy dziennie. Przez pierwszy tydzień brałam po 3 tabletki (rano, południe, wieczór), po tygodniu brałam jedną na sen a od kilku dni nie biorę jej wcale. (wolałam ten stan "zamulenia-spowolnienia) niż swoje lęki. Na dziś Asertin wystarcza :-)
  10. Ja kiedy na swoim pierwszym mitingu AA usłyszałam że: " dobrze byłoby abym już NIGDY się nie napiła, nie sięgła po ten pierwszy... " zamarłam . Miałam niespełna 26 lat, i co mam nie pic do końca swoich dni ???? tyle imprez przede mną, tyle okazji !!!!myślałam że nauczą mnie pic kontrolowanie Ktoś mądrzejszy powiedział mi: nie pij tylko dziś :-) Moje "nie pij dziś" jutro będzie trwało 5 lat. 5 lat temu o tej porze zdychałam po kolejnym ciągu i wyczekiwałam porannego detoksu. Boże jakim ja byłam wrakiem człowieka, ile razy to nie wiedziałam budząc się w różnych miejscach jaka jest pora dnia, jaki jest dzień tygodnia, miesiąca. Oczy mojej mamy, które nie miały nadziei takie bezsilne. Ech ... dzisiejszego dziś zostały 2 godziny - a dziś rano prosiłam Boga na kolanach abym pomógł mi dziś się nie napic. Ja swoje zrobiłam, zadbałam o siebie a Bóg czyni resztę. Trzymajcie się dziewczyny - z tego się wychodzi :-)
  11. DENIAL w książce pod tytułem "Anonimowi Alkoholicy" (jedna z podstawowych pozycji książkowych Wspólnoty AA na całym świecie) w rozdziale pod tytułem "jak to działa", jest taki fragment: ... Rzadko się zdarza, by doznał niepowodzenia ktoś, kto postępuje zgodnie z naszym programem (pierwotna wersja brzmiała zamiast słowa "rzadko" - "nigdy nie". Nie wracają do zdrowia ludzie, którzy nie mogą lub nie chcą poddać się temu prostemu programowi.... Historie naszych zmagań, opublikowane w tej książce, ukazują w ogólnych zarysach, kim byliśmy, co się z nami stało i jacy jesteśmy obecnie. Jeżeli czytelnik tej książki podejmie decyzję, że pragnie tego, co my w AA posiadamy i gotów jest uczynić wszystko, aby ów cel osiągnąć, wtedy jest już przygotowany do postawienia pierwszych kroków. Przy stawianiu niektórych z nich towarzyszyło nam wahanie. Sądziliśmy, że potrafiliśmy znaleźć łatwiejszą, łagodniejszą drogę, ale nie potrafiliśmy. Pozostaje nam zatem prosić Was, bądźcie nieustraszeni i gorliwi od samego początku. Niektórzy z nas przez jakiś czas bezskutecznie próbowali się trzymać starych przekonań. Musieliśmy pozbyć się ich całkowicie. Pamiętajmy przy tym, że mamy do czynienia z alkoholem, wrogiem podstępnym i przebiegłym. Nie jesteśmy w stanie walczyć z nim sami, bez dodatkowej pomocy. Ale na szczęście jest ktoś potężniejszy pod każdym względem. Tym kimś jest Bóg, obyś odnalazł go teraz. Stosowanie półśrodków nic nam nie dało. Znajdowaliśmy się ciągle w punkcie wyjściowym.... Jesteś szczęściarą - dziś się nie napiłaś ... dziś jesteś trzeźwa. Myślę że istotę choroby alkoholowej dobrze obrazuje to zdanie: że nie sztuką jest przestać pic, sztuką jest nie napić się znowu. Ja miałam błędny skojarzenie że: piłam było źle, przestaje pic bedzie dobrze ... i wtedy zaczeła się jazda na całego ... okazało się w tym trzeźwym życiu ze ja nie umiem życ, że zatrzymałam się w rozwoju na poziomie 17-latki, że nie znam samej siebie. Całe życie robiłam coś pod kogoś, żeby mnie ludzie lubili, kłamałam aby postawić siebie w lepszym świetle (haaa kłamstwo i picie w swoim życiu opanowałam do perfekcji) itd. Dzięki Bogu dziś uczę się życ, jestem kobietą, pracownikiem, córką ... poznaje siebie ... mam przyjaciół ... Denial złap za wyciągniętą ku Tobie pomocną dloń AA :-)
  12. Denial gratuluję Ci odwagi :-) i z całego serca ciesze się że nie żałujesz swojej decyzji :-) dla mnie pojscie na miting AA to była najlepsza decyzja w moim życiu :-)
  13. Rozumiem Cię, ja mam ten "komfort" że jestem na L4 i mogłam "sobie pozwolic na chodzenie po ścianach". A może spróbuj jakiegoś innego leku, ja nie mam doświadczenia. Pierwszy raz w życiu zdecydowałam się na farmakologię.
  14. Lili7, nie jesteś sama, masz ludzi z forum, masz NAS. Nie napisałam że było mi łatwo na początku (chodziłam po ścianach, 3 dni poruszałam się między łóżkiem a toaletą) - ale coś za coś. Mądrzejsi ode mnie mawiają że bo burzy zawsze świeci słońce. Życzę Ci wytrwałości i zaangażowania - jestem z Tobą całym sercem.
  15. Inventiva pod Łodzią to prywatna klinika i nie każdego na nią stać. 3 dniowy detoks to koszt około 1 100 zł. Jeśli chodzi o region łódź to ja proponuję: 1. Łódź ul. Niciarniana 41 2. Łódź ul. Aleksandrowska (szpital babińskiego) 3. Zgierz szpital na ul. Parzęczewskiej 4. Szpital w Warcie 5. Łódź ul. Kilińskiego (ośrodek przy Izbie wytrzeźwień) wszystkie wymienione przeze mnie miejsca świadczą usługi na NFZ. A swoją drogą zachęcam do uczestnictwa w mitingach AA - te odbywają się w Łodzi codziennie i sa bezpłatne :-)
  16. Dziś mijają 3 tygodnie od kiedy biorę Asertin - 50 mg x 1 rano (diagnoza: F41 / zaburzenia lekowe). Skutki uboczne ustąpiły mi w zasadzie z końcem drugiego tygodnia. Od około 3 dni widzę wyraźną poprawę. Nabieram chęci do wyjścia z domu, do podjęcia działań, spotkań z przyjaciółmi, porządków domowych. Bywają momenty (szczególnie wtedy kiedy mam zbyt dużo wolnego czasu i moja głowa zaczyna kombinować) kiedy lęk się pojawia ale nie ogranicza mnie już tak jak to miało miejsce. Dziś spotkałam się z psychoterapeutką na rozmowie wstępnej kwalifikującej mnie do psychoterapii. I od września zaczynam regularne spotkania. Nie chce całe życie brac leków, chcę stawić czoła moim lękom i nie pozwolić aby decydowały o moich wyborach życiowych i moim życiu.
  17. Mam 31 lat. Od 5 lat nie piję. Też zaczynałam od piwa ... było jedno z czasem dwa, trzy ... nie musiałam długo czekać aby zamienić piwo na mocniejszy alkohol. Bardzo szybko przyszedł w moim życiu taki dzień kiedy nie umiałam już przestać pic a i z piciem było mi źle. Wywalili mnie z pracy, i moje życie toczyło się pomiędzy domem a detoksami. Kiedy miałam niespełna 26 lat, mama wywaliła mnie z domu (bo miała dosc moich "obiecanek") a ja sama zdychając na kolejnym detoksie czułam że przegrałam swoje życie. Moi rówieśnicy zakładali rodziny, mieli plany i marzenia, pracowali a ja swoje życie sprowadziłam do butelki (Ja taka inteligentna, wykształcona, szanowana wśród ludzi dziewczyna). Opuszczając każdy detoks miałam w wypisie kilka zalecen: 1. Dalsze leczenie w poradni odwykowej 2. Zakaz spożywania alkoholu 3. Uczestnictwo w mitingach AA Do niczego nigdy się nie zastosowałam - BO JA przecież wiedziałam jak życ. Co inni mogą wiedzieć ??? Zostałam sama, bez dachu nad głową...i były dwa wyjścia 1. Pic dalej i umrzec 2. Zastosować się do zaleceń - i spojrzec prawdzie w oczy Dzięki Bogu wybrałam to drugi, to najlepsza decyzja w moim życiu. Nie mówię że było łatwo. Kiedy poszłam na swój pierwszy miting AA spotkałam w zasadzie samych starszych ludzi. Pili po wiele lat i potracili w życiu dużo więcej niż ja. Szukałam tego co mnie od nich różni, zamiast szukac podobieństw bo przeciez nie znalazłam się na mitingu z powodu nadużywania jogurtu. Kiedyś jedna ze starszych kobiet powiedziała mi miej więcej tak: Idź dorób sobie dzieci, pij dalej ... zabiorą Ci dzieci, byc moze za jazde po pijanemu trafisz za kraty, i jak będziesz miałam troszkę szczęście to może trafisz jeszcze na miting. Przestałam dyskutować i czuć się lepsza. Dziś mam pracę (która pozwala mi godnie życ), przyjaciół, wróciłam do rodziców (ufają mi), chodzę na mitingi AA (również do Zakładów Karnych) i chce mi się życ. Mimo iż właśnie walczę ze swoimi lękami, staram się wierzyć ze i to minie jeśli trosze nad sobą popracuje. Pozdrawiam :-)
  18. Lili7, a ja jestem z Tobą całym sercem Mnie też Asertin "usypia", rozkręcam się późnym popołudniem. Ma sporo skutków ubocznych, ale jeśli ma pomóc to musimy wspólnymi siłami przez to przejść.
  19. Balladyna

    Alkohol

    Zgodzę się z Tobą ... :-) czasem zastanawiam się co było pierwsze jajko czy kura ... Fajnie że jesteś ...
  20. Balladyna

    Alkohol

    Deader dziękuje To nie jest takie łatwe. Niestety musiałam wspomóc się po raz pierwszy farmakologią. Wiele leków odpada ze względu na moje uzależnienie od alkoholu. W swoich lękach muszę i chcę pamiętać że jestem alkoholiczką. Miałam momenty kiedy bałam się że sięgnę po kieliszek. Tzn. nie miałam ochoty się napić ale bałam się że w napadzie paniki mogę sięgnąć po "stary" zapamiętany przez mój mózg znieczulacz. A tego bym bardzo nie chciała ... moja trzeźwość jest dla mnie najważniejsza na świecie. Jedno z powiedzonek AA mówi że: Bóg nie zsyła na nas więcej niż jesteśmy w stanie udźwignąć. Wierze że tak jest ... :-) ... więc modlę się, proszę o siłę ... ufam ... stosuje do zaleceń psychiatry, zaczynam psychoterapię na moje lęki i czekam na efekty. Serdeczności życzę :-)
  21. Balladyna

    Alkohol

    Mam 31 lat. Od 5 lat nie piję. Jestem zdrowiejącą alkoholiczka. AA "uratowało" i ratuje mi życie. Teraz dodatkowo ujawniła sie nerwica lękowa. Jestem otwarta na rozmowy ... :-)
  22. Witajcie, Mam 31 lat. Nie piję od 5 lat, jestem zdrowiejącą alkoholiczka. Od zawsze towarzyszyły mi również lęki różnego rodzaju (w większości dotyczyły one mojego zdrowia , reszta to jego pochodne: nie wyjdę bo „coś” się stanie, tego nie zrobię bo „coś się stanie etc.). Jednak do czerwca tego roku „jakoś” sobie z tym radziłam . Kiedy pracowałam nad sobą przy okazji uzależnienia od alkoholu, wiele się o sobie dowiedziałam … między innymi o swojej nadwrażliwości i o tym że mam tendencję do pisania w głowie scenariuszy i dorabiania do wszystkiego ideolgii. W styczniu bieżącego roku zachorowałam na grypę (ale w mojej głowie były inne, moje wymysły że to „coś” poważnego). Lekarz pierwszego kontaktu (która doskonale zna moje fobie) jasno mówiła że to tylko grypa. Był to czas kiedy nie pracowałam i zbyt dużo wolnego czasu przeznaczałam na „wymyślanie” w swojej głowie tego co mi jest. Doprowadziłam tym samym do nasilenia leku, pojawiło się kołatanie serca. Lekarka przepisała mi Bisopromerck 5 (pół tabletki rano i wieczorem). Minęło W czerwcu tego roku dokładnie 17-go nie wiedziałam co się ze mną dzieje, apatia, płacz, rozdrażnienie, kołatanie serca , brak logicznego myślenia, czarnowidztwo – myślałam że to może głód alkoholowy. Lęk przed pójściem do pracy … znalazłam się na pogotowiu – dostałam Hydroksyzynę w zastrzyku i tyle … miało minąć … nie minęło – poprosiłam bliskich aby pojechali ze mną do szpitala na oddział psychiatrii. Byłam gotowa położyć się na oddział. Lekarz na Izbie Przyjęć po przeprowadzeniu wywiadu poinformował mnie że nie nadaję się na leczenie stacjonarne, że jest to nerwice lękowa i odesłał do domu. 18-go czerwca byłam na wizycie u psychiatry. Poczułam się bardzo „zaopiekowana”. Psychiatra rozmawiała ze mną około półtorej godziny. Stwierdziła że u podłoża są lęki. (F41). Zalecenia: - psychoterapia (zaczynam 10 lipca) - Asertin 50 (pierwsze 4 dni pół tabletki rano, kolejne dni po całej tabletce) - doraźnie Hydroksyzyna 25 mg Pierwsze dni były bardzo trudne: ból głowy, zawroty głowy, brak apetytu i gonitwa uciążliwa myśli w głowie, momenty zwątpienia. Przez pierwszy tydzień w zasadzie nie opuszczałam domu. Wspomagałam się w ciągu dnia jedną tabletką Hydroksyzyny i dwiema na noc). Noce przesypiałam bez problemu. Dziś jest 13 dzień jak biorę Asertin, jest lepiej. Mniejsze napięcie, więcej spokoju , nie biorę od 2 dni Hydroksyzyny .Choć chęci do zrobienia czegoś twórczego jeszcze nie mam – jestem na L4 od ponad dwóch tygodni . Jestem postrzegana jako pogodna, zorganizowana, inteligentna dziewczyna a ja sama czasem myślę że fiksuję, że może odchodzę od zmysłów (pewnie tak działa ta choroba). Nie mniej jednak cierpliwie czekam na lepszy nastrój, wierze i ufam że będzie lepiej. Poradziłam sobie z alkoholizmem to i to pewnie można pokonać. Będę pisała o dalszym przebiegu mojego leczenia a Wam i sobie życzę wiary i nadziei na „lepsze jutro” i dobrej Pogody nie tylko tej za oknem
×